Pasmo górskie na północnym wschodzie, którego charakterystyczne, szczytowe kształty przypominają ząbki grzebienia. Ich monumentalne formacje skalne, wznoszące się majestatycznie ponad okolicznym krajobrazem, stanowią wyzwanie dla alpinistów i przyrodników. Zimą szczyty pokrywają się białym puchem, a latem przyciągają miłośników pieszych wędrówek, oferując spektakularne widoki na całą krainę.
Dzikie i niedostępne krainy wiecznego śniegu toną w niemal całkowitej ciszy. Podobnie jest i z tym lasem. Wiekowe drzewa śpią pod okryciem ze śniegu. Słychać tu ciche trzaski kory ulegającej mrozom tu panującym. Gałęzie uginają się pod ciężarem białego puchu. Od czasu do czasu zdarza się, że któraś się ugnie zwalając z siebie całą białą kaskadę tańczących śnieżynek. Dzieje się tak także gdy zawieje wiatr, któremu akompaniuje skrzypienie drzew i krzewów. Poszycie leśne mimo że ukryte pod śniegiem, jest doskonałą kryjówką. Tu ziemia nie jest aż tak zmarznięta, a pomiędzy korzeniami drzew swe nory mają lisy i śnieżne zające. Nie słychać tu żadnego ptactwa. Czasami zapędzają się tu renifery w poszukiwaniu pożywienia. W czasie krótkiego lata te drzewa pięknie się zielenią i rozkwitają pełnią życia. Sasuke
Polowania nie były moją mocną stroną. Noga przeszkadzała mi zachować ciszę, a zbyt długie przebywanie w towarzystwie suszonych ziół, alkoholu i innych specyfików, skutecznie upośledził mój węch. Nie mogę jednak całkowicie poddawać się, wysługując sługami. Wyruszyłam więc do lasu, by złapać choćby małą mysz. Kuśtykałam dzielnie przez zaspy, szukając dobrego miejsca na rozpoczęcie polowania.
A plate can never be fully restored once it has a crack.
But if it is still usable, what we have now will suffice.
« wygląd »..................................................................... Ma białą sierść po matce i fiołkowe ślepia odziedziczone po ojcu.....
Martwica w lewej tylnej kończynie, kuleje, nie może biegać. Dłuższe
dystanse są dla niej bardzo męczące, prowadzi siedzący tryb życia.
Pachnie głównie ziołami i starymi książkami. Jest introwertyczką....
« partner »..................................................................... zapala mnie uczuciem, zaciąga się kilka razy i zostawia....................
wśród popiołu bym dogasła. Raz, drugi, trzeci... ~ nie ma..............
« rodzina »..................................................................... Blackbeard, ., Hattori. Spokrewniona z wielkim Lutecem......
Aaralyn i Rhydian (rodzice) ; Rhaegar, Aeryn, Rhaegon, Angmar (br)
Ariesme (sr)
Elisabeth i Castiel ; Prasheila i Vetralh (dziadkowie)
Adirael (wuj) i reszta klanu..
« moce »....................................................................... Uzdrowiciel 1 — przywraca 20 PŻ leczonemu wilkowi;
za leczenie wilka uzdrowiciel otrzymuje 1 PD; koszt 20 energii . ........... zastrzeżone
co było mocną stroną Tajfuna? W sumie to całkiem dobre pytanie, odkąd nawet latać nie potrafił, a teraz jeszcze przeżywał kryzys tożsamości. Wciąż jednak lubił spacerować sobie po wilczych krainach, zupełnie bez celu i pomysłu na siebie — to pomagało przewietrzyć umysł i czasem nawet wpadał na dobry pomysł albo na innego wilka. W sumie to drugie częściej.
I tak też było tym razem — pomiędzy otulonymi w śnieg drzewami, dostrzegł szarawą (chyba?) postać wilczycy. Nie mając dosłownie żadnych problemów ani barier przed zaczepianiem nieznajomych, pomachał do niej wesoło, tuptając bez ogródek zupełnie w jej stronę.
— Anemos. — zawołał wesoło, gdy był już wystarczająco blisko. Zaraz potem spojrzał w jakiś punkt uwieszony kilka metrów za nią w powietrzu.
— O, tobie też anemos! Jesteś wilczarem, prawda? Nie spotkałem cię wcześniej.
Jeśli Vaella odwróciła się by zobaczyć do kogo tak beztrosko zaczął memłać ozorem, mogła dostrzec bieluchną postać ze skrzydłami, która unosiła się w powietrzu niedaleko nich zbrojna w uśmiech typowy dla nicponi oraz kołczan pełen strzał i łuk. Dziwne wyposażenie dla wilczara, a różowawe akcenty w futrze też wyglądały na egzotyczny dobór kolorów, ale Tajfun w sumie nie znał się na wilczej modzie. On tylko kiedyś używał smakowych nawozów do uszu.
Nie wiedziałam na co patrzę. Gdy odwóciłam się, zobaczyłam, jak dwa wilki (chyba z klanu Natury, skoro jeden mógł latać?) ze sobą rozmawiają. By za chwilę jeden z nich mnie zaatakował? Zdziwiłam się, bo nie sądziłam, że wilki z klanu Natury atakują, a już na pewno nie łukami. Ale może i wiele się zmieniło w krainie, odkąd prawie nie opuszczam zamku. Gdziekolwiek strzała mnie trafiła, nie poczułam jej. Uznałam, że mnie minęła, więc rozejrzałam się na boki, ale nigdzie jej nie zobaczyłam. Dziwne.
Do czasu, gdy podniosłam łeb biały wilk zniknął. To było dziwne.
— Cz-cz-czy mogę prosić o-o-o pomoc? — podkuśtykałam w stronę wilka.
Był bardzo przystojny. Na tyle, że gdy spojrzał na mnie poczułam, jak serce mi ścisnęło. Zamurowało mnie na chwilę. Zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. — Chciałam c-c-coś upolować, ale... — zatrzymałam się. — A-a-ale jesteś przysto-o-ojny — wyrwało mi sie dokładnie to, co myślałam, przez cały czas.
A plate can never be fully restored once it has a crack.
But if it is still usable, what we have now will suffice.
« wygląd »..................................................................... Ma białą sierść po matce i fiołkowe ślepia odziedziczone po ojcu.....
Martwica w lewej tylnej kończynie, kuleje, nie może biegać. Dłuższe
dystanse są dla niej bardzo męczące, prowadzi siedzący tryb życia.
Pachnie głównie ziołami i starymi książkami. Jest introwertyczką....
« partner »..................................................................... zapala mnie uczuciem, zaciąga się kilka razy i zostawia....................
wśród popiołu bym dogasła. Raz, drugi, trzeci... ~ nie ma..............
« rodzina »..................................................................... Blackbeard, ., Hattori. Spokrewniona z wielkim Lutecem......
Aaralyn i Rhydian (rodzice) ; Rhaegar, Aeryn, Rhaegon, Angmar (br)
Ariesme (sr)
Elisabeth i Castiel ; Prasheila i Vetralh (dziadkowie)
Adirael (wuj) i reszta klanu..
« moce »....................................................................... Uzdrowiciel 1 — przywraca 20 PŻ leczonemu wilkowi;
za leczenie wilka uzdrowiciel otrzymuje 1 PD; koszt 20 energii . ........... zastrzeżone
przez chwilę zrobił minę wybitnie skonfundowaną, gdy zobaczył, że nieznajomy wilczar po prostu zaczął celować w nieznajomą. Co jak co, ale było to wielce niesportowe, więc orkan zdążył jeszcze krzyknąć
— Ej!
a potem już tylko widział jak strzała trafia samicę.
— Nic ci nie jest? — zapytał, dalej nieco wstrząśnięty sytuacją zwłaszcza, że wilczyca kuśtykała. W następnej kolejności Tajfun poczuł jeszcze dziwne ukłucie w plecach, a potem następne — gdzieś w okolicach serducha — gdy spojrzał na nieznajomą po raz drugi.
W jego mózgu trzasnęło kilka trybików, gdy na ciemny pyszczek Tajfuna jednocześnie cisnął się jakiś głupi, bagatelizujący sytuację tekst, gdy równocześnie magia miłości próbowała obudzić tą bardziej racjonalną część jego osobowości — tą, którą dawno temu ukrył przed samym sobą.
Zamrugał kilkakroć. Można było niemal odnieść wrażenie, że pomiędzy mrugnięciami jego oczy przeskakują między maślanym rozmarzeniem, a czujnym troskliwym spojrzeniem. Wreszcie przy którymś mrugnięciu, zatrzymało się na tej drugiej opcji.
— Oh. — powiedział i natychmiast doskoczył do wadery, prawdopodobnie nawet nie słysząc komplementu. Oto była przed nim nieszczęsna niewiasta, która nie dość, że chwilę temu została ranna, to jeszcze wydawała się być po tym mocno wstrząśnięta. W życiu by teraz nie odebrał, że to za jego sprawą.
— Ależ oczywiście moja droga. — powiedział tonem dużo niższym niż ten, którym chwilę temu radośnie wywrzaskiwał do domniemanego wilczara. Teraz pobrzmiewała w nim troska i czułość — Nie chcesz się na mnie wesprzeć? Mówiłaś coś o polowaniu, czyżbyś była głodna? Może ci coś przyniosę?
Był taki szarmancki…
W mojej głowie zaczęło wodorach tysiące myśli. Skąd się tu wziął? Czy mnie śledził? Czy ja mu się… podobałam? Spojrzałam na niego jeszcze raz, próbując uchwycić jego spojrzenie. Wsparłam się niemal od razu na jego bok. Może powinnam była udawać przed nim twardzielkę. Pech chciał, że nią nigdy nie byłam, więc nie wiedziałam, jak to udawać.
Położyłam po sobie uszy spędzona.
— J-j-ja… jej-j-ja…
Vaella weź się w garść, bo zaraz Cię odejdzie.
— A-a- Ty b-b-byś zjadł? — zapytałam z zakłopotaniem nadzieją w głosie. Może mną nie wzgardzi. Na Cerbera, czemu on jest taki przystojny. Pewnie zaraz okaże się, że to jakiś mój brat czy inny kuzyn. No cóż, byłby przypał, ale nie takie rzeczy moja rodzina widziała.
Spojrzałam na Tajfuna, napawając się jego widokiem, póki ode mnie nie uciekł.
A plate can never be fully restored once it has a crack.
But if it is still usable, what we have now will suffice.
« wygląd »..................................................................... Ma białą sierść po matce i fiołkowe ślepia odziedziczone po ojcu.....
Martwica w lewej tylnej kończynie, kuleje, nie może biegać. Dłuższe
dystanse są dla niej bardzo męczące, prowadzi siedzący tryb życia.
Pachnie głównie ziołami i starymi książkami. Jest introwertyczką....
« partner »..................................................................... zapala mnie uczuciem, zaciąga się kilka razy i zostawia....................
wśród popiołu bym dogasła. Raz, drugi, trzeci... ~ nie ma..............
« rodzina »..................................................................... Blackbeard, ., Hattori. Spokrewniona z wielkim Lutecem......
Aaralyn i Rhydian (rodzice) ; Rhaegar, Aeryn, Rhaegon, Angmar (br)
Ariesme (sr)
Elisabeth i Castiel ; Prasheila i Vetralh (dziadkowie)
Adirael (wuj) i reszta klanu..
« moce »....................................................................... Uzdrowiciel 1 — przywraca 20 PŻ leczonemu wilkowi;
za leczenie wilka uzdrowiciel otrzymuje 1 PD; koszt 20 energii . ........... zastrzeżone
w pewien sposób czuł się znów wyrwany ze swojej strefy komfortu — trochę jak ostatnio tam wtedy gdy szukali Dzikiego Remedium, a on poczuł zapach... Eh, wtedy przez chwile czuł się tak samo, jakby jego umysł został wyrwany z sielankowej bajki, gdzie wszystko jest kolorowe. Teraz było podobnie, tyle że miał wrażenie, jakby z jednej bajki trafił w drugą. I chociaż cichy głosik w jego umyśle — być może ten sam, który pomógł mu wcześniej tamten sielankowy świat wykreować — podpowiadał, że to bardzo zły pomysł, Tajfun naprawdę chyba zaczynał lubić tę nową bajkę bardziej...
Delikatnie podsunął jej skrzydło, na wypadek gdyby jednak chciała się na nim wesprzeć. Tak naprawdę nie miał najbledszego pojęcia jak powinno traktować się płeć przeciwną, ale jakoś instynktownie czuł co należało zrobić.
— Jeśli to propozycja wspólnego obiadu, to bardzo chętnie. — powiedział, posyłając jej najpiękniejszy uśmiech jaki potrafił świadomie przybrać — Mam na imię Tajfun. A ciebie jak mogę zwać, panienko?
Skrzydło? Czy ja dobrze widzę? Chętnie wsparłam się na nim, uważając by nie wyrwać... Ach, tak, Tajfunowi piór. Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź.
— T-t-to jak najbardziej jest pro-pro-propozycja o-o-obiadu — powiedziałam. Zdziwiłam się niemalże od razu tonem swojego głosu. Brzmiałam jak młoda, zakochana wilczyca! To było tak surrealistyczne, że aż jeszcze raz — tym razem dłużej — spojrzałam na wilka.
— Vaella — przedstawiłam się po chwili zbierania w sobie, by się nie zająknąć. Nie ma nic gorszego niż złe przedstawienie się. Coś doskonale o tym wiedziałam.
Rozejrzałam się i zaczęłam ciągnąć nosem.
— Z-z-zając — powiedziałam nieco zawiedziona. Nigdy ich nie potrafiłam dogonić — nie z tą nogą. Zasmuciło mnie to nieco. Naprawdę chciałam z Tajfunem zjeść akurat to mięso. Otrząsnęłam się jednak po chwili i wróciłam do węszenia. Nie poddam się tak szybko!
A plate can never be fully restored once it has a crack.
But if it is still usable, what we have now will suffice.
« wygląd »..................................................................... Ma białą sierść po matce i fiołkowe ślepia odziedziczone po ojcu.....
Martwica w lewej tylnej kończynie, kuleje, nie może biegać. Dłuższe
dystanse są dla niej bardzo męczące, prowadzi siedzący tryb życia.
Pachnie głównie ziołami i starymi książkami. Jest introwertyczką....
« partner »..................................................................... zapala mnie uczuciem, zaciąga się kilka razy i zostawia....................
wśród popiołu bym dogasła. Raz, drugi, trzeci... ~ nie ma..............
« rodzina »..................................................................... Blackbeard, ., Hattori. Spokrewniona z wielkim Lutecem......
Aaralyn i Rhydian (rodzice) ; Rhaegar, Aeryn, Rhaegon, Angmar (br)
Ariesme (sr)
Elisabeth i Castiel ; Prasheila i Vetralh (dziadkowie)
Adirael (wuj) i reszta klanu..
« moce »....................................................................... Uzdrowiciel 1 — przywraca 20 PŻ leczonemu wilkowi;
za leczenie wilka uzdrowiciel otrzymuje 1 PD; koszt 20 energii . ........... zastrzeżone
prawdopodobnie właśnie przeżywał jeden z najpiękniejszych dni w swoim życiu. Nawet jeśli wilczyca obok niego wydawała się być trochę rozstrzęsiona, to nie mógł by być bardziej szczęśliwy, niż mogąc okazać jej pomoc. I chociaż strzała amora wiele wilków pchała do bardziej impulsywnych zachowań, on właśnie planował z nią wspólne chwile, wspólne dni, wspólne życie. Nie musiał jej "zdobyć", po prostu pewnego dnia miał stać się wybranym przez nią, a to czy mu się uda, zależało tylko od niego. Zamiast czuć ekscytację, czuł porażający spokój, który relaksował te części jego umysłu, o których już dawno zapomniał że były tak 'spięte'.
— Zając? Nie ma sprawy, zaraz na pewno jakiegoś znajdziemy. — powiedział tonem, który nie pozostawiał nawet cienia wątpliwości że jest to jedyne możliwe zakończenie. Domyślał się przy tym, że polowanie na tak szybkie zwierzę dla kulejącej Vaelli musiało być problemem. Nie wiedział czy zawsze miała problem z łapą czy zwichnęła ją chwilę temu, ale w tym stanie nie wyobrażał sobie by miała gonić za jakąkolwiek ofiarą. W życiu by jhej oczywiście tego nie powiedział, zresztą taka była jego rola by teraz jej w tym pomóc.
Widząc, że zaczęła węszyć, dołączył do niej w poszukiwaniu śladów. Znalezienie tropów nie było takie trudne, ino poruszali się nieco wolniej, bo samiec cały czas trzymał się blisko, by w razie czego mogła się na nim oprzeć. Gdy zobaczył znajome zajęcze ślady przez momencik jeszcze udawał że ich nie dostrzega. Wiedział, że w pościgu wilczyca raczej nie zabłyśnie, a bardzo chciał dać jej jakikolwiek powód by mogła choć odrobinę podbić swoją pewność siebie.