Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
![]() |
20°C | CIEPŁO Lato nieśmiało zagląda w progi Wilczej Krainy. Ciepłe, pełne słonecznego blasku dni tylko czasemi urozmaicane są drobnym deszczykiem. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Las
- Maelyss
- Adept
Klan Potępienia - Posty: 69
- Rodzice: Saya x Earendil
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 7
- Zręczność: 15
- Czujność: 8
- Wiedza: 0
- Życie: 93
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 34
Las
Uśmiech poszerzył się nieznacznie, kiedy usłyszała pochwałę z ust mentora. A następnie dla odmiany spełzł jej z pyska, gdy zauważyła, jak matka pomaga różowookiemu znajdzie. Co prawda owszem, mogła podejrzewać, że Xue po prostu oberwał podczas szarpaniny bardziej, niż ona i teraz tej pomocy potrzebował... Niemniej nadal nieco ją to ubodło. Gdzieś tam w głębi duszy poczuła budzącą się iskierkę tej samej zazdrości, którą kiedyś odczuwała będąc małym szczeniakiem. Nie myślała, że kiedyś jeszcze to poczuje, była przekonana, iż mają już to za sobą... A jednak. Ten niby prosty, nic nie znaczący gest ze strony nowej Wampirzycy na nowo to uczucie rozbudził.
Zacisnęła szczęki i, ignorując towarzyszący co gwałtowniejszemu ruchowi ból, ruszyła za resztą.
/zt.
Zacisnęła szczęki i, ignorując towarzyszący co gwałtowniejszemu ruchowi ból, ruszyła za resztą.
/zt.
✧ Maelyss ✧
•❅─────✧❅⚜❅✧─────❅•
Karta postaci
⚜⚜⚜
•❅─────✧❅⚜❅✧─────❅•

STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
•❅─────✧❅⚜❅✧─────❅•ZAPACH
EKWIPUNEK
● Smukła, lecz zdecydowanie nie wychudzona sylwetka
● Stosunkowo krótka sierść na całym ciele, znacznie mniej puszysta niż latem. Wilgotna, wyraźnie przybrudzona błotem i krwią.
● Rozcięcie na poduszce lewej łapy, liczne siniaki, wyraźna opuchlizna i skaleczenie okolicach szczęki.
● Nieduża, czarna, zdobiona torba u boku.
● Sztylet w równie ozdobnej pochwie, przytroczony do jednej z tylnych łap.
● Stosunkowo krótka sierść na całym ciele, znacznie mniej puszysta niż latem. Wilgotna, wyraźnie przybrudzona błotem i krwią.
● Rozcięcie na poduszce lewej łapy, liczne siniaki, wyraźna opuchlizna i skaleczenie okolicach szczęki.
● Nieduża, czarna, zdobiona torba u boku.
● Sztylet w równie ozdobnej pochwie, przytroczony do jednej z tylnych łap.
Głównie wilgoć, krew i woń ziemi, wciąż jednak da się wyczuć delikatną nutkę wyszukanych perfum.
● sznur pereł (ukryty w torbie)
● naszyjnik z błękitnymi kamieniami (ukryty w torbie)
● czarny, ozdobny sztylet (przy tylnej łapie)
● naszyjnik z błękitnymi kamieniami (ukryty w torbie)
● czarny, ozdobny sztylet (przy tylnej łapie)
Karta postaci
⚜⚜⚜
- Kezzai
- Mistrz
Klan Cienia - Posty: 53
- Rodzice: Carvan x Kossjen
- Płeć: Samica
- Ciąża: Tak
- Siła: 20
- Zręczność: 12
- Czujność: 12
- Wiedza: 30
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 47 [360 wym.]
Las
[ Początek zbieractwa: Wilcza jagoda ]
No i teraz musiała zabrać się za kolejną rzecz, jaką jest wilcza jagoda. O panie, nie lubiła włóczyć się po krzakach. Liście, rzepy, wszystko będzie mieć później w futrze, a to oznacza że ktoś będzie bardzo marudny. No ale, musiała poświęcić się, skoro jej to było potrzebne do amuletu. Tak więc, Kezz była gdzieś głęboko, podnosząc wysoko łapy, by na nic nie nadepnąć. Ostatnie co by chciała, to znaleźć jeszcze ciernie do kolekcji. Szukała charakterystycznego krzaka, który mógł mieć na sobie wilcze jagody... one zwykle wiszą przez cały rok, więc może się jej poszczęści. Miała nadzieję.
Po kilku przeklęciach dalej, wyszła na niewielką polanę, gdzie nie było dużej ilości śniegu, a dużo wystającej zieleni. Super... Teraz przesortować to, co jest tylko chwastem, a tym, co szukać... to wcale nie zajmie jej wieków, wcale.
No i teraz musiała zabrać się za kolejną rzecz, jaką jest wilcza jagoda. O panie, nie lubiła włóczyć się po krzakach. Liście, rzepy, wszystko będzie mieć później w futrze, a to oznacza że ktoś będzie bardzo marudny. No ale, musiała poświęcić się, skoro jej to było potrzebne do amuletu. Tak więc, Kezz była gdzieś głęboko, podnosząc wysoko łapy, by na nic nie nadepnąć. Ostatnie co by chciała, to znaleźć jeszcze ciernie do kolekcji. Szukała charakterystycznego krzaka, który mógł mieć na sobie wilcze jagody... one zwykle wiszą przez cały rok, więc może się jej poszczęści. Miała nadzieję.
Po kilku przeklęciach dalej, wyszła na niewielką polanę, gdzie nie było dużej ilości śniegu, a dużo wystającej zieleni. Super... Teraz przesortować to, co jest tylko chwastem, a tym, co szukać... to wcale nie zajmie jej wieków, wcale.
K e z z a i
──────── ◊ • ※ • ◊ ────────
𝙼𝚞𝚜𝚝 𝚒𝚝 𝚝𝚊𝚔𝚎 𝚊 𝚕𝚒𝚏𝚎 𝚏𝚘𝚛 𝚑𝚊𝚝𝚎𝚏𝚞𝚕 𝚎𝚢𝚎𝚜
𝚃𝚘 𝚐𝚕𝚒𝚜𝚝𝚎𝚗 𝚘𝚗𝚌𝚎 𝚊𝚐𝚊𝚒𝚗
𝙲𝚊𝚞𝚜𝚎 𝚠𝚎 𝚏𝚒𝚗𝚍 𝚘𝚞𝚛𝚜𝚎𝚕𝚟𝚎𝚜 𝚒𝚗 𝚝𝚑𝚎 𝚜𝚊𝚖𝚎 𝚘𝚕𝚍 𝚖𝚎𝚜𝚜
𝚂𝚒𝚗𝚐𝚒𝚗' 𝚍𝚛𝚞𝚗𝚔𝚎𝚗 𝚕𝚞𝚕𝚕𝚊𝚋𝚒𝚎𝚜
✚ ✜ ✚ ✜ ✚ ✜
────────────────────────
❮ Przedmioty ❯ ❮ Karta ❯ ❮ Umiejętności❯
────────────────────────
𝙸 𝚜𝚒𝚝 𝚒𝚗 𝚊𝚗𝚍 𝚍𝚠𝚎𝚕𝚕 𝚘𝚗 𝚏𝚊𝚌𝚎𝚜 𝚙𝚊𝚜𝚝
𝙻𝚒𝚔𝚎 𝚖𝚎𝚖𝚘𝚛𝚒𝚎𝚜 𝚜𝚎𝚎𝚖 𝚝𝚘 𝚏𝚊𝚍𝚎
𝙽𝚘 𝚌𝚘𝚕𝚘𝚞𝚛 𝚕𝚎𝚏𝚝 𝚋𝚞𝚝 𝚋𝚕𝚊𝚌𝚔 𝚊𝚗𝚍 𝚠𝚑𝚒𝚝𝚎
𝙰𝚗𝚍 𝚜𝚘𝚘𝚗 𝚠𝚒𝚕𝚕 𝚊𝚕𝚕 𝚝𝚞𝚛𝚗 𝚐𝚛𝚎𝚢
...
- Kezzai
- Mistrz
Klan Cienia - Posty: 53
- Rodzice: Carvan x Kossjen
- Płeć: Samica
- Ciąża: Tak
- Siła: 20
- Zręczność: 12
- Czujność: 12
- Wiedza: 30
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 47 [360 wym.]
Las
No i właśnie, tak się kręciła, sprawdzała, szukała. I cholera, nie widziała żadnego krzaka, które mogło mieć na sobie wilczą jagodę. Albo może ze starości robi się ślepa, kto wie. W pewnym momencie, kiedy tak szukała, to aż przysiadła na chwilę, bo miała wrażenie że to nie ma sensu, i powinna iść w inne miejsce... ale w pewnym momencie, jak się obracała, usłyszała pod łapami dość głośny trzask. Zrobiła wielkie ślepia, i spojrzała się pod swoje spore łapska...
To był krzak jagody wilczej. Oh.
Aczkolwiek! To nie oznaczało że wszystko było stracone. Krzak mimo że leżał, sponiewierany przez nieuwagę kolorowej, był wciąż zdatny do użytku, prawda? ... Prawda?
O rany, miała nadzieję. Przejrzała cały, ale nie widziała nigdzie jagód. Cholera, czyżby ktoś już go kiedyś wyzbierał? Miała już się wnerwić i iść dalej, ale dopiero po chwili zauważyła że coś dyndało z gałęzi. Było po prostu przykryte liśćmi i nieco zamaskowało się z tłem ciemnej trawy. Odetchnęła głośno, jej wyprawa uratowana.
Zerwała zatem jagody, obejrzała czy nie były obite. Nie, idealne były. Więc, wzięła je i po prostu schowała do torby tak, by nic im się nie stało.
Zadowolona z zbiorów, ruszyła i pobiegła z lasu jak najdalej.
[zt]
[Zakończenie zbieractwa: 1x Wilcza jagoda]
To był krzak jagody wilczej. Oh.
Aczkolwiek! To nie oznaczało że wszystko było stracone. Krzak mimo że leżał, sponiewierany przez nieuwagę kolorowej, był wciąż zdatny do użytku, prawda? ... Prawda?
O rany, miała nadzieję. Przejrzała cały, ale nie widziała nigdzie jagód. Cholera, czyżby ktoś już go kiedyś wyzbierał? Miała już się wnerwić i iść dalej, ale dopiero po chwili zauważyła że coś dyndało z gałęzi. Było po prostu przykryte liśćmi i nieco zamaskowało się z tłem ciemnej trawy. Odetchnęła głośno, jej wyprawa uratowana.
Zerwała zatem jagody, obejrzała czy nie były obite. Nie, idealne były. Więc, wzięła je i po prostu schowała do torby tak, by nic im się nie stało.
Zadowolona z zbiorów, ruszyła i pobiegła z lasu jak najdalej.
[zt]
[Zakończenie zbieractwa: 1x Wilcza jagoda]
K e z z a i
──────── ◊ • ※ • ◊ ────────
𝙼𝚞𝚜𝚝 𝚒𝚝 𝚝𝚊𝚔𝚎 𝚊 𝚕𝚒𝚏𝚎 𝚏𝚘𝚛 𝚑𝚊𝚝𝚎𝚏𝚞𝚕 𝚎𝚢𝚎𝚜
𝚃𝚘 𝚐𝚕𝚒𝚜𝚝𝚎𝚗 𝚘𝚗𝚌𝚎 𝚊𝚐𝚊𝚒𝚗
𝙲𝚊𝚞𝚜𝚎 𝚠𝚎 𝚏𝚒𝚗𝚍 𝚘𝚞𝚛𝚜𝚎𝚕𝚟𝚎𝚜 𝚒𝚗 𝚝𝚑𝚎 𝚜𝚊𝚖𝚎 𝚘𝚕𝚍 𝚖𝚎𝚜𝚜
𝚂𝚒𝚗𝚐𝚒𝚗' 𝚍𝚛𝚞𝚗𝚔𝚎𝚗 𝚕𝚞𝚕𝚕𝚊𝚋𝚒𝚎𝚜
✚ ✜ ✚ ✜ ✚ ✜
────────────────────────
❮ Przedmioty ❯ ❮ Karta ❯ ❮ Umiejętności❯
────────────────────────
𝙸 𝚜𝚒𝚝 𝚒𝚗 𝚊𝚗𝚍 𝚍𝚠𝚎𝚕𝚕 𝚘𝚗 𝚏𝚊𝚌𝚎𝚜 𝚙𝚊𝚜𝚝
𝙻𝚒𝚔𝚎 𝚖𝚎𝚖𝚘𝚛𝚒𝚎𝚜 𝚜𝚎𝚎𝚖 𝚝𝚘 𝚏𝚊𝚍𝚎
𝙽𝚘 𝚌𝚘𝚕𝚘𝚞𝚛 𝚕𝚎𝚏𝚝 𝚋𝚞𝚝 𝚋𝚕𝚊𝚌𝚔 𝚊𝚗𝚍 𝚠𝚑𝚒𝚝𝚎
𝙰𝚗𝚍 𝚜𝚘𝚘𝚗 𝚠𝚒𝚕𝚕 𝚊𝚕𝚕 𝚝𝚞𝚛𝚗 𝚐𝚛𝚎𝚢
...
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Las
[ zadanie kwartalne ]
Lysanthir krążył po lesie właściwie bez większego celu, pomijając zwyczajne rozprostowanie łap. Pogoda była nienajgorsza, słońce świeciło wysoko na niebie, oświetlając okolicę i sprawiając, że śnieg iskrzył się wesoło w jego blasku, trzymał lekki mrozik, bardziej orzeźwiający, niż dokuczliwy. Idealna pogoda na mały spacer. Szedł więc przed siebie nieśpiesznie, w całkiem dobrym nastroju, podziwiając po prostu zimowy krajobraz. Takie momenty najbardziej lubił, chwile błogiego spokoju, kiedy mógł w najlepsze zajmować się czym tylko chciał. Nawet, jeśli mowa była o spacerowaniu sobie po lesie.
Przeszedł pod jakimś drzewem, potrącając przy tym gałęzią, przez co obsypał się śniegiem. Parsknął, otrzepując się szybko z białego puchu, poprawiając sobie szalik, który przy tym ruchu nieco się obluzował. Trochę śniegu zostało mu na opuszkach palców.
Przez chwilę gapił się na ów biały puch z nieodgadnioną miną, po czym nagle wpadł na pewien pomysł. Może trochę dziecinny, ale on się tym nie przejmował. Schylił się w stronę najbliższej zaspy, nabrał więcej śniegu w łapę i ulepił sobie śnieżkę. Zrobił komicznie przerysowaną, zamyśloną miną i rozejrzał się dookoła, szukając odpowiedniego celu. Padło na jakiś oddalony w pewnej odległości pień drzewa.
Rzucił śnieżkę w jego stronę. Nie trafił, więc zaraz ponowił próbę. I bawił się tak przez najbliższych kilka chwil, jakby znowu był szczeniakiem.
Naiara
Lysanthir krążył po lesie właściwie bez większego celu, pomijając zwyczajne rozprostowanie łap. Pogoda była nienajgorsza, słońce świeciło wysoko na niebie, oświetlając okolicę i sprawiając, że śnieg iskrzył się wesoło w jego blasku, trzymał lekki mrozik, bardziej orzeźwiający, niż dokuczliwy. Idealna pogoda na mały spacer. Szedł więc przed siebie nieśpiesznie, w całkiem dobrym nastroju, podziwiając po prostu zimowy krajobraz. Takie momenty najbardziej lubił, chwile błogiego spokoju, kiedy mógł w najlepsze zajmować się czym tylko chciał. Nawet, jeśli mowa była o spacerowaniu sobie po lesie.
Przeszedł pod jakimś drzewem, potrącając przy tym gałęzią, przez co obsypał się śniegiem. Parsknął, otrzepując się szybko z białego puchu, poprawiając sobie szalik, który przy tym ruchu nieco się obluzował. Trochę śniegu zostało mu na opuszkach palców.
Przez chwilę gapił się na ów biały puch z nieodgadnioną miną, po czym nagle wpadł na pewien pomysł. Może trochę dziecinny, ale on się tym nie przejmował. Schylił się w stronę najbliższej zaspy, nabrał więcej śniegu w łapę i ulepił sobie śnieżkę. Zrobił komicznie przerysowaną, zamyśloną miną i rozejrzał się dookoła, szukając odpowiedniego celu. Padło na jakiś oddalony w pewnej odległości pień drzewa.
Rzucił śnieżkę w jego stronę. Nie trafił, więc zaraz ponowił próbę. I bawił się tak przez najbliższych kilka chwil, jakby znowu był szczeniakiem.
Naiara
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Naiara
- Samotnik
- Posty: 57
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 25 (15 + 10)
- Czujność: 30 (20 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Las
Ceniła sobie te chwile, gdy mogła ruszyć z zajmowanej z Alexem i szczeniętami chatki. Czasami używała wymówek (idę zapolować / poszukać surowców / zdobyć jakieś skóry do leżenia), czasami zaś mówiła ukochanemu wprost, że potrzebuje chwili dla siebie. Po raz pierwszy nie była jedynym rodzicem; po raz pierwszy był ktoś, z kim mogła zostawić młode, aby spędzić nieco czasu z dala od obowiązków. Zresztą Alex też nierzadko potrzebował wytchnienia. Oboje to rozumieli i szanowali; nie robili sobie na przekór i nie wykazywali wobec siebie wrogości czy złośliwości. Dzisiaj wzięła legalne wychodne, obiecując partnerowi, że nie zniknie na długo.
Łapy same powiodły ją w las. Toż to najbardziej naturalne wilkowi środowisko. Kwiecisty bezkres dawno już przestał być jej miejscem; prawdopodobnie dzisiaj był regionem ważnym dla kogoś innego, możliwe, że nawet tak samo mocno, jak istotnym był dla niej. Tam wracała, tam wychowywała młode. Młode, które już młodymi nie były. Młode, których części zapach wyłapała gdzieś nieopodal. Poruszyła nozdrzami, poddając zapach ponownej analizie. W końcu zawsze mogła się pomylić, co chciała odrzucić, nim rzuci się na spotkanie syna. Uśmiechnęła się łagodnie do samej siebie. Nie, nie było mowy o żadnej pomyłce. Ruszyła tropem samca, wkrótce go dostrzegając. Czy on właśnie....?
Złapała w łapy śnieg, uformowała kulkę, nie uklepując jej jednak za mocno, coby nie zadać komuś bólu nazbyt twardą pigułą. Uśmiechnęła się przebiegle, chowając się za drzewami. Miała nadzieję, że wilk jej nie dostrzegł, zwłaszcza, że podeszła od strony jego grzbietu. Wymierzyła i cisnęła...
kulką, która kompletnie nie sięgnęła celu. Zamiast trafić basiora w grzbiet — przeleciała z pół metra ponad nim, mijając niebezpiecznie blisko policzek wilka. Cholera...
Łapy same powiodły ją w las. Toż to najbardziej naturalne wilkowi środowisko. Kwiecisty bezkres dawno już przestał być jej miejscem; prawdopodobnie dzisiaj był regionem ważnym dla kogoś innego, możliwe, że nawet tak samo mocno, jak istotnym był dla niej. Tam wracała, tam wychowywała młode. Młode, które już młodymi nie były. Młode, których części zapach wyłapała gdzieś nieopodal. Poruszyła nozdrzami, poddając zapach ponownej analizie. W końcu zawsze mogła się pomylić, co chciała odrzucić, nim rzuci się na spotkanie syna. Uśmiechnęła się łagodnie do samej siebie. Nie, nie było mowy o żadnej pomyłce. Ruszyła tropem samca, wkrótce go dostrzegając. Czy on właśnie....?
Złapała w łapy śnieg, uformowała kulkę, nie uklepując jej jednak za mocno, coby nie zadać komuś bólu nazbyt twardą pigułą. Uśmiechnęła się przebiegle, chowając się za drzewami. Miała nadzieję, że wilk jej nie dostrzegł, zwłaszcza, że podeszła od strony jego grzbietu. Wymierzyła i cisnęła...
kulką, która kompletnie nie sięgnęła celu. Zamiast trafić basiora w grzbiet — przeleciała z pół metra ponad nim, mijając niebezpiecznie blisko policzek wilka. Cholera...
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Las
Nie zauważył, że ma towarzystwo. Akurat stał pod wiatr, a poza tym był właśnie skupiony na celowaniu do tego nieszczęsnego drzewa. Aż tu nagle coś świsnęło mu tuż obok głowy, chyba nawet muskając jakiś odstający kosmyk. Zareagował tak, jak można się było tego spodziewać — drgnął gwałtownie, podskoczył, zrywając się na nogi. Stanowczo zbyt gwałtownie, gdyż omal się przy tym nie zaplątał we własne, długie łapy, lądując przy tym w zaspie. Na szczęście udało mu się nie wywrócić. Z zaskoczoną miną wbił spojrzenie w białą, śnieżną plamę, jaką nadlatująca kulka pozostawiła na jakimś drzewie. A następnie zmarszczył brwi i odwrócił się w stronę, z której nadleciała.
Nie wiedział, czego się spodziewał. Najprędzej jakiegoś szczeniaka, któremu zachciało się akurat bitwy na śnieżki. Na pewno jednakże nie spodziewał się dojrzeć chowającej się wśród drzew jasnej sylwetki, którą znał tak dobrze, jak żadną inną.
— Mamo...? To ty? — zdziwił się szczerze, spoglądając w tamtą stronę.
Nie wiedział, czego się spodziewał. Najprędzej jakiegoś szczeniaka, któremu zachciało się akurat bitwy na śnieżki. Na pewno jednakże nie spodziewał się dojrzeć chowającej się wśród drzew jasnej sylwetki, którą znał tak dobrze, jak żadną inną.
— Mamo...? To ty? — zdziwił się szczerze, spoglądając w tamtą stronę.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Naiara
- Samotnik
- Posty: 57
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 25 (15 + 10)
- Czujność: 30 (20 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Las
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy tylko wyłapała, iż Lysanthir spojrzał w jej kierunku. I do tego ją poznał, chociaż jej jasna szata pewnie niekoniecznie ułatwiała mu zadanie. Przynajmniej od strony wizualnej, bo — cóż — pachniała przecież tak samo, jak podczas ich ostatniego spotkania. Niespiesznie ruszyła ku niemu, w kilka raptem chwil pokonując dzielący ich dystans. Standardowo, nosem lekko otarła policzek samca, delektując się ciepłem jego ciała na swoim policzku.
— Miło cię widzieć, Lysanthirze — szepnęła, odsuwając pysk na tyle, aby móc swobodnie zajrzeć w jasnozielone oczy. Czy on znów urósł? I wyprzystojniał? Jak to w ogóle możliwe?! — Muszę popracować nad celnością — zauważyła swobodnie. Prób trafienia w drzewo, jakie za sobą miał brązowy, nie komentowała, chociaż przecież co najmniej jedna z nich widziała na własne oczy. Cóż, celność widocznie odziedziczył po rodzicielce.
— Miło cię widzieć, Lysanthirze — szepnęła, odsuwając pysk na tyle, aby móc swobodnie zajrzeć w jasnozielone oczy. Czy on znów urósł? I wyprzystojniał? Jak to w ogóle możliwe?! — Muszę popracować nad celnością — zauważyła swobodnie. Prób trafienia w drzewo, jakie za sobą miał brązowy, nie komentowała, chociaż przecież co najmniej jedna z nich widziała na własne oczy. Cóż, celność widocznie odziedziczył po rodzicielce.
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Las
Początkowo rzeczywiście tak do końca nie był pewien, czy spogląda na matkę. Jasne futro stanowiło w końcu całkiem dobry kamuflaż, co utrudniało dostrzeżenie szczegółów. Lecz jednak, szybko okazało się, że się nie pomylił. Uśmiechnął się więc wesoło i pomachał dość leniwie ogonem, czekając aż rodzicielka się do niego zbliży. Szczerze powiedziawszy wcale się nie przejmował faktem, iż właśnie miała okazję oglądać, jak bawi się niczym przerośnięty szczeniak. Pewnie niejeden basior okropnie by się tego wstydził, nie chcąc nawet i przed samym sobą przyznawać się do swojej niekoniecznie dojrzałej strony. Jednakże Lysek miał, kolokwialnie mówiąc, kompletnie wywalone na takie bzdury jak fakt, że według sporej części wilczego społeczeństwa na zabawę we śniegu był zwyczajnie za stary.
Pozwolił matce się o niego otrzeć, on sam przy tym jak zawsze także trącił ją nosem, wdychając dobrze znaną mu woń z niekrywanym zadowoleniem. Jak dobrze, że znów był w domu i wiedział, gdzie szukać jego rodziny. No, przynajmniej jej części.
Uśmiechnął się nieco szerzej.
— No widać ja też — stwierdził z rozbawieniem, spoglądając krótko w kierunku nieszczęsnego drzewa, które stało się jego celem. — Na swoje usprawiedliwienie, ostatnio to robiłem jeszcze kiedy byłem tak o połowę mniejszy — dodał po chwili, naraz przypominając sobie dni spędzone na beztroskiej zabawie z siostrą.
Pozwolił matce się o niego otrzeć, on sam przy tym jak zawsze także trącił ją nosem, wdychając dobrze znaną mu woń z niekrywanym zadowoleniem. Jak dobrze, że znów był w domu i wiedział, gdzie szukać jego rodziny. No, przynajmniej jej części.
Uśmiechnął się nieco szerzej.
— No widać ja też — stwierdził z rozbawieniem, spoglądając krótko w kierunku nieszczęsnego drzewa, które stało się jego celem. — Na swoje usprawiedliwienie, ostatnio to robiłem jeszcze kiedy byłem tak o połowę mniejszy — dodał po chwili, naraz przypominając sobie dni spędzone na beztroskiej zabawie z siostrą.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Ammat
- Skrytobójca
- Posty: 794
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20 (20)
- Zręczność: 40 (20+20)
- Czujność: 35 (5+10+20)
- Wiedza: 20 (5+15)
- Życie: 90 (20.06)
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 15 (225)
- Profesje: Myśliwy [2]
Las
[zbieractwo : Quercus ]
Wszedł do lasu i pierwsze co zaczął się rozglądać. Szukał pewnych liści a właściwie to liści dębu tylko że... kompletnie się nie znał na drzewach. Wiedział że dąb to liściaste drzewo więc to byla cała jego wiedza. W każdym razie szedł ciężko przez las.
Wszedł do lasu i pierwsze co zaczął się rozglądać. Szukał pewnych liści a właściwie to liści dębu tylko że... kompletnie się nie znał na drzewach. Wiedział że dąb to liściaste drzewo więc to byla cała jego wiedza. W każdym razie szedł ciężko przez las.
𝙰𝙼𝙼𝙰𝚃
෴𓂃𓂃෴
𝕷𝖔𝖏𝖆𝖑𝖓𝖔𝖘́𝖈́ 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖞𝖒 𝖕𝖗𝖆𝖜𝖊𝖒, 𝖘𝖎ł𝖆 𝖟𝖆𝖑𝖊𝖙𝖆̨,
𝖟𝖊𝖒𝖘𝖙𝖆 𝖕𝖗𝖟𝖞𝖏𝖊𝖒𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨, 𝖆 𝖟𝖆𝖇𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖔𝖉𝖟𝖎𝖊𝖓𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨.
•❅────✧𒐤✧─────❅•
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴅᴏ ᴄᴢᴇɢᴏꜱ́ ᴋᴛᴏꜱ́ ᴍɴɪᴇ ᴢᴍᴜꜱᴢᴀ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ɴᴀ ʟɪᴛᴏꜱ́ᴄ́ ʙʀᴀᴄ́ ᴍɴɪᴇ ᴄʜᴄᴇ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴢ ʙᴜᴛᴀᴍɪ ʟᴇᴢᴀ̨ ᴡ ᴅᴜꜱᴢᴇ̨,
ᴛʏᴍ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɢᴅʏ ᴍɪ ɴᴀᴘʟᴜᴄ́ ᴡ ɴɪᴀ̨ ꜱᴛᴀʀᴀᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴍᴜᴄʜ, ᴄᴏ ᴢ̇ʏᴡɪᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴋʀᴡɪᴀ̨ ꜱ́ᴡɪᴇᴢ̇ᴀ̨,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴘꜱᴏ́ᴡ, ᴄᴏ ꜱᴢᴀʀᴘɪᴀ̨ ᴍɪᴇ̨ꜱᴀ ꜱᴛʀᴢᴇ̨ᴘ!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴛʏᴄʜ, ᴄᴏ ᴛᴇ̨ᴘᴏ ᴡ ꜱɪᴇʙɪᴇ ᴡɪᴇʀᴢᴀ̨,
ɢᴅʏ ɴᴀᴡᴇᴛ ᴊᴜᴢ̇ ɪᴄʜ ᴅᴌᴀᴡɪ ᴡᴌᴀꜱɴʏ ᴘᴇ̨ᴅ!
•❅────✧𒐤✧─────❅•
༝྾྾༝ KARTA POSTACI ༝྾྾༝ ❅────✧𒐤✧─────❅• Skryty Cios
Użyć: 2:2
Zatruta Broń
Użyć:2/2
Mutacje na stałe
pancerny: muskuły
Uzbrojony:Rogi
Posiada sztylet skrytobójcy :Szpon
GALERIA
Ekwipunek:
- Ammat
- Skrytobójca
- Posty: 794
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20 (20)
- Zręczność: 40 (20+20)
- Czujność: 35 (5+10+20)
- Wiedza: 20 (5+15)
- Życie: 90 (20.06)
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 15 (225)
- Profesje: Myśliwy [2]
Las
W końcu wydawało mu się że znalazł odpowiednie drzewo więc zaczął się wspinać. Szło mu to wolno i mozolnie ale w końcu był blisko celu. I... udało się ! Urwał liścia i niemal prawie spadł ale złapał się gałęzi niczym kot. Rajusiu ale to trudne. Wolał kopać kilofem ! W końcu udało mu się bezpiecznie zejść.
𝙰𝙼𝙼𝙰𝚃
෴𓂃𓂃෴
𝕷𝖔𝖏𝖆𝖑𝖓𝖔𝖘́𝖈́ 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖞𝖒 𝖕𝖗𝖆𝖜𝖊𝖒, 𝖘𝖎ł𝖆 𝖟𝖆𝖑𝖊𝖙𝖆̨,
𝖟𝖊𝖒𝖘𝖙𝖆 𝖕𝖗𝖟𝖞𝖏𝖊𝖒𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨, 𝖆 𝖟𝖆𝖇𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖔𝖉𝖟𝖎𝖊𝖓𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨.
•❅────✧𒐤✧─────❅•
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴅᴏ ᴄᴢᴇɢᴏꜱ́ ᴋᴛᴏꜱ́ ᴍɴɪᴇ ᴢᴍᴜꜱᴢᴀ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ɴᴀ ʟɪᴛᴏꜱ́ᴄ́ ʙʀᴀᴄ́ ᴍɴɪᴇ ᴄʜᴄᴇ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴢ ʙᴜᴛᴀᴍɪ ʟᴇᴢᴀ̨ ᴡ ᴅᴜꜱᴢᴇ̨,
ᴛʏᴍ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɢᴅʏ ᴍɪ ɴᴀᴘʟᴜᴄ́ ᴡ ɴɪᴀ̨ ꜱᴛᴀʀᴀᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴍᴜᴄʜ, ᴄᴏ ᴢ̇ʏᴡɪᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴋʀᴡɪᴀ̨ ꜱ́ᴡɪᴇᴢ̇ᴀ̨,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴘꜱᴏ́ᴡ, ᴄᴏ ꜱᴢᴀʀᴘɪᴀ̨ ᴍɪᴇ̨ꜱᴀ ꜱᴛʀᴢᴇ̨ᴘ!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴛʏᴄʜ, ᴄᴏ ᴛᴇ̨ᴘᴏ ᴡ ꜱɪᴇʙɪᴇ ᴡɪᴇʀᴢᴀ̨,
ɢᴅʏ ɴᴀᴡᴇᴛ ᴊᴜᴢ̇ ɪᴄʜ ᴅᴌᴀᴡɪ ᴡᴌᴀꜱɴʏ ᴘᴇ̨ᴅ!
•❅────✧𒐤✧─────❅•
༝྾྾༝ KARTA POSTACI ༝྾྾༝ ❅────✧𒐤✧─────❅• Skryty Cios
Użyć: 2:2
Zatruta Broń
Użyć:2/2
Mutacje na stałe
pancerny: muskuły
Uzbrojony:Rogi
Posiada sztylet skrytobójcy :Szpon
GALERIA
Ekwipunek:
- Ammat
- Skrytobójca
- Posty: 794
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20 (20)
- Zręczność: 40 (20+20)
- Czujność: 35 (5+10+20)
- Wiedza: 20 (5+15)
- Życie: 90 (20.06)
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 15 (225)
- Profesje: Myśliwy [2]
Las
Spakował wszystko do torby i ruszył w kierunku swojego klanu./zt
𝙰𝙼𝙼𝙰𝚃
෴𓂃𓂃෴
𝕷𝖔𝖏𝖆𝖑𝖓𝖔𝖘́𝖈́ 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖞𝖒 𝖕𝖗𝖆𝖜𝖊𝖒, 𝖘𝖎ł𝖆 𝖟𝖆𝖑𝖊𝖙𝖆̨,
𝖟𝖊𝖒𝖘𝖙𝖆 𝖕𝖗𝖟𝖞𝖏𝖊𝖒𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨, 𝖆 𝖟𝖆𝖇𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖔𝖉𝖟𝖎𝖊𝖓𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨.
•❅────✧𒐤✧─────❅•
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴅᴏ ᴄᴢᴇɢᴏꜱ́ ᴋᴛᴏꜱ́ ᴍɴɪᴇ ᴢᴍᴜꜱᴢᴀ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ɴᴀ ʟɪᴛᴏꜱ́ᴄ́ ʙʀᴀᴄ́ ᴍɴɪᴇ ᴄʜᴄᴇ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴢ ʙᴜᴛᴀᴍɪ ʟᴇᴢᴀ̨ ᴡ ᴅᴜꜱᴢᴇ̨,
ᴛʏᴍ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɢᴅʏ ᴍɪ ɴᴀᴘʟᴜᴄ́ ᴡ ɴɪᴀ̨ ꜱᴛᴀʀᴀᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴍᴜᴄʜ, ᴄᴏ ᴢ̇ʏᴡɪᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴋʀᴡɪᴀ̨ ꜱ́ᴡɪᴇᴢ̇ᴀ̨,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴘꜱᴏ́ᴡ, ᴄᴏ ꜱᴢᴀʀᴘɪᴀ̨ ᴍɪᴇ̨ꜱᴀ ꜱᴛʀᴢᴇ̨ᴘ!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴛʏᴄʜ, ᴄᴏ ᴛᴇ̨ᴘᴏ ᴡ ꜱɪᴇʙɪᴇ ᴡɪᴇʀᴢᴀ̨,
ɢᴅʏ ɴᴀᴡᴇᴛ ᴊᴜᴢ̇ ɪᴄʜ ᴅᴌᴀᴡɪ ᴡᴌᴀꜱɴʏ ᴘᴇ̨ᴅ!
•❅────✧𒐤✧─────❅•
༝྾྾༝ KARTA POSTACI ༝྾྾༝ ❅────✧𒐤✧─────❅• Skryty Cios
Użyć: 2:2
Zatruta Broń
Użyć:2/2
Mutacje na stałe
pancerny: muskuły
Uzbrojony:Rogi
Posiada sztylet skrytobójcy :Szpon
GALERIA
Ekwipunek:
- Naiara
- Samotnik
- Posty: 57
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 25 (15 + 10)
- Czujność: 30 (20 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Las
Zmarszczyła w zastanowieniu nos, uśmiechając się nieco niepokojąco — jeden kraniec mordy Naiary uniósł się znacznie wyżej, niż drugi. Zupełnie, jakby kombinowała coś nieładnego. Bo, istotnie, jakaś myśl się w jej jasnej głowie zrodziła. Niemniej nie powinna ona raczej być powodem do niepokoju.Lysanthir pisze: Początkowo rzeczywiście tak do końca nie był pewien, czy spogląda na matkę. Jasne futro stanowiło w końcu całkiem dobry kamuflaż, co utrudniało dostrzeżenie szczegółów. Lecz jednak, szybko okazało się, że się nie pomylił. Uśmiechnął się więc wesoło i pomachał dość leniwie ogonem, czekając aż rodzicielka się do niego zbliży. Szczerze powiedziawszy wcale się nie przejmował faktem, iż właśnie miała okazję oglądać, jak bawi się niczym przerośnięty szczeniak. Pewnie niejeden basior okropnie by się tego wstydził, nie chcąc nawet i przed samym sobą przyznawać się do swojej niekoniecznie dojrzałej strony. Jednakże Lysek miał, kolokwialnie mówiąc, kompletnie wywalone na takie bzdury jak fakt, że według sporej części wilczego społeczeństwa na zabawę we śniegu był zwyczajnie za stary.
Pozwolił matce się o niego otrzeć, on sam przy tym jak zawsze także trącił ją nosem, wdychając dobrze znaną mu woń z niekrywanym zadowoleniem. Jak dobrze, że znów był w domu i wiedział, gdzie szukać jego rodziny. No, przynajmniej jej części.
Uśmiechnął się nieco szerzej.
— No widać ja też — stwierdził z rozbawieniem, spoglądając krótko w kierunku nieszczęsnego drzewa, które stało się jego celem. — Na swoje usprawiedliwienie, ostatnio to robiłem jeszcze kiedy byłem tak o połowę mniejszy — dodał po chwili, naraz przypominając sobie dni spędzone na beztroskiej zabawie z siostrą.
— Wiesz, co jeszcze robiłeś jak byłeś o połowę mniejszy? — zacytowała go poniekąd, spoglądając na syna pogodnie. Wywinęła wesoło krańcem ogona, złapała pomiędzy przednie łapy nieco śniegu, który wpierw zgrabnie skleiła i uklepała w jedno, a potem zaczęła nim trochę turlać po podłożu, pozwalając kolejnym partiom białego puchu dokleić się i powiększyć kulę. — Lepiliśmy razem bałwana — rzuciła tylko. Nic więcej; niczego w stylu "chcesz to zrobić znowu" czy innych oznak zachęty. Wiedziała, że jeśli Lysek będzie chciał się pobawić, dołączy i bez tego — nie chciała go przecież do niczego przymuszać ani nie budić w młodym wilku jakiegokolwiek poczucia, że powinien matkę wspierać. Zero presji. Jedynie czysta zabawa.
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Las
Lekko uniósł brwi, dostrzegając ten uśmieszek na pysku matki, który w połączeniu z wypowiedzianym przez nią zdaniem kazał jej się zastanawiać, co konkretnie miała na myśli. Może właśnie czekał go ten krępujący moment, kiedy rodzicielka niespodziewanie wyciągnie jakiś wyjątkowo żenujący moment z jego dzieciństwa? Cóż, przynajmniej nie robiła tego w towarzystwie.
Jednakże odczuwał tę niepewność tylko przez jakiś ułamek sekundy, odpowiedź bowiem przyszła szybko. I nie była niczym wyjątkowo krępującym. Mimowolnie się uśmiechnął, widząc, jak zabiera się za formowanie kuli ze śniegu.
— Racja, robiliśmy to — przytaknął, wracając wspomnieniami do tamtych czasów beztroskiego dzieciństwa, kiedy wraz z matką i Yoru lepili sobie w najlepsze bałwana, nie przejmując się niczym.
— Zobaczymy, czy i w tym przypadku wyszedłem z wprawy — mruknął po chwili i nie czekając dłużej dołączył do jasnofutrej. Uformował kolejną śnieżną kulkę i zaczął toczyć ją po podłożu, zbierając coraz większe ilości białego puchu.
Jednakże odczuwał tę niepewność tylko przez jakiś ułamek sekundy, odpowiedź bowiem przyszła szybko. I nie była niczym wyjątkowo krępującym. Mimowolnie się uśmiechnął, widząc, jak zabiera się za formowanie kuli ze śniegu.
— Racja, robiliśmy to — przytaknął, wracając wspomnieniami do tamtych czasów beztroskiego dzieciństwa, kiedy wraz z matką i Yoru lepili sobie w najlepsze bałwana, nie przejmując się niczym.
— Zobaczymy, czy i w tym przypadku wyszedłem z wprawy — mruknął po chwili i nie czekając dłużej dołączył do jasnofutrej. Uformował kolejną śnieżną kulkę i zaczął toczyć ją po podłożu, zbierając coraz większe ilości białego puchu.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Naiara
- Samotnik
- Posty: 57
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 25 (15 + 10)
- Czujność: 30 (20 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Las
Kątem oka, ku swojemu zadowoleniu, dostrzegła, że Lysanthir postanowił do zabawy dołączyć. To świetnie! Znaczy, że w dorosłym świecie nie zatracił całkiem tej nuty szczenięcia, które w nim wciąż — czy tego chcieli, czy nie — widziała. Uśmiechnęła się pogodnie pod nosem, tocząc kulę jeszcze przez moment. Finalną trasę pokonała w kierunku syna, coby postawić całkiem pokaźną, nieco kanciastą, bryłę niedaleko wilka. Potem zaczęła w niej nieco "rzeźbić" łapkami, uklepując tu i ówdzie oraz ściągając gdzie indziej nadmiar śniegu, coby nadać dolnym partiom bałwana jak najbardziej idealny (jak najbliżej kuli, hehe) kształt.
— Myślę, że wystarczy. Jak będzie większa, trudniej będzie wpakować na nią kolejną — powiedziała nieco zamyślonym tonem, kontemplując w zastanowieniu swoje dzieło. Przechyliła łeb w lewo, potem w prawo, eksperckim okiem oceniając wyrób. — Jak sądzisz? — spytała, przenosząc wzrok na towarzysza zabawy.
— Myślę, że wystarczy. Jak będzie większa, trudniej będzie wpakować na nią kolejną — powiedziała nieco zamyślonym tonem, kontemplując w zastanowieniu swoje dzieło. Przechyliła łeb w lewo, potem w prawo, eksperckim okiem oceniając wyrób. — Jak sądzisz? — spytała, przenosząc wzrok na towarzysza zabawy.
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Las
Skupił się na toczeniu kuli, mimowolnie robiąc przy tym zabawnie zamyśloną minę. Naiara miała rację, mimo wszystko wciąż pozostało w nim trochę ze szczenięcia. Może nawet i więcej, niż w mniemaniu co niektórych powinno. Możliwe, że zawdzięczał to swemu dotychczasowemu trybowi życia — bo choć żywot samotnika czasami bywał trudny, pozwalał też na to, by cieszyć się wolnością i czerpać radość z drobnostek. No i nikt nie próbował na siłę go zmieniać, próbując zmusić go by ten wewnętrzny szczeniak zniknął na dobre.
Toczył powoli kulę, w głębi ducha czując się niesamowicie lekko. Jakby rzeczywiście na chwilę wrócił do tych szczenięcych, beztroskich lat i uformowanie jak najbardziej kolistej bryły było jego jedynym zmartwieniem.
Spojrzał kontrolnie na twór jasnofutrej, gdy zadała mu pytanie.
— Jest w porządku — potwierdził, kiwając głową, po czym przyjrzał się swojej kuli. Była trochę mniejsza od poprzedniej, i chyba trochę niekształtna. Czym prędzej wziął więc przykład z matki i poświęcił chwilę na wyrównanie nierówności. Kiedy kula przypominała już nią nieco bardziej, skinął z zadowoleniem głową.
— Ujdzie. Dobra, to teraz do góry — mruknął do siebie. Po czym objął śnieżną bryłę przednimi łapami, wspiął się na tylne i ostrożnie osadził ją na drugiej, większej kuli.
Toczył powoli kulę, w głębi ducha czując się niesamowicie lekko. Jakby rzeczywiście na chwilę wrócił do tych szczenięcych, beztroskich lat i uformowanie jak najbardziej kolistej bryły było jego jedynym zmartwieniem.
Spojrzał kontrolnie na twór jasnofutrej, gdy zadała mu pytanie.
— Jest w porządku — potwierdził, kiwając głową, po czym przyjrzał się swojej kuli. Była trochę mniejsza od poprzedniej, i chyba trochę niekształtna. Czym prędzej wziął więc przykład z matki i poświęcił chwilę na wyrównanie nierówności. Kiedy kula przypominała już nią nieco bardziej, skinął z zadowoleniem głową.
— Ujdzie. Dobra, to teraz do góry — mruknął do siebie. Po czym objął śnieżną bryłę przednimi łapami, wspiął się na tylne i ostrożnie osadził ją na drugiej, większej kuli.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Las
[zdarzenie indywidualne]
jeśli Lorcan liczył, że jedna noc wystarczy by Mariusowi poprawił się nastrój, srogo się pomylił. Towarzysz był małomówny, a na żartobliwe zaczepki nie odpowiadał.
— Naprawdę dalej się gniewasz? — nie wytrzymał wreszcie Lorcan, czując już lekką irytację. Przecież nie był to pierwszy raz gdy robili coś szalonego, skąd nagle cała ta powaga, skąd te napięcia.
Marius zatrzymał się i zmierzył przyjaciela zmęczonym wzrokiem.
— Powiedziałem ci co o tym myślę. I powiem więcej: za trzy dni "Tańcząca Mewa" znów przybije do brzegów tej krainy. Trzy dni i niezależnie od tego czy znajdziesz swojego szczura, wracamy do domu... — wilk zawahał się — z tobą albo bez ciebie. Do tego czasu spróbujmy nie zginąć.
— Ah tak? — teraz Lorcan był naprawdę zły — Jeśli tak to ma wyglądać to jak dla mnie możesz równie dobrze wracać na plaże i tam sobie czekać. To tylko gronostaj, za trzy dni będę na plaży.
Po tych słowach, wmaszerował głębiej w las, zostawiając towarzysza w tyle.
jeśli Lorcan liczył, że jedna noc wystarczy by Mariusowi poprawił się nastrój, srogo się pomylił. Towarzysz był małomówny, a na żartobliwe zaczepki nie odpowiadał.
— Naprawdę dalej się gniewasz? — nie wytrzymał wreszcie Lorcan, czując już lekką irytację. Przecież nie był to pierwszy raz gdy robili coś szalonego, skąd nagle cała ta powaga, skąd te napięcia.
Marius zatrzymał się i zmierzył przyjaciela zmęczonym wzrokiem.
— Powiedziałem ci co o tym myślę. I powiem więcej: za trzy dni "Tańcząca Mewa" znów przybije do brzegów tej krainy. Trzy dni i niezależnie od tego czy znajdziesz swojego szczura, wracamy do domu... — wilk zawahał się — z tobą albo bez ciebie. Do tego czasu spróbujmy nie zginąć.
— Ah tak? — teraz Lorcan był naprawdę zły — Jeśli tak to ma wyglądać to jak dla mnie możesz równie dobrze wracać na plaże i tam sobie czekać. To tylko gronostaj, za trzy dni będę na plaży.
Po tych słowach, wmaszerował głębiej w las, zostawiając towarzysza w tyle.
posiada: aloes
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Las
[zbieractwo: aloes]
szedł dłuższy czas czując, jak buzująca krew powoli stygnie. Wreszcie zatrzymał się, wzdychając cicho. Bardzo nie chciał by tak to się potoczyło. Marius na pewno miał swoje powody, a mimo to traktował przyjaciela poważnie. Być może należało odwdzięczyć się podobnym poważnym potraktowaniem i skupić na jak najszybszym domknięciu sprawy? Eeh, będzie musiał z nim to wyjaśnić, w końcu nie mógł pozwolić na to by wieloletnia przyjaźń skończyła się tak głupim sporem. Nie spodziewał się znaleźć gronostaja już pierwszego dnia, więc w razie czego wróci do obozu i to sobie wyjaśnią.
Tymczasem las wokół niego gęstniał, a powietrze wypełniały zapachy wiosny budzącej do życia kolejne dary natury. Samiec uważnie rozejrzał się po okolicy, szukając wzrokiem czegokolwiek, co podpowiadało by mu jakiej zwierzyny mógłby się w tym rejonie spodziewać. Oczywiście szanse na to, że akurat przed nosem przebiegnie mu dokładnie to zwierzę, którego szukał było raczej marginalne, ale czy nie było by żałosnym, gdyby miało się kiedyś okazać, że odnalezione w przyszłosci tropy i tak zaprowadzą go właśnie tutaj? Cóż, na razie się na to nie zapowiadało, ale wśród gęstwiny znalazł kępę aloesu, a zaraz obok kolejną. Poruszył uchem.
Marius często marudził, że ma na aloesowe soki popyt, którego rodzime okolice nie są w stanie zaspokoić. Tutaj zaś, względnie niedaleko od brzegu, znajdowało się tej rośliny całkiem dużo.
szedł dłuższy czas czując, jak buzująca krew powoli stygnie. Wreszcie zatrzymał się, wzdychając cicho. Bardzo nie chciał by tak to się potoczyło. Marius na pewno miał swoje powody, a mimo to traktował przyjaciela poważnie. Być może należało odwdzięczyć się podobnym poważnym potraktowaniem i skupić na jak najszybszym domknięciu sprawy? Eeh, będzie musiał z nim to wyjaśnić, w końcu nie mógł pozwolić na to by wieloletnia przyjaźń skończyła się tak głupim sporem. Nie spodziewał się znaleźć gronostaja już pierwszego dnia, więc w razie czego wróci do obozu i to sobie wyjaśnią.
Tymczasem las wokół niego gęstniał, a powietrze wypełniały zapachy wiosny budzącej do życia kolejne dary natury. Samiec uważnie rozejrzał się po okolicy, szukając wzrokiem czegokolwiek, co podpowiadało by mu jakiej zwierzyny mógłby się w tym rejonie spodziewać. Oczywiście szanse na to, że akurat przed nosem przebiegnie mu dokładnie to zwierzę, którego szukał było raczej marginalne, ale czy nie było by żałosnym, gdyby miało się kiedyś okazać, że odnalezione w przyszłosci tropy i tak zaprowadzą go właśnie tutaj? Cóż, na razie się na to nie zapowiadało, ale wśród gęstwiny znalazł kępę aloesu, a zaraz obok kolejną. Poruszył uchem.
Marius często marudził, że ma na aloesowe soki popyt, którego rodzime okolice nie są w stanie zaspokoić. Tutaj zaś, względnie niedaleko od brzegu, znajdowało się tej rośliny całkiem dużo.
posiada: aloes
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Las
spędził trochę czasu na poszukiwaniach najładniejszych okazów. Przyniesie przyjacielowi kilka mięsistych liści i pokaże, że dla niego również podróż tutaj może okazać się być niespodziewanie owocna. Naprawdę liczył na to, że jeśli nawet nie zmieni to podejścia wilka, to chociaż trochę go rozhmurzy i będzie podwaliną pod zakopanie ich bojowego toporu.
Najbardziej problematycznym było chyba odcinanie liści tak, by gęsty i kleisty sok nie upaćkał całego futra. Lorcan głęboko wierzył w zdrowotne właściwości aloesu, ale nie koniecznie czuł się komfortowo z pozlepianymi kłakami, zaś od posmaku rośliny w mordzie robiło mu się już niedobrze. Gdy wreszcie udało mu się pozyskać kilka obiecujących okazów, ruszył w drogę powrotną — po śladach, które jeszcze niedawno razem wydeptali. Zdziwiło go trochę, gdy zamiast na plażę, w pewnym momencie Marius skręcił głębiej w las. Ostatecznie nie do końca było tak, że wilk potwierdził mu, że właśnie tam się uda, ale Lorcan zakładał, że to raczej oczywiste. Gdzie więc się podział jego towarzysz?
Ślady były jeszcze w miarę świeże, więc wilk skierował się ich tropem.
//zt
Najbardziej problematycznym było chyba odcinanie liści tak, by gęsty i kleisty sok nie upaćkał całego futra. Lorcan głęboko wierzył w zdrowotne właściwości aloesu, ale nie koniecznie czuł się komfortowo z pozlepianymi kłakami, zaś od posmaku rośliny w mordzie robiło mu się już niedobrze. Gdy wreszcie udało mu się pozyskać kilka obiecujących okazów, ruszył w drogę powrotną — po śladach, które jeszcze niedawno razem wydeptali. Zdziwiło go trochę, gdy zamiast na plażę, w pewnym momencie Marius skręcił głębiej w las. Ostatecznie nie do końca było tak, że wilk potwierdził mu, że właśnie tam się uda, ale Lorcan zakładał, że to raczej oczywiste. Gdzie więc się podział jego towarzysz?
Ślady były jeszcze w miarę świeże, więc wilk skierował się ich tropem.
//zt
posiada: aloes
- Riril
- Lunar
- Posty: 126
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 35 [15+20]
- Zręczność: 30 [10+20]
- Czujność: 10
- Wiedza: 20
- Życie: 76 (01.06)
- Energia: 70 (20.05)
- Punkty Doświadczenia: 33 [103]
- Profesje: Tropiciel [1]
Las
[polowanie — pancernik (28/12/5) — dorosły]
Riril: 35 30 5
po ostatnich łowach z nieznanym jej praktycznie Księżycowym, spodobała jej się taka forma polowań. Tym razem w prawdzie spodziewała się iść całkiem sama, jednak ostatecznie forma ubijania pancerników jaką przyjęła, wydawała się być prosta do powielenia także bez wsparcia drugiej osoby.
Znów więc ruszyła ku lasom, szukając śladów przypominających te, które ostatnio znalazła, zresztą w podobnej okolicy. Ich poprzednie miejsce łowów już z daleka cuchnęło Ognistymi, wiec wolała się tam nie zbliżać.
Tutaj jednak było całkiem spokojnie, pogoda bezwietrzna, a podłoże — poprzecinane masą śladów. Wystarczyło tylko znaleźć te właściwe...
//odpalam Tropiciela — obniża czujność wymaganą do wytropienia zwierzyny o ¼. Tropiciel otrzymuje dodatkowy 1 PD za odbyte polowanie (-30PE)
Riril: 35 30 5
po ostatnich łowach z nieznanym jej praktycznie Księżycowym, spodobała jej się taka forma polowań. Tym razem w prawdzie spodziewała się iść całkiem sama, jednak ostatecznie forma ubijania pancerników jaką przyjęła, wydawała się być prosta do powielenia także bez wsparcia drugiej osoby.
Znów więc ruszyła ku lasom, szukając śladów przypominających te, które ostatnio znalazła, zresztą w podobnej okolicy. Ich poprzednie miejsce łowów już z daleka cuchnęło Ognistymi, wiec wolała się tam nie zbliżać.
Tutaj jednak było całkiem spokojnie, pogoda bezwietrzna, a podłoże — poprzecinane masą śladów. Wystarczyło tylko znaleźć te właściwe...
//odpalam Tropiciela — obniża czujność wymaganą do wytropienia zwierzyny o ¼. Tropiciel otrzymuje dodatkowy 1 PD za odbyte polowanie (-30PE)
𝓡𝓲𝓻𝓲𝓵
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
we'll make it to the other side
and start a tiny riot
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Życie jest krótkie.
Cierpienie ma swój kres.

Lunarna Harmonia (3/3 maj)
Zręczność +10 | Ataki + 10 DMG (sojusznicy)
Czas trwania: do wyjścia tematu.

★ 47 PD (polowanie) ★ 33 PD (skarbiec KK) ★ 3 PD (badania KK) ★
★ 6PD wydobycie klanowe ★ 34 PD eventowe ★

szafir, słoik ze świetlikami, diament, topaz, tygrysie oko,
brusztyn, rubin, szmaragd, szkarłat podziemi, czarna perła,
łuska pancernika
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•

✶☽ ★ ☆ ✮ ✯ ☾✶
we'll make it to the other side
and start a tiny riot
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Życie jest krótkie.
Cierpienie ma swój kres.

Lunarna Harmonia (3/3 maj)
Zręczność +10 | Ataki + 10 DMG (sojusznicy)
Czas trwania: do wyjścia tematu.

★ 47 PD (polowanie) ★ 33 PD (skarbiec KK) ★ 3 PD (badania KK) ★
★ 6PD wydobycie klanowe ★ 34 PD eventowe ★

szafir, słoik ze świetlikami, diament, topaz, tygrysie oko,
brusztyn, rubin, szmaragd, szkarłat podziemi, czarna perła,
łuska pancernika
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•

✶☽ ★ ☆ ✮ ✯ ☾✶
- Riril
- Lunar
- Posty: 126
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 35 [15+20]
- Zręczność: 30 [10+20]
- Czujność: 10
- Wiedza: 20
- Życie: 76 (01.06)
- Energia: 70 (20.05)
- Punkty Doświadczenia: 33 [103]
- Profesje: Tropiciel [1]
Las
kolejno zrezygnowała z podążania tropami łosia, żubra i stada saren. Z niechęcią musiała przecież przyznać, że dwa pierwsze były zdecydowanie nie na jej kaliber, zaś sarny miały to do siebie, że potrafiły naprawdę długo uciekać. Będąc sama jedna nie mogła by ich nawet wygodnie zagonić.
Udało jej się zresztą znaleźć obiecujące ślady — znajomy zapach, który już wkrótce okazał się być tym, którego szukała. Na jego końcu powoli człapał sporych rozmiarów pancernik.
Gdy tylko łowczyni zbliżyła się do niego, poruszył się niespokojnie, ale jeszcze nie zwinął. Może tym razem wystarczy ugryźć go w gło... a nie, jednak nie. Gdy tylko zbliżyła pysk do łuskowatego łebka, zwierz zamknął się w szczelnej kuli, jednoznacznie protestując przeciwko wyciąganiu go z bezpiecznego azylu.
Zaszurała pazurami o jego cielsko. No nic, trzeba zrobić to samo co ostatnio. Uruchomiła fabularnie lunarną harmonię i zaczęła toczyć cielsko po lesie~
Udało jej się zresztą znaleźć obiecujące ślady — znajomy zapach, który już wkrótce okazał się być tym, którego szukała. Na jego końcu powoli człapał sporych rozmiarów pancernik.
Gdy tylko łowczyni zbliżyła się do niego, poruszył się niespokojnie, ale jeszcze nie zwinął. Może tym razem wystarczy ugryźć go w gło... a nie, jednak nie. Gdy tylko zbliżyła pysk do łuskowatego łebka, zwierz zamknął się w szczelnej kuli, jednoznacznie protestując przeciwko wyciąganiu go z bezpiecznego azylu.
Zaszurała pazurami o jego cielsko. No nic, trzeba zrobić to samo co ostatnio. Uruchomiła fabularnie lunarną harmonię i zaczęła toczyć cielsko po lesie~
𝓡𝓲𝓻𝓲𝓵
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
we'll make it to the other side
and start a tiny riot
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Życie jest krótkie.
Cierpienie ma swój kres.

Lunarna Harmonia (3/3 maj)
Zręczność +10 | Ataki + 10 DMG (sojusznicy)
Czas trwania: do wyjścia tematu.

★ 47 PD (polowanie) ★ 33 PD (skarbiec KK) ★ 3 PD (badania KK) ★
★ 6PD wydobycie klanowe ★ 34 PD eventowe ★

szafir, słoik ze świetlikami, diament, topaz, tygrysie oko,
brusztyn, rubin, szmaragd, szkarłat podziemi, czarna perła,
łuska pancernika
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•

✶☽ ★ ☆ ✮ ✯ ☾✶
we'll make it to the other side
and start a tiny riot
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Życie jest krótkie.
Cierpienie ma swój kres.

Lunarna Harmonia (3/3 maj)
Zręczność +10 | Ataki + 10 DMG (sojusznicy)
Czas trwania: do wyjścia tematu.

★ 47 PD (polowanie) ★ 33 PD (skarbiec KK) ★ 3 PD (badania KK) ★
★ 6PD wydobycie klanowe ★ 34 PD eventowe ★

szafir, słoik ze świetlikami, diament, topaz, tygrysie oko,
brusztyn, rubin, szmaragd, szkarłat podziemi, czarna perła,
łuska pancernika
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•

✶☽ ★ ☆ ✮ ✯ ☾✶