Adminkami są:

Aurora, której jaja z tytanu klekoczą w gaciach jak chodzi.
Sulfur, pożeracz wszystkiego co jadalne.
Adirael, która nie lubi tropików.

Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.

Piaszczysta Plaża

Poszarpane klify rysują dramatyczny kontur na zachodnim horyzoncie. Ich ostre kształty, przypominające zęby wielkiego bestii, stanowią wyzwanie dla marynarzy i są domem dla licznych kolonii morskich ptaków. Wiatry znad oceanu modelują te skały, tworząc niezliczone jaskinie i zakamarki.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 407

Piaszczysta Plaża

Post autor: Mistrz Gry »

Obrazek Kiedy zawędrujesz na plażę, pierwszą rzeczą, jaką poczujesz, będzie niezwykle miękki i delikatny piasek. Jego wyjątkowo przyjemna dla łap faktura zachęca do przejścia się wzdłuż całego brzegu morza w akompaniamencie krzyczących mew i cichego, melodyjnego szumu fal. Plażę okalają z jednej strony ogromne kamienie, wręcz skały przypominające klify, przez które nie sposób się tu dostać, o ile nie jest się szczęśliwym posiadaczem skrzydeł. Jednak nietrudno jest znaleźć inne przejścia w postaci wąskich szczelin bądź tuneli wydrążonych w głazach, być może będących dziełem natury, a być może wykonanych przez same wilki, chcące znaleźć szybki i prosty sposób dostania się na plażę. Ich praca warta była wysiłku, gdyż ten fragment morskiego brzegu wręcz zapiera dech w piersiach. Morze o przepięknej, niebieskozielonej barwie jest ciepłe i płytkie, zaś jego dno gładkie i piaszczyste, co jakiś czas pokryte różnobarwnymi, wodnymi roślinami. Można się tu natknąć na ryby licznych gatunków, których łuski lśnią w słońcu, dzięki czemu łatwo je wypatrzeć. W samej wodzie znajdują się także skały do połowy zanurzone w morzu. Niektórzy mawiają, że widzieli przesiadujące na nich syreny. Występują tu również liczne palmy dające schronienie przed palącym słońcem, w niektórych miejscach można nawet natknąć się na słomkowy parasol, prawdopodobnie przyniesiony tu przez kogoś z Osady, a może nawet i wykonany przez samych ludzi, którzy w dawnych czasach zamieszkiwali te ziemie. Jedno jest pewne — Piaszczysta Plaża jest prawdziwą perłą wśród morskich brzegów w Wilczej Krainie i bez wątpienia warta jest poświęcenia chwili czasu, by ją odwiedzić i nacieszyć oczy niepowtarzalnym widokiem.
Lukrecja
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Re: Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

[+] Kontynuacja fabuły
Basilio:
Ciche, spokojne popołudnie przerwały głośne okrzyki mew. Ptactwo krążyło nad bliżej niezidentyfikowanym obiektem, który dryfował nieopodal brzegu. Z czasem ów obiekt zaczął się zbliżać do złotych piasków, aż w końcu przybrał czytelną formę. Brązowa, brudna kupka futra dryfowała na białym, wilczym truchle. W powietrzu zaczął unosić się nieprzyjemny zapach zgniłego mięsa, którego rześkie morskie powietrze nie było w stanie już dłużej maskować.
Wilczy zlepek dopłynął w końcu na mieliznę. Basilio z trudem zsunął się z ciała nieboszczka, który towarzyszył mu przez ten bardzo długi i trudny rejs. Opadł z cichym westchnięciem na mokrym piasku, i zaczął ostrożnie czołgać się w stronę suchej ziemi. Robił to bardzo powoli, ciężko oddychając.
Ciało jego bezimiennego towarzysza unosiło się bezwładnie nieopodal.

Cressida:
Kiedy już myślała, że skoro odnalazła już swój nowy dom i wszystko będzie w porządku, niespodziewanie cały świat runął jej na głowę. Nic dziwnego, iż od dłuższego czasu czuła się, najprościej mówiąc, okropnie. W końcu straciła bezpowrotnie część siebie. Bo czymże innym był przecież jej brat? Od małego byli nierozłączni. I to nie tylko dlatego, że zwyczajnie zawsze mieli bliską relację. Łączyło ich przeznaczenie. On był ciemnością, a ona światłem. Jedno nie może przecież istnieć bez drugiego. A teraz została do tego zmuszona.
Nic więc dziwnego, że ostatnio nie była sobą. Ci, którzy ją znali mogli przez ten czas ujrzeć, jak krąży po klanowych ziemiach ze zwieszonym łbem, milcząca i pogrążona w smutku. Jadła znacznie mniej, niż do tej pory, co już zdążyło odbić się na jej sylwetce — słowem, była jeszcze szczuplejsza, niż zazwyczaj. Ze snem zresztą też miała problemy. A raczej, czasami zamiast spać to po prostu cicho płakała, gdy była pewna, że nikt jej nie widzi. Przynajmniej, póki nie odniosła wrażenia, iż płakać nie jest już w stanie.
Wówczas nastąpiła w niej jeszcze bardziej niepokojąca zmiana. Jej pysk chyba już na dobre zastygł w śmiertelnie poważnym grymasie, a ślepia wydawały się dziwnie puste. Przywodziła na myśl ponurą zjawę, krążącą bez celu jak w jakimś transie.

Dziś nie było inaczej. Szła po plaży, nie za bardzo patrząc gdzie idzie, pogrążona we własnych, niewątpliwie ponurych myślach. Z daleka pewnie przypominała bardziej jakąś bladą, smętną zjawę, niż żywego wilka. Nawet i tym bardziej, że mimo wszechobecnego mrozu wciąż miała na głowie wianek z barwnych kwiatów — choć znacznie już przywiędłych, w niektórych przypadkach nawet i całkiem suchych, gdyż po prostu nie miała głowy odwiedzić tą część Klanu Natury, gdzie zima nie dosięgała, i nazbierać nowego kwiecia.
Tak naprawdę nie zwróciła nawet uwagi na odór rozkładu, choć niewątpliwie podrażnił on szybko jej nozdrza. Nie obchodziło ją, co tu tak śmierdzi i dlaczego. Równie dobrze ona mogłaby cuchnąć trupem, w końcu od dłuższego czasu miała wrażenie, powoli rozpada się od środka.
Jednakże coś w końcu wyrwało ją z odrętwienia. Tym czymś był naprawdę nieprzyjemny widok wilczych zwłok wyrzucanych na brzeg przez fale. Coś w jej wnętrzu kazało jej gwałtownie przystanąć w połowie kroku, wciąż z jedną łapą w powietrzu i przyjrzeć się temu, co dziwi czujniejszym niż uprzednio wzrokiem.
Właściwie to byłaby w stanie zignorować zwłoki nieznanego wilka. A nawet i dwóch. Lecz kiedy jeden z trupów się poruszył, jakby się ocknęła. Po raz pierwszy od długiego czasu jej pysk zmienił wyraz. Pojawił się na nim zaniepokojony grymas. Coś tu się wydarzyło. Coś złego.
Skierowała się w stronę @wilka całkowicie odruchowo. Chyba ta najbardziej empatyczna część jej osoby obudziła się z tego dziwnego letargu wcześniej, niż wszystko inne. Przyjrzała się samcowi, krzywiąc się w duchu, kiedy dostrzegła te wszystkie blizny i poparzenia. Był ranny. Lecz... Nadal żył. I chyba nadal był przytomny.
Co się stało? Potrzebujesz pomocy? — zapytała więc. Była nieco ochrypnięta, w końcu ostatnio nieczęsto zabierała głos. Nie podchodziła zbyt blisko, na wszelki wypadek. Lecz skupiła się całkowicie na tym nieznajomym i na fakcie, że ten ewidentnie potrzebował pomocy. Jej pomocy. Przecież nie mogła dać mu tu zdechnąć.

Basilio:
Samiec zauważył białą zjawę dopiero w momencie, w którym ta się do niego odezwała. Powiedzieć, że był wyczerpany, to jakby nie powiedzieć nic — on był ledwo żywy. Słysząc dziewczęcy głos uniósł powoli głowę i popatrzył nieprzytomnym wzrokiem na obcą wilczycę.
Czyżby więc dobrze mu się wydawało, że ląd, do którego dopłynął, to tak naprawdę skrawek zaświatów? Błyszczący, złoty piasek błyszczał mu w oczach jak diamenty, więc pasowała mu taka wizja. Ponadto młoda adeptka, która go odnalazła, zdawała się mieć aparycję ducha. Czysta i biała, wręcz przeraźliwie szczupła, no i z wiankiem na głowie. Nie byłby w stanie wyobrazić sobie tak pięknego obrazu, a co dopiero zobaczyć go na własne oczy, za życia.
Jeśli Cressida przyjrzała mu się bliżej, mogła dostrzec, że nieliczne kępki futra, które pozostawały suche, były oprószone kryształkami soli. Wydawało się oczywiste, że on tutaj przypłynął. Przez morze. Tylko jakim cudem jeszcze żył?
Na jego białym towarzyszu usiadła teraz mewa, która zaczęła pieczołowicie skubać nieboszczka po jego bezwładnej głowie. Ptak jednak zaraz odleciał, bo najwyraźniej nie w smak mu była przesolona padlina.
Wody.— Wychrypiał, brzmiąc przy tym zdecydowanie gorzej od jego potencjalnej wybawicielki. W czasie swojego "rejsu" próbował pić morską wodę, co skończyło się dla niego tragicznie — bo zwymiotował więcej treści, niż przyjął. Ileż on by dał za choćby kroplę z brudnej kałuży!..

Cressida:

Nie ruszała się, wbijając wzrok w tego nieszczęśnika przed sobą. Wydawało jej się wręcz, że wszystko inne przestało mieć znaczenie, istniał tylko ten jeden wycieńczony, ranny wilk. Właściwie to z jej perspektywy poniekąd tak było — miała bowiem nieprzyjemne wrażenie, iż czas odkąd dowiedziała się o śmierci brata spędziła, zawieszona w jakiejś dziwnej pustce. Jak długo w ogóle w niej spędziła?
Cóż, teraz nie mogła zbyt długo się nad tym zastanawiać. Liczył się tylko ten samiec. Czuła, że musi coś zrobić, w końcu nie mogła go tu zostawić. Nie zasługiwał przecież, by umierać tu w samotności, tuż obok gnijącego trupa, podszczypywany przez głodne ptactwo.
Odczuła pewną ulgę, gdy @basior podniósł głowę, by na nią spojrzeć. To dobrze. Był przytomny, choć sprawiał wrażenie, że ledwo dycha. Zbliżyła się jeszcze, stawiając kolejne dwa, może trzy kroki w stronę nieznajomego, przez co mogła przyjrzeć mu się dokładniej. Im więcej bolesnych szczegółów dostrzegała, tym silniejsze odnosiła wrażenie, że mimo wszystko samiec musiał mieć niesamowite szczęście. Chyba tylko jakiś cud, a może też wola przychylnego mu bóstwa trzymały go wciąż przy życiu. Zwłaszcza, iż najwyraźniej całą drogę pokonał drogą morską. I to bynajmniej nie na pokładzie żadnego statku.
Aż się wzdrygnęła, wyobrażając sobie jak bardzo musiało boleć, kiedy morska woda obmywała jego poranione ciało.
A potem znów drgnęła, tym razem nieco mocniej, gdy z gardła samca wydobył się głos. Minęła krótka chwila, nim na dobre zrozumiała sens jego słów. Prosił o wodę. No, oczywiście.
Dobrze... Przyniosę ci wody — przytaknęła szybko, po czym rozejrzała się dookoła.
Problem w tym, że nie miała niczego przy sobie. Żadnej butelki z jakimś orzeźwiającym napojem, żadnego bukłaku z wodą z jej ulubionego wodospadu, niczego. Ostatnimi czasy nie myślała o takich sprawach. Piła cokolwiek tylko mogła znaleźć i to tylko wówczas, gdy pragnienie naprawdę dawało już się jej we znaki. Zupełnie automatycznie, nie myśląc o tym. Teraz tego pożałowała.
Rozejrzała się wokół. Gdzie nie spojrzeć, to piasek. Gdzie ona znajdzie wodę?
Spojrzała krótko na samca, po czym po prostu skierowała się w losowym kierunku, zniżając łeb ku podłożu, szukając jakichkolwiek śladów wilgoci. Czegokolwiek, co nie było słoną morską wodą, czegoś zdatnego do picia. Choćby i małej kałuży, pamiątki po ostatnich opadach czy porannej mgle. Wreszcie natrafiła na takową — niewielką, raczej średniej czystości, powoli wsiąkającą już w piasek. Rozejrzała się za czymś, co mogłaby tą wodą napełnić. Padło na coś, co wyglądało na sporą, płaską muszlę po jakimś małżu, wyrzuconą na brzeg przez fale. Nabrała więc nieco wody i podbiegła z powrotem do samca, kładąc mu przed nosem to nieduże, prowizoryczne naczynie.
Proszę, pij — powiedziała cicho, powoli wracając już do normalnego, łagodnego tonu. Choć wciąż brzmiał nieco smutniej, niż wcześniej. — Wybacz, nie mam niczego więcej — dodała, kładąc po sobie uszy. Teraz okropnie tego żałowała. Chyba nie opuści już klanowych terenów bez zapasu wody.

Basilio:
Anioł , który przywitał go w zaświatach, okazał się wyjątkowo łaskawy. Zgodził się, aby go napoić.
W innych warunkach zapewne uśmiechnąłby się w ramach podziękowania, ale w tej chwili nie był w stanie ofiarować nawet tak prostego gestu. Nie czuł swoich ust. Prawdę powiedziawszy, to w tej chwili nie czuł ani swojego pyska, ani nawet jakiejkolwiek innej części ciała. Jego całe jestestwo ograniczało się do uczucia okropnego, przytłaczającego pragnienia. Ale cóż, zadziałał tu bardzo prosty mechanizm, którego go już wcześniej nauczyli jego oprawcy — jeśli czujesz ból wystarczająco silnie i długo, to przestajesz go czuć. Organizm w pewnym momencie po prostu się poddaje, skoro ciało i tak nie może w żaden sposób zareagować na zagrożenie. Ot, zbędny wydatek energii, aby przesyłać do mózgu impulsy o bólu.
W tych sytuacjach, jak nauczył się Basilio, najlepszym remedium był sen. Odcinał on od wszystkich bodźców, przynosił ulgę w postaci przenikającego mroku i absolutnej ciszy. W sumie... może powinien się teraz przespać? Tak, tak, to brzmiało dobrze, zasłużył sobie wszak na chwilę odpoczynku.
Gdy dobroduszna zjawa szukała dla niego pitnej wody, on w ostatnich podrygach siły wykaraskał się na suchy kawałek piasku. Co ciekawe, do poruszania się używał jedynie przednich łap, bo te tylne jedynie powłóczył za sobą jak zbędny balast. Była to kwestia zmęczenia, czy czegoś więcej?..
Dosłownie po chwili, choć czuł, jakby trwało to wieki, wróciła do niego jego wybawicielka. Przemknęło mu wcześniej przez myśl, że pewnikiem go zostawi, bo po cóż miałaby się przejmować taką bezużyteczną kupą futra i kości? Ale zaświaty okazały się łaskawsze od prawdziwego świata, a zamieszkujące go wilki — o wiele milsze od tych prawdziwych.
W reakcji na jej prośbę uchylił nieznacznie pysk. Nie mógł wysunąć języka, aby nabrać wody samodzielnie. Znowu potrzebował jej pomocy.
Cressida pisze:Owszem, zauważyła, że z tylnymi łapami samca jest coś nie tak. Nietrudno dojść w końcu do podobnego wniosku, gdy widzi się wilka czołgającego się przy pomocy przednich kończyn, ciągnąc te tylne po ziemi. Jednakże Cressida nie potrafiłaby tak naprawdę określić, co tak właściwie mu dolega. Czy to tylko wina skrajnego wyczerpania, czy może te nieszczęsne łapy zostały w jakimkolwiek stopniu uszkodzone. I nie do końca wiedziałaby, co zrobić w tym drugim przypadku.
Cressida bowiem nie była medyczką. Nic zresztą w tym dziwnego, przecież wciąż trochę brakowało jej do dorosłości i nadal się uczyła życia w swoim klanie. Co prawda w swym poprzednim, rodzimym stadzie niewiele brakowało, by rozpoczęła nauki w tym kierunku. W końcu w tamtejszych stronach kapłanki lokalnego bóstwa pełniły także rolę znachorek, a ona przecież od szczenięcia przygotowana była do tej roli. Jednakże nie zdążyła zacząć się w tym kierunku szkolić, kiedy jej wataha została zniszczona przez zdradziecki atak wroga.
Jednakże mimo tego, że medyczką nie była, czuła, iż musi jakoś temu nieszczęśnikowi pomóc. Dawno nie odczuwała czegoś tak mocno. Przez dłuższy czas tak naprawdę nic nie czuła. Być może właśnie dlatego tak bardzo chciała mu pomóc. A może po prostu powód był dużo prostszy — w końcu gdyby go tu zostawiła, do końca życia zapewne gryzłoby ją sumienie.
Samiec najwyraźniej nie miał sił, by samodzielnie się napić. Gdy to dostrzegła... Cóż, przez chwilę zrobiło jej się zwyczajnie głupio. Nawet i w myślach rzuciła pod swoim adresem parę niezbyt przychylnych epitetów. Idiotka. Przecież to oczywiste, że potrzebował pomocy.
Przysiadła więc obok niego, ostrożnie ujmując to prowizoryczne naczynie i uniosła je do jego warg, drugą łapą podtrzymując jego głowę. Przechyliła je delikatnie, powoli wlewając mu po trochu wodę do pyska. Ostrożnie, uważając, by samiec się przy tym nie zadławił. Przy okazji odgarnęła parę dłuższych kosmyków wpadających mu do oczu.
Gdy tylko samiec poczuł wilgoć na języku, przymknął z rozkoszy oczy. Woda, którą [smention u=116]Cressida[/smention] zebrała chwilę temu z kałuży, okazała się być najpyszniejszą rzeczą, jaką miał okazję skosztować w całym swoim życiu. I bynajmniej nie przeszkadzały mu pojedyncze drobinki piasku, które drapały go teraz po przesuszonej śluzówce. W porównaniu do soli, która tak długo paliła jego wnętrzności — było to wręcz przyjemne uczucie.
W pewnym momencie na powrót uchylił powieki i spojrzał wprost w oczy swojego anioła. Jego wzrok nadal był nieobecny. Wyglądał tak, jakby z trudem balansował na pograniczu snu i jawy. Ale co się dziwić, skoro z jego perspektywy już nie żył?
Wypił wszystko, po czym odetchnął głęboko. Chciał się zapytać swojej wybawicielki, czy może już teraz iść spać, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Jego ciało, chcąc zachować jak najwięcej cennej energii, zbuntowało się i nie pozwoliło mu wydać żadnego dźwięku.
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Re: Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Nie śpieszyła się, powoli pojąc nieznajomego, jeden mały łyk po drugim. Nie odwracała przy tym wzroku od oblicza [smention u=166]nieszczęśnika[/smention], jakby poza nim świat nagle przestał istnieć. Właściwie to poniekąd miała takie wrażenie. A może wręcz przeciwnie, że zanim się pojawił wokół niej nie było nic, tylko jednolita, szara pustka przepełniona trawiącym ją smutkiem. Odniosła wrażenie, iż pojawienie się brązowego samca wybudziło ją z głębokiego, pełnego koszmarów snu. Może nie tylko ona właśnie go ratowała, ale poniekąd i on wyciągał ją z głębokiego bagna, w którym tkwiła odkąd wraz z bratem straciła część siebie.
Gdy otworzył oczy, skupiła się całkowicie na nich. Milcząc, wpatrywała się po prostu w te ślepia, nie potrafiąc ani na chwilę odwrócić wzroku. Miała wrażenie, że nie może tego uczynić. Gdyż jeśli się na to odważy, stanie się coś okropnego. Być może samiec po prostu wyzionie ducha. Albo, zniknie całkowicie i znów dopadnie ją to straszne wrażenie, że jest, ot po prostu, zupełnie sama.
Wreszcie z jej pomocą brązowy nieszczęśnik opróżnił muszlę. Przez chwilę wydawało jej się, iż miał ochotę coś powiedzieć. A jednak, nie był widocznie w stanie wypowiedzieć ani słowa. Był na to zbyt wyczerpany.
Zabrała muszlę, po czym ostrożnie ułożyła głowę samca na piasku.
Odpocznij — powiedziała do niego cichym, łagodnym tonem. Który zaczął już zbliżać się brzmieniem do tego, który zazwyczaj opuszczał jej różowe wargi. — Nic ci tu nie grozi — dodała. Choć... Czy tak naprawdę mogła być tego pewna? Byli na jakiejś plaży, z daleka od terenów jej klanu, gdzie rzeczywiście byliby oboje dużo bardziej bezpieczni. Chyba dopiero teraz sobie to tak naprawdę uświadomiła.
Lecz mimo to teraz była gotowa czuwać nad bezpieczeństwem tego nieszczęśnika. Choćby i miała spędzić u jego boku bezsenną noc.
Jakby na potwierdzenie tych słów po prostu położyła się obok, trzymając jednak łeb wysoko, by mieć na widoku okolicę.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Teraz już był pewien, co się z nim stało. On naprawdę musiał trafić do raju. Bo jak inaczej można by wytłumaczyć fakt, że nieznajoma czytała mu w myślach? Może i nie był teraz w pełni przytomny, ale doskonale wiedział, że jeśli on nie słyszy swojego głosu, to tym bardziej nikt inny nie ma prawa go usłyszeć. I kiedy na nią patrzył, ona nie odwracała z niesmakiem wzroku, a wręcz przeciwnie, odwzajemniała jego spojrzenie. Do tego tak intensywnie, że Basilio miał wrażenie, że malinowooka patrzy w głąb jego duszy. Być może go właśnie oceniała? Nie każdy wszak zasługiwał na to, aby trafić do raju. Niektórzy nieszczęśnicy byli skazani na wieczne cierpienie, jeśli nie byli warci niczego lepszego w oczach swoich surowych bogów.
Tak, ona miała rację, był tutaj bezpieczny. Nie czuł już bólu ani zimna, jego nos przestał wychwytywać z powietrza woń zatęchłej krwi, a kojący szum morza pozostawał nieprzerwany żadnymi krzykami ani jękami. Dookoła było jasno i czysto, tak pięknie, że jego rozum nie byłby w stanie pojąć, jak ktokolwiek, albo cokolwiek, mogłoby zakłócić ten spokojny obraz.
Kiedy położyła się obok niego i poczuł dotyk jej ciała, zadrżał. Jednak nie ze strachu, a w reakcji na ciepło, które biło od tej drobnej, młodej wilczycy. Ostatkiem sił wcisnął pysk głębiej w piach, tak, że powietrze uciekające przez jego nozdrza podbiło białe drobinki. Niebawem zasnął, a jego klatka piersiowa zaczęła się bardzo rytmicznie, na przemian, podnosić i opadać.
Wyglądało na to, że jednak przeżyje.
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Nie poruszała się. Pozwoliła samcowi się o nią oprzeć, wyczuła więc to lekkie drżenie, gdy to uczynił. Spojrzała wówczas na niego kontrolnie, chcąc się upewnić, czy przyczyną tego dreszczu nie było coś, czym powinna się martwić. Jednakże, basior dość szybko się uspokoił, wkrótce zapadając po prostu w sen. Trzeba przyznać, że poczuła pewną ulgę, gdy na dobre zasnął. Sen pozwala zregenerować w końcu siły. A tych brązowemu zdecydowanie brakowało.
Nie była pewna, jak długo tak leżała u jego boku, przeczesując spojrzeniem różowych ślepi okolicę, od czasu do czasu zerkając kontrolnie na unoszące się w rytm jego oddechu boki. Gdzieś w głębi duszy obawiała się, że w pewnym momencie po prostu przestaną się one poruszać. Na szczęście nie zanosiło się na to, przynajmniej tak jej się zdawało.
Sama nie mogła zasnąć. Raz, że po prostu emocje jeszcze się w niej kłębiły. A może dopiero budziły się w niej na dobre, jak po jakimś stanowczo zbyt długim śnie. Nagle dotarła do niej powaga tej całej sytuacji. Była tu sama, z jakimś nieznajomym samcem, który ewidentnie był w fatalnym stanie. Samcem, którego wyrzuciło morze, zresztą w towarzystwie gnijącego trupa. Tak naprawdę dopiero teraz uświadomiła sobie jak blisko nich spoczywał ten drugi. Odruchowo łypnęła w tamtym kierunku i momentalnie tego pożałowała, bo prawie ją zemdliło na widok rozkładających się wilczych zwłok. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna coś z tym zrobić. Jednakże nie miała serca po prostu zawlec nieznajomego nieboszczyka z powrotem do morza, by porwały go fale. Ani siły, żeby go zakopać, by przynajmniej nie leżał tak, wabiąc morskie ptactwo. Pomijając już sam fakt, że mówiąc szczerze nie bardzo chciała go dotykać...
Odwróciła więc szybko wzrok, wbijając go na nowo w brązowego nieszczęśnika. Dopiero teraz zaczęła się tak naprawdę zastanawiać, co właściwie powinna z nim zrobić. Nie mogła go tu zostawić na pastwę losu. Po prostu nie mogła. Lecz w jakim stopniu w ogóle była w stanie mu pomóc? Owszem, mogła go napoić, czuwać u jego boku gdy spał, może nawet znaleźć mu coś do jedzenia, jeśli zgłodnieje, lecz... Na ile tak naprawdę mu to pomoże? Nie mogła tak naprawdę ulżyć mu z cierpieniu, ani tym bardziej opatrzyć jego licznych ran. Po prostu nie wiedziała, jak.
Na domiar złego, jak już wcześniej zostało wspomniane, była tu sama. Z dala od klanowych terenów. I nikt tak naprawdę nie miał pojęcia, gdzie jej szukać. Z jej własnej winy, w końcu przez ostatni czas tak usilnie wszystkich unikała...
W pewnym momencie jej myśli odpłynęły w kierunku rozległych ziem Klanu Natury, jej ulubionego wodospadu i znanych jej wilków. I nagle przypomniała sobie o tej jednej wilczycy, która swego czasu pomogła i jej, gdy po przybyciu do krainy tej pomocy potrzebowała. Czy odmówiłaby jej także i temu nieszczęśnikowi...?
Zastanawiała się przez chwilę, nie uśmiechało się jej bowiem zostawiać basiora tutaj samego, lecz koniec końców doszła do wniosku, że... Cóż, sama potrzebowała pomocy, jeśli chciała, by on takową otrzymał. I chyba wiedziała już, gdzie jej szukać. Przynajmniej miała nadzieję.
Ostrożnie więc, by go nie zbudzić, wstała i ruszyła w stronę, z której przybyła, najszybciej jak potrafiła.


/tu wstaw timeskip/

Jakiś czas później z powrotem wracała na plażę, tym razem jednak nie sama.
Oczywiście, że osobą, u której postanowiła szukać pomocy była Melvine. Nic w tym zresztą dziwnego — w końcu to ona niegdyś jej pomogła i od przyjęła na siebie zadanie wprowadzenie albinoski w życie klanu. Ze wszystkich jej nielicznych znajomych to właśnie jej najbardziej ufała i dlatego u niej właśnie postanowiła szukać pomocy. Nawet, jeżeli trochę wstyd jej było, gdy niespodziewanie wparowała do jej domostwa z tą jakże nietypową prośbą. W końcu przez ten cały czas, gdy pogrążona była w żałobie także i jej unikała, nie racząc nawet się wytłumaczyć, dlaczego to czyni i co jest przyczyną tego dziwnego, ponurego nastroju. Choć pocieszała się poniekąd myślą, że być może wadera poczuła poniekąd ulgę, zauważając w białofutrej wreszcie nieco więcej życia. Nawet, jeśli przyczyna takiego stanu rzeczy była... Cóż, niecodzienna.
Tak, czy owak, postarała się jak najprędzej wyjaśnić całą sytuację i namówić wilczycę, by ruszyła za nią. I cóż, widać się udało, gdyż teraz, w niemałym pośpiechu, prowadziła ją właśnie tam, gdzie z bólem serca pozostawiła śpiącego samca. Po drodze oczywiście odpowiadała na wszelkie pytania uzdrowicielki i dzieliła się większą ilością szczegółów.
Odetchnęła z ulgą, dostrzegając brązową sylwetkę. Nadal tu był. I nadal oddychał.
To tutaj. I... To właśnie on — zwróciła się do towarzyszki, ruszając w stronę nieszczęśnika.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Melvine
Samica Alfa
Klan Natury
<b>Samica Alfa</b><br>Klan Natury
Posty: 95
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 38 (8 + 30)
Zręczność: 45 (15 + 30)
Czujność: 42 (12 + 30)
Wiedza: 36
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 20
Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]

Piaszczysta Plaża

Post autor: Melvine »

Myśl o tym, jak radzi sobie Cressida, bardzo często nawiedzała umysł Melvine. Naturzystka zawsze była opiekuńcza i pomocna, do tego przywiązywała się do swoich podopiecznych — czy to tych zrodzonych z jej krwi, czy też tych, którymi (przynajmniej w swojej głowie) opiekowała się, pomagała czy ich uczyła. Dzierzba, Dalina, Lucia — każda z tych młodych samic pojawiała się co jakiś czas w jej rozważaniach, zajmując miejsce tuż obok Senty, Eukato czy Noyhigi.
Widok białowłosej był plastrem na jej umęczone niepewnością serce. Nie miała żadnego problemu z tym, iż adeptka pojawiła się nagle, bez zaproszenia (tych Mel nigdy nie oczekiwała, a jej domostwo zawsze było otwarte na i dla gości). Problem pojawił się w powodzie jej wizyty — i wcale nie dotyczył albinoski bezpośrednio. Niemal natychmiast poprosiła samicę o to, by prowadziła ją do nieszczęśnika. Miała nadzieję, że Duch Puszczy miał dzisiaj dobry dzień i wykaże wobec Melvine łaskawość, użyczając — nie po raz pierwszy — swojej mocy. Błogosławił jej tak często, że momentami czuła się paskudnie głupio, prosząc go o pomoc raz za razem. W dobrej wierze, w dobrej intencji, w dobrym celu. Oby Duchowi to wystarczyło...
Biedaczysko. Któż go tak skrzywdził... — rzuciła w eter. — Dobrze, że mnie tutaj przyprowadziłaś. Zrobię co w mojej mocy, żeby mu pomóc — zapewniła. Z jakiegoś powodu uznała, iż dla wilczycy to zapewnienie było ważne. Nawet, jeśli guślarka nie była wszechmocna oraz nieomylna, nawet jeśli nie potrafiła wszystkiego — nie zamierzała się poddać. Da z siebie wszystko, aby wilkowi pomóc.
Powoli podeszła do nieszczęśnika. Nie chciała go budzić, straszyć czy niepokoić. Pozwoliła powiekom opaść, oddając się koncentracji. W myślach prosiła Ducha o łaskę dla brązowego. Obiecywała, iż w zamian będzie mu służyć najwierniej, jak tylko potrafi. Nie miała wiele do zaoferowania; w zasadzie nie mogła odpłacić się niczym, poza własną lojalnością. Znane jej już ciepło rozlało się po organizmie samicy. Jego źródło znajdowało się w piersi, pewnie w sercu, a może na dnie duszy, zależy kto w co wierzy. Magiczna aura wadery stawała się przybierać na sile, a morska bryza zdawała się zatańczyć wokół niej, szarpiąc zadziornie szarą sierścią. Energia przepływała przez ciało samicy, koncentrując się finalnie na jednej z przednich łap. Rozlała się okręgami, jakoby malowanymi na wodzie, wbijając się w piach. A potem, kiedy Melvine łapę cofnęła, w miejscu jej niedawnego spoczywania piach zdawał się rozstąpić. Kwiat, o fiołkowych płatkach, wysunął się spomiedzy ziaren, w dość ekspresowym tempie wznosząc się wyżej i wyżej. Obok niego pojawiło się kilka, bliźniaczo wręcz podobnych. Gdy kielichy uniosły się na wysokość wilczego łokcia, rozchyliły łagodnie swe korony, upuszczając błyszczący, tajemniczy pyłek — ten zaś niemal natychmiast otoczył postać rannego basiora, zupełnie, jakby kierowany myślą uzdrowicielki. Otulał szczelniej i szczelniej pacjenta, a jeśli ten się gdzieś w trakcie przebudził — zapewne mógł poczuć właśnie przyjemne ciepło, a wkrótce i poczucie ulgi, gdy lecznicza aura "wgryzła się" w jego ciało, zapychając rany, oczyszczając je i wspomagając ich zasklepienie.

/ fabularne (a może i mechaniczne, jeśli jest potrzeba podbić PŻ) użycie profesji Uzdrowiciela. Oczywiście zakres leczenia ustalasz sobie sama, bo nie chcę Ci wjeżdżać w koncept na postać czy coś
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Wilk spał spokojnie. Tak naprawdę nie śniło mu się nic, a i zapadł w naprawdę głęboki sen, więc niespecjalnie też miał jakiekolwiek powody do niepokoju. Nawet nie drgnął, kiedy Cressida opuściła jego bok i ruszyła w stronę terenów swojego klanu. Nie obudził się również w momencie, w którym malinowooka do niego wróciła, i to w towarzystwie kolejnej, trochę bardziej dojrzałej samicy. Jego niebieskie ślepia otworzyły się dopiero wtedy, kiedy zaczął czuć dziwną... obecność, albo może raczej czyjąś ingerencję w jego jestestwo. Ostrożnie podniósł pysk i powiódł wzrokiem po obecnych wilczycach, a potem próbował skupić wzrok na przedziwnym pyłku, który wydawał się go opatulać, a który w pierwszej chwili uznał za bardzo drobne drobinki piasku. Zajęło mu to dłuższą chwilę, aby zorientować się, że rzeczywistość była o wiele dziwniejsza. Dojrzał dookoła siebie fiołkowe kwiaty. Ale... zaraz, chwila, może i nie wiedział za dużo o świecie, ale był pewien, że żadne rośliny nie miała prawa rosnąć na plażowym piasku. Było tu przecież za dużo soli, a i podmywająca wydmy woda nie stwarzała optymalnych warunków na spokojny, powolny wzrost dla tak delikatnych roślin.
Nie odezwał się, chociaż cały czas czujnym spojrzeniem przeskakiwał to na jedną, to na drugą wilczycę. Czuł się wypoczęty, nic go w tym momencie nie bolało, a i miał wrażenie, że powoli zaczął wracać do zmysłów. Był już pewien, że tak naprawdę nie jest w zaświatach, bo czuł jak zimne, morskie powietrze uderza go po nagich kawałkach skóry, zapach stęchlizny drapie go w nos, a żołądek zaciska się w kolejny supeł, domagając się jedzenia.
Czy może... czy może znów trafił na swoich oprawców? Czy był to kolejny test? Testowali na nim jakąś truciznę, albo psychodeliczne rośliny? Zmarszczył nos i obnażył krzywe zęby, chociaż wciąż pozostawał milczący, a z jego gardzieli nie wydobył się choćby najcichszy warkot.
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Nie potrafiłaby nawet opisać, jak bardzo wdzięczna była za obecność Melvine i za jej chęć pomocy. Od razu poczuła się nieco pewniej. Jednak nie była sama. Myśl ta zdecydowanie podniosła ją na duchu. Choć jednocześnie poczuła też nieprzyjemne ukłucie wyrzutów sumienia — bo jak mogła na tak długo o tym zapomnieć? Co prawda była przekonana, że jeśli zdradziłaby mentorce prawdę o śmierci brata, ta zrozumiałaby wszystko. Dlaczego tak usilnie wszystkich unikała, czemu przez tak długi czas wydawała się jakby nieobecna, snując się po okolicy jak jakiś duch. Była pewna, że samica zrozumiałaby, co się z nią stało. Iż po prostu straciła część siebie, która do tej pory żyła w ciele czarnofutrego basiora. Naprawdę pokładała w jasnofutrej wiele nadziei.
Właściwie, to dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że powinna po prostu powiedzieć jej o wszystkim. Lecz to musiało poczekać.
Skinęła krótko głową, z wyraźną ulgą wymalowaną na pysku, gdy uzdrowicielka potwierdziła, iż zajmie się tym nieszczęśnikiem. Zbliżyła się jeszcze o krok, może dwa, przysiadłszy w pewnej odległości zarówno od Melvine, jak i jej pacjenta, nie chcąc jej przeszkadzać, jednakże będąc gotową do pomocy, jeśli starsza samica ją o coś poprosi.
W milczeniu obserwowała jej poczynania. Nawet z takiej odległości poczuła przybierającą na sile magiczną aurę, która otoczyła jasnofutrą. Patrzyła, oczarowana, jak na jej oczach miał miejsce cud. Przyglądała się delikatnym kwiatom, wyrastającym w niesamowitym tempie wprost z sypkiego piasku, rozpościerających swe delikatne kielichy i spowijających osobę samca chmurą delikatnego pyłku. Czuła, że teraz wszystko będzie dobrze. A nawet więcej, wiedziała to doskonale. Dlatego w pewnym momencie nawet delikatnie się uśmiechnęła. Chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Uśmiech jednakże nieco zrzedł, gdy dostrzegła, iż samiec się budzi — i zaraz po tym przebudzeniu podwija wargi, by błysnąć w ich stronę kłami w ostrzegawczym geście. Zamarła na chwilę, kładąc po sobie uszy i szybko zerknęła na Melvine, by potem znów przenieść wzrok z powrotem na samca. Jego wzrok wydawał się dużo bardziej przytomny, niż poprzednio. Być może dopiero teraz tak do końca zdał sobie sprawę, co właściwie się działo. I uświadomił sobie, że jest tu z dwójką nieznajomych, nie wiedząc, czy może im ufać.
Rozumiała to, w końcu sama przez to przeszła.
Po chwili wahania wystąpiła do przodu, chcąc przykuć uwagę samca. W końcu podejrzewała, że do jej widoku już nieco przywykł i wiedział już, że go nie skrzywdzi. Oczywiście, o ile nie uznał jej uprzednio za wytwór swojej wyobraźni.
Nic ci nie grozi — odezwała się cicho, powtarzając te same słowa, co uprzednio, nim zasnął. — Nie skrzywdzimy cię. Sprowadziłam kogoś, kto może ci pomóc — wyjaśniła łagodnym tonem.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Melvine
Samica Alfa
Klan Natury
<b>Samica Alfa</b><br>Klan Natury
Posty: 95
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 38 (8 + 30)
Zręczność: 45 (15 + 30)
Czujność: 42 (12 + 30)
Wiedza: 36
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 20
Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]

Piaszczysta Plaża

Post autor: Melvine »

Nie chciała niepokoić samca, dlatego widząc jego grymas — cofnęła się odrobinę. Kwiaty jeszcze przez moment wydzielały leczniczy pyłek, nim w końcu ich płatki poczęły się marszczyć i wysychać, tracąc kolor, by za moment odpaść. Łodygi zdawały się słabnąć w każdej kolejnej chwili. Rośliny obumarły niemal równie szybko, jak urosły; zaraz po tym, jak wypełniły swoją misję. Melvine uniosła spojrzenie, kierując je na region pyska basiora. Poruszyła lekko uchem, gdy przemówiła Cressida.
Jestem Melvine, uzdrowicielka — przedstawiła się zaraz, lekko skłoniwszy mu głową. — Jesteś w stanie mówić? Jak się czujesz? Mogę ci jeszcze jakoś pomóc? — spytała. Może nie powinna zasypywać go zbyt dużą ilością zapytań; prawdopodobnie wciąż był zmęczony i obciążanie go nadmiarem bodźców oraz informacji z całą pewnością nie pomoże mu się odprężyć.
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Po tym, jak usłyszał słowa Cressidy, faktycznie skupił na niej uwagę, a po chwili schował zęby z powrotem pod faflami. Przez chwilę myślał, nim w końcu odważył się odpowiedzieć.
Zawsze tak mówicie.— Wychrypiał nieprzyjemnym głosem. —Ch-h-chcecie mi pomóc? To mnie w końcu zabijcie, parszywe parch-h-chacze..— Czując nagły przypływ siły, zerwał się na równe łapy. Albo raczej, próbował się zerwać. Zaskoczony, a może i trochę przestraszony, spojrzał na swój zad — tylne odnóża odmawiały mu jakiejkolwiek współpracy, i nadal, w bezruchu, leżały na wilgotnym piasku. Wierzgnął raz, drugi, trzeci, ale to wszystko na nic. Nie był w stanie się podnieść.
Przeniósł spojrzenie z powrotem na wilczyce. Już na pierwszy rzut oka było po nim widać, że zaczął panikować.
Co wyście mi zrobili?— Zapytał się przepełnionym lękiem głosem, ignorując pytania uzdrowicielki.
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Jakaś część jej osoby odczuła ulgę, gdy brązowy się odezwał. W końcu, skoro mówił, czy nie oznaczało to jednoznacznie, że odzyskiwał siły? Jednakże nie zmieniało to faktu, iż słysząc jego słowa odniosła wrażenie, jakby otrzymała cios prosto w pysk. Co prawda owszem, rozumiała jego nieufność, lecz... Cóż, zwyczajnie ją zabolało, że samiec zdawał się winić ją i Melvine za swoją krzywdę. Przecież ona nie potrafiłaby tak podle potraktować innego wilka, jak uczynił to ten, kto skrzywdził basiora. Trudno było jej pojąć, jak ktoś może kierować takie oskarżenia w jej kierunku. Może wynikało to po prostu z młodzieńczej naiwności, lecz zwyczajnie się tego nie spodziewała. Posmutniała więc wyraźnie, kładąc po sobie uszy i cofnęła się o krok.
To nie my cię skrzywdziliśmy... — powiedziała cicho, dość żałosnym zresztą tonem. Po czym zamilkła gwałtownie, gdy nieszczęśnik podjął bezskuteczną próbę wstania. Z jeszcze smutniejszą niż przed chwilą miną i szczerze mówiąc odrobiną przerażenia w oczach obserwowała, jak tylne łapy samca odmawiają mu posłuszeństwa. Okropny to był widok.
Odwróciła wzrok, by spojrzeć na uzdrowicielkę.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Melvine
Samica Alfa
Klan Natury
<b>Samica Alfa</b><br>Klan Natury
Posty: 95
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 38 (8 + 30)
Zręczność: 45 (15 + 30)
Czujność: 42 (12 + 30)
Wiedza: 36
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 20
Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]

Piaszczysta Plaża

Post autor: Melvine »

Czuła się tak, jakby stała nad przepaścią. Jeden duży skok — i będzie bezpieczna. Jednak nie miała pojęcie, w którą stronę uskoczyć, przez co bardziej dreptała niż skakała, a to mogło się skończyć dla niej dość boleśnie oraz nieprzyjemnie. Z jednej strony chciała zasypać Basilio zapewnieniami, że nie zamierza go krzywdzić; z drugiej nie chciała go przytłoczyć, a obawiała się, iż samiec miał za sobą tak wiele nieprzyjemności i traum, że może wcale nie chcieć uwierzyć w jej zapewnienia.
Nie jesteś już w tym miejscu, gdzie cię skrzywdzono. Ani ja, ani Cressida, nie mamy żadnego celu w wyrządzaniu ci krzywdy. Nic na tym nie uzyskamy. — Bo biedna, wciąż odrobinę naiwna Melvine wciąż niekoniecznie dopuszczała do siebie myśl, że niektórym nie trzeba powodu by ranić, a samo cierpienie ofiary stanowi cel oraz nagrodę samą w sobie. Była spokojna, zachowywała kojący ton głosu. Miała nadzieję, że przebije się przez barierę jego urazów — jeśli nie teraz i nie dzisiaj, to jutro , pojutrze albo i za kilka tygodni.
Czy chcesz, żeby ci pomóc? — zapytała. Nie chciała po prostu podejść i go podnieść; nie chciała łamać jego bańki intymnej czy nie chciała, by poczuł się upokorzony. Nie dała po sobie poznać, jak bardzo bolesny niepokój złapał jej serce w swoje szpony. Powinien powoli odzyskiwać sprawność... Chyba jego urazy były zbyt poważne, aby mogła machnięciem różdżki je przegonić. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek zacznie sam chodzić. — Masz prawo być zmęczony, twoje łapy mogą odmawiać posłuszeństwa. Zakładam, że wiele ostatnio przeszedłeś — kontynuowała, niegłośno, bo też nie było powodu krzyczeć. Jeszcze by naprawde pomyślał, iż próbuje go wpędzić w zakłopotanie albo zwabić innych drapieżców na łatwy kąsek. — Tereny Klanu Natury są świetnym miejscem, by wracać do zdrowia. Są spokojne, rozległe i bezpieczne — wyjaśniła.
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Nie one go skrzywdziły? Nie był już tam, gdzie go skrzywdzono? Uniósł wyżej pysk, łypiąc to na albinoskę, a to na szarą wilczycę. Słuchając głosu tej drugiej odwrócił nawet na chwilę łeb i spojrzał za siebie, na morze. Wtedy też spostrzegł, że zwłoki jego "towarzysza" zniknęły z nadbrzeża, prawdopodobnie zabrane przez fale wraz z którymś odpływem.
Och, "Cressida"? Czyżby to było imię młodszej wadery? Powtórzył je sobie w myślach, aby je lepiej zapamiętać.
A co zyskacie na tym, że mi pomożecie? — Położył po sobie uszy i wywinął fafle we wręcz bolesnym grymasie. Wyczuwał w tych wyjaśnieniach podstęp, choć nie miał żadnego pomysłu na to, dlaczego w pierwszej kolejności nieznajome miałyby go oszukiwać. Może to była jakaś psychologiczna gra?.. Chciały, aby zmiękł, i znowu był ślepo posłuszny? Hm, hm, może... Wszak jeśli pójdzie z nimi dobrowolnie, nie będą musiały go nieść... "nieść", ta, jasne. Znając życie po prostu by go związały i pociągnęły za sobą, nie zważając na to, że każdy napotkany kamień i gałązka boleśnie wbijałyby mu się w skórę i darły delikatną tkankę.
Czy miał więc tak naprawdę jakikolwiek wybór? Mógłby iść po dobroci, albo zostać do tego zmuszonym i cierpieć jeszcze bardziej. Straszliwie się bał i nie chciał podejmować takiej decyzji.
Zaraz, jakiego znowu Klanu? — Zawahał się przez chwilę. — Słyszałem o różny-yh-ch klana-a-ch, w daleki-ki-yh-ch kraina-a-ch, ale nie o takim... kłamiesz... — Zaczął się coraz bardziej denerwować. Inne wilki, z którymi współdzielił los, opowiadały mu chociażby o klanie Księżyca, Ognia czy Wiatru, ale... Natury?
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Cofnęła się jeszcze o krok, poniekąd ustępując Melvine i wycofując się w cień. W końcu to ona zapewne poradzi sobie lepiej od niej z uspokojeniem brązowego, miała przecież w tym dużo więcej doświadczenia, niż ona. Dużo lepiej też radziła sobie z panowaniem nad własnymi emocjami — Cressida bowiem miała wrażenie, jakby miała za chwilę się rozpłakać. Nawet niekoniecznie z powodu okazywanej im przez brązowego nieufności — choć to okropnie ją bolało, mogła to jeszcze zrozumieć. Lecz po prostu, sama świadomość tego, że ktoś skrzywdził tego nieszczęśnika tak mocno, nie tylko fizycznie go raniąc lecz również sprawiając, iż kompletnie stracił zaufanie do własnego gatunku ją przerażała. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ktoś miałby posunąć się do takiego okrucieństwa. Choć przecież to nie pierwszy raz, gdy się z takim zetknęła (w końcu za młodu uciekała przed wojną, a i domyślała się, że i jej brat nie zginął z przyczyn naturalnych), wciąż nie potrafiła tego pojąć. Nie widziała w tym ani krzty sensu.
Spojrzała na samca dość żałośnie, gdy zadał kolejne pytanie.
Spokój ducha, bo nie zostawiłyśmy innego wilka na pastwę drapieżników — miała wrażenie, że nie powinna więcej się odzywać, lecz nie mogła się powstrzymać. W przeciwieństwie do starszej samicy niekoniecznie brzmiała spokojnie. Głos wciąż miała cichy i łagodny, jak zwykle, jednakże teraz nieco jej drżał. — Gdyby skrzywdzenie cię było bardziej opłacalne... Cóż, równie dobrze mogłabym wczoraj po prostu pójść dalej... — dodała, przez chwilę patrząc mu prosto w oczy, po czym odwróciła wzrok, kierując go w kierunku morza. I również dopiero teraz dostrzegła, że trup nie leżał już na plaży. Nie wiedziała, czy odczuła ulgę, czy może czuła się niekomfortowo z myślą, iż najpewniej teraz gdzieś dryfuje, podgryzany przez ryby.
Odwróciła wzrok, kiedy samiec znów zabrał głos.
Nie potrafię powiedzieć, jak długą drogę przebyłeś zanim wyrzuciło cię tu morze — powiedziała łagodnie. — Lecz możliwe, że znajdujesz się właśnie w tych dalekich krainach, o których mówisz. A Klan Natury powstał z połączenia trzech innych, być może nie wszyscy poza granicami o tym wiedzą — dodała cicho.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Melvine
Samica Alfa
Klan Natury
<b>Samica Alfa</b><br>Klan Natury
Posty: 95
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 38 (8 + 30)
Zręczność: 45 (15 + 30)
Czujność: 42 (12 + 30)
Wiedza: 36
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 20
Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]

Piaszczysta Plaża

Post autor: Melvine »

Absolutnie nie miała nic przeciwko temu, aby Cressida się odzywała — emocje były rzeczą normalną i chociaż mogły nie pomóc, o tyle stanowiły integralną część każdego z wilczych istnień, które poznała. Brązowy również był nimi przepełniony. Przelewały się. Szukały ujścia. Dlatego starała się nie brać do siebie ewentualnych przykrych słów, które mógł rzucać ranny basior. Miała nadzieję, że i białolica nie przejmie się tym za mocno, chociaż odnosiła wrażenie, iż jej wrażliwość i delikatność komplikowały sprawę.
Skinęła głową, gdy adeptka skończyła mówić. Zgadzała się z nią, jak najbardziej. Przeniosła oczy na samca.
Nie mam powodu, aby cię kłamać. Jestem ci kompletnie obca, wiem, że mi nie ufasz. Jednak słyszę w twoich słowach, że powoli dochodzisz do rozsądku, wyciszając emocje. Skoncentruj się. Jakie masz opcje? Wolisz zginąć tutaj, w męczarniach? W imię honoru? Dumy? Jeśli dasz nam kredyt zaufania, postaramy się go nie zawieść. Zabrać cię w bezpieczne miejsce, gdzie nie będą żywcem pożerać cię larwy, nie przyjdzie do ciebie żaden łakomy ptak, wygryzając kawałki mięsa jeden po drugim. Zabierzemy cię w bezpieczniejsze miejsce, gdzie zwierzęta będą twoim przyjacielem. Jak za czasów Klanu Lasu. Jak wspomniała moja przyjaciółka, Klan Natury powstał już całe lata temu, możliwe, że informacja o fuzji nie dotarła do twoich stron. Klan Wiatru i Lasu połączyły siły. Było z nimi również kilkoro spod znaku Słońca. Czy te nazwy brzmią już nieco bardziej znajomo? — cały czas mówiła łagodnie, bez nacisku, zupełnie, jakby czytała jakiś podręcznik. Wydawało jej się, iż w ten sposób prędzej do niego trafi. Czas pokaże, czy miała rację.
Oczywiście w środeczku każdy skrawek jej jestestwa łkał, płakał i przeklinał — wszystko na raz i wszystko po kolei. Chciała jednak wypadać jak najbardziej neutralnie — na pewno histeryczce trudniej udzielić kredytu zaufania. Prawdopodobnie, jak zwykle w podobnych sytuacjach, pójdzie potem odreagować w jakiś leśny zakątek, gdzie nie będzie nikogo poza nią oraz Duchem Puszczy, któremu odda swoje emocje.
Nie zamierzamy porywać cię wbrew twojej woli. Jednak, jak rozumiem, Cressida poświęciła już czas, by przy tobie czuwać i chronić, jeśli byłaby taka konieczność. Czy nie zasługuje na odrobinę sprawiedliwości w twych osądach? — zakończyła zapytaniem, przysiadając na piachu. Wokół Melvine pojawiły się zaraz drobne roślinki, jakby jej emocje znalazły właśnie ujście w dawnych mocach guślarskich, które niekoniecznie poddały się jej kontroli.
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Wilczyce zalewały go potokiem słów, które przetwarzał z niemałym trudem. Spokój ducha? A niby czemu miałyby się przejmować jego losem w pierwszej kolejności? Zresztą, jego zdaniem ten "spokój" Cressida mogłaby sobie zapewnić właśnie tym, że zignorowałaby go w pierwszej kolejności. Natomiast pojęcie "krzywdzenia" było, w jego rozumowaniu, jedynie wypadkową eksperymentów. I samo w sobie nie miało żadnej wartości i nie mogłoby nikogo interesować. Tak, obca mu była idea sadyzmu. Dziwiło go więc takie tłumaczenie i wzbudzało dodatkową nieufność. Może to był jakiś rodzaj manipulacji? Chciały odwrócić jego uwagę od poznania ich prawdziwych zamiarów? Być może myślały, że jest głupi i naiwny, i uwierzy im, że mogą istnieć eksperymenty bez bólu?.. Bo tak właśnie wnioskował, że zainteresowały się nim po to, aby zyskać nowego królika doświadczalnego. Bo po cóż by innego?
W imię czego? W imię tego, że śmierć jest zdecydowanie lepsza od powrotu do ośrodka. Nie pozwolę siebie znowu wykorzystać... — Odwrócił łeb, nie chcąc patrzeć na wilczyce. Ani młoda adeptka, ani szara uzdrowicielka nie zdołały w nim wzbudzić zaufania. Nie mógł jednak kłócić się z tym, że miał niewiele do gadania w tej sprawie. Był słaby i zmęczony, a do tego nie mógł nawet poruszyć tylnymi łapami. Był skazany na łaskę innych. Znowu. Było to jednocześnie przerażające i uwłaczające. Przeklinał w duszy swój parszywy los — dlaczego nie mógł umrzeć wcześniej? Dlaczego morze nie porwało go na dno?
Klany, które wymieniła Melvine, faktycznie były mu znajome. Zastrzygł uchem, słysząc ich nazwy.
Jeśli mówicie prawdę... macie dobre zamiary... nie związujcie mnie łańcu-u-ch-h-ami... — Zmarszczył nos, wściekły na samego siebie, że tak szybko się poddał. Przecież on naprawdę wierzył w to, że śmierć byłaby lepszym losem od powrotu do jego oprawców. Dlaczego więc, wbrew zdrowemu rozsądkowi, tak bardzo chciał teraz trzymać się życia? Nawet, jeśli nie mógł mieć pewności, co tak naprawdę planują z nim zrobić nieznajome wilczyce?
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Cóż, dla niej pozostawienie go tu samego byłoby zwyczajnym okrucieństwem. Nawet większym niż gdyby po prostu go dobić. Żaden wilk nie powinien umierać w męczarniach, nie życzyłaby tego nawet i największemu wrogowi. Zresztą nie dotyczyło to wyłącznie samych wilków, Cressida wierzyła bowiem, że również zwierzyna zasługuje na szacunek i godną śmierć. Dlatego też owszem, nie rozumiała samca. W przeciwieństwie do niego przekonała się już, iż niektórzy widzieli w krzywdzeniu innych rozrywkę, zresztą zapewne właśnie z podobnymi potworami miał do tej pory do czynienia ów nieszczęśnik. Byli też tacy, których los innych w ogóle nie obchodził. Ci pewnie rzeczywiście woleliby go tu zostawić na pastwę losu, żeby nie dokładać sobie problemów. Ona jednakże taka nie była. Bo nie potrafiła.
Poruszyła uchem a na jej pysku pojawił się wyraz zdziwienia, gdy samiec wspomniał o jakimś ośrodku. Nie miała zielonego pojęcia, co miał na myśli, ani co też tak naprawdę powinna o tym sądzić. Jednakże była pewna, że czymkolwiek ów ośrodek jest, był wypełniony okrutnymi osobnikami, którzy lubowali się w znęcaniu się nad słabszymi. Poniekąd cieszyła się, iż najwyraźniej znajdował się on daleko poza krainą. Tutaj i tak było już wystarczająco niebezpiecznie i bez niego.
Poczuła, jak ogarnia ją ogromna ulga, gdy brązowy wreszcie zgodził się przyjąć ich pomoc. Wciąż z pewnym wahaniem, jednakże i tak uznała to za duży sukces. Aż odetchnęła, a różowe ślepia jakby nieco się zaszkliły po raz kolejny tego dnia, tym razem jednak nie ze smutku. Szybko skinęła głową.
Oczywiście. Nie mamy zamiaru nikogo wiązać — zapewniła samca, po czym spojrzała na Melvine. Nie bardzo wiedziała, czy powinna zbliżyć się do samca, czy może jeszcze lepiej do niego nie podchodzić. Musiały jakoś mu pomóc, spróbować przenieść go na bezpieczne klanowe tereny, lecz... W jaki sposób? Nie była pewna, dlatego zdała się na starszą samicę, czekając po prostu na jej polecenia.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
Awatar użytkownika
Melvine
Samica Alfa
Klan Natury
<b>Samica Alfa</b><br>Klan Natury
Posty: 95
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 38 (8 + 30)
Zręczność: 45 (15 + 30)
Czujność: 42 (12 + 30)
Wiedza: 36
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 20
Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]

Piaszczysta Plaża

Post autor: Melvine »

Pokręciła powoli głową.
Nie znam żadnego ośrodka i nie zamierzam cię do niego zabierać. Nie mam też interesu, by cię wykorzystać. Ledwo zipiesz, nie masz siły ustać na łapach — w obecnym stanie chcę ci zaoferować rekonwalescencję, a nie wykorzystywać cię w jakikolwiek sposób. — Czuła, że jej nie ufał i nie wierzył. Nie miala mu tego za złe. Wcale jej to również nie dziwiło. Rany na ciele to jedno; te na duszy paskudzą się jednak bardziej i moce Melvine nie sięgały aż tak głęboko, by je wyleczyć.
Klan Natury nie sięga po łańcuchy. Nie bawi nas krzywda ani upokarzanie innych. — Przynajmniej większości, dokończyła w myślach. Niestety, świat nie był czarno-biały, a w rozlicznych szarościach czasami łatwo się pogubić.
Basilio był słaby, chudy, zapewne też względnie lekki. Najłatwiej byłoby go wpakować sobie na grzbiet i przetransportować na tereny klanu. A może by tak... Nie, mogłaby go przestraszyć, gdyby nagle stanęła przed nim w formie niedźwiedzia. Zakołysała ogonem, nieco nerwowo, rozważając opcje. Słyszał o klanach — ale co właściwie wiedział? Czy znał ich magię? Uznała, iż zasługiwał na chociażby szczątkowe wyjaśnienia.
Słyszałeś o magii Klanów? Jak wspomniałam, Klan Natury korzysta chociażby z Magii Lasu. Duch Puszczy udziela mi swego błogosławieństwa, dzięki czemu jestem w stanie przemienić się w inne zwierzę. Nie chcę cię przestraszyć, jednak gdybym przemieniła się w coś znacznie większego — z pewnością łatwiej będzie mi cię przenieść w bezpieczne miejsce, gdzie odzyskasz siły. O ile, oczywiście, nie wycofałeś się. Naprawdę, nie chcialabym cię tutaj pozostawiać na łaskę i niełaskę losu.

Cressida
Awatar użytkownika
Basilio
Druh
<b>Druh</b>
Posty: 11
Płeć: Samiec

Piaszczysta Plaża

Post autor: Basilio »

Spojrzał krótko na Cressidę, kiedy ta zapewniła go po raz kolejny o swoich dobrych intencjach, a zaraz potem przeniósł spojrzenie na szarą uzdrowicielkę.
Słyszałem. — Przyznał, kiedy tylko niebieskooka zakończyła swój wywód na temat magii.
Ale nigdy nie widziałem niczego takiego. To... na pewno bezpieczne? — W jego głowie znów zabrzmiał głosik zwątpienia. Szczerze powiedziawszy, to traktował te opowieści jak bajki, bo przecież gdyby faktycznie istniały takie wilki — z supermocami i ogromną siłą — to czy byłaby potrzeba w pierwszej kolejności, aby istniał ośrodek? Aby ktokolwiek miał na kimkolwiek przeprowadzać te wszystkie eksperymenty? Absurd.
Był jednak ciekawy, czy nieznajoma naprawdę potrafiłaby się przemienić w niedźwiedzia, więc uważnie ją obserwował. Czekał.
𝕭𝖆𝖘𝖎𝖑𝖎𝖔
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
ᴍʏ ʙᴏᴅʏ'ꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ ɴᴏᴡ. ᴘᴜʟʟ ᴛʜᴇ ʙʟᴀɴᴋᴇᴛ ᴛɪɢʜᴛ ɴᴏᴡ.
ɪ ᴄᴀɴ ꜰᴇᴇʟ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ ꜱʜɪɴᴇ ᴏɴ ᴍʏ ꜰᴀᴄᴇ.
ᴅɪᴅ ɪ ᴅɪꜱᴀᴘᴘᴏɪɴᴛ ʏᴏᴜ?
ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ ꜱᴛɪʟʟ ʟᴇᴛ ᴍᴇ ᴏᴠᴇʀ. ɪꜰ ɪ ᴄʀᴏꜱꜱ ᴛʜᴇ ʟɪɴᴇ?
EKWIPUNEK:
x x x
UMIEJĘTNOŚCI:
x x x
PARTNERKA:
x x x
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
UWAGA!!!
Niedowład w tylnych łapach i widocznie kuleje

ᴛᴀᴋᴇ ᴀ ꜱᴇᴀᴛ. ʙᴜᴛ ɪ'ᴅ ʀᴀᴛʜᴇʀ ʏᴏᴜ ɴᴏᴛ ʙᴇ ʜᴇʀᴇ ꜰᴏʀ.
ᴡʜᴀᴛ ᴄᴏᴜʟᴅ ʙᴇ ᴍʏ ꜰɪɴᴀʟ ꜰᴏʀᴍ. ꜱᴛᴀʏ ʏᴏᴜʀ ᴘʀᴇᴛᴛʏ ᴇʏᴇꜱ ᴏɴ ᴄᴏᴜʀꜱᴇ.
ᴋᴇᴇᴘ ᴛʜᴇ ᴍᴇᴍᴏʀɪᴇꜱ ᴏꜰ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ʙᴇꜰᴏʀᴇ.
ꜱᴏ ꜱᴛᴀʏ ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ.
GALERIA






Awatar użytkownika
Cressida
Adept
Klan Natury
<b>Adept</b><br>Klan Natury
Posty: 14
Rodzice: Vespera x Savaroth
Płeć: Samica
Ciąża: Nie
Siła: 5
Zręczność: 10
Czujność: 10
Wiedza: 5
Życie: 100
Energia: 100
Punkty Doświadczenia: 26

Piaszczysta Plaża

Post autor: Cressida »

Zamilkła, przysłuchując się pozostałej dwójce. Wciąż czuła niesamowitą ulgę, tak wielką, że nie potrafiła wprost tego opisać. I choć oczywiście gdyby nie Melvine nic by nie wskórała, mimo wszystko czuła, iż miała w tym wszystkim swój wkład. I była z tego faktu bardzo zadowolona. Właściwie, to dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak długo czegoś takiego nie odczuwała. Jak wiele czasu minęło, odkąd po raz ostatni doznała podobnej satysfakcji. Odniosła wrażenie, jakby dzięki brązowemu wybudziła się z długiego snu, który zamiast przynosić ulgę to tylko dodatkowo ją męczył.
Właściwie to była mu wdzięczna. Nie mogła bowiem oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę oboje pomogli sobie nawzajem.
Przez moment siedziała tak, wpatrując się przed siebie, ciesząc się odczuwaną nagle lekkością, jakby jakiś ciężar spadł jej z barków. Podniosła jednak wzrok, by spojrzeć z wyraźnym zaciekawieniem na uzdrowicielkę, gdy ta wspomniała o zmianie w większe zwierzę. Słyszała o tej mocy, zresztą od samej jasnofutrej, gdy udzielała jej ona pierwszej lekcji na temat klanu. Na żywo jednak nigdy nie miała okazji tego widzieć. Nic więc dziwnego, że utkwiła w niej spojrzenie wyrażające wyraźne zainteresowanie.
Cressida

◇◈❖❖◈◇
CÓRA ŚWIATŁOŚCI
ZAGUBIONY KWIAT
TCHNIENIE DUSZY
•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Obrazek

•❅─────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
Karta postaci
◇◈❖❖◈◇
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zębate Wybrzeże”