Adminkami są: Aurora, której jaja z tytanu klekoczą w gaciach jak chodzi. Sulfur, pożeracz wszystkiego co jadalne. Adirael, która nie lubi tropików. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Srebrzysty Wodospad
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Krople wody lśniły w powietrzu niczym drobinki księżycowego pyłu, a jej myśli, choć częściowo podziwiały widok, skupiły się na słowach Verriela.
— To rozsądne podejście — przyznała w końcu. — Moc, choć potężna, bywa ciężarem. Niektórzy rodzą się z nią i uczą się ją dźwigać, inni nigdy nie chcieli jej posiąść, a jednak zostali do tego zmuszeni. A są też tacy, którzy mają wybór... i decydują się, że to nie ich ścieżka.
Spojrzała na niego kątem oka, gdy mówił o powrocie do domu. Wyczuwała w jego głosie coś więcej niż tylko pragmatyczną analizę sytuacji.
— Czasami powroty nie mają sensu — odezwała się, gdy wspomniał o jaskini lwa. — Nie dlatego, że nie można ich dokonać, ale dlatego, że nic już tam na nas nie czeka. Miejsca, do których chcemy wrócić, często istnieją tylko w naszej pamięci, a rzeczywistość potrafi być... brutalnie rozczarowująca.
Zatrzymała się na moment, przyglądając się wodzie spływającej w dół w białych strugach.
— Czasem samo to, że nie leżysz w tym wykopanym dole, już jest zwycięstwem. Nie każdy ma w sobie dość siły, by spojrzeć w przyszłość zamiast w przeszłość.
Zamachała ogonem lekko, pozwalając, by na jej pysku pojawił się cień uśmiechu.
— Chodź, zanim rozmyślania o śmierci odbiorą ci całą radość z tej wędrówki. Czasem po prostu trzeba iść przed siebie, nawet jeśli nie wiesz, dokąd prowadzi droga.
Verriel
— To rozsądne podejście — przyznała w końcu. — Moc, choć potężna, bywa ciężarem. Niektórzy rodzą się z nią i uczą się ją dźwigać, inni nigdy nie chcieli jej posiąść, a jednak zostali do tego zmuszeni. A są też tacy, którzy mają wybór... i decydują się, że to nie ich ścieżka.
Spojrzała na niego kątem oka, gdy mówił o powrocie do domu. Wyczuwała w jego głosie coś więcej niż tylko pragmatyczną analizę sytuacji.
— Czasami powroty nie mają sensu — odezwała się, gdy wspomniał o jaskini lwa. — Nie dlatego, że nie można ich dokonać, ale dlatego, że nic już tam na nas nie czeka. Miejsca, do których chcemy wrócić, często istnieją tylko w naszej pamięci, a rzeczywistość potrafi być... brutalnie rozczarowująca.
Zatrzymała się na moment, przyglądając się wodzie spływającej w dół w białych strugach.
— Czasem samo to, że nie leżysz w tym wykopanym dole, już jest zwycięstwem. Nie każdy ma w sobie dość siły, by spojrzeć w przyszłość zamiast w przeszłość.
Zamachała ogonem lekko, pozwalając, by na jej pysku pojawił się cień uśmiechu.
— Chodź, zanim rozmyślania o śmierci odbiorą ci całą radość z tej wędrówki. Czasem po prostu trzeba iść przed siebie, nawet jeśli nie wiesz, dokąd prowadzi droga.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Słuchając jej słów przez nieco dłuższą chwilę mógł sprawiać wrażenie jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Nie mniej wciąż jej słowa odbijały sie jak echo w jego głowie, które ostatecznie zmusiło jego jaźń do powrotu do rzeczywistości. Spojrzał na nią i parsknął w nieco ironiczny sposób, chwilę potem wlepiając wzrok w ziemie — Są też tacy, którzy nawet nie dostali żadnego wyboru, czy szansy. Po prostu los czy przeznaczenie potraktowało ich jak ścierkę, którą następnie wyciśnięto i rzucono w kąt przy okazji całkiem o niej zapominając.
Ciężko westchnął, przymykając na chwilę oczy i siadając twardo na ziemi podwijając swój nieco dłuższy i puszysty ogon niż takiego typowego wilka. Wciąż, nie był on jakoś nienaturalnie długi. — Skłamałbym gdybym powiedział że wcale o tym nie myśle, i nie wracam do tego co sie stało. Próbuje tego nie robić, na tyle na ile jestem w stanie, ale... Otworzył oczy i spojrzał w przeciwnym kierunku do Fayry przez chwilę, unosząc spojrzenie w niebo i powiedział chłodnym tonem. — To są rzeczy z natury takich, których sie nie zapomina.
Po tych słowach obrócił powoli łeb w jej kierunku i spojrzał na nią — Wybacz, nie chce Cie zanudzać moimi lamentami. Po tym co mi do tej pory powiedziałaś, zakładam, że przeżyłaś podobną historie do mojej. No ale może... faktycznie lepiej o tym nie rozmawiać. Chociaż szczerze mówiąc, rozmowa o takich rzeczach z kimś kogo nie znasz, jest w pewnym sensie... łatwiejsza. Zaraz po tych słowach, postarał sie jej przyjrzeć nieco dokładniej. Po chwili zaczął sie nad czymś zastanawiać. — W sumie, ciekawi mnie, co skłoniło Ciebie do tego żeby dołączyć do naturzystów. W sensie dlaczego oni? I od razu uprzedzając odbijanie piłeczki w moim kierunku lekko sie uśmiechnął i kontynuował ... cóż, ja akurat wybrałem swój klan akurat głównie przez swój temperament. Mimo że teraz może niewiele z niego pokazuje, ale momentami mam pewnego rodzaju, nazwijmy to "wybuchowe" przebłyski. Podsumował i kontynuował przypatrywanie sie Fayri, słuchając jej słów. Był w sumie ciekawski, no ale to też mogła już zauważyć.
Fáyra
Ciężko westchnął, przymykając na chwilę oczy i siadając twardo na ziemi podwijając swój nieco dłuższy i puszysty ogon niż takiego typowego wilka. Wciąż, nie był on jakoś nienaturalnie długi. — Skłamałbym gdybym powiedział że wcale o tym nie myśle, i nie wracam do tego co sie stało. Próbuje tego nie robić, na tyle na ile jestem w stanie, ale... Otworzył oczy i spojrzał w przeciwnym kierunku do Fayry przez chwilę, unosząc spojrzenie w niebo i powiedział chłodnym tonem. — To są rzeczy z natury takich, których sie nie zapomina.
Po tych słowach obrócił powoli łeb w jej kierunku i spojrzał na nią — Wybacz, nie chce Cie zanudzać moimi lamentami. Po tym co mi do tej pory powiedziałaś, zakładam, że przeżyłaś podobną historie do mojej. No ale może... faktycznie lepiej o tym nie rozmawiać. Chociaż szczerze mówiąc, rozmowa o takich rzeczach z kimś kogo nie znasz, jest w pewnym sensie... łatwiejsza. Zaraz po tych słowach, postarał sie jej przyjrzeć nieco dokładniej. Po chwili zaczął sie nad czymś zastanawiać. — W sumie, ciekawi mnie, co skłoniło Ciebie do tego żeby dołączyć do naturzystów. W sensie dlaczego oni? I od razu uprzedzając odbijanie piłeczki w moim kierunku lekko sie uśmiechnął i kontynuował ... cóż, ja akurat wybrałem swój klan akurat głównie przez swój temperament. Mimo że teraz może niewiele z niego pokazuje, ale momentami mam pewnego rodzaju, nazwijmy to "wybuchowe" przebłyski. Podsumował i kontynuował przypatrywanie sie Fayri, słuchając jej słów. Był w sumie ciekawski, no ale to też mogła już zauważyć.
Fáyra
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra milczała przez chwilę, wsłuchując się w jego słowa. Nie było w nich tylko goryczy – była też chęć zrozumienia, szukanie sensu tam, gdzie może go nie było. Spojrzała na niego, gdy usiadł, i również zatrzymała się na moment, pozwalając, by wiatr smagnął jej sierść.
— Niektórym los rzeczywiście nie daje wyboru — przyznała cicho. — Ale to, co zrobimy z tym, co nam dał, nadal zależy od nas. Możemy utonąć w żalu, pozwolić, by przeszłość zdefiniowała każdy nasz krok... albo nauczyć się pływać w tym, co nam pozostało.
Jej spojrzenie przesunęło się na niego, gdy mówił o pamięci.
— Niektóre rzeczy zostają na zawsze — zgodziła się. — Ale pytanie brzmi: czy chcemy, żeby nas definiowały?
Słysząc jego przeprosiny, uniosła lekko brew.
— Nie zanudzasz mnie — odparła spokojnie. — A jeśli chodzi o moją historię... nie jestem pewna, czy jest aż tak podobna. Ale wiem, jak to jest, gdy coś cię zmienia na zawsze i nie możesz tego cofnąć.
Zamyśliła się na moment nad jego kolejnym pytaniem, po czym uśmiechnęła się nieco kpiąco.
— Czemu Klan Natury? — powtórzyła, po czym uśmiechnęła się lekko, jakby pytanie wywołało w niej wspomnienia. — Bo chciałam być częścią czegoś, co nie wymusza zmiany tego, kim jesteś, tylko pozwala ci odnaleźć siebie.
Spojrzała na niego z boku, badając jego reakcję.
— W Naturze nie chodzi tylko o lasy, rzeki i swobodę. Chodzi o to, żeby płynąć z rytmem świata, a nie próbować go naginać do własnej woli. Nie być trybikiem w machinie hierarchii, nie podporządkowywać się cudzej wizji. W klanach, które stawiają na siłę, lojalność czy ambicję, wszystko jest podporządkowane celowi. A tu… celem jest samo życie.
Jej wzrok powędrował w stronę nieba, gdzie wiatr poruszał leniwie chmury.
— Może to też kwestia instynktu. Nie potrafię tkwić w miejscu, w jednej roli, jednym celu. Potrzebuję przestrzeni, swobody, możliwości, by zmieniać się i poznawać świat na własnych warunkach.
Verriel
— Niektórym los rzeczywiście nie daje wyboru — przyznała cicho. — Ale to, co zrobimy z tym, co nam dał, nadal zależy od nas. Możemy utonąć w żalu, pozwolić, by przeszłość zdefiniowała każdy nasz krok... albo nauczyć się pływać w tym, co nam pozostało.
Jej spojrzenie przesunęło się na niego, gdy mówił o pamięci.
— Niektóre rzeczy zostają na zawsze — zgodziła się. — Ale pytanie brzmi: czy chcemy, żeby nas definiowały?
Słysząc jego przeprosiny, uniosła lekko brew.
— Nie zanudzasz mnie — odparła spokojnie. — A jeśli chodzi o moją historię... nie jestem pewna, czy jest aż tak podobna. Ale wiem, jak to jest, gdy coś cię zmienia na zawsze i nie możesz tego cofnąć.
Zamyśliła się na moment nad jego kolejnym pytaniem, po czym uśmiechnęła się nieco kpiąco.
— Czemu Klan Natury? — powtórzyła, po czym uśmiechnęła się lekko, jakby pytanie wywołało w niej wspomnienia. — Bo chciałam być częścią czegoś, co nie wymusza zmiany tego, kim jesteś, tylko pozwala ci odnaleźć siebie.
Spojrzała na niego z boku, badając jego reakcję.
— W Naturze nie chodzi tylko o lasy, rzeki i swobodę. Chodzi o to, żeby płynąć z rytmem świata, a nie próbować go naginać do własnej woli. Nie być trybikiem w machinie hierarchii, nie podporządkowywać się cudzej wizji. W klanach, które stawiają na siłę, lojalność czy ambicję, wszystko jest podporządkowane celowi. A tu… celem jest samo życie.
Jej wzrok powędrował w stronę nieba, gdzie wiatr poruszał leniwie chmury.
— Może to też kwestia instynktu. Nie potrafię tkwić w miejscu, w jednej roli, jednym celu. Potrzebuję przestrzeni, swobody, możliwości, by zmieniać się i poznawać świat na własnych warunkach.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Wiatr na wzniesieniu był nieco mocniejszy niż w dolinie, również wyraźnie go odczuwał na swoim ciele jak delikatnie ale równocześnie stanowczo owiewa jego pysk i całe ciało. Po prostu siedział skupiając swój wzrok głównie na niej i swój słuch na tym co mówi. Nie przerywał jej. Kiedy skończyła stwierdził krótko — Nie mam w sumie nic ciekawego do dodania, w tym co powiedziałaś na początku. Westchnął, przesuwając swój ogon na drugą stronę. Spuszczając lekko głowę i wlepiając wzrok w podłoże, lecz tylko na chwile.
Może nie miała podobnej historii do niego, jednak powiedziała wcześniej, że straciła rodzinę więc rozpatrywał to pod tym względem. Tak czy inaczej mogła go zrozumieć przez ten pryzmat. Nie chciał jej jednak ciągnąć za język by o tym rozmawiała, więc ten wątek po prostu przemilczał. Zamiast tego wolał zmienić temat.
Podniósł łeb w zamyśleniu i odparł: — Nie za wiele wiem, o hm "filozofii" waszego klanu akurat. Z opowieści innych słyszałem tylko że to generalnie klan pacyfistów, szanujących przyrodę... nawet niekiedy wręcz do przesady. I jakby sie nad tym głębiej zastanowić, to... czym w zasadzie jest to życie. Siła, lojalność, honor, ambicja to, fakt, ładne hasła ale... bez czynów absolutnie nic nie znaczą. A sami nic, albo niewiele w tym świecie nie możemy zrobić. Biorąc pod uwagę, że każdy jest święcie przekonany o wyższości swojego klanu ponad wszystkie inne. Nawet Ja. lekko sie uśmiechnął — I nie ma w tym nic złego. Każdy z nas musi płynąć, pod prąd czy z rytmem. Nie ma znaczenia. Z mojej perspektywy powiem, przynajmniej do takiego wniosku dochodzę... że harmonia nie może istnieć bez chaosu, i odwrotnie. Mimo, że my dążymy bardziej do harmonii niż do chaosu. Tak jak życie nie może istnieć bez śmierci. Boleśnie sie o tym przekonałem na własnej skórze. No ale to jest akurat moja lekcja, której nigdy nie zapomne. Obrócił łeb na bok wpatrując sie w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
— Szczerze mówiąc, to sam czasem zastanawiam sie... czego ja tak naprawdę chcę od tego "życia", i co to znaczy "żyć tak na prawdę"... cicho westchnął ...no ale nie ważne. podniósł łapę i przetarł jedno oko, jakby coś mu do niego wpadło przez wiatr, albo to było coś zupełnie innego. Chwilę potem podniósł łeb i zaczął sie rozglądać dookoła, powoli, ostrożnie nastawiając uszy do góry, by w końcu spojrzeć na nią — W zasadzie to, też nie bardzo lubie przesiadywać w jednym miejscu zbyt długo. No i oczywiście nie lubie tłumów. Czuje sie wtedy niekomfortowo, no ale to chyba też dlatego że widziałem to co widziałem i przeżyłem to co przeżyłem. był zupełnie otwarty i szczery w tym co mówił, a przynajmniej ton jego głosu mógł to sugerować.
// odpisze dopiero jakoś po 22
Fáyra
Może nie miała podobnej historii do niego, jednak powiedziała wcześniej, że straciła rodzinę więc rozpatrywał to pod tym względem. Tak czy inaczej mogła go zrozumieć przez ten pryzmat. Nie chciał jej jednak ciągnąć za język by o tym rozmawiała, więc ten wątek po prostu przemilczał. Zamiast tego wolał zmienić temat.
Podniósł łeb w zamyśleniu i odparł: — Nie za wiele wiem, o hm "filozofii" waszego klanu akurat. Z opowieści innych słyszałem tylko że to generalnie klan pacyfistów, szanujących przyrodę... nawet niekiedy wręcz do przesady. I jakby sie nad tym głębiej zastanowić, to... czym w zasadzie jest to życie. Siła, lojalność, honor, ambicja to, fakt, ładne hasła ale... bez czynów absolutnie nic nie znaczą. A sami nic, albo niewiele w tym świecie nie możemy zrobić. Biorąc pod uwagę, że każdy jest święcie przekonany o wyższości swojego klanu ponad wszystkie inne. Nawet Ja. lekko sie uśmiechnął — I nie ma w tym nic złego. Każdy z nas musi płynąć, pod prąd czy z rytmem. Nie ma znaczenia. Z mojej perspektywy powiem, przynajmniej do takiego wniosku dochodzę... że harmonia nie może istnieć bez chaosu, i odwrotnie. Mimo, że my dążymy bardziej do harmonii niż do chaosu. Tak jak życie nie może istnieć bez śmierci. Boleśnie sie o tym przekonałem na własnej skórze. No ale to jest akurat moja lekcja, której nigdy nie zapomne. Obrócił łeb na bok wpatrując sie w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
— Szczerze mówiąc, to sam czasem zastanawiam sie... czego ja tak naprawdę chcę od tego "życia", i co to znaczy "żyć tak na prawdę"... cicho westchnął ...no ale nie ważne. podniósł łapę i przetarł jedno oko, jakby coś mu do niego wpadło przez wiatr, albo to było coś zupełnie innego. Chwilę potem podniósł łeb i zaczął sie rozglądać dookoła, powoli, ostrożnie nastawiając uszy do góry, by w końcu spojrzeć na nią — W zasadzie to, też nie bardzo lubie przesiadywać w jednym miejscu zbyt długo. No i oczywiście nie lubie tłumów. Czuje sie wtedy niekomfortowo, no ale to chyba też dlatego że widziałem to co widziałem i przeżyłem to co przeżyłem. był zupełnie otwarty i szczery w tym co mówił, a przynajmniej ton jego głosu mógł to sugerować.
// odpisze dopiero jakoś po 22
Fáyra
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra przez chwilę milczała, pozwalając, by jego słowa wybrzmiały w powietrzu niczym echo niesione przez wiatr. Delikatne podmuchy igrały z jej futrem, ale nie zwracała na nie uwagi – skupiona na wilku przed sobą i tym, co właśnie powiedział.
— Harmonia nie może istnieć bez chaosu… — powtórzyła cicho, niemal do siebie. — To prawda. Tak samo jak światło bez cienia, życie bez śmierci, porządek bez nieporządku. Ale nie wiem, czy zgodzę się z tym, że wszyscy muszą płynąć w którąś stronę.
Uniosła wzrok na nocne niebo i przez chwilę zdawała się szukać w nim odpowiedzi.
— Może są tacy, którzy po prostu stoją na brzegu i patrzą? Nie walczą z prądem, nie płyną z nim – po prostu obserwują. Może ich droga to nie wybór kierunku, ale zrozumienie, dokąd płyną inni.
Zerknęła na niego, próbując wyczytać z jego spojrzenia, co sądził o jej słowach.
— Życie… — westchnęła, jakby to jedno słowo niosło w sobie całą złożoność istnienia. — Może to nie pytanie o to, czego od niego chcemy, ale co możemy mu dać.
Przysunęła się nieco bliżej, składając łapy wygodniej na ziemi.
— Ale w jednym na pewno się zgadzamy. Tłumy też mnie męczą — dodała z lekkim, niemal rozbawionym uśmiechem. — Lubię czuć przestrzeń, mieć wrażenie, że powietrze wokół mnie nie jest ciężkie od cudzych myśli.
Przechyliła łeb, obserwując go uważniej.
— Może dlatego tak dobrze mi się z tobą rozmawia. Nie muszę się przeciskać przez tłum cudzych słów, żeby cię usłyszeć.
Verriel
— Harmonia nie może istnieć bez chaosu… — powtórzyła cicho, niemal do siebie. — To prawda. Tak samo jak światło bez cienia, życie bez śmierci, porządek bez nieporządku. Ale nie wiem, czy zgodzę się z tym, że wszyscy muszą płynąć w którąś stronę.
Uniosła wzrok na nocne niebo i przez chwilę zdawała się szukać w nim odpowiedzi.
— Może są tacy, którzy po prostu stoją na brzegu i patrzą? Nie walczą z prądem, nie płyną z nim – po prostu obserwują. Może ich droga to nie wybór kierunku, ale zrozumienie, dokąd płyną inni.
Zerknęła na niego, próbując wyczytać z jego spojrzenia, co sądził o jej słowach.
— Życie… — westchnęła, jakby to jedno słowo niosło w sobie całą złożoność istnienia. — Może to nie pytanie o to, czego od niego chcemy, ale co możemy mu dać.
Przysunęła się nieco bliżej, składając łapy wygodniej na ziemi.
— Ale w jednym na pewno się zgadzamy. Tłumy też mnie męczą — dodała z lekkim, niemal rozbawionym uśmiechem. — Lubię czuć przestrzeń, mieć wrażenie, że powietrze wokół mnie nie jest ciężkie od cudzych myśli.
Przechyliła łeb, obserwując go uważniej.
— Może dlatego tak dobrze mi się z tobą rozmawia. Nie muszę się przeciskać przez tłum cudzych słów, żeby cię usłyszeć.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Obserwował Fáyra przekrzywiając swój łeb lekko w bok. Trochę zaczynało mu być tu zimno, ale nie dawał tego po sobie poznać. W końcu, też powiedział że można sie do tego przyzwyczaić i starał sie sprawiać takie wrażenie. A że pora roku była jaka była, to cóż. Starał się skupiać na jej słowach, tak jak robił to do tej pory. Zauważył, że przysunęła sie do niego bliżej, ale nic sobie z tego nie zrobił, nie zareagował na to jakoś specjalnie. Po prostu pozwolił jej sie przysunąć, tylko rozmawiali. Kiedy w końcu skończyła mówić, opuścił ponownie wzrok i wlepił spojrzenie w ziemię — Ja chyba nie potrafię dawać, zresztą nie mam czego. A co do tłumów. Niektórzy lubią jakieś biesiady, albo chlanie do białego rana bez opamiętania. To nie dla mnie westchnął kręcąc lekko negatywnie łbem i dodał — Los musiałby mi chyba przywalić jeszcze raz solidnie w pysk, dopiero wtedy chyba zacząłbym pić i sie staczać na dno. powiedział to z lekkim smutkiem w głosie. Chwilę potem aby nieco zmienić nastrój parsknął i powiedział z lekkim rozbawieniem, podnosząc lekko jedną brew dosłownie na chwilę. No ale ostatnie zdanie zabrzmiało trochę... romantycznie...? Zaraz potem sprostował. — Być może źle to odbieram. Więc nie miej mi tego za złe. wyprostował pysk i spojrzał przed siebie.
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra zatrzymała się w półkroku, jakby nagle coś wytrąciło ją z równowagi.
— Romantycznie? — powtórzyła, unosząc lekko uszy.
Mrugnęła, próbując przetrawić jego słowa, jakby usłyszała coś zupełnie nowego, czego wcześniej nie dostrzegła. Naprawdę zabrzmiało to w ten sposób? Przecież mówiła tylko to, co czuła — że dobrze jej się z nim rozmawia, że jego obecność nie przytłaczała jej, jak tłumy, które unikała. Nie sądziła, że można to odebrać inaczej.
— Ja… ja nie chciałam… — zaczęła, lecz głos uwiązł jej w gardle. Poczuła nagłe ciepło na karku, jakby zimne powietrze nagle przestało istnieć. Nie wiedziała, dlaczego czuła potrzebę tłumaczenia się, ale jednak… czuła. Cofnęła się o krok, instynktownie odzyskując przestrzeń, którą wcześniej mimowolnie zmniejszyła.
— Przepraszam — dodała cicho, spuszczając wzrok.
Przez chwilę panowała cisza, tylko wiatr błąkał się między ich futrami. Fayra zacisnęła lekko łapy na ziemi, zbierając myśli. W końcu uniosła spojrzenie, tym razem z większą stanowczością, choć wciąż delikatnie.
— Po prostu… — zawahała się, ale zaraz kontynuowała, spokojniej. — Po prostu cię słyszę.
To była prawda. I jeśli zabrzmiała romantycznie, to chyba nie dlatego, że chciała. Tylko dlatego, że w świecie pełnym hałasu, rzadko kiedy naprawdę kogoś słuchała. A jeszcze rzadziej ktoś słuchał jej.
Verriel
— Romantycznie? — powtórzyła, unosząc lekko uszy.
Mrugnęła, próbując przetrawić jego słowa, jakby usłyszała coś zupełnie nowego, czego wcześniej nie dostrzegła. Naprawdę zabrzmiało to w ten sposób? Przecież mówiła tylko to, co czuła — że dobrze jej się z nim rozmawia, że jego obecność nie przytłaczała jej, jak tłumy, które unikała. Nie sądziła, że można to odebrać inaczej.
— Ja… ja nie chciałam… — zaczęła, lecz głos uwiązł jej w gardle. Poczuła nagłe ciepło na karku, jakby zimne powietrze nagle przestało istnieć. Nie wiedziała, dlaczego czuła potrzebę tłumaczenia się, ale jednak… czuła. Cofnęła się o krok, instynktownie odzyskując przestrzeń, którą wcześniej mimowolnie zmniejszyła.
— Przepraszam — dodała cicho, spuszczając wzrok.
Przez chwilę panowała cisza, tylko wiatr błąkał się między ich futrami. Fayra zacisnęła lekko łapy na ziemi, zbierając myśli. W końcu uniosła spojrzenie, tym razem z większą stanowczością, choć wciąż delikatnie.
— Po prostu… — zawahała się, ale zaraz kontynuowała, spokojniej. — Po prostu cię słyszę.
To była prawda. I jeśli zabrzmiała romantycznie, to chyba nie dlatego, że chciała. Tylko dlatego, że w świecie pełnym hałasu, rzadko kiedy naprawdę kogoś słuchała. A jeszcze rzadziej ktoś słuchał jej.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Po jej reakcji westchnął lekko i uznał, że najwidoczniej w swoim mniemaniu faktycznie źle to zinterpretował. — Rozumiem. Odparł krótko. Zatrzepotał lekko uszami, przez moment poczuł sie nieswojo przez to wszystko: — Nie, to Ja przepraszam. Pogrzebał łapą w ziemi przez moment. — Nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby tak to określić. Najwidoczniej użyłem złego słowa. Sam wszedł na pole minowe i posadził się na jednej z nich, a teraz próbował z tego jakoś wybrnąć. — Nie powinienem o tym nawet myśleć, ani tym bardziej tego mówić. Skwitował cicho do siebie, odwracając wzrok jednak tak czy inaczej była w stanie usłyszeć to co powiedział. Następnie uniósł głowę do góry i spojrzał w niebo, przez nieco dłuższą chwilę. W końcu wrócił spojrzeniem na nią i powiedział lekkim tonem. — Chociaż jak powiedziałem, nie ma chyba w tym nic złego. No i... urwał zdanie jakby zastanawiał jak to dalej poprowadzić, żeby nie wyszło z tego kolejne nieporozumienie. — ...też mi sie całkiem przyjemnie z Toba rozmawia. nieznacznie sie uśmiechnął kącikiem ust wlepiając spojrzenie w podłoże.
Fáyra
Fáyra
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra przez chwilę w milczeniu obserwowała, jak Verriel grzebie łapą w ziemi, jak unika jej spojrzenia i jak jego słowa, choć ciche, niosą ze sobą coś więcej niż zwykłe przeprosiny. Może lekkie zakłopotanie, a może coś, czego sama nie umiała nazwać. Przechyliła lekko łeb, zastanawiając się, dlaczego tak bardzo skupił się na tym, co powiedział. Przecież nie czuła się urażona, tylko… zaskoczona.
— Nie masz za co przepraszać — powiedziała w końcu, nieco ciszej, ale z wyczuwalnym spokojem. — Wiesz, czasem słowa mają większą wagę, niż się wydaje. Nawet jeśli nie są wypowiedziane z takim zamiarem. Mogłam też przesadzić z reakcją.
Uśmiechnęła się delikatnie, niepewnie, lecz ciepło.
— Może to nic złego, że o tym pomyślałeś. Może nie powinnam tak reagować.
Jej oczy przez chwilę spoczęły na jego sylwetce, gdy odwracał wzrok. Nie przywykła do tego, by ktoś naprawdę się przejmował, zwłaszcza tak drobną sprawą. Kiedy w końcu powiedział, że również dobrze mu się z nią rozmawia, Fayra lekko drgnęła uszami.
— To miłe. — Jej głos był cichy, niemal szeptany.
Zawahała się, a potem przysiadła na ziemi, chowając łapy pod siebie. Nie cofnęła się już bardziej, ale i nie przybliżyła. Po prostu była.
— Może po prostu oboje nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że… rozmowa może po prostu być przyjemna — dodała z lekkim uśmiechem. Zerknęła na niego kątem oka, czekając, czy się z nią zgodzi.
— Nie masz za co przepraszać — powiedziała w końcu, nieco ciszej, ale z wyczuwalnym spokojem. — Wiesz, czasem słowa mają większą wagę, niż się wydaje. Nawet jeśli nie są wypowiedziane z takim zamiarem. Mogłam też przesadzić z reakcją.
Uśmiechnęła się delikatnie, niepewnie, lecz ciepło.
— Może to nic złego, że o tym pomyślałeś. Może nie powinnam tak reagować.
Jej oczy przez chwilę spoczęły na jego sylwetce, gdy odwracał wzrok. Nie przywykła do tego, by ktoś naprawdę się przejmował, zwłaszcza tak drobną sprawą. Kiedy w końcu powiedział, że również dobrze mu się z nią rozmawia, Fayra lekko drgnęła uszami.
— To miłe. — Jej głos był cichy, niemal szeptany.
Zawahała się, a potem przysiadła na ziemi, chowając łapy pod siebie. Nie cofnęła się już bardziej, ale i nie przybliżyła. Po prostu była.
— Może po prostu oboje nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że… rozmowa może po prostu być przyjemna — dodała z lekkim uśmiechem. Zerknęła na niego kątem oka, czekając, czy się z nią zgodzi.
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Obrócił łbem na moment spoglądając w przeciwnym kierunku niż ona, nie to, że jej nie słuchał czy coś, chciał po prostu przez moment skupić sie na czymś innym po czym westchnął i wrócił spojrzeniem na nią i odparł. — Tak, wiem, że mają wagę. ponownie zwiesił łeb wpatrując sie w ziemię — Słowa mogą być zarówno przyjemne, jak i bolesne Podrapał sie za uchem łapą. — Nie zawsze tak jest. Wszystko zależy od sytuacji. Westchnął cicho -Pewnie jak wrócę na klanowe ziemie, i mnie złapią to będą sie wypytywać. Gdzieś Ty tyle czasu był, co robiłeś, dlaczego zniknąłeś. Jeszcze inni będą to mieli serdecznie w dupie. Co też jakoś mnie akurat nie zdziwi, może to i lepiej i dla nich i dla mnie. znowu odwrócił wzrok na moment wracając myślami do czasów przeszłych — To o czym myślałem na początku to właśnie to, jak wrócić do klanu bez zwracania na siebie zbędnej uwagi. Ciężko westchnął i dodał — No ale to jest mój problem. Poza tym, jest jeszcze ktoś... kto pewnie będzie chciał mi nakopać do dupy, z wyżej wymienionego powodu. No ale to też jest mój problem. Spojrzał na nią przekrzywiając głowę — Ty chyba nie masz takich problemów, prawda?
(Na twój następny post odpisze dopiero jakoś po 22)
(Na twój następny post odpisze dopiero jakoś po 22)
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Słuchała go uważnie, choć nie wtrącała się w jego słowa. Czuła, że nie mówił tego wszystkiego po to, by uzyskać od niej jakieś rozwiązanie – raczej wyrzucał to z siebie, pozwalając myślom płynąć swobodnie. Kiedy w końcu zwrócił na nią wzrok, a jego pytanie zawisło w powietrzu, na moment zamilkła.
— Nie, nie mam takich problemów — przyznała cicho, choć w jej głosie nie było ulgi ani dumy. Raczej coś innego… może cień smutku? — Ale to nie znaczy, że nie mam żadnych.
Odwróciła wzrok w stronę horyzontu, jakby sama chciała na chwilę oderwać się od rozmowy.
— Nie mam dokąd wracać, więc nikt nie pyta, gdzie byłam. Nikt nie czeka, by zadać mi niewygodne pytania. Może to wygodne, ale… czasem zastanawiam się, co jest gorsze.
Spojrzała na niego kątem oka, badając jego reakcję.
— Myślisz, że ten, kto chce ci „nakopać do dupy”, naprawdę to zrobi? — zapytała, pozwalając sobie na cień rozbawienia w głosie, jakby chciała choć na chwilę rozluźnić atmosferę.
— Nie, nie mam takich problemów — przyznała cicho, choć w jej głosie nie było ulgi ani dumy. Raczej coś innego… może cień smutku? — Ale to nie znaczy, że nie mam żadnych.
Odwróciła wzrok w stronę horyzontu, jakby sama chciała na chwilę oderwać się od rozmowy.
— Nie mam dokąd wracać, więc nikt nie pyta, gdzie byłam. Nikt nie czeka, by zadać mi niewygodne pytania. Może to wygodne, ale… czasem zastanawiam się, co jest gorsze.
Spojrzała na niego kątem oka, badając jego reakcję.
— Myślisz, że ten, kto chce ci „nakopać do dupy”, naprawdę to zrobi? — zapytała, pozwalając sobie na cień rozbawienia w głosie, jakby chciała choć na chwilę rozluźnić atmosferę.
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Miała w zasadzie racje. Chciał przynajmniej część z trapiących go rzeczy z siebie wyrzucić. — Nie ma nikogo kto by ich nie miał, no ale nie musimy być z tym sami. rzucił spojrzeniem na nią mówiąc to łagodnym i spokojnym tonem, lekko sie uśmiechając jakby chciał ją podnieść na duchu, i niejako zachęcić do tego by też może wyrzuciła z siebie to i owo. Mimo, że może nie bardzo wiedział czy to właściwe podejście z jego strony aby tak uczynić. Po czym wyprostował pysk przed siebie i wlepił go w jakiś punkt by opuścić je ostatecznie na ziemie i westchnąć cicho. — Jestem ciekawy, ale nie musimy o tym rozmawiać jeśli nie chcesz. Zaczął mówić i po chwili kontynuował — Jakie masz problemy? Czy chodzi tu o samotność? Czy o coś jeszcze innego?. Zapytał ją przekrzywiając głowę lekko na bok, uginając jedno swoje ucho w pół, by zaraz potem zamrugać powiekami powoli kładąc łapę na swoim podbródku wyczekiwując od niej odpowiedzi, w międzyczasie odparł na jej ostatnie zdanie— Nie wiem, może przesadzam i wyolbrzymiam, no ale na pewno dostane jakąś reprymende i być może po głowie w gratisie. parsknął. — Możliwe, że sie mylę. No ale to sie dopiero okaże jak sie stanie, to co sie stać musi. Westchnął ponownie mówiąc to być może w nieco enigmatycznym tonie.
Fáyra
// Przepraszam, że tak późno. Eh jutro w sumie będę miał podobnie.
Fáyra
// Przepraszam, że tak późno. Eh jutro w sumie będę miał podobnie.
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra nie od razu odpowiedziała. Zatrzymała spojrzenie na ziemi, jakby ważyła jego słowa w myślach. Nie byli sami ze swoimi problemami… Może i miał rację, ale to nie znaczyło, że łatwo było o nich mówić.
— Samotność to tylko część. — Mruknęła w końcu, przesuwając pazurem po ziemi. — Ale to nie tak, że nie mam nikogo. Bardziej… czasem mam wrażenie, że nie pasuję.
Podniosła wzrok, szukając w jego spojrzeniu zrozumienia, choć nie do końca wiedziała, czego właściwie oczekuje.
— Jakby wszyscy wokół mieli już swoje miejsce, a ja ciągle krążę na obrzeżach, nie wiedząc, czy w końcu gdzieś się zatrzymam.
Mówiła spokojnie, bez narzekania, bardziej jakby po prostu stwierdzała fakt.
— A ty? — Zapytała po chwili, unosząc lekko brew. — Mówisz o reprymendzie… To znaczy, że masz kogoś, komu musisz się tłumaczyć? Kogoś, kto czeka na ciebie w klanie?
Przekrzywiła łeb lekko w bok, obserwując go z zaciekawieniem.
Verriel
— Samotność to tylko część. — Mruknęła w końcu, przesuwając pazurem po ziemi. — Ale to nie tak, że nie mam nikogo. Bardziej… czasem mam wrażenie, że nie pasuję.
Podniosła wzrok, szukając w jego spojrzeniu zrozumienia, choć nie do końca wiedziała, czego właściwie oczekuje.
— Jakby wszyscy wokół mieli już swoje miejsce, a ja ciągle krążę na obrzeżach, nie wiedząc, czy w końcu gdzieś się zatrzymam.
Mówiła spokojnie, bez narzekania, bardziej jakby po prostu stwierdzała fakt.
— A ty? — Zapytała po chwili, unosząc lekko brew. — Mówisz o reprymendzie… To znaczy, że masz kogoś, komu musisz się tłumaczyć? Kogoś, kto czeka na ciebie w klanie?
Przekrzywiła łeb lekko w bok, obserwując go z zaciekawieniem.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Zatrząsł sie lekko z zimna, no ale starał sie bardziej skupiać na rozmowie niż na warunkach atmosferycznych. Domyślał się, że to "tylko część". Więcej, chyba dobrze Ją rozumiał pod tym kątem bo sam myślał podobnie. Pozwolił jej skończyć. — Widzisz, tutaj akurat mamy coś wspólnego, bo myśle podobnie. W sensie, że nie pasuje za bardzo do tego miejsca. No ale mimo wszystko muszę sie jakoś spróbować wpasować w te "nowe realia". odbił wzrok od niej w strone lasu na chwilę. — Nie ma innej alternatywy. po tych słowach wrócił do niej i uśmiechnął sie słabo, ale bez żadnych podteksów.
Chwilę potem znowu zwiesił łeb i spojrzał w ziemie — Chyba warto przynajmniej próbować. Mimo tego, że nie jest łatwo. Zrobił krótką pauzę by przejść do ostatniego poruszonego przez nią tematu — A jeśli chodzi o to... Czy ktoś czeka na mnie. Nie wiem, może tak, a może nie. Westchnął dość ciężko jakby sam nie bardzo wiedział co jest prawdą. — Miałem trochę nazwijmy to... na moment uniósł głowę do góry jakby szukał właściwego określenia, spoglądając gdzieś w bok z dala od jej spojrzenia ... "specyficzne" relacje z pewnymi członkami mojego klanu. Najpierw, zauroczyłem sie w jednej demonicy, w sensie w tym całym wspomnianym "naczyniu", później wyjaśniliśmy sobie pewne kwestie, w międzyczasie pojawiła sie druga, która, jak wspomniałem wcześniej chciała mi "pomóc" w trakcie polowania. Co do której też sie zauroczyłem po pewnym czasie. I od tamtej pory byliśmy w sumie blisko siebie, ale formalnie nie byliśmy parą. Wrócił do niej spojrzeniem
— Później zniknąłem tak po prostu bez żadnego słowa. Chciałem... zrobił pauzę, nieco dłuższą — W sumie sam nie wiem czego, zwiedzić świat, poszukać czegoś co mogłoby mi jakoś umożliwić powrót w moje rodzinne strony. No ale bezskutecznie. Nie chciałem tam wracać, bardziej interesowało mnie to, czy w ogóle jest jakakolwiek możliwość powrotu. No i teraz w sumie wróciłem. Problem w tym, że po takim czasie, mogło sie sporo zmienić. A nawet jeśli nie, to mam jakieś wrażenie że być może sie zmieni. Czy na lepsze czy na gorsze, nie mam pojęcia. Na pewno nie jest tak jak było kiedyś Przez chwilę naszła go pewna refleksja — Czy postąpiłem źle nie mówiąc o tym nikomu? Być może, z ich punktu widzenia, zapewne tak, ale z drugiej strony nie chciałem ich w to mieszać. Niczego i nikogo nie zdradziłem, a już na pewno nie siebie. parsknął z lekką ironią w głosie. Wyrzucając na zewnątrz kolejną rzecz, która być może chociaż troche rozjaśni jej jego sytuacje, mimo że może niewiele z tego zrozumie. A może jednak?
Fáyra
Chwilę potem znowu zwiesił łeb i spojrzał w ziemie — Chyba warto przynajmniej próbować. Mimo tego, że nie jest łatwo. Zrobił krótką pauzę by przejść do ostatniego poruszonego przez nią tematu — A jeśli chodzi o to... Czy ktoś czeka na mnie. Nie wiem, może tak, a może nie. Westchnął dość ciężko jakby sam nie bardzo wiedział co jest prawdą. — Miałem trochę nazwijmy to... na moment uniósł głowę do góry jakby szukał właściwego określenia, spoglądając gdzieś w bok z dala od jej spojrzenia ... "specyficzne" relacje z pewnymi członkami mojego klanu. Najpierw, zauroczyłem sie w jednej demonicy, w sensie w tym całym wspomnianym "naczyniu", później wyjaśniliśmy sobie pewne kwestie, w międzyczasie pojawiła sie druga, która, jak wspomniałem wcześniej chciała mi "pomóc" w trakcie polowania. Co do której też sie zauroczyłem po pewnym czasie. I od tamtej pory byliśmy w sumie blisko siebie, ale formalnie nie byliśmy parą. Wrócił do niej spojrzeniem
— Później zniknąłem tak po prostu bez żadnego słowa. Chciałem... zrobił pauzę, nieco dłuższą — W sumie sam nie wiem czego, zwiedzić świat, poszukać czegoś co mogłoby mi jakoś umożliwić powrót w moje rodzinne strony. No ale bezskutecznie. Nie chciałem tam wracać, bardziej interesowało mnie to, czy w ogóle jest jakakolwiek możliwość powrotu. No i teraz w sumie wróciłem. Problem w tym, że po takim czasie, mogło sie sporo zmienić. A nawet jeśli nie, to mam jakieś wrażenie że być może sie zmieni. Czy na lepsze czy na gorsze, nie mam pojęcia. Na pewno nie jest tak jak było kiedyś Przez chwilę naszła go pewna refleksja — Czy postąpiłem źle nie mówiąc o tym nikomu? Być może, z ich punktu widzenia, zapewne tak, ale z drugiej strony nie chciałem ich w to mieszać. Niczego i nikogo nie zdradziłem, a już na pewno nie siebie. parsknął z lekką ironią w głosie. Wyrzucając na zewnątrz kolejną rzecz, która być może chociaż troche rozjaśni jej jego sytuacje, mimo że może niewiele z tego zrozumie. A może jednak?
Fáyra
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Samica zauważyła lekki dreszcz, który przeszedł przez ciało Verriela, kiedy mówił o przeszłości, i na chwilę zastanowiła się nad jego słowami, zanim odpowiedziała.
— Zatrząsłeś się. Zimno ci? — zapytała z troską, rzucając szybkie spojrzenie na jego wygląd.
— Chyba powinieneś wrócić na swoje tereny… Bez ciepła, to i najtwardszy wilk zdaje się tracić swój rytm. Ja przywykłam do chłodu lasu, więc nie robi to na mnie większego wrażenia. — Dodała, przekrzywiając delikatnie łeb na bok. Zatrzymała się na chwilę, przekładając wzrok na niego, potem spojrzała daleko w las, jakby sama rozważając te swoje słowa.
— Wiem, że to niełatwa droga. Też czuję się obco wśród tych wszystkich zmian, zwłaszcza teraz, gdy wszystko wydaje się takie inne. Ale może i ty powinieneś znaleźć miejsce, które cię zrozumie. I jeśli musisz walczyć, by się dopasować… to spróbuj, ale dbaj o siebie po drodze.
Uśmiechnęła się lekko, patrząc na niego z wyrozumiałością, choć jednocześnie jej dalsze słowa były pełne ciepła.
— A co do tych… skomplikowanych relacji, które wspomniałeś… może w takim momencie najlepiej po prostu zacząć od nowa. Niczego nie musisz tłumaczyć, jeśli nie czujesz się gotowy na to, a przecież nikt nie może ci zarzucić, że nie byłeś sobą.
Verriel
— Zatrząsłeś się. Zimno ci? — zapytała z troską, rzucając szybkie spojrzenie na jego wygląd.
— Chyba powinieneś wrócić na swoje tereny… Bez ciepła, to i najtwardszy wilk zdaje się tracić swój rytm. Ja przywykłam do chłodu lasu, więc nie robi to na mnie większego wrażenia. — Dodała, przekrzywiając delikatnie łeb na bok. Zatrzymała się na chwilę, przekładając wzrok na niego, potem spojrzała daleko w las, jakby sama rozważając te swoje słowa.
— Wiem, że to niełatwa droga. Też czuję się obco wśród tych wszystkich zmian, zwłaszcza teraz, gdy wszystko wydaje się takie inne. Ale może i ty powinieneś znaleźć miejsce, które cię zrozumie. I jeśli musisz walczyć, by się dopasować… to spróbuj, ale dbaj o siebie po drodze.
Uśmiechnęła się lekko, patrząc na niego z wyrozumiałością, choć jednocześnie jej dalsze słowa były pełne ciepła.
— A co do tych… skomplikowanych relacji, które wspomniałeś… może w takim momencie najlepiej po prostu zacząć od nowa. Niczego nie musisz tłumaczyć, jeśli nie czujesz się gotowy na to, a przecież nikt nie może ci zarzucić, że nie byłeś sobą.
Verriel
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Gdy tak mówiła to zaczął sie zastanawiać nad jej słowami, po czym spojrzał na nią i zatrzepotał uchem. Po chwili wracając do patrzenia gdzieś w dal. — Właściwie to tak, tutaj na górze jest zimniej, niż tam na dole. Chwilę potem westchnął i zwiesił łeb na chwilę — Nie jestem aż taki twardy. Wprost przeciwnie. Spojrzał na nią ponownie i na jej słowa o zimnie — Naprawdę jesteś do tego przyzwyczajona? zapytał z lekką konsternacją i zaciekawieniem w głosie. — W sumie to, jeśli chcesz możemy iść razem, może gdzieś gdzie jest cieplej? Zrobił krótką pauze i dodał — Chyba, że wolisz iść w swoją stronę? A co do relacji, to tak, Ja mogę w zasadzie zacząć od nowa. Nie wiem tylko czy inni byliby do tego skłonni. No ale będzie co będzie. Nie ma sensu gdybać. Nie był do końca pewny czy samica chciała z nim iść, no ale przynajmniej szczerze zapytał. — Jak to się mówi, we dwójkę zawsze raźniej i lepiej? Pod warunkiem że obu stronom jest ze sobą po drodze że tak ujmę Lekko sie uśmiechnął, podwijając ogon pod swoje łapy oczekując jej odpowiedzi i reakcji.
Fáyra
Fáyra
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fayra milczała przez chwilę, zastanawiając się nad jego propozycją. Patrzyła na niego, jak zwija ogon pod łapy, jak mimo pewnej rezerwy w głosie nieco się otwiera. Nie była pewna, czy faktycznie potrzebował towarzystwa, czy raczej szukał pretekstu, by nie wracać samotnie.
— Mogę iść z tobą — powiedziała w końcu, a jej głos był cichy, ale pewny. — Skoro we dwójkę lepiej, to czemu nie?
Przeniosła wzrok na krajobraz przed nimi, jakby próbowała ocenić, czy rzeczywiście znajdą miejsce cieplejsze niż to.
— Poza tym… nie mam teraz nic ważnego do zrobienia. A jeśli i tak masz wrócić do swojego klanu, to może faktycznie lepiej, żebyś nie szedł sam.
Zatrzepotała uchem, kiedy zapytał o zimno. Dla niej nie było ono aż tak uciążliwe, bo od zawsze żyła w lesie, gdzie chłód przychodził w inny sposób niż tu, na otwartej przestrzeni. Tam promienie słońca rzadko przebijały się przez gęste korony drzew, wilgoć utrzymywała się między mchami, a gdy wiał wiatr, był to ten najgorszy – ostry, przenikający przez konary i wciskający się pod futro. Przywykła do tego rodzaju chłodu, innego niż ten, który panował tutaj.
— Nie powiedziałabym, że to kwestia odporności. Po prostu znam inne zimno — przyznała, zerkając na niego.
Spojrzała na niego raz jeszcze, tym razem z cieniem uśmiechu.
— No to co? Ruszamy? — Zapytała stawiając go przed faktem dokonanym. Mógł rozwlekać decyzję powrotu na swoje tereny, ale teraz? Miał o wiele trudniejsze zadanie.
— Mogę iść z tobą — powiedziała w końcu, a jej głos był cichy, ale pewny. — Skoro we dwójkę lepiej, to czemu nie?
Przeniosła wzrok na krajobraz przed nimi, jakby próbowała ocenić, czy rzeczywiście znajdą miejsce cieplejsze niż to.
— Poza tym… nie mam teraz nic ważnego do zrobienia. A jeśli i tak masz wrócić do swojego klanu, to może faktycznie lepiej, żebyś nie szedł sam.
Zatrzepotała uchem, kiedy zapytał o zimno. Dla niej nie było ono aż tak uciążliwe, bo od zawsze żyła w lesie, gdzie chłód przychodził w inny sposób niż tu, na otwartej przestrzeni. Tam promienie słońca rzadko przebijały się przez gęste korony drzew, wilgoć utrzymywała się między mchami, a gdy wiał wiatr, był to ten najgorszy – ostry, przenikający przez konary i wciskający się pod futro. Przywykła do tego rodzaju chłodu, innego niż ten, który panował tutaj.
— Nie powiedziałabym, że to kwestia odporności. Po prostu znam inne zimno — przyznała, zerkając na niego.
Spojrzała na niego raz jeszcze, tym razem z cieniem uśmiechu.
— No to co? Ruszamy? — Zapytała stawiając go przed faktem dokonanym. Mógł rozwlekać decyzję powrotu na swoje tereny, ale teraz? Miał o wiele trudniejsze zadanie.
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak
- Verriel
- Ognisty
- Posty: 35
- Rodzice: Verandis [NPC] & Namira [NPC]
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 13
- Zręczność: 15
- Czujność: 12
- Wiedza: 11
- Życie: 100/100
- Energia: 100/100
- Punkty Doświadczenia: 3/15
Srebrzysty Wodospad
Cała podróż go wymęczyła, a perspektywa podróżowania z kimś u boku wydawała mu się ciekawsza, niż dalsze zmierzanie do celu w pojedynkę. Zdawał sobię jednak sprawę że prędzej czy później oboje prawdopodobnie pójdą swoją drogą. No ale przynajmniej, nie musieli być sami. — Tak, tylko że... cieplejsze tereny są u mnie w klanie, więc kawałek nam zejdzie, może dzień, a może dwa... nie wiem jak daleko w sumie jesteśmy. Przekrzywił łeb na bok na moment po czym skinął powoli głową, wstał i ruszył powoli przed siebie. Szedł powoli u boku Fáyra — Jeśli dobrze pamiętam, klan natury powinien być położony gdzieś niedaleko od naszego. Podniósł łeb w zamyśleniu — W sumie to, możesz mi jeszcze coś powiedzieć o waszym klanie? Nie wiem, macie jakieś wierzenia, jak My? Idąc spojrzał na nią
/zt? (czy kontynuujemy tutaj jeszcze przez chwilę?)
/zt? (czy kontynuujemy tutaj jeszcze przez chwilę?)
Ostatnia aktualizacja: 17.02.2025
(Nie zezwalam używać, przekazywać, uśmiercać, etc, postaci w jakikolwiek sposób!)
- Fáyra
- Druh
- Posty: 176
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 20
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 00
Srebrzysty Wodospad
Fáyra szła u jego boku, utrzymując spokojne tempo, jakby wcale nie zależało jej na tym, by dotrzeć szybko. Słuchała jego słów, ale jej wzrok uciekał gdzieś na boki, jakby przy okazji wędrówki analizowała otoczenie.
— Wierzenia… — powtórzyła, jakby ważyła słowo na języku, zanim zdecyduje się na odpowiedź. — To zależy. Klan Natury to połączenie różnych wilków, a każdy z nich ma inne korzenie.
Podniosła lekko głowę, jakby przypominając sobie historie, które słyszała.
— Wilki pochodzące z Klanu Lasu wierzą w Ducha Puszczy. Mówią, że jest wszędzie – w drzewach, w ziemi, w wietrze, który porusza liśćmi. To on sprawia, że las żyje, że rośnie i że nas chroni.
Zatrzepotała uchem i dodała:
— Wilki ze Słońca czerpią siłę ze światła. Dla nich każdy nowy dzień to błogosławieństwo, a Słońce daje im moc. Ich życie jest pełne radości i energii, bo wierzą, że światło nigdy nie gaśnie.
Spojrzała na niego kątem oka.
— A Wietrzni? Oni raczej nie wierzą w żadne bóstwa. Wiatr jest dla nich wolnością, symbolem, ale nie czymś, co rządzi ich losem.
Na chwilę umilkła, pozwalając mu przetrawić te informacje.
— Tak naprawdę… nie ma jednego wierzenia. Każdy może wierzyć w to, co chce, byle szanował wybory innych. To… kwestia indywidualna.
Uśmiechnęła się lekko.
// możemy zt w następnym poście
— Wierzenia… — powtórzyła, jakby ważyła słowo na języku, zanim zdecyduje się na odpowiedź. — To zależy. Klan Natury to połączenie różnych wilków, a każdy z nich ma inne korzenie.
Podniosła lekko głowę, jakby przypominając sobie historie, które słyszała.
— Wilki pochodzące z Klanu Lasu wierzą w Ducha Puszczy. Mówią, że jest wszędzie – w drzewach, w ziemi, w wietrze, który porusza liśćmi. To on sprawia, że las żyje, że rośnie i że nas chroni.
Zatrzepotała uchem i dodała:
— Wilki ze Słońca czerpią siłę ze światła. Dla nich każdy nowy dzień to błogosławieństwo, a Słońce daje im moc. Ich życie jest pełne radości i energii, bo wierzą, że światło nigdy nie gaśnie.
Spojrzała na niego kątem oka.
— A Wietrzni? Oni raczej nie wierzą w żadne bóstwa. Wiatr jest dla nich wolnością, symbolem, ale nie czymś, co rządzi ich losem.
Na chwilę umilkła, pozwalając mu przetrawić te informacje.
— Tak naprawdę… nie ma jednego wierzenia. Każdy może wierzyć w to, co chce, byle szanował wybory innych. To… kwestia indywidualna.
Uśmiechnęła się lekko.
// możemy zt w następnym poście
- F Á Y R A z nutą delikatności, a jednocześnie dzikości.
Jest obrońcą uciemiężonych i cierpiących.
Klan: Druidzi tańczą wśród zielonych traw,
zwierzary skaczą i bawią się, wraz z wiewiórkami,
na zawsze za pan brat z naturą, służymy pomocą! [klan lasu]
Kocham: Śpiew drozdów o poranku, cichy szelest liści,
głośny stukot własnego serca.. Zauroczona Twym spojrzeniem.
Partner: Kiedyś spotkamy się i będziemy wiedzieć, że..
Jesteśmy dla siebie stworzeni! [present: none;]
Rodzina: Domem swym mogę nazwać leśne zwierzęta,
hasające wśród drzew. [cały klan lasu mą rodziną]
Tajemnice bywają pociągające, ale czasem nie warto
rozwiązywać supłów zawiązanych przez życie.
Potomstwo: Serce rodziców bije w rytm życia dzieci, ale nie zawsze.
Złączeni krwią. [puste karty przyszłych wspomnień]
Kariera: Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej
przytulić w zimną noc. Jej drabina do kariery, ma cztery litery.
[ Druh; ]
Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie.
■ brak