Pasmo górskie na północnym wschodzie, którego charakterystyczne, szczytowe kształty przypominają ząbki grzebienia. Ich monumentalne formacje skalne, wznoszące się majestatycznie ponad okolicznym krajobrazem, stanowią wyzwanie dla alpinistów i przyrodników. Zimą szczyty pokrywają się białym puchem, a latem przyciągają miłośników pieszych wędrówek, oferując spektakularne widoki na całą krainę.
Pasmo Gór, nazwano "Szczytami Królów''. Legenda głosi, że na każdym szczycie jest pochowany Władca dawnych tych Ziem. Na ich grobach kwitną przebiśniegi. Zakorzeniły się tak bardzo że zerwać ich nie można, jeśli zetniesz choć jeden kwiat, wszystkie inne umrą. Ma to związek z starym chińskim mottem tego Królestwa.
"Król dał dla jeźdźca wiadomość o zakończeniu wojny. Zły stajenny nie dokręcił śrubki w kopycie konia. Koń zgubił kopyto, bez kopyta stracił konia, bez konia i jeźdźca. Wiadomość nie została dostarczona na czas, wojna zniszczyła kraj..."
No, czas było zabrać się do roboty. Kezz wyruszyła w wolnej chwili w stronę szczytów królów, po to by wpierw znaleźć albo zdobyć jakiś rubin. W końcu to był ważny element do jej amuletu, który ma zrobić z czasem. Dlatego też, nie zamierzała próżnować.
Przemierzała szlak, rozglądając się dookoła. Cóż, nie widziała nic szczególnego, jako że to była dość wczesna część ścieżki. Była w razie czego przygotowana, narzędzia były na grzbiecie.
Ciężko powiedzieć by też pogoda ku temu dopisywała, ale ona nie narzeka. Wielka i ciężka wadera miała sporo futra, więc wytrzyma kilkanaście minut w górskiej scenerii.
Tak też, lazła na przód, licząc że znajdzie jakiś kamień, albo może jakąś żyłę w górnej warstwie gór, więc nie zwlekała a truchtem biegła na wyższą część gór. Z każdym kolejnym krokiem robiło się co raz bardziej chłodniej. Czuła jak trawa chrzęściła pod jej łapami... śmieszne uczucie.
No i dobra, dotarła do wyższej warstwy w górach. I co teraz? Zaczęła rozglądać się za jakimś stosem kamieni, ale raczej nikt nie odkłada rubinów a zwykłych kamulców na stosy, by potrzebujący mógł wziąć.
A mogłoby tak być! Ha, marzenia ściętej głowy. Kezz gwizdała sobie pod nosem, rozglądając się.... i w pewnym momencie zauważyła jakąś niewielką szczelinę. A poszła sprawdzić, w końcu co jej szkodzi, prawda? No i jak tylko dotarła... przeklęła siarczyście pod nosem bo potrąciła łapą dość spory kamulec. Ale był dziwny... i miała wrażenie że zobaczyła czerwony blask, choć było to niewielkie, jak kropka. Czyli może było to właśnie tutaj!
Wyciągnęła swój kawałek kilofa, i zamachnęła się, dając kamieniowi odwet za uderzonego palca. No i wyszło!... to, że kamień przełamał się na kilka części. Rubin zrobił się bardziej widoczny, ale był otoczony pozostałością, co oznaczało że ciężej szło go wydostać. Musiała chwilę pogłowić, co zrobić z tym dalej.
Wdech, wydech.
Nie była najcierpliwsza w tych rzeczach. Dłubanie pazurami. Dłutkiem. Wykuwanie tego tak, by warstwa pokruszyła się... i cholera nic!
Jedyna metoda jaką znała najlepiej, to przemoc.
Złapała utknięty rubin i cisnęła nim dość mocno o skałę. Skała, co prawda, nie rozkruszyła się, ale powłoka od rubina owszem! Odpadła jak za dotknięciem różdżki.
Dobrze, bo nie miała cierpliwości do takich drobiazgów. Podeszła, złapała rubin. Przetarła go sobie żeby nie był taki okurzony, wrzuciła do torby i tyle. Ruszyła dalej, bo miała jeszcze jedną rzecz do zgarnięcia.
Wszedł tutaj i stanął przed szczytami.Miał cel — a było nim zbieractwo toteż zaczął mozolnie iść do góry by wykopać to co miał wykopać. Choć raz pogoda mu dopisała, świeciło piękne słoneczko
W końcu znalazł odpowiednie miejsce na swoje wykopaliska. Rozgrzał łapy szybciutko i złapał kilof. Zamachnął się i łup. Potem kolejne łup łup. W końcu dojrzał coś błyszczącego w skale. Czas płynął na stukaniu kilofem i dość ciężkiej, żmudnej pracy. Musiał być też ostrozny by nie naruszyc kamienia.
W końcu udalo mu się wydobyć rubin. Zgarnął narzędzia i ruszył ku wyjściu. Nie chciał tu spędzać więcej czasu niż powinien . Rubin włożył gęboko do sakwy gdzie trzymał też inne rzeczy./zt
[ koniec zbierania x1 rubin]