Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
![]() |
20°C | CIEPŁO Lato nieśmiało zagląda w progi Wilczej Krainy. Ciepłe, pełne słonecznego blasku dni tylko czasemi urozmaicane są drobnym deszczykiem. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Cień wielkiego drzewa
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Cień wielkiego drzewa
Pokiwał krótko głową, zgadzając się ze słowami Garavel. Zdecydowanie wolał trzymać się z daleka od klanów i nie wchodzić im w drogę. Tak było znacznie bezpieczniej, z oczywistych względów. A także nie ryzykował tym, że zupełnie przypadkowo zostanie wciągnięty w jakieś bagno. Już dawno temu doszedł do wniosku, iż ponad wszystko inne ceni sobie swoją wolność i nie poświęciłby jej nawet i dla korzyści płynących z życia w klanie. To po prostu nie dla niego. Dlaczego miałby żyć według cudzych praw, skoro bez tego potrafił przeżyć?
— Zbyt daleko na zachód lepiej też się nie zapuszczać — powiedział całkiem odruchowo, mając przy tym na myśli tereny Potępionych. Głównie dlatego, że w jego własnym interesie poniekąd było, by tych okolic unikać. Nawet, jeśli prawdopodobieństwo, że ktoś powiąże go z Naiarą, a ją z Alexem było znikome. Lecz nawet i bez tego, ów klan zdecydowanie nie brzmiał zachęcająco do nawiązywania w nim znajomości.
— Czemu nie? — odpowiedział na jej kolejne pytanie, uśmiechając się do niej wesoło. Podróżowanie we dwójkę stanowiłoby co prawda dla niego sporą nowość, lecz miał wrażenie, że niewiele mógł na tym stracić.
— Planujesz ruszyć w jakąś konkretną stronę? — spytał po pochłonięciu paru ostatnich kęsów.
— Zbyt daleko na zachód lepiej też się nie zapuszczać — powiedział całkiem odruchowo, mając przy tym na myśli tereny Potępionych. Głównie dlatego, że w jego własnym interesie poniekąd było, by tych okolic unikać. Nawet, jeśli prawdopodobieństwo, że ktoś powiąże go z Naiarą, a ją z Alexem było znikome. Lecz nawet i bez tego, ów klan zdecydowanie nie brzmiał zachęcająco do nawiązywania w nim znajomości.
— Czemu nie? — odpowiedział na jej kolejne pytanie, uśmiechając się do niej wesoło. Podróżowanie we dwójkę stanowiłoby co prawda dla niego sporą nowość, lecz miał wrażenie, że niewiele mógł na tym stracić.
— Planujesz ruszyć w jakąś konkretną stronę? — spytał po pochłonięciu paru ostatnich kęsów.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
-
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samica
Cień wielkiego drzewa
Skinęła głową na jego słowa. Czytała trochę o wszystkich klanach i jeśli chodziło o Potępionych odpychali ją niemal tak mocno jak Cieniści. W jej oczach ratowało ich to, że kultura, którą mieli wynikała z powiązań i zbudowanego przez nich systemu, nie byli zlepkiem barbarzyńców i zwyroli z wszelkich stron świata. Mimo wszytsko nie odczuwała potrzeby poznawania któregoś z nich.
— Myślałam by iść na wschód i może trochę w kierunku północy, ale to pewnie po jakimś czasie, nie chciałabym się wpraszać na tereny Naturzystów, choć z tego co o nich wiem, nie bywają raczej wrogo nastawieni. — Dlatego też pozwoliła sobie na podejście tak blisko ich terenów. Nie mogła cały czas podróżować jedynie niewielkim wycinkiem wolnych terenów, znajdującym się w jak najdalszej odległości od wszystkich. Jeśli już więc musiała zbliżyć się do jakiejś granicy, ta zdawała się najbezpieczniejsza. Do tego kierunek północno wschodni oddali ją od Raya najbardziej jak się da
— Nie zepsuje Ci to planów? — Cóż, mogła rozważyć niedużą zmianę trasy, jeśli Lysanthir miał już jakiś cel.
— Myślałam by iść na wschód i może trochę w kierunku północy, ale to pewnie po jakimś czasie, nie chciałabym się wpraszać na tereny Naturzystów, choć z tego co o nich wiem, nie bywają raczej wrogo nastawieni. — Dlatego też pozwoliła sobie na podejście tak blisko ich terenów. Nie mogła cały czas podróżować jedynie niewielkim wycinkiem wolnych terenów, znajdującym się w jak najdalszej odległości od wszystkich. Jeśli już więc musiała zbliżyć się do jakiejś granicy, ta zdawała się najbezpieczniejsza. Do tego kierunek północno wschodni oddali ją od Raya najbardziej jak się da
— Nie zepsuje Ci to planów? — Cóż, mogła rozważyć niedużą zmianę trasy, jeśli Lysanthir miał już jakiś cel.
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Cień wielkiego drzewa
Zmarszczył nieco czoło, słuchając dalszych słów Garavel. Po raz kolejny przeszło mu przez myśl, że przydałoby się zdobyć skądś mapę krainy, zdecydowanie pomogłoby mu to zorientować się w terenie. Gdy wspomniała o Klanie Natury, z trudem powstrzymał odruchowe drgnięcie. Zupełnie mimowolnie wrócił na chwilę wspomnieniami do swoich przyrodnich braci i osoby ich ojca. Skrzywił się lekko w duchu.
— Nie są, chyba że dla jakiś szczególnie kłopotliwych gości — praktycznie powtórzył to, co kiedyś powiedziała mu matka. — Ale też nie planuję wchodzić na ich teren bez powodu — dodał po chwili. Co prawda powód posiadał, lecz... Cóż, może czuł się z tym trochę niezręcznie, lecz chyba na jakiś czas wolałby się wstrzymać z odwiedzinami u swojej rodziny. Przynajmniej dopóki nie uporządkuje sobie w głowie otrzymanych przy ostatnim spotkaniu informacji i nie przywyknie do tego, iż ta rodzina niespodziewanie się powiększyła.
Być może ta wędrówka u boku samicy mu w tym trochę pomoże.
Wzruszył barkami na jej słowa.
— Nie mam planów — stwierdził, uśmiechając się lekko.
— Nie są, chyba że dla jakiś szczególnie kłopotliwych gości — praktycznie powtórzył to, co kiedyś powiedziała mu matka. — Ale też nie planuję wchodzić na ich teren bez powodu — dodał po chwili. Co prawda powód posiadał, lecz... Cóż, może czuł się z tym trochę niezręcznie, lecz chyba na jakiś czas wolałby się wstrzymać z odwiedzinami u swojej rodziny. Przynajmniej dopóki nie uporządkuje sobie w głowie otrzymanych przy ostatnim spotkaniu informacji i nie przywyknie do tego, iż ta rodzina niespodziewanie się powiększyła.
Być może ta wędrówka u boku samicy mu w tym trochę pomoże.
Wzruszył barkami na jej słowa.
— Nie mam planów — stwierdził, uśmiechając się lekko.
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
-
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samica
Cień wielkiego drzewa
Skinęła głową, zgadzając się z Lysanthirem. Uznała, że skoro ich trasy ze sobą nie kolidują dobrze będzie mieć do kogo pysk otworzyć. Tak myślała przynajmniej w tamtej chwili. Słońce chylilo się ku zachodowi, uznała więc, że może dobrze byłoby się przespać i ruszyć nad ranem. Z tych planów też jednak nic nie wyszło.
Ze snu obudziła się zziajana i zalana łzami. Otworzyła ślepia i spojrzała na samca. Zacisnęła kły i najciszej jak mogła opuściła polanę. Popełniła błąd, nie powinna była decydować się na towarzystwo. Pognała przed siebie, za jedynego przewodnika mając tarcze księżyca. Biegła tak aż dotarła do granic krainy. Opuściła ją czując ucisk w klatce piersiowej. Ostatni raz obejrzała się za siebie, myśląc o Raynardzie, po tym popędziła jak najdalej od tych ziem.
//zt
//Dziękuję za fabułę i przepraszam, że tak ją urywam
Ze snu obudziła się zziajana i zalana łzami. Otworzyła ślepia i spojrzała na samca. Zacisnęła kły i najciszej jak mogła opuściła polanę. Popełniła błąd, nie powinna była decydować się na towarzystwo. Pognała przed siebie, za jedynego przewodnika mając tarcze księżyca. Biegła tak aż dotarła do granic krainy. Opuściła ją czując ucisk w klatce piersiowej. Ostatni raz obejrzała się za siebie, myśląc o Raynardzie, po tym popędziła jak najdalej od tych ziem.
//zt
//Dziękuję za fabułę i przepraszam, że tak ją urywam
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 48
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 9
Cień wielkiego drzewa
Z chęcią przystał na pomysł przespania się, nim ruszą. Miał za sobą nieco drogi, przy ściganiu tego nieszczęsnego zająca trochę się namęczył, a poza tym nie bardzo uśmiechało mu się podróżować w nocy. Dlatego też przystał na plan wilczycy i wkrótce po prostu ułożył się wygodnie do snu wśród korzeni drzew. Zdecydowanie nie był to pierwszy, ani też nie ostatni raz, gdy przyszło mu spać gdzieś pod gołym niebem.
A miał to do siebie, że sypiał dość mocno.
Na tyle mocno, by nie zauważył, jak w środku nocy jego dotychczasowa towarzyszka budzi się gwałtownie a potem po prostu ucieka jak najdalej.
Obudził się o wschodzie słońca, bowiem pierwsze jego promienie złośliwie zaatakowały jego oczy, zmuszając je do otwarcia. Uczynił to, z cichym mruknięciem tylko po to, by po chwili leniwym gestem przetrzeć je łapą.
Przetoczył się na brzuch, ziewnął, mlasnął i rozejrzał się dookoła, wciąż zaspanym wzrokiem. I dopiero wówczas zorientował się, że coś jest nie tak.
Był pod drzewem całkiem sam. Rozejrzał się dookoła, szukając spojrzeniem swojej towarzyszki, lecz nigdzie jej nie dostrzegł. Zmarszczył brwi, podnosząc się do siadu, by móc objąć wzrokiem większy obszar okolicy. Przez chwilę miał nadzieję, iż biało — czerwona wyłoni się za moment z jakiś zarośli. Lecz cóż... W okolicy nie było ani krzaków, ani samicy.
— Garavel...? — rzucił w przestrzeń, co oczywiście pozostało bez odpowiedzi.
Wstał, marszcząc czoło jeszcze bardziej, rozglądając się dookoła ze wzrokiem wskazującym na to, że kompletnie niczego nie rozumie. Gdzie się podziała? Ruszył się z miejsca, zataczając koło wokół drzewa, zniżając pysk ku ziemi. Koniec końców natrafił na ślady, na oko sprzed dobrych paru godzin, które jak się okazało, prowadziły gdzieś w dal.
Zatrzymał się, kierując wzrok na linię horyzontu. Odeszła...?
Ale... Dlaczego...?
A miał to do siebie, że sypiał dość mocno.
Na tyle mocno, by nie zauważył, jak w środku nocy jego dotychczasowa towarzyszka budzi się gwałtownie a potem po prostu ucieka jak najdalej.
Obudził się o wschodzie słońca, bowiem pierwsze jego promienie złośliwie zaatakowały jego oczy, zmuszając je do otwarcia. Uczynił to, z cichym mruknięciem tylko po to, by po chwili leniwym gestem przetrzeć je łapą.
Przetoczył się na brzuch, ziewnął, mlasnął i rozejrzał się dookoła, wciąż zaspanym wzrokiem. I dopiero wówczas zorientował się, że coś jest nie tak.
Był pod drzewem całkiem sam. Rozejrzał się dookoła, szukając spojrzeniem swojej towarzyszki, lecz nigdzie jej nie dostrzegł. Zmarszczył brwi, podnosząc się do siadu, by móc objąć wzrokiem większy obszar okolicy. Przez chwilę miał nadzieję, iż biało — czerwona wyłoni się za moment z jakiś zarośli. Lecz cóż... W okolicy nie było ani krzaków, ani samicy.
— Garavel...? — rzucił w przestrzeń, co oczywiście pozostało bez odpowiedzi.
Wstał, marszcząc czoło jeszcze bardziej, rozglądając się dookoła ze wzrokiem wskazującym na to, że kompletnie niczego nie rozumie. Gdzie się podziała? Ruszył się z miejsca, zataczając koło wokół drzewa, zniżając pysk ku ziemi. Koniec końców natrafił na ślady, na oko sprzed dobrych paru godzin, które jak się okazało, prowadziły gdzieś w dal.
Zatrzymał się, kierując wzrok na linię horyzontu. Odeszła...?
Ale... Dlaczego...?
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
────◆◆◆────
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Cień wielkiego drzewa
pył z gościńca Klanu Cienia wciąż znaczył jego łapy. Był brudny, zmęczony i coraz bardziej popadał w rezygnację. A Marius jakby się pod ziemię zapadł.
Był też zły. Głównie na siebie — w końcu to on sprowokował tą kłótnię, prawda? Ale też na Mariusa, bo przecież sam mówił tyle o niebezpieczeństwach tej krainy. Miał czekać na plaży, czemu szwendał się po lesie? Czemu nie zaczekał w umówionym miejscu? Bezsilność była cudownym paliwem dla złości, więc gdy dotarł pod drzewo, ze wściekłością walnął w nie łapą.
Cholera!
Co gorsza to nawet nie pomogło, a jeszcze zaczęła boleć go łapa.
Málvarg
Był też zły. Głównie na siebie — w końcu to on sprowokował tą kłótnię, prawda? Ale też na Mariusa, bo przecież sam mówił tyle o niebezpieczeństwach tej krainy. Miał czekać na plaży, czemu szwendał się po lesie? Czemu nie zaczekał w umówionym miejscu? Bezsilność była cudownym paliwem dla złości, więc gdy dotarł pod drzewo, ze wściekłością walnął w nie łapą.
Cholera!
Co gorsza to nawet nie pomogło, a jeszcze zaczęła boleć go łapa.
Málvarg
posiada: aloes
- Málvarg
- Samotnik
- Posty: 16
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 0
Cień wielkiego drzewa
Akurat ucinał sobie miłą drzemkę pod drzewem, gdy nagle usłyszał jak ktoś w nie łupie. No nie dadzą odpocząć. Otworzył oczy i wygrzebał się z trawy.
— No i co ci to drzewo zrobiło? Mruknął zaspany, przeciągając się leniwie. Oby tylko teraz to jemu się nie oberwało za to, że istniał. Choć rzadko spotykał wilki które od razu chciałaby go atakować.
Lorcan
— No i co ci to drzewo zrobiło? Mruknął zaspany, przeciągając się leniwie. Oby tylko teraz to jemu się nie oberwało za to, że istniał. Choć rzadko spotykał wilki które od razu chciałaby go atakować.
Lorcan
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Cień wielkiego drzewa
słysząc obcy głos, na chwilę znieruchomiał. Oczywiście wiedział już wcześniej, że to nie Marius, on miał głos znacznie niższy, ale i tak nie spodziewał się tutaj nikogo. Zwłaszcza gdy próbował pozbierać się do kupy.
Przez moment nawet nie wiedział jak się zachować, no bo co powiedzieć? Postawił więc na prostotę.
— Eee, wybacz, nie zauważyłem, że ktoś tu śpi. — powiedział, jeszcze chwilę trochę zmieszany. Potem jakby wróciła iskra nadziei.
— Przepraszam, nie spotkałeś może wilka... trochę niższego niż ja. Czarne futro, zielone oczy. — czy zapomniał jeszcze o jakichś znakach bardziej charakterystycznych? — I blizna, lecąca przez kark.
Málvarg
Przez moment nawet nie wiedział jak się zachować, no bo co powiedzieć? Postawił więc na prostotę.
— Eee, wybacz, nie zauważyłem, że ktoś tu śpi. — powiedział, jeszcze chwilę trochę zmieszany. Potem jakby wróciła iskra nadziei.
— Przepraszam, nie spotkałeś może wilka... trochę niższego niż ja. Czarne futro, zielone oczy. — czy zapomniał jeszcze o jakichś znakach bardziej charakterystycznych? — I blizna, lecąca przez kark.
Málvarg
posiada: aloes
- Málvarg
- Samotnik
- Posty: 16
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 0
Cień wielkiego drzewa
Mógłby się jeszcze trochę podąsać, aby drugi wilk jeszcze trochę go poprzepraszał, ale jak mu powiedział, że kogoś szuka to nastawił jedno ucho.
— A coś ci zrobił, że chcesz go znaleźć? Czy po prostu się zgubił? Przysiadł na tyłku, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy. Chłopak mu się zgubił i teraz go szuka? To też była jakaś opcja, ale o niej nic nie wspominał.
— Nie widziałem takiego, nie zwracam uwagi na niższych. Pokręcił głową.
Lorcan
— A coś ci zrobił, że chcesz go znaleźć? Czy po prostu się zgubił? Przysiadł na tyłku, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy. Chłopak mu się zgubił i teraz go szuka? To też była jakaś opcja, ale o niej nic nie wspominał.
— Nie widziałem takiego, nie zwracam uwagi na niższych. Pokręcił głową.
Lorcan
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Cień wielkiego drzewa
był gotów mu odpowiedzieć, ale najpierw musiał przyjąć cios rzeczywistości. Więc nieznajomy też nie widział Mariusa.
Westchnął cicho.
— Mój przyjaciel. — powiedział gorzko, siadając i opierając się o drzewo — Przybyliśmy tu razem, miał czekać na mnie w obozie na plaży, ale go wcięło. Tuż po tym, jak naopowiadał mi o zagrożeniach tej krainy... Kurwa! — splunął — Przecież to jak szukać igły w stogu siana!
Málvarg
Westchnął cicho.
— Mój przyjaciel. — powiedział gorzko, siadając i opierając się o drzewo — Przybyliśmy tu razem, miał czekać na mnie w obozie na plaży, ale go wcięło. Tuż po tym, jak naopowiadał mi o zagrożeniach tej krainy... Kurwa! — splunął — Przecież to jak szukać igły w stogu siana!
Málvarg
posiada: aloes
- Málvarg
- Samotnik
- Posty: 16
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 0
Cień wielkiego drzewa
— Przyjaciel. Dobrze mieć przyjaciela, ale źle jest go zgubić. Mało pocieszająco brzmiał, ale co innego miał powiedzieć? On tu nie miał żadnego przyjaciela, był sam jak palec. Usiadł sobie bliżej niego i oparł łapę na jego barku, w pocieszającym geście.
— Mogę go poszukać z tobą. Jeśli tak mocno ci zależy, żeby się znalazł. Zabrał zaraz łapę, po czym wrócił do leżenia. Jak miał gdzieś chodzić i kogoś szukać to musiał nabrać sił. Pospałby jeszcze.
Lorcan
— Mogę go poszukać z tobą. Jeśli tak mocno ci zależy, żeby się znalazł. Zabrał zaraz łapę, po czym wrócił do leżenia. Jak miał gdzieś chodzić i kogoś szukać to musiał nabrać sił. Pospałby jeszcze.
Lorcan
- Lorcan
- Samotnik
- Posty: 17
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 15
- Życie: 100
Cień wielkiego drzewa
pokiwał głową na te słowa. Coś mu w kudłatym łbie podpowiadało, że samiec mówi z jakiegoś własnego doświadczenia, ale poza tą myślą miał też cały stos innych, wirujących w chaos.
Wyprostował się trochę, czując cudzą łapę na własnym barku. Nie wiedział jak normalnie by się do takiego naruszenia bariery osobistej ustosunkował, ale teraz w jakiś sposób było to nawet pomocne. Ściągało trochę na ziemie.
Poruszył uchem w, na początku niemym, zdziwieniu.
Z początku miał nawet odmówić, ale zaraz opamiętał się. Potrzebował przewodnika. Ale...
— Jesteś stąd? Jaki Klan? — zapytał, w miarę przytomnie. W końcu pierwszą rzeczą przed którą przestrzegał go przyjaciel były właśnie Klany.
Málvarg
Wyprostował się trochę, czując cudzą łapę na własnym barku. Nie wiedział jak normalnie by się do takiego naruszenia bariery osobistej ustosunkował, ale teraz w jakiś sposób było to nawet pomocne. Ściągało trochę na ziemie.
Poruszył uchem w, na początku niemym, zdziwieniu.
Z początku miał nawet odmówić, ale zaraz opamiętał się. Potrzebował przewodnika. Ale...
— Jesteś stąd? Jaki Klan? — zapytał, w miarę przytomnie. W końcu pierwszą rzeczą przed którą przestrzegał go przyjaciel były właśnie Klany.
Málvarg
posiada: aloes
- Málvarg
- Samotnik
- Posty: 16
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 10
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 0
Cień wielkiego drzewa
— Nie mam klanu, chodzę gdzie chcę i śpię gdzie chcę. Nikt mną nie rządzi i takie tam, po co mi klan? Umiał sam o siebie zadbać, a przy okazji sam był sobie panem i władcą. Chyba nie umiałby się odnaleźć w żadnej grupie, za szybko by się znudził. Jak do tej pory nie musiał na nikim polegać, żaden klan też na niego nie polował, więc nie narzekał.
— Pytasz bo boisz się, że cię porwę? Zaśmiał się cicho. Drugi wilk był od niego trochę wyższy i wyglądał na silniejszego, więc jeśli chodzi o porywanie to on tutaj powinien mieć większe obawy.
Lorcan
— Pytasz bo boisz się, że cię porwę? Zaśmiał się cicho. Drugi wilk był od niego trochę wyższy i wyglądał na silniejszego, więc jeśli chodzi o porywanie to on tutaj powinien mieć większe obawy.
Lorcan