Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
![]() |
20°C | CIEPŁO Lato nieśmiało zagląda w progi Wilczej Krainy. Ciepłe, pełne słonecznego blasku dni tylko czasemi urozmaicane są drobnym deszczykiem. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Mała zatoczka z rafą koralową
- Midori
- Druh
- Posty: 20
- Rodzice: Unnyah & Egyptus
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20
- Zręczność: 15
- Czujność: 10
- Wiedza: 5
- Życie: 100
- Energia: 100
Mała zatoczka z rafą koralową
Skinął głową. Samiec podniósł brew wysoko spokojnie wysłuchując co ma do powiedzenia młódka — Na przyszłość nie wychodź z założenia bo każdy ma inne założenia i przekonania. Co do zakresu pojętej kultury to nawet jeśli odniesiemy się do kobiety to właśnie one miały pierwszeństwo — pouczył mlodą wilczycę i zmarszczył nos — To nie jest zadna zasada. Zasadą nieuwarunkowaną jest odpowiadanie na pytanie i to świadczy o kulturze i ogładzie której najwyraźniej tobie jeszcze , drogie dziecko brakuje — właściwie wytłumaczył jej niczym dziadek pouczający wnuczkę która niezbyt dobrze zrobiła.
— dokładnie, nie każdy las stawia na pierwszym miejscu, są wilki które wolą inne środowiska — wzruszył barkami i spojrzał na wodę. A potem rafę koralową.
— co sądzisz o tym miejscu? -zapytał wpatrując się w wodę
Eleniel
— dokładnie, nie każdy las stawia na pierwszym miejscu, są wilki które wolą inne środowiska — wzruszył barkami i spojrzał na wodę. A potem rafę koralową.
— co sądzisz o tym miejscu? -zapytał wpatrując się w wodę
Eleniel
𝕸𝖎𝖉𝖔𝖗𝖎
Unnyah & Egyptus — Rodzice.
April — Siostra.
Honou, Lethorvet, Nelchael, Sevrerus,
Almanáh, Orsus — Wujkowie.
⋆。゚☁︎。⋆。 ゚☾ ゚。⋆
Sayah, Saerah, Blue Arya, Hekate,
Lana Amhim, Kalvítari — Ciocie.
⋆。゚☁︎。⋆。 ゚☾ ゚。⋆
Narcissa, Swift — Babinki.
Miverius, Alkivo — Dziadziusie.
Summer Wine, Lisa — Prababki.
Taitan, Khaz — Pradziadziusie.
Kiana, Fleur, Scuti — Praprababki. Soner, Silver, Rhorvald — Prapradziady.
Niagara — Prapraprababka. Syriusz — Praprapradziad.
Unnyah & Egyptus — Rodzice.
April — Siostra.
Honou, Lethorvet, Nelchael, Sevrerus,
Almanáh, Orsus — Wujkowie.
⋆。゚☁︎。⋆。 ゚☾ ゚。⋆
Sayah, Saerah, Blue Arya, Hekate,
Lana Amhim, Kalvítari — Ciocie.
⋆。゚☁︎。⋆。 ゚☾ ゚。⋆
Narcissa, Swift — Babinki.
Miverius, Alkivo — Dziadziusie.
Summer Wine, Lisa — Prababki.
Taitan, Khaz — Pradziadziusie.
Kiana, Fleur, Scuti — Praprababki. Soner, Silver, Rhorvald — Prapradziady.
Niagara — Prapraprababka. Syriusz — Praprapradziad.
- Eleniel
- Żmij
- Posty: 24
- Rodzice: Avena & Shadya
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 20 (10 + 10)
- Zręczność: 13
- Czujność: 22 (12 + 10)
- Wiedza: 15
- Życie: 100
- Energia: 100
- Przydomek: Quendi
Mała zatoczka z rafą koralową
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie wiedziała czy Midori zdał sobie sprawę, że właśnie sam sobie zaprzecza.
— Zasady kultury obowiązują obie strony, więc to strona zadająca pytanie, powinna się jako pierwsza do nich zastosować. W końcu to ona zaczyna, prawda? — Uniosła brew, patrząc na niego wymownie. Pytanie było retoryczne, więc nie czekając na odpowiedź kontynuowała.
— Ponadto, jeśli uważasz, że dla każdego zasady kultury mogą być inne, bo mamy różne założenia, to nie nazywały by się one zasadami, no i właściwe nie odnosiłyby by się również do kultury. Ot po prostu każdy zachowywał by się tak jak mu się podoba, bo każdy ma inne założenia. — Zasady były określonym zbiorem i dlatego nazywały się zasadami. Do tego zbioru albo się stosowali, albo nie, natomiast to czy ktoś znał dana zasadę, zgadzał się z nią albo nie to uzupełnie inna kwestia.
— Z resztą najpierw mówisz, że ja mam czegoś nie zakładać, a potem sam uznajesz którąś z tych zasad za nieuwarunkowaną więc konieczną do przestrzegania? Więc i Ty w jakiś sposób uszeregowałeś zasady, więc i stworzyłeś własne założenie. — Ton gdzieś po drodze zlagodnial i stał się bardziej neutralny. Zaczęła czerpać przyjemność z tej dyskusji. Interesowało ją jego podejście i tok myślowy, ponieważ ona dostrzegała w nim pewne sprzeczności.
Chciała skomentować jego słowa o lesie, w końcu to ona była właśnie takim wilkiem. Uznała jednak, że dalszy tok rozmowy może go naprowadzić na jej pochodzenie, a póki nie było potrzeby go zdradzać, wolała jednak nie kierować rozmowy na te tory.
— Zdecydowanie w cieplejszych porach ma więcej uroku, ale ten widok podoba mi się nawet zimą. Tylko kąpiele są mniej przyjemne. Z drugiej strony koralowce choć ładne, potrafią wrednie pokaleczyć łapy, do pływania znam chyba lepsze odcinki plaży. Raz nawet udało jej się skaleczyć tu palec. Ten piaszczysty odcinek nadawał się jej zdaniem bardziej do wygrzewanie się na słońcu i oglądania widoków.
— Ciekawe czy z takiego koralowca można wyprodukować coś ciekawego? — No bo ładne to, ale czy ma jakieś właściwości, które sprawiają, że mogłoby też być użyteczne? Jedyne co przychodziło jej do głowy to biżuteria, ale chyba ta z muszli jakoś bardziej ją przekonywała.
— Zasady kultury obowiązują obie strony, więc to strona zadająca pytanie, powinna się jako pierwsza do nich zastosować. W końcu to ona zaczyna, prawda? — Uniosła brew, patrząc na niego wymownie. Pytanie było retoryczne, więc nie czekając na odpowiedź kontynuowała.
— Ponadto, jeśli uważasz, że dla każdego zasady kultury mogą być inne, bo mamy różne założenia, to nie nazywały by się one zasadami, no i właściwe nie odnosiłyby by się również do kultury. Ot po prostu każdy zachowywał by się tak jak mu się podoba, bo każdy ma inne założenia. — Zasady były określonym zbiorem i dlatego nazywały się zasadami. Do tego zbioru albo się stosowali, albo nie, natomiast to czy ktoś znał dana zasadę, zgadzał się z nią albo nie to uzupełnie inna kwestia.
— Z resztą najpierw mówisz, że ja mam czegoś nie zakładać, a potem sam uznajesz którąś z tych zasad za nieuwarunkowaną więc konieczną do przestrzegania? Więc i Ty w jakiś sposób uszeregowałeś zasady, więc i stworzyłeś własne założenie. — Ton gdzieś po drodze zlagodnial i stał się bardziej neutralny. Zaczęła czerpać przyjemność z tej dyskusji. Interesowało ją jego podejście i tok myślowy, ponieważ ona dostrzegała w nim pewne sprzeczności.
Chciała skomentować jego słowa o lesie, w końcu to ona była właśnie takim wilkiem. Uznała jednak, że dalszy tok rozmowy może go naprowadzić na jej pochodzenie, a póki nie było potrzeby go zdradzać, wolała jednak nie kierować rozmowy na te tory.
— Zdecydowanie w cieplejszych porach ma więcej uroku, ale ten widok podoba mi się nawet zimą. Tylko kąpiele są mniej przyjemne. Z drugiej strony koralowce choć ładne, potrafią wrednie pokaleczyć łapy, do pływania znam chyba lepsze odcinki plaży. Raz nawet udało jej się skaleczyć tu palec. Ten piaszczysty odcinek nadawał się jej zdaniem bardziej do wygrzewanie się na słońcu i oglądania widoków.
— Ciekawe czy z takiego koralowca można wyprodukować coś ciekawego? — No bo ładne to, ale czy ma jakieś właściwości, które sprawiają, że mogłoby też być użyteczne? Jedyne co przychodziło jej do głowy to biżuteria, ale chyba ta z muszli jakoś bardziej ją przekonywała.
Moce
- Vaelcarth
- Demon
Astaroth - Posty: 628
- Rodzice: Carthoes x Lorthi [NPC]
- Płeć: Samiec
- Siła: 50 (20+30)
- Zręczność: 45(15+30)
- Czujność: 40(10+30)
- Wiedza: 20
- Życie: 95
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 08 (wym. 225)
Mała zatoczka z rafą koralową
[ wydobycie jajaMistrz Gry pisze: QJGdtAnCnG
Dotarł tu o poranku, kiedy słońce dopiero wyłaniało się znad horyzontu, przesiewając blade światło przez poranne mgiełki i drgające fale. Wilgoć unosząca się znad morza mieszała się ze słonym powietrzem, wypełniając nozdrza Vaelcartha rześką, lekko chłodną wonią. Czarny basior zlustrował spokojny krajobraz — wybrzeże wyglądało jak ułamek snu, delikatne, niemal zbyt spokojne w kontraście do tego, co w nim drżało. Piasek był miękki, mokry jeszcze po nocnej rosie, gdzieniegdzie przetykany śladami ptasich łapek. Woda uderzała cicho o brzeg, a pomiędzy morskimi skałami dostrzegł ruch — jasne cienie ryb sunących tuż pod powierzchnią. Zszedł powoli na niższy poziom plaży, ostrożnie, unikając ciemniejszych plam, które mogły kryć jeżowce. Miejsce wydawało się spokojne, niemal przesadnie piękne, ale właśnie przez to… podejrzane.
D E M O N ▼△▼△▼△▼△▼ ![]() — KARTA POSTACI — A S T A R O T H |
ᴠᴀᴇʟᴄᴀʀᴛʜ º Hello d a r k n e s s, my old friend. º I've come to talk with you again. ![]() ![]() ⟨⟨ miłość ⟩⟩ From the city of angels, an empty vessel of devils; is there no one to save us? L o a d i n g ![]() ⟨⟨ umiejętności ⟩⟩ ▫ Opętanie —demon opętuje ciało wilka słabszego od siebie uzyskując nad nim niemal całkowitą kontrolę. Ofiara zachowuje świadomość ale traci zdolność używania magii rangowej lub przedmiotu i staje się więźniem we własnym ciele Opętane ciało traci wrodzoną grację posiadającego je wilka i porusza się mechanicznie, niczym golem. [Czas trwania: trzy tury. 0/2 miesiąc ] ▫ Ognisty oddech — z pyska demona bucha ognista fala uderzeniowa. Demon ma prawo wybrać czy fala uderzeniowa zada po 30 PŻ i zrani 3 wilki (koszt 1 akcja) czy zada 90 PŻ jednemu wilkowi (koszt 2 akcji). — [ 0/3 miesiąc] ⟨⟨ inwentarz ⟩⟩ amulet Feniksa ojca; denar x2; rzemień, końskie kopyto, wilcza jagoda, rozbite wielkanocne jajka x5, całe wielkanocne jajko x3, róg bizona, skóra upolowanego zwierzęcia, czarna paproć, róg lepszego słuchu [0/3] △△△ |
- Vaelcarth
- Demon
Astaroth - Posty: 628
- Rodzice: Carthoes x Lorthi [NPC]
- Płeć: Samiec
- Siła: 50 (20+30)
- Zręczność: 45(15+30)
- Czujność: 40(10+30)
- Wiedza: 20
- Życie: 95
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 08 (wym. 225)
Mała zatoczka z rafą koralową
Coś przyciągnęło jego wzrok. Wśród suchych liści wyrzuconych przez fale, pomiędzy złamanymi muszlami, leżało ono — niepozorne, nieco mniejsze niż poprzednie, pokryte wzorem przypominającym fale lub koralowy labirynt. Vael nachylił się, nie dotykając jeszcze znaleziska. Przez chwilę tylko patrzył, jakby chciał zrozumieć, czy to jajko patrzy na niego.
— Kolejne — mruknął pod nosem. — I znowu cholera wie, z czym przyjdzie się zmierzyć.
Zabrał je ostrożnie, ale bez zawahania. Skoro poprzednie pękło… to może to przyniesie mu przewagę. A może tylko więcej pytań. W porannym świetle skorupka błyszczała, jakby coś w niej pulsowało. Niemniej, miał godne jajko, czas wystawić je do walk. Wybiegł.
/ zt
— Kolejne — mruknął pod nosem. — I znowu cholera wie, z czym przyjdzie się zmierzyć.
Zabrał je ostrożnie, ale bez zawahania. Skoro poprzednie pękło… to może to przyniesie mu przewagę. A może tylko więcej pytań. W porannym świetle skorupka błyszczała, jakby coś w niej pulsowało. Niemniej, miał godne jajko, czas wystawić je do walk. Wybiegł.
/ zt
D E M O N ▼△▼△▼△▼△▼ ![]() — KARTA POSTACI — A S T A R O T H |
ᴠᴀᴇʟᴄᴀʀᴛʜ º Hello d a r k n e s s, my old friend. º I've come to talk with you again. ![]() ![]() ⟨⟨ miłość ⟩⟩ From the city of angels, an empty vessel of devils; is there no one to save us? L o a d i n g ![]() ⟨⟨ umiejętności ⟩⟩ ▫ Opętanie —demon opętuje ciało wilka słabszego od siebie uzyskując nad nim niemal całkowitą kontrolę. Ofiara zachowuje świadomość ale traci zdolność używania magii rangowej lub przedmiotu i staje się więźniem we własnym ciele Opętane ciało traci wrodzoną grację posiadającego je wilka i porusza się mechanicznie, niczym golem. [Czas trwania: trzy tury. 0/2 miesiąc ] ▫ Ognisty oddech — z pyska demona bucha ognista fala uderzeniowa. Demon ma prawo wybrać czy fala uderzeniowa zada po 30 PŻ i zrani 3 wilki (koszt 1 akcja) czy zada 90 PŻ jednemu wilkowi (koszt 2 akcji). — [ 0/3 miesiąc] ⟨⟨ inwentarz ⟩⟩ amulet Feniksa ojca; denar x2; rzemień, końskie kopyto, wilcza jagoda, rozbite wielkanocne jajka x5, całe wielkanocne jajko x3, róg bizona, skóra upolowanego zwierzęcia, czarna paproć, róg lepszego słuchu [0/3] △△△ |
- Sovillo
- Adept
Klan Ognia - Posty: 58
- Rodzice: Promień Jutrzenki & Vaelcarth
- Płeć: Samiec
- Punkty Doświadczenia: 8
Mała zatoczka z rafą koralową
[ wydobycie owoc kaktusa]
Maszerował przed siebie raźnym krokiem, pewien, że za następnym zakrętem znajdzie upragnioną polanę pełną żółtych kwiatków. Ale kiedy już któryś raz z rzędu przedarł się przez kępy krzewów, a zamiast znajomego zapachu łąki poczuł w nozdrzach coś zupełnie nowego, wilgotną sól, mokry piasek i... morską bryzę, zamarł wpatrując się w horyzont. Rozejrzał się wokół zaskoczony, a w oczy znów uderzyły go nieznośnie gorące promienie słońca. Zamiast polany otaczały go łagodne wzgórza porośnięte gęstą, dziwnie pachnącą roślinnością, z oddali słychać było szum fal i wrzaski ptaków. Gdy wdrapał się na jedną z piaszczystych wydm, jego oczom ukazała się zatoczka, jak z bajki: lazurowa woda, błyskające w słońcu korale pod powierzchnią morza i plaża o piasku drobnym jak pył. Przez chwilę tylko patrzył, oczarowany tym zupełnie innym światem, tak odmiennym od lasu, w którym rozpoczął swą wyprawę. Potem otrząsnął się z tego chwilowego odrętwienia i potrzepał głową. Przecież miał misję! Prawie się już odwrócił, gdy coś przykuło jego uwagę. Rosły tu dziwne rośliny najeżone kolcami wijące się w dziwaczne kształty. Zastrzygł uszami. Nigdy czegoś takiego nie widział. Wiedziony nagłym impulsem, któremu nie potrafił się sprzeciwić, ruszył w ich kierunku lekko zapadając się w piasek.
Maszerował przed siebie raźnym krokiem, pewien, że za następnym zakrętem znajdzie upragnioną polanę pełną żółtych kwiatków. Ale kiedy już któryś raz z rzędu przedarł się przez kępy krzewów, a zamiast znajomego zapachu łąki poczuł w nozdrzach coś zupełnie nowego, wilgotną sól, mokry piasek i... morską bryzę, zamarł wpatrując się w horyzont. Rozejrzał się wokół zaskoczony, a w oczy znów uderzyły go nieznośnie gorące promienie słońca. Zamiast polany otaczały go łagodne wzgórza porośnięte gęstą, dziwnie pachnącą roślinnością, z oddali słychać było szum fal i wrzaski ptaków. Gdy wdrapał się na jedną z piaszczystych wydm, jego oczom ukazała się zatoczka, jak z bajki: lazurowa woda, błyskające w słońcu korale pod powierzchnią morza i plaża o piasku drobnym jak pył. Przez chwilę tylko patrzył, oczarowany tym zupełnie innym światem, tak odmiennym od lasu, w którym rozpoczął swą wyprawę. Potem otrząsnął się z tego chwilowego odrętwienia i potrzepał głową. Przecież miał misję! Prawie się już odwrócił, gdy coś przykuło jego uwagę. Rosły tu dziwne rośliny najeżone kolcami wijące się w dziwaczne kształty. Zastrzygł uszami. Nigdy czegoś takiego nie widział. Wiedziony nagłym impulsem, któremu nie potrafił się sprzeciwić, ruszył w ich kierunku lekko zapadając się w piasek.
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.
- Sovillo
- Adept
Klan Ognia - Posty: 58
- Rodzice: Promień Jutrzenki & Vaelcarth
- Płeć: Samiec
- Punkty Doświadczenia: 8
Mała zatoczka z rafą koralową
[wydobycie owoc kaktusa]
Niektóre z kaktusów miały przyczepione do siebie coś, co wyglądało jak... kulki. Zaokrąglone, różowawe, jakby pokryte drobnym, najeżonym meszkiem. Sovillo, wrodzenie nieostrożny i wprost proporcjonalnie odważny, spróbował ugryźć jeden z nich i... natychmiast tego pożałował. Cofnął się z piskiem, gdy owoc ukłuł go w język. Ale! Sok, który poczuł na języku, był lekko słodki i soczysty, z nutą orzeźwienia, która od razu skojarzyła mu się z lemoniadą. Owoc pustynnej kolczastej rośliny! To było idealne dopełnienie jego napoju.
Przekrzywił głowę, nadal cicho popiskując z bólu, ale już z błyskiem determinacji w oczach. Tak łatwo to on się nie podda. Rozejrzał się dookoła i wypatrzył rosnące nieopodal rośliny o szerokich, mięsistych liściach. Zerwał dwa największe jakich dosięgnął, po czym ostrożnie złożył je na pół, tworząc coś na kształt szczypiec, niezgrabnych i zdecydowanie nieprecyzyjnych, ale za to grubych. Miał nadzieję, że dzięki nim uda mu się zerwać kilka kolczastych owoców. Z pomocą liści zaczął łapać owoce, układając je w kępce suchej trawy, którą wcześniej delikatnie zwinął w coś w rodzaju prowizorycznego gniazdka. Przy niektórych musiał naprawdę się namęczyć, kulki albo wysuwały się ze "szczypiec" spadając na ziemię, w plątaninę innych ciernistych krzewów albo rosły tak wysoko, że nie mógł ich dosięgnąć bez opierania się o kaktusa. W efekcie udało mu się zebrać zaledwie kilka owoców.
Niektóre z kaktusów miały przyczepione do siebie coś, co wyglądało jak... kulki. Zaokrąglone, różowawe, jakby pokryte drobnym, najeżonym meszkiem. Sovillo, wrodzenie nieostrożny i wprost proporcjonalnie odważny, spróbował ugryźć jeden z nich i... natychmiast tego pożałował. Cofnął się z piskiem, gdy owoc ukłuł go w język. Ale! Sok, który poczuł na języku, był lekko słodki i soczysty, z nutą orzeźwienia, która od razu skojarzyła mu się z lemoniadą. Owoc pustynnej kolczastej rośliny! To było idealne dopełnienie jego napoju.
Przekrzywił głowę, nadal cicho popiskując z bólu, ale już z błyskiem determinacji w oczach. Tak łatwo to on się nie podda. Rozejrzał się dookoła i wypatrzył rosnące nieopodal rośliny o szerokich, mięsistych liściach. Zerwał dwa największe jakich dosięgnął, po czym ostrożnie złożył je na pół, tworząc coś na kształt szczypiec, niezgrabnych i zdecydowanie nieprecyzyjnych, ale za to grubych. Miał nadzieję, że dzięki nim uda mu się zerwać kilka kolczastych owoców. Z pomocą liści zaczął łapać owoce, układając je w kępce suchej trawy, którą wcześniej delikatnie zwinął w coś w rodzaju prowizorycznego gniazdka. Przy niektórych musiał naprawdę się namęczyć, kulki albo wysuwały się ze "szczypiec" spadając na ziemię, w plątaninę innych ciernistych krzewów albo rosły tak wysoko, że nie mógł ich dosięgnąć bez opierania się o kaktusa. W efekcie udało mu się zebrać zaledwie kilka owoców.
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.
- Sovillo
- Adept
Klan Ognia - Posty: 58
- Rodzice: Promień Jutrzenki & Vaelcarth
- Płeć: Samiec
- Punkty Doświadczenia: 8
Mała zatoczka z rafą koralową
[wydobycie owoc kaktusa]
Zerknął na swoją zdobycz z dumą... po czym dotarło do niego, że to dopiero połowa sukcesu. Jak się dobrać do środka, skoro język już raz został zaatakowany, a on nie dysponował żadnym pancerzem? Usiadł i zamyślił się intensywnie, mrużąc oczy. Może by tak zrolować liść i użyć go jak łopatki? A może potrzeć owoc o kamień aż pęknie?
W końcu znalazł płaski kamień i siląc się na wyżyny swojej (niezbyt imponującej) ostrożności zaczął pocierać jeden z owoców o jego powierzchnię używając wcześniej zerwanego liścia jako ochrony przed kolcami. Co prawda ukłuł się w trakcie jeszcze kilka razy, co za każdym razem skwitował dramatycznym, wysokim warknięciem, ale wreszcie kolce zaczęły się wykruszać. Było! Jeszcze tylko kilka owoców i będzie miał soczysty dodatek gotowy do zmieszania z sokiem brzozowym i miodem. No i te żółte kwiatki…
Z jakiegoś powodu nie potrafił ich sobie wybić z głowy. Zebrał swoje skarby i ruszył z powrotem w kierunku lasu mając nadzieję, że tym razem wreszcie trafi na właściwą ścieżkę.
/zt
Zerknął na swoją zdobycz z dumą... po czym dotarło do niego, że to dopiero połowa sukcesu. Jak się dobrać do środka, skoro język już raz został zaatakowany, a on nie dysponował żadnym pancerzem? Usiadł i zamyślił się intensywnie, mrużąc oczy. Może by tak zrolować liść i użyć go jak łopatki? A może potrzeć owoc o kamień aż pęknie?
W końcu znalazł płaski kamień i siląc się na wyżyny swojej (niezbyt imponującej) ostrożności zaczął pocierać jeden z owoców o jego powierzchnię używając wcześniej zerwanego liścia jako ochrony przed kolcami. Co prawda ukłuł się w trakcie jeszcze kilka razy, co za każdym razem skwitował dramatycznym, wysokim warknięciem, ale wreszcie kolce zaczęły się wykruszać. Było! Jeszcze tylko kilka owoców i będzie miał soczysty dodatek gotowy do zmieszania z sokiem brzozowym i miodem. No i te żółte kwiatki…
Z jakiegoś powodu nie potrafił ich sobie wybić z głowy. Zebrał swoje skarby i ruszył z powrotem w kierunku lasu mając nadzieję, że tym razem wreszcie trafi na właściwą ścieżkę.
/zt
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.

ᚲᛟᚲᚺᚨᛗᛗᛟᛃᚨᛗᚨᛗᛖᛚᛁᚾᚨᛚᛁᛖᛏᛟᛞᛟᛒᚱᚨᛞᚢᛈᚨᚾᚢᛗᛖᚢᚾᛟ
we are the broken ones, who chose to spark a flame
watch as ourfire rages, our hearts are never tame
▪ Iskra Zenitu ▪
we are the warriors, who learned tolove the pain
we come from different places but have the same name
ᚲᛚᚨᚾᛟᚷᚾᛟᚲᛟᚲᛊᚨᛚᛖᛊᛟᛃᚢᛊᛉᚲᛟᚲᚲᛊᛊᛁᛖᛈᚨᛚᚲᛖᛗᛟᚲᚾᛟᛊᛟᛗᛖᚦᛁᛜ .
.
.
.
.
.
- Ezayra
- Ognik
- Posty: 106
- Rodzice: Ikke [NPC]
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 5
- Zręczność: 30 (20+10)
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 11
Mała zatoczka z rafą koralową
[ wydobycie cytryn ]
Delikatny piasek szeptał pod jej łapami, gdy Ezayra zbliżała się do zatoczki. Powietrze niosło słony zapach morza, przepleciony aromatem soczystych, kwaśnych owoców. Zatrzymała się, wsłuchując w krzyk mew i szum fal muskających rafę. Wzrokiem przebiegła po linii brzegowej, aż dostrzegła je — niewielkie drzewka rozrzucone na skraju roślinności. Ich liście połyskiwały w słońcu, a pomiędzy nimi rysowały się żółte plamy cytryn.
Delikatny piasek szeptał pod jej łapami, gdy Ezayra zbliżała się do zatoczki. Powietrze niosło słony zapach morza, przepleciony aromatem soczystych, kwaśnych owoców. Zatrzymała się, wsłuchując w krzyk mew i szum fal muskających rafę. Wzrokiem przebiegła po linii brzegowej, aż dostrzegła je — niewielkie drzewka rozrzucone na skraju roślinności. Ich liście połyskiwały w słońcu, a pomiędzy nimi rysowały się żółte plamy cytryn.
「 ✦ 𝙴𝚣𝚊𝚢𝚛𝚊 ✦ 」
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷
- Ezayra
- Ognik
- Posty: 106
- Rodzice: Ikke [NPC]
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 5
- Zręczność: 30 (20+10)
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 11
Mała zatoczka z rafą koralową
Zbliżyła się ostrożnie, uważając na ostre kamienie i ewentualne jeżowce. Cytryny wisiały nisko, niektóre już niemal dotykały ziemi. Ezayra sięgnęła pyszczkiem po jedną, delikatnie odgryzając ogonek. Kwaśny zapach aż zakręcił ją w nosie, ale uśmiechnęła się pod nosem. To był dokładnie ten składnik, którego szukała — cierpki, świeży, pełen leczniczych właściwości.
「 ✦ 𝙴𝚣𝚊𝚢𝚛𝚊 ✦ 」
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷
- Ezayra
- Ognik
- Posty: 106
- Rodzice: Ikke [NPC]
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 5
- Zręczność: 30 (20+10)
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 11
Mała zatoczka z rafą koralową
Zebrała kilka cytryn i ostrożnie zawinęła je w szeroki liść, tworząc prowizoryczny pakunek. Ostatni raz spojrzała na spokojną wodę zatoki — jej powierzchnia odbijała już pomarańczowe barwy zachodzącego słońca. Ze swoim cennym ładunkiem ruszyła w stronę wyjścia z plaży, zadowolona z udanych poszukiwań. W myślach układała już plan, jak połączy cytrynę z miodem, który zdobyła wcześniej.
/zt
/zt
「 ✦ 𝙴𝚣𝚊𝚢𝚛𝚊 ✦ 」
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷
──── ୨୧ ────
Here's to the crazy ones. The misfits. The rebels. The troublemakers.
The round pegs in the square holes. The ones who see things differently.
They're not fond of rules. And they have no respect for the status quo.
WYPOSAŻENIE:
⊂ torba przewieszona przez ramię, kremowy szalik na szyi,
znaleziony list, Quercus x3, miód, kropla życia ⊃
──── ୨୧ ────
MIŁOŚĆ: Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to by był.
⊂ brak ⊃
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them. About
the only thing you can't do is ignore them. Because they change things.
They push the human race forward. And while some may see them as
the crazy ones, we see genius.
──── ୨୧ ────
KARTA POSTACI
꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷꒦꒷