Strona 1 z 1
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 15 sty 2025, 23:49
autor: Mistrz Gry
Niegdyś w tym miejscu stała spowita w wieczny cień, ponura, wykonana z czarnego kamienia twierdza, zamieszkiwana przez wymykający się normalnym prawom fizyki i magii chaotyczny byt zwany Kolekcjonerem. Ów stan rzeczy jakiś czas temu jednak uległ zmianie — do dziś trwa spór, czy była to sprawka Przodków, Ducha, Feniksa, jakiegoś innego patrona tej Krainy, czy też samego Stwórcy — faktem jednak pozostawało, iż pewnej bezchmurnej nocy, na krawędzi rozgwieżdżonego nieboskłonu, setki kilometrów ponad atmosferą, pojawił się niewielki jasny puntk, z początku niemalże nie do odróżnienia od otaczających go gwiazd. Zdjawisko owo zaczęło się jednak przemieszczać, przecinając kolejne znajdujące się w jego tle konstelacje, wypuszczając przy tym gdzieś w bok nieregluarne iglice błysków i z każdą chwilą przybierając na sile.
Kilka minut później, znajdowało się już w zenicie — wtedy do, bez żadnego ostrzeżenia, z góry spadła oślepiająca wiązka przeraźliwie jasnego światła, która wbiła się idealnie pionowo w sam środek budowli, tnąc wykoname z czarnego, wzmacnianego runicznymi znakami kamienia stropy i ściany jakgdyby to był najcieńszy papier. W okolicznych górach zrobiło się na moment jasno, jak gdyby niespodziewanie wstał nad nimi blady świt, zaś od miejsca uderzenia rozszedł się grom rozgrzanego nagle powietrza.
Rozbłysk, czymkolwiek był, twał dokładnie trzy sekundy. W tym czasie żarłoczne światło anihilowało centralną wieżę twierdzy i wgryzło się na kilkaset metrów w skały poniżej, doprowadzając setki ton otaczającej szyb skały do temperatury topnienia, powodując niemal natychmiastowe zasklepienie większości wybitego otworu — jednocześnie zaś otaczające epicentrum powierzchniowe warstwy osiadły, tworząc rodzaj gładkiego leja o stygnących wolno ścianach. W tym samym czasie towarzysząca termicznemu udarowi fala uderzeniowa rozeszła się po powierzchni, burząc budowle i mury, obracając je w koncentryczne zwały potrzaskanych, nadtopionych kamieni i sprasowanych popiołów, poprzetykanych tu i ówdzie resztkami jakiś innych elementów — najczęściej w ten czy inny sposób połączonych z kamiennymi bryłami, jako że podąrzający za czołem fali huraganowy wicher porwał wszystkie drobniejsze szczątki i wraz ze zwałami pyłu, dymu oraz oparów rozniósł je w na dobrych kilkanaście, a w przypadku co mniejszych drobin i kilkadziesiąt kilometrów dookoła. Gdy wicher ucichł, jedynymi pozostałymi w okolicy dźwiękami pozostały trzaski i posykiwania stygnących kamieni — tajemniczy punkt, świecąc coraz słabiej, zniknął zaś gdzieś za horyzontem.
Dziś cała okolica nie różni się specjalnie od otaczających ją górzystych terenów — słońce świeci tu tak samo jak nad całą krainą zaś poranna mgła, ogrzana jego promieniami, zwyczajnie rozwiewa się i unosi do góry, bądź też spada szronem w dół, gdy zetnie ją nagły mróz. Wiatry dawno już rozwiały pyły i popioły, na powrót włączając je w naturalne cykle przyrody, i tylko na terenie dawnej twierdzy wciąż znajdują się koncentryczne rumowiska poprzetykane resztkami ruin, w których centrum znajduje się szeroka na kilkadziesiąt metrów niecka o gładko opadających, pokrytych czarnym szkliwem ścianach.
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 05 kwie 2025, 17:28
autor: Saba
Dawno nie odwiedzał Pana Loczka, czas to zmienić!
Przemierzał górki większe i mniejsze, lasy gęstsze i rzadsze, podjadał myszy, wróble i inne mewy, wspiął się na niejeden budynek i spadał z impetem na twardą podłogę, choć mógł zwyczajnie obejść te miejsca...
No i dotarł! Miał kolejny ambitny plan, jak mógłby wspiąć się na WIELKI MUR, ale tym razem go nie było! Mur upadł, tak samo jak i zamek. Hura! Może wejść bez problemu!
Pobiegł radośnie tam, gdzie wcześniej stała stara warownia, po drodze potykając się o kamień i resztę drogi się przeturlał.
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 06 kwie 2025, 15:23
autor: Mistrz Gry
Turlający się Saba toczył się żwawo naprzód, bez większej trudności przemieszczając się tym sposobem po nierównym podłożu. Raz i drugi odbił się trochę mocniej, dzieki swojej sprężystości przeskakując nawet nad zwałami gruzu, docierając tym sposobem całkiem blisko niegdysiejszego środka twierdzy. W końcu jednak siła rozpędu wyczerpała się, i adept zamiast przelecieć nad kolejną stertą kamieni, wpakował się w nią, osiadając w pokrywających zbocze luźnych kamieniach ze wszystkimi czterema łapami wystawionymi w powietrze.
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 07 kwie 2025, 23:14
autor: Saba
Frajdę miał przednią, a jakżeby inaczej! Leżąc pod stertą kamyków, potrzebował chwili, by zrozumieć swoje położenie w czasie i przestrzeni. Potem niezgrabnie machał wszystkimi czterema łapkami, próbując się wydostać. Ile mu to zajęło czasu... więcej, niż ustawa przewidywała. Kamyczek po kamyczku sturlał się z niego, minuta po minucie, aż wyskoczył podekscytowany, lądując z gracją Boeinga podczas huraganu. Na szczęście nie oberwał tak, jak wtedy, kiedy skakał nad łukiem z Misaki, a to jest najważniejsze!
Szybko wyprostwał się, otrzepał z popiołu i reszty mniejszych gruzów. Czas szukać SKARBÓW!
Gdzie by nie spojrzał, ruiny, no duuuh... Pod nimi coś musi być! Jednak! Nim zacznie szperać pod ziemią, musi sprawdzić, czy coś nie leży na wierzchu! Truchcikiem popędził w dość losowym kierunku, głównie celując w doliny i otwarte tereny. Mijał się z wieloma niepozornymi rzeczami, raz nawet potknął się o kostkę, zmieniającą swój kształt w zależności od perspektywy, odległości i naświetlenia, ale że nie był okrągły, Saba się nim nie zainteresował. Po co mu teserakt, skoro może mieć TAKIE CUDNE OTOCZAKI!
(Bo w świeżym gruzie jakiekolwiek znajdzie, hehe)
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 08 kwie 2025, 10:40
autor: Mistrz Gry
Obecność otwartych terenów na obszarze zrujnowanej twierdzy była kwestią cokolwiek sporną — przy odpowiedniej dawce chęci i lekkim nagięciu dedinicji faktycznie można było znaleźć miejsca wolne od większych kawałków gruzu. Z dolinami było już nieco lepiej — jeśli za takie uznać obszary pomiędzy kolejnymi wzniesienkami zwłałowisk, to było ich nawet całkiem sporo.
Przez dobrą chwilę Saba nie mógł jednak znaleźć niczego przyciągającego jego uwagę — w międzyczasie zdążył minąć zerkające nań ponuro odłamki czarnego zwierciadła i stratować ukrytą pod warstwą kamyków zaklętą szkatułkę, której kieszonkowy wymiar zapadł się z cichym puknięciem, zignorowany teserakt, ewidentnie obrażony brakiem uwagi zwinął się zaś w sobie i zniknął, jak gdyby go nigdy nie było.
W pewnym momencie adept dostrzegł jednak unoszące się zza pobliskiej sterty kamieni mieniące się srebrem pasemka ni to mgły, ni brokatowyego pyłu — może to było w stanie przykuć jego uwagę?
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 08 kwie 2025, 17:52
autor: Saba
Nosem borował w jednej z wielu stert gruzu, każdy dobrze wie, w jakim celu. Kopał wyjątkowo intensywnie, coś tam musiało być, on musiał to wiedzieć! Musiał to znaleźć! W miarę upływu czasu praaaawie udało się coś znaleźć, gdyby nie zasypująca się kupa kamieni z górki wyżej. Cokolwiek tam było, wyjątkowo nie chciało dać się odkryć.
Cokolwiek by to nie było, czysta determinacja czarnej trufli nakazała mu kopać jeszcze drugie tyle czasu. Jeśli jakiś bóg teraz obserwował jego poczynania, musiał trzymać się za głowę w zażenowaniu.
W mej wszechwiedzy... nie mam pojęcia, co napędza tego smarka."
W powietrzu rozniósł się dźwięk, coś na kształt kliknięcia i nieduża fala energii odepchnęła czarną kulkę od miejsca pracy. Przeturlał się parę metrów i zatrzymał niedaleko srebrnych pasemek... chmurek? Leżąc do góry nogami, śledził dobrą chwilę wzrokiem to, cokolwiek TO było... CO TO, CO TO?
Odbił się od ziemi, otrzepał i absolutnie ucieszony, popędził niczym jamnik aportujący parówkę. Błyszczącą parówkę! Musi wiedzieć, co to! Czy to jadalne?! Czy może na tym jeździć?!
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 10 kwie 2025, 20:54
autor: Saba
Srebrne tasiemki zostały spłoszone nadmiernie pozytywną energią czarnego kula. Ależ on był rozczarowany, a tak chciał spróbować nowych przysmaków...
Chociaż możliwe, że po prostu tylko zniknęły z zasięgu wzroku Saby, kto wie? On na pewno nie, hehe.
Dla pewności się jeszcze rozejrzał, nim ruszył dalej, choć ciągle miał wrażenie, że coś drapało go po zadku. Zdenerwowany czasem szybko się obracał, by zobaczyć, co to było, ale nigdy nie mógł się dopatrzeć winowajcy, co rzucał winogronami.
Niuch niuch robił koło wielu różnych kupek grózu, aż nie wrócił do centrum zamku. Jakimś cudem doszło do sytuacji, że zrobił jedno wielkie kółko... kto by się spodziewał? Bo ja nie.
Oblizał nos zdezorientowany i przypomniał sobie, że coś tutaj ciekawego jednak było! Musiał jednak być zbyt podekscytowany wcześniej, by to dostrzec. Leżało tu CZARNE KRZESŁO! Prawdopodobnie musiał to być Tron Zarazy, najprawdopodobnie najbardziej majestatyczny kawałek mebla w całej krainie, a i być może na świecie...
Wyglądał jak plastikowe krzesło ogrodowe.

Niemal nie przewrócił się, biegnąc w jego stronę, by na nim zasiąść! Cóż za idealne kształty! Ergonomia! Ezoteryka! MMMM!
Zrobił kilka kółek wokół niego, obwąchał je, obsikał lewą-tylną nogę i jeszcze 2 kółka machnął, nim wskoczył na tron. Niezwykle wygodny, choć nieco przestarzały i z tej perspektywy chyba oparcie ułamane było. Drugie wyglądało lepiej, ale by wyglądało symetrycznie, Saba odgryzł w idealnie przeciwległym kawałku mebel. Teraz jest perfekcyjnie!
Uciął małą drzemkę, a potem zrobił hop niżej.
Hmm... dopiero teraz doszło do małego ptasiego móżdżka, że na meblu kogoś brakuje. DLATEGO WYJĄŁ MASKOTKE ZARAZY/KAYNA/PANA LOCZKA! Guziki zamiast oczu, pełno szwów po naprawach, przez energiczną działalność zabawową czarnego wilczka i końcówka od mopa zamiast grzywy, bo ta została odgryziona i służy Sabie jako peruka, pewnie leży gdzieś w jego legowisku.
Wrzucił pełnowymiarową maskotkę na Tron i usiadł naprzeciwko, by pomachać przyjacielowi.
— Saba wita Pana Loczka! — Tak, tu jest jego miejsce!
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 18 maja 2025, 13:01
autor: Saba
Saba zabrał swoją maskotkę, tron i uciekł do swojego legowiska.
/zt
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 25 maja 2025, 10:33
autor: Ammat
[ zdarzenie rozdział IV: Księga]
Czuł że musiał tu przyjść. Czasem jego łapy same prowadziły go a on nie protestował. O ile często bywał w Wysokich grzebieniach tak ta lokalizacja była mu dotychczas nieznana Nawet nie zdawał sobie sprawę że coś takiego tu istniało. To było jego nowe odkrycie miejsca! Widać że twierdza miała swoje świetliste czasy za sobą jednak wciąż były rumowiska i ruiny które prezentowały się całkiem nieźle. Wszedł ostrożnie na te tereny nie wiedząc co go tutaj spotka.
Tu znajdziesz serce księgi — usłyszał syczący głos z pierścienia ale jakby w swojej głowie. Głos był nieznoszący sprzeciwu, twardy, szorstki i mało przyjemny. Czuł się niczym niewolnik ale wiedział że miał misję do zrobienia
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 25 maja 2025, 10:56
autor: Ammat
W torbie poczuł jak księga zapulsowała niemal parząc bok piewcy. Syknął cicho ale nie mógł teraz się wycofać. Szedł na przód kiedy raptem złapały go cienie. Różnych wilków cienie i zaczęły szeptać do niego nie idź tam! tam bedziesz nieszczęśliwy! to będzie twoja zguba — głosy cieni towarzyszyły mu a on z tego wszystkiego zaczął zgrzytać zębami, najgorsze było to że wśród cieni dostrzegł cienie wilków które dobrze znał — ojca matkę i rodzeństwo. Śmiali się z niego. Śmiali się z jego poczynań. To było trudne dla białasa. Warczał co chwilę próbując odepchnąć, odgonić to wszystko co się wokół niego działo.
w końcu prąc naprzód doszedł do schodów w dół. Nieco się bał ale wszedł tam prosto przed siebie. Znikł w czeluściach cieni. Zamknął oczy i szedł wilgotnym korytarzem. Na koniec korytarza był wielki pokój z rzeźbami Bogów Klanu Cienia. Jeden jednak nie pasował trochę do innych — na środku stał wilk złoto czarny. A pod nim ołtarz wymalowany krwią w różne symbole w tym gwiazdę 8 ramionową
Ruiny Czarnej Twierdzy
: 25 maja 2025, 19:34
autor: Ammat
Nagle rozbłysło światło księga wyskoczyła z torby i niemal jakby zeżarła światło. Pochłonęła w mig, przypomniał sobie czasy dzieciństwa kiedy bawił się lupą przy świetle będąc małym szczylem. Dzięki słońcu potrafił nawet zrobić ogien. Ale na szczęście tym razem nic się nie spaliło.
Nie był zbyt dobry w czujność dlatego nie do końca wiedział co się tu odwaliło, ale księga zadrżała kiedy światło znikło w środku. Rozszedł się cienisty cień głębszy niż jakakolwiek noc.
Ammat podniósł księge ostrożnie, schował ją bo czekała jeszcze renowacja. Jeden krok już został zrobiony. Tu już nic nie miał do roboty /zt