Strona 7 z 8

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 20:19
autor: Morrigan
A Morrigan, jak to zwykle było przy jej zerowej sprawności akrobatycznej, jak tylko przekoziołkowała i wylądowała w krzakach, tak w pysku nagle poczuła słodko-kwaśny smak, kłapnęła szczękami i okazało się, że miała w pysku końcówkę galązki ze słodkimi jagodami.
I TO TYMI KTÓRE SZUKAŁA!
ZFANAFŁAM [ZNALAZŁAM]! — Zawołała, nagle wynurzając łeb z krzaków w stronę Fajrantu i prezentując jej krzaczki z jagodami, które były im potrzebne.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 20:34
autor: Fáyra
Fayra aż przysiadła z wrażenia, patrząc na triumfalnie wystający z zieleni łebek Morri i jagodową zdobycz.
Co za zmysł tropiciela! — zawołała z zachwytem, podchodząc bliżej. — Nie dość, że znalazłaś, to jeszcze przetestowałaś smak! Idealna degustatorka!
Pochyliła się, żeby obejrzeć jagody z bliska, uważnie wąchając i dotykając łapą jednej z gałązek.
Wyglądają jak… Gumijagody! — powiedziała z powagą, jakby właśnie odkryły legendarny skarb — Chyba czas na Wielkie Zbieranie!
I z szerokim uśmiechem zaczęła zbierać owoce razem z Morri, gotowa zaraz potem wymyślić najlepszy przepis na kwaśno-słodko-musującą lemoniadę w całej Krainie.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 20:46
autor: Morrigan
Morri pakowała jagódki do małej torby, którą miała przy sobie i oblizała pyszczka z resztek tych, które były w jej gębie... jeszcze przed chwilą.
Co prawda nie była tak zręczna i zwinna jak Fajrant, ale i tak śpiewała sobie pod nosem, zbierając jagódki.
Stokrotka rosła polnaaaaa a nad nią szumiał gaj...!

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 21:01
autor: Saba
Tym razem nie tuptał, bo został porwany przy wejściu do Dżungli przez orangutana. Koszyk wcześniej ukrył w super bezpiecznym miejscu w obawie, że ktoś mu ukradnie owoce! Tak jak ten dziwny Pan i kciukiem. KCIUKIEM! Kto to widział?! Na szczęście piłeczka nie doznała urazów, potraktowana jak... no... piłeczka.

Zbieractwo: Pomarańcza(e)

Przemieżył dość solidny kawałek drogi, razem ze swoim nowym kolegą, z którym chyba nawet zaczął się dogadywać, ale po drodze jaguar porwał kciukowatego Pana na pogawędkę gdzieś w zaroślach. Saba upadł i przetoczył się nieco dalej, a rozmowa przyjacielska okazała się baaaaaaaardzo żywa. Saba z uśmiechem, leżąc do góry nogami, posłuchał intensywnych odgłosów uprawiania zapasów w akompaniamencie ich wspólnego śpiewu! (ta, jasne...)
Obrócił się na nóżki i nie marnując czasu, popędził poszukać owocków. — Pomaraaańcze, pomaraaańczeeee, ona lubi Pomaraaaańcze! — A po drodze śpiewał, własnie tak.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 21:05
autor: Fáyra
Uniosła głowę znad jagodowego krzaka i uśmiechnęła się pod nosem, słysząc śpiew Morri. Zawsze było coś magicznego w tej dziecięcej radości – nawet jeśli nuty trochę uciekały.
Mamy więcej niż wystarczająco, mała tropicielko — powiedziała z dumą, stukając nosem w torbę Morri, która teraz pachniała słodko-kwaśną przygodą. — To teraz czas na inne składniki!
Ruszyła powoli przed siebie, zerkając na Morri przez ramię.
Wiesz co by się jeszcze przydało? Listki… może z mięty, żeby lemoniada była odświeżająca! I odrobina miodu — dla słodyczy. No i może… trochę zimnej wody z leśnego strumyka. Brzmi dobrze?
Zatrzymała się na chwilę, unosząc brew.
A może masz swój tajemny składnik? Coś tylko dla wyjątkowych lemoniad jak twoja?
A wtedy usłyszała nowy głos i zwróciła swoje sporzenie w tamtą stronę.
Ane Varoi, mała czarna kulko!

[ koniec wydobycia Morrigan Gumijagód ]

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 21:21
autor: Morrigan
Tuptała wesoło za Siostrzyczką, czasami chwytając końcówkę jej ogona w pyszczek by się nie zgubić.
Wypluła ją by odpowiedzieć.
Moim składnikiem są gumijagody! — Przypomniała marszcząc pyska — a nie znam mięty, więc resztę musisz pokazać ty! I masz coś by zebrać wodę? — Zapytała, zatrzymując się gwałtownie, przez co prawie wpadając w zad Fajrant. Wyjrzała z zza niej i pisnęła z zachwytem.
PIŁKA!

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 21:32
autor: Saba
BARDZMO MOCNY WESTCH!
— PIŁKA?! GDZIE?1 — Saba zrobił obrót o 360*, dwa razy, a potem przypomniał sobie o manierach witania się z innymi.
O, Saba Wita! Saba Salve! — Pomachał łapką i podbiegł prędko pod łapy Fayra. Ale łaaaadna!
— Łaaaał! Ładna! Jak wróżka Ang! — Prawdopodobnie! Z tą różnicą, że ta tutaj jest biała.
O, jeszcze ktoś z tyłu był!
Przechylił główkę/ciałko na bok i wywrócił się, ale pomachał Morrigan. — Saba Wita! — Oczywiście wszystko z jego nieśmiertelnie niezłomnym i niezmordwanym uśmiechem, nigdy nie znikającym z pyska.
Obrócił się na równe łapki i zadał pytanie. — Saba szuka Pomarańcza, Ładna Pani i druga Pani wie? — Zamerdał mocno ogonem, świecąc oczkami niczym setką gwiazd na niebie.
Co do koszyka... daleko nie zaszedł wgłąb dżungli, gdzieś na brzegu czekał jego koszyk w ukryciu.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 21:45
autor: Fáyra
Samica cofnęła się o krok, mrugając zaskoczona.
— …O… — Tylko tyle zdążyła z siebie wydusić, zanim maleńki stworek (a może i nie tak całkiem maleńki) zatrzymał się tuż pod jej łapami i… salutował?
O, cześć? — powiedziała niepewnie, unosząc brew. — Fáyra, miło mi.
A potem usłyszała: „Ładna! Jak wróżka Ang!” Zachichotała, zaskoczona tym komplementem.
Cóż, chyba jeszcze nikt mnie tak nie nazwał. Dzięki… Sabo, tak?
Spojrzała kątem oka na Morrigan, jakby pytając bez słów: to twój znajomy? Saba jednak był w swoim świecie. Już przewracał się w trawie i witał Morri z szerokim uśmiechem. Zsunęła z boku prosty, lecz porządnie zszyty mieszek ze skóry — był już nieco sfatygowany, ale szczelny.
Zawsze go mam przy sobie, w razie gdyby trzeba było napić się albo zebrać coś ciekawego — powiedziała z dumą. — Znajdziemy strumyk i napełnimy.
Potem znowu spojrzała w stronę Saby.
Pomarańcza? — powtórzyła Fajrant powoli, jakby to było najdziwniejsze pytanie, jakie usłyszała w tej dżungli (a to już coś znaczyło). — Pomarańcz jak… owoc? Czy Pomarańcz jak ktoś o imieniu Pomarańcz?
Zamerdała ogonem i wskazała podbródkiem na drzewo, które stało nieopodal.
Jeśli owoc, to może tamte się nadadzą? — Zapytała wskazując w tamtą stronę.

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 21:30
autor: Morrigan
Morrigan merdała ogonem wesoło i tupała przednimi łapami jakby w tańcu radości.
PIŁKA MÓWIŁA! I BYŁA UROCZA! Co prawda nazwała ją "panią" a Morri ledwo co od kluchy wyrosła ale ten, BYŁO NIZWYKLE POZYTYWNE!
Ane varoi tobie też! My szukamy mięty, co nie siostrzyczko Fajrant? — Tyrpnęła nosem starszą koleżankę, wciąż ciesząc pyska.

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 21:39
autor: Fáyra
[ wydobycie mięty tropikalnej ]

Fajrantowa uśmiechnęła się lekko, kiedy usłyszała słowo “siostrzyczka”. Nie zareagowała od razu — najpierw skinęła tylko łbem, jakby podziękowała w ciszy. Ale w środku coś delikatnie drgnęło, coś miękkiego. Bo przecież nigdy nie miała siostry, nie takiej. A teraz… może?
Mięta… tak, właśnie jej szukamy — powiedziała cicho, jakby po chwili wracała do rzeczywistości. Tyrpnięcie nosem od Morri przyjęła z rozbawionym mruknięciem, po czym podniosła głowę i rozejrzała się po zielonym gąszczu.
Strumień powinniśmy znaleźć kawałek dalej… tam, gdzie paprocie robią się gęstsze. Mięta lubi ukrywać się między nimi, czasem przy korzeniach drzew. — Jej głos był spokojny, ale z nutką dziecięcej ciekawości. — Będziemy musiały dobrze powęszyć, ale… skoro już znaleźliśmy gumijagody i piłkę — rzuciła spojrzenie w stronę Saby z uśmiechem — to i mięta na pewno się znajdzie.
Machnęła ogonem i ruszyła powoli w stronę wskazaną nosem — znowu cicho, ostrożnie, jakby nie chciała zbudzić lasu. Ale coś w niej było cieplejsze niż wcześniej. Jakby samo słowo siostrzyczka ogrzało jej serce.

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 22:30
autor: Saba
Przez moment rozmowy Fayra i Morrigan szybciej się toczyły, niż Saba zdążył zareagować. Machał tylko główką pomiędzy dwiema Paniami, oczekując okazji na wtrącenie się z usilnymi próbami zrozumienia, co tu się w ogóle dzieje. Na pewno zrozumiał "Pomarańcza?" ze znakiem zapytania i gdy te ruszyły, zębatki zaskoczyły, a Saba podskoczył z głośnym. — Yay! Saba wie! Pomarańcza! One okrągągłe! — I przeturlał się w stronę przez Grzmota wskazaną, a może nawet znajdzie coś. Autor wszak przecenił nieco swą wiedzę, w tropikach nie bardzo da się znaleźć cytrusy, ale skoro Saba przeszedł przez filtr realizmu...
Wturalał się na drzewko i na niższej gałęzi zawisnął na ogonie, by jeszcze móc skontaktować się z adeptem, który tryskał niemal równie wielką radością, co czarna kulka. — Saba ma mniamntę! — (Miętę) I mocno bujnął na gałązce, by wskoczyć do korony niskiego drzewka, w którym definitywnie coś znajdzie. Na potrzeby eventu okaże się, że jednak były tam pomarańcze... kwaśne, ale były! Zaświecił oczkami i ucieszył z tak... wielką... SIŁĄ! Że zawibrował na tyle, by pomarańczowe kulki masowo spadały, razem z liśćmi i co słabszymi, uschniętymi konarami. Tyle wystarczy? No musi, no oczywiście! I się do tego podzieli, a jak?!

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 22:34
autor: Morrigan
Z Zachwytem obserwowała akrobacje piłki. Ona też tak chciała! Ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadały jej, że lepiej odpuścić. Przynajmniej na razie.
Nie wiem jak pachnie mięta — Wyznała Siostrzyczce, znów chwytając końcówkę jej ogona w pysk, by się nie zgubić, i wesoło za nią tuptała, machając ogonem radośnie, jakby zaraz miała udowodnić, że nie trzeba skrzydeł do latania tylko starczy ogoniaste śmigło — Ale chodźmy! Chcę zrobić naszą lemoniadę! — Mówiła z pełnym pyskiem, nucąc sobie pod nosem.

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 22:42
autor: Fáyra
Naturzystka zatrzymała się nagle, gdy pierwsza pomarańcza z pacnięciem odbiła się od czubka głowy Morrigan i stoczyła pod łapy. Zmarszczyła brwi, podniosła wzrok… A tam — Saba. Na drzewie. Na OGONIE.
O nie… Saba uważaj! Nie spadnij tylko! — mruknęła z lekkim niedowierzaniem, po czym zrobiła dwa kroki w tył, by uniknąć spadającego liścia, który zawisł jej tuż nad nosem. Spadły pomarańcze. Spadły liście. Spadło… coś jeszcze, ale już nie była pewna, czy to nie było tylko poczucie zmysłowego przytłoczenia.
Chyba… chyba właśnie mamy pomarańcze. — Odparła, patrząc, jak Morrigan z fascynacją patrzy na akrobatyczne popisy Piłki i tuli się do jej ogona jak najwierniejszy z ogonowych wąsaczy. Złapała jedną z pomarańczy pyskiem, przyjrzała się jej, przytknęła nos i aż wzdrygnęła się, kiedy kwaskowaty zapach dotarł do jej nozdrzy.
Kwaśne. Idealne. — Mruknęła z zadowoleniem i ukryła w swojej torbie, po czym zerknęła z uśmiechem na Morrigan, której pyszczek wręcz promieniował radością. — To będzie najbardziej szalona lemoniada w historii.
Zapach mięty.. jak to wytłumaczyć. — Zamyśliła się na chwilę. — Dla niektórych przypomina zapach porannej rosy w w zacienionym ogrodzie, gdy liście są jeszcze wilgotne, a słońce nie zdążyło wypalić woni zieleni.
Ale w pierwszej kolejności, znajdźmy strumień. — Stwierdziła.

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 22:55
autor: Saba
Wibracje ustały wraz z upadkiem Saby z drzewa, prosto na pyszczek. Nie pierwszy i nie ostatni raz, odkleił się i podskoczył, jakby sprężyną przytrzymany. Drugie lądowanie było o wiele lepsze i wcale nie wyglądał tak, jakby cokolwiek sobie z tego upadku zrobił. Ba, wręcz się cieszył, jak dziecko przy nowej, ulubionej zabawce.
— yaaaaaaaay! — Zatańczył w miejscu taniec-tuptaniec i zaczął wchłaniać przez futerko pomarańcze, których... wiele nie zebrał, umówmy się, bo koszyk zostawił na granicy lasu...
ALE!
Tyle wystarczy.
Podbiegł prędko do Morrigan, trzymając jedną z nich w buzi i zaświecił jej oczkami, by spróbowała! To-jest-POMARANCZA! I BYŁA ONA EPICKAAAAAAAAA

Tropikalna Dżungla

: 02 cze 2025, 23:27
autor: Fáyra
Samica przystanęła, gdy z drzew posypały się liście i pomarańczowe kulki, a za nimi — sam Saba. Upadek… może byłby dramatyczny, ale ta kulka radości zdawała się przeczyć grawitacji i zdrowemu rozsądkowi. Nawet ona, powściągliwa i z natury ostrożna, musiała się lekko zaśmiać pod nosem, kiedy zobaczyła, jak czarny stworek z triumfem przetacza się wprost do Morrigan, prezentując owoc niczym najcenniejszy dar. Samica odwróciła łeb w stronę Morrigan jak i Saby, który przyniósł jej owoc. Przyjrzała się błyszczącemu, lekko pękniętemu owocowi, który Saba trzymał w łapkach.
Czy właśnie takiej pomarańczy szukałeś, Pomarańczowy Rycerzu? — mruknęła z rozbawieniem, zerkając raz na Sabę, raz na Morrigan, której pysk niemal promieniał z zachwytu.
Zbliżyła nos do owocu i wciągnęła powietrze — a z nim całą esencję cytrusowej kwaśności, słodyczy i tropikalnego słońca zamkniętego w tej kulce. Zapach był intensywny, orzeźwiający, niemal musujący w nozdrzach. Zwróciła się do Saby z udawaną powagą:
Pozostaje nam jeszcze mięta, Pomarańczowy Rycerzu. Widziałeś może strumień? Albo dziki gąszcz paproci?
Unosząc łeb, zawęszyła, próbując wyłowić z gęstego, parnego powietrza nuty chłodu i wilgoci.
Hmmm… chyba w tamtą stronę — wskazała pyszczkiem na zachód, gdzie liście zdawały się drżeć od delikatniejszego powiewu. Ruszyła ostrożnie, czekając, czy ktoś do niej dołączy.

Tropikalna Dżungla

: 05 cze 2025, 17:32
autor: Morrigan
Spróbowała pomarańczy podarowanej przez Piłkę i na początku się skrzywiła bo gorzkie (skóra), a następnie znów wykrzywiła bo kwaśne (sok), a następnie oczy jej się zaświeciły bo słodycz wynagrodziła wszystko.
Przełknęła owocka i zamerdała ogonem, po czym liznęła Piłkę jęzorem w podziękowaniu.
EJ TO DOBRE BYŁO! Fajrant! Próbowałaś pomarańcza?! — Pobiegła za siostrzyczką, ciągnąc ją za końcówkę ogona niczym kurdupel za rękaw starszej osoby. No ale na misji byli, PO WODĘ!

Saba Fáyra

Tropikalna Dżungla

: 05 cze 2025, 18:39
autor: Fáyra
Samica parsknęła cicho, gdy poczuła, jak siostra chwyta ją za ogon i ciągnie niczym rozszalały podmuch wiatru. Zerknęła przez ramię z miną godną dumnych przodków Klanu Natury, jakby chciała powiedzieć: „Nie przystoi znachorce dawać się targać po dżungli”… ale uśmiech, który ukrywała w kąciku pyska, zdradził ją szybciej niż westchnienie.
Próbowałam. — Skinęła lekko łbem, jakby przyznanie się do tego było czymś zbyt beztroskim jak na tak poważną wyprawę. — I rzeczywiście... smakuje zaskakująco dobrze.
Zatrzymała się na chwilę, przesuwając łapą po paproci i zerkając na owoc, który jeszcze przed chwilą miała w pysku.
Chyba rozumiem, dlaczego Saba aż tak się postarał.
Po czym, już ciszej — jakby mówiąc tylko do Morrigan.
Ale musimy iść dalej. Szukamy teraz źródła wody, przy którym możemy znaleźć miętę. Więc.. dwie pieczenie na jednym ogniu.
Uniosła łeb, zawęszyła z uwagą, po czym ruszyła dalej w stronę zachodu, gdzie wcześniej zdawało się drżeć powietrze.
I... może znajdziemy jeszcze jedną pomarańczę. Tak na zapas. Dla Rycerza.
Zamerdała lekko ogonem, dając Morrigan znać, że nie zamierza już uciekać od tej chwili beztroski — nawet jeśli tylko na moment.
Saba , poradzisz sobie? Czy idziesz z nami? — Rzuciła jeszcze do czarnej Piłki.

Tropikalna Dżungla

: 05 cze 2025, 19:19
autor: Saba
Czy umiał być bardziej szczęśliwy? Być może, ale tylko wtedy, gdy mógł się dzielić swą radością z innymi! I nie inaczej było w tym przypadku, aż serduszko rosło jak oszlalałe, nie mógł tego kontrolować! Iiii chyba zaraz zejdzie-NIE! NIE MOŻE111
— Yay! Pomarańczowy rycerz! Saba musi dalej w drogę! Chłodna woda, motzno chłodna! Na północ, wziuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu... Wybiegł zawrotną siłą i prędkością, pozostawiając za sobą w krzakach idealnie wycięty kontur swojego ciała i tunel w podobnym stylu, pędząc na południe. Echo za nim się niosło i gdy wszyscy myśleli, że już zniknął, wrócił tą samą drogą, bo kto by się spodziewał, pomylił kierunki. Zrobił jeszcze pauzę, by pomachać wilczycom. — Papa! — I ruszył nad lodowiec, tak jak pierwotnie planował, po drodze zabierając koszyki ze składnikami na resztę lemoniady.

Koniec zbierania: Pomarańcze

/zt

Tropikalna Dżungla

: 05 cze 2025, 19:23
autor: Morrigan
Pomachała za szczęśliwą piłką i podążała za siostrzyczką, trzymając się jej ogona pyszczkiem i merdając własnym.
Po chwili to jej uszu dobiegł jakby szum i przystanęła, ciągnąc ogon Fajrantu.
Fo fam [to tam]? — Zapytała, wskazując łapką kierunek z którego było to słychać.

Tropikalna Dżungla

: 05 cze 2025, 19:30
autor: Fáyra
Fajrant przystanęła, gdy poczuła, że ogon znów został uwięziony w miękkim uścisku siostrzanej ciekawości. Obróciła głowę i spojrzała na Morrigan, której łapka wskazywała kierunek.
Fo fam? — powtórzyła z cichym śmiechem, po czym przymknęła na chwilę oczy i zawęszyła.
Tak. Wilgotne powietrze, chłodniejszy powiew, odgłos liści, które poruszały się z większą lekkością. Ktoś, kto znał las, wiedział, że to mogło oznaczać wodę.
Tam może być — powiedziała, już całkiem poważnie. — Ale żeby mieć pewność…
Zniżyła głowę, niemal dotykając pyskiem ziemi i zaczęła mówić spokojnym, pouczającym tonem, jakby zdradzała sekret natury.
Najpierw słuchasz czy liście szeleszczą inaczej. Woda lubi grać własną melodię. Potem wąchasz powietrze, bo woda sprawia, że zaczyna pachnieć jak.. chłodna zieleń. A na końcu — patrzysz, czy rośliny są grubsze, ciemniejsze, jakby więcej piły. —Wyprostowała się i uśmiechnęła do Morrigan z tajemniczym błyskiem w oku.
Sprawdź sama. — I zaczęła teatralnie węszyć w powietrzu, jakby zachęcając młodą do pójscia w jej ślady.