No, tak. Powinien się spodziewać, że syn będzie chciał nadrobić braki — nawet, jeśli obecnie amulety nie były bezpośrednio tematem lekcji. Uśmiechnął się łagodnie do wilka.
— W dużym skrócie: są składniki, które są cenniejsze od innych. Na ogół bowiem można z nich złożyć rzadkie amulety — przedmioty magiczne, umożliwiające na przykład zmianę wyglądu czy sprawiające, że wilk, który taki amulet nosi, jest silniejszy albo zwinniejszy. Więcej na ten temat na pewno wiedzą rzemieślnicy. Wujek Sulfur jest jednym z nich — wyjaśnił pokrótce. — Chętnie opowiem ci o nich więcej. Proponuję po polowaniu lekcję wydobycia naszego składnika klanowego — Srebrnego Złota, którego znalezienie jest możliwe jedynie przez Księżycowych — zakończył.
Propozycja, aby potomkowie nie krępowali się pytać, szybko obróciła się przeciwko złotookiemu. Nie miał im tego za złe, w końcu sam też był młody... Chociaż z nim było nieco inaczej, bo młode lata spędził w książce. Znaczy... Też nie do końca, bo go odmłodziło, ale to opowieść na inną okazję. Od tamtej pory na wszelki wypadek po książki sięgał jedynie wtedy, kiedy potrzebował.
— Zgadza się, Suí — skierował się najpierw do córki, zanim rozwiał pozostałe niewiadome: — Dlatego teraz prosiłem was o pytania, bo kiedy już natrafimy na jego ślad, obowiązywać będzie absolutne milczenie. Nawet poruszać się będziemy najciszej, krocząc miękko na łapach. Pochylimy się, aby jak najbardziej ukryć się w roślinach. Jeśli to będzie możliwe — będziemy próbowali podejść do zwierzyny jak najbliżej, do tego w taki sposób, by wiatr wiał nam w pysk, nie odwrotnie, coby nasz zapach nie zaalarmował nazbyt szybko pancernika. A kiedy nadejdzie odpowiedni moment, ruszymy do ataku. Występuje kilka gatunków pancerników. Rzadko jednak spotyka się takie, które ważyłyby więcej niż półtoramiesięczne szczenię. Chodzą na czterech łapkach, skończonych ostrymi pazurami, którymi kopią w ziemi w poszukiwaniu robactwa. Mają długie pyszczki pełne ostrych ząbków, małe oczy i spore uszy. Zgodnie z budową, wzrok nie najlepszy, za to doskonały słuch. I tak, mają pancerz. Kiedy są zagrożone, potrafią zwinąć się w kłębek, chroniąc delikatny brzuch i łeb przed zagrożeniem. Pancerz porasta głównie górną część stworzenia. Raczej samotniki, więc jak już jakiegoś znajdziemy — nie będzie problemu z wyborem celu. Długi ogon. Jak już zobaczycie pancernika, nie będziecie mieć wątpliwości, że to to. — Chyba, że pomylą z łuskowcem, ale raczej nie spodziewał się żadnego spotkać. — Mimo niepozornego rozmiaru, są w stanie naprawdę dobrze się rozpędzić. Dlatego najlepiej brać je z zaskoczenia, zanim jeszcze zdążą się schować w skorupie. Są na tyle silne, że dostanie się do wnętrza tak zwiniętego zwierzęcia, nie jest wcale proste.
Przez cały czas starał się kontrolować sytuację. W pewnym momencie, mniej więcej pod koniec opowieści, do nozdrzy Yvarraha dotarł znajomy zapach. Względnie intensywny, obstawiał, że pancernik był tutaj jakiś kwadrans temu — musieli zatem znajdować się całkiem blisko tegoż. Syknął cicho, gestem głowy przywołując potomstwo bliżej.
— Tutaj, na tym kamieniu. Zdaje się, że musiał się wylegiwać jakieś kilkanaście, może kilkadziesiąt, minut temu. Zapoznajcie się, proszę, z jego wonią, a potem spróbujcie go znaleźć — polecił.
MECHANIKA:
Obrażenia Yvarrah:
3d5
obrażenia Sui:
3d5
Rzut na to, kto odnajdzie pancernika {1 — Qamar, 2 — Sui}
1d2