to część dla zboczuchów
Męskość Riterisa nabrzmiewała mocniej i mocniej, a ciepła fala pożądania zalewała ciało milimetr po milimetrze. Jeśli dotąd zdarzało mu się myśleć o czymkolwiek — obecnie w głowie miał tylko jedno. Ponętny zad Cienistego, jego łapa drażniąca najczulsze struny jestestwa kowala, pocałunki, które kradli sobie raz po raz, ukradkowo, czasami jakby wręcz z obawy, iż czynią coś niewłaściwego.
Pilnował, aby samiec nie doznał uszczerbku. W końcu znajdowali się w dość śliskim miejscu, mokre kamienie mogły być zabójczymi. Po chwili zaś Riteris mógł obserwować zad Cienistego w pelnej okazałości — chociaż ukryty pod wodą, był znacznie mniej wyrazisty. Nie było w tym niczego złego, przeciwnie, oddziaływało to na wyobraźnię kowala, podsycając płomień podniecenia bardziej i bardziej z każdą chwilą.
Ostrożnie przylgnął do kochanka, przesuwając nosem po jego grzbiecie, wsuwając się nim bardziej i bardziej ku szyi, którą złapał lekko zębami w zaczepnym geście. Złapał go mocno, choć z wyczuciem, przednimi łapami obejmując tułow basiora na wysokości żeber. I w końcu zrobił to, o czym od naprawdę długiej chwili myślał. Połączył się z niewolnikiem w miłosnym uścisku, wypuszczając spomiędzy warg cichy pomruk zadowolenia.
Działał powoli, pozwalając Lavidowi przyzwyczaić się do swojej obecności. Nie rozpychał się, był gościem kulturalnym oraz szanującym gospodarza. Dlatego, nim w ogóle zaczął się poruszać, wtulił się w ukochanego na tyle, na ile pozwalała mu obecna pozycja, rozkoszując się gościnnością basiora.
— Uwielbiam cię — sapnął, prawdopodobnie gdzieś niedaleko ucha samca.
A potem przystąpił do dzieła, z czasem zagęszczając ruchy. Przez cały czas badał reakcję jego ciała, próbował wychwytywać komunikaty, które ten mu ewentualnie posyłał. Czy nie działał zbyt szybko? Czy nie sprawiał mu bólu bądź dyskomfortu? Czy Lavid był zadowolony? Czy wolał szybciej, a może Riter powinien zwolnić? Zależało mu na tym, aby zadowolić partnera.
Pilnował, aby samiec nie doznał uszczerbku. W końcu znajdowali się w dość śliskim miejscu, mokre kamienie mogły być zabójczymi. Po chwili zaś Riteris mógł obserwować zad Cienistego w pelnej okazałości — chociaż ukryty pod wodą, był znacznie mniej wyrazisty. Nie było w tym niczego złego, przeciwnie, oddziaływało to na wyobraźnię kowala, podsycając płomień podniecenia bardziej i bardziej z każdą chwilą.
Ostrożnie przylgnął do kochanka, przesuwając nosem po jego grzbiecie, wsuwając się nim bardziej i bardziej ku szyi, którą złapał lekko zębami w zaczepnym geście. Złapał go mocno, choć z wyczuciem, przednimi łapami obejmując tułow basiora na wysokości żeber. I w końcu zrobił to, o czym od naprawdę długiej chwili myślał. Połączył się z niewolnikiem w miłosnym uścisku, wypuszczając spomiędzy warg cichy pomruk zadowolenia.
Działał powoli, pozwalając Lavidowi przyzwyczaić się do swojej obecności. Nie rozpychał się, był gościem kulturalnym oraz szanującym gospodarza. Dlatego, nim w ogóle zaczął się poruszać, wtulił się w ukochanego na tyle, na ile pozwalała mu obecna pozycja, rozkoszując się gościnnością basiora.
— Uwielbiam cię — sapnął, prawdopodobnie gdzieś niedaleko ucha samca.
A potem przystąpił do dzieła, z czasem zagęszczając ruchy. Przez cały czas badał reakcję jego ciała, próbował wychwytywać komunikaty, które ten mu ewentualnie posyłał. Czy nie działał zbyt szybko? Czy nie sprawiał mu bólu bądź dyskomfortu? Czy Lavid był zadowolony? Czy wolał szybciej, a może Riter powinien zwolnić? Zależało mu na tym, aby zadowolić partnera.