Ziemie te zdają się być dotknięte jakimś spaczonym rodzajem magii. Niegyś żyła tu prężnie rozwijająca się osada. Teraz oprócz rozpadających się resztek zabudowań próżno szukać tu życia. Cała rozległa i monotonna równina nie wydaje już plonów, a bardziej zróżnicowane południowe krańce krainy to kamieniste pustynie i kaniony pozbawione wody, która kiedyś tu była, lecz odpłynęła w niebyt.
Mroczne, tajemnicze miejsce, zawsze wypełnione dźwiękami skapującej wody, która dostaje się tu przez szczeliny w suficie. Prowadzi do niego duży otwór w ziemi, za którym znajdują się strome, kręte schodki. Po zejściu nimi na sam dół, oczom przybysza ukazuje się zaskakująco przestronne pomieszczenie i dwa równoległe rzędy kolejnych, choć już mniej stromych stopni, które oddziela od siebie ozdobny murek. Ów murek otacza niewielkie jeziorko z dnem pokrytym w całości wrzucanymi tu przez wilki monetami, wypełnione skapującą z sufitu wodą pochodzącą z podziemnego strumienia. To pomieszczenie jest wyjątkowo dobrze oświetlone i eleganckie jak na katakumby, lecz po przejściu pod jednym z łuków atmosfera stopniowo zagęszcza się, a z zacienionych kątów dochodzą tajemnicze odgłosy, które jednak momentalnie cichną, gdy tylko ktoś się do nich zbliży. Powietrze staje się cięższe i utrudniające oddychanie, a przy każdym kroku z ziemi unoszą się chmury kurzu, od dziesiątków lat przykrywającego ziemię coraz to grubszą warstwą. Na posadzce walają się kości, a na ścianach znajdują się niezliczone, pokryte warstwą kurzu czaszki. Lukrecja