Strona 6 z 8

Tropikalna Dżungla

: 19 kwie 2025, 19:53
autor: Melvine
TU OPIS KUKU, -36 PŻ

W czasie, kiedy Varjo zajmował się Dalacori oraz córkami, Melvine skoncentrowała się na pozostałych. Sama nie czuła się najlepiej, jednak — jak zawsze — nie siebie stawiała na pierwszym klanie. Póki stała na łapach i czuła, że ma za sobą błogosławieństwo Ducha Puszczy, nie liczyła się w ogóle. Rozejrzała się po zebranych. I chociaż serce nakazało jej w pierwszej kolejności ruszyć do Mahzuna czuła, iż to nie on zebrał największe bęcki. Jednocześnie obawiała się, iż najmocniej poturbowany o pomoc nigdy nie poprosi.
Przystanęła i skoncentrowała się, chcąc poczuć wpływ magii Natury. Kiedy poczuła, że czuje jak wzbiera w niej energia, przytknęła przednią łapę lekko do trawy, pozwalając tej sile wniknąć w wilgotną glebę. Po chwili spomiędzy paproci zaczęły wychylać się rośliny do krajobrazu nijak nie pasujące. Zdawały się być niemalże wszędzie! Kwiaty o fioletowych kielichach, które wyrosły w tempie mocno przyspieszonym połyskując delikatnie, zaczęły rozchylać płatki, wypuszczając mgiełkę srebrzystego pyłu.
Ten ruszył ku rannym, szczelnie ich obejmując. Koncentrował się najgęściej na miejscach, w których doszło do urazu. Szara nie była w stanie "wyrosnąć" na raz tak wielu kwiatów, aby każdemu pomóc, bo dotąd nie działała na aż taką skalę. Wiedziała, że część zaleczyć będzie musiała w kolejnej turze. Wilki, wokół których zaczęła tańczyć pyłkowa mgiełka, poczuć mogli jej uzdrowicielski wpływ. Narządy przeszły przyspieszoną regenerację, kości zaczęły się zrastać a tkanki zasklepiać. Błogość, działająca pewnie nieco niczym narkotyk, rozlewała się po ciałach Naturzystów.


Profesja uzdrowiciela:
II poziom na Varjo (+40 pż, -30 energii)
I poziom na Riskikoi, Cressida i Fáyra , (+20 pż każdy, 3 x -20 energii)

Pozostali (Mahzun, reszta Varjo, Blizna i ew. Mekonops) w poniedziałek :3


mechanika

Tropikalna Dżungla

: 21 kwie 2025, 13:37
autor: Ammat
[ zbieranie ząb piranii]
[na kości wyszło 1]

Neffrea poprosiła go aby zdobył dla niej ząb piranii i bez mrugnięcia okiem wilk postanowił to zrealizować. Nie chciał się z tym ociągać ale dżungla była mocno zarośnięta i przedzieranie się nie należało do najłatwiejszych, pełno pnączy, krzaków, zielska i korzeni. Przedzierał się powoli, ciężko.

Tropikalna Dżungla

: 21 kwie 2025, 17:25
autor: Ammat
W końcu dotarł do środka dżungli gdzie płynęła dość spokojna płytka rzeczka. Woda była nieco mętna. Na szczęście było całkiem ciepło, słońce świeciło wysoko. Wilk wlazł niepewnie do wody, słyszał, że są tu piranie a on potrzebował zęba. Co powinien upolować jakąś piranie? W każdym razie wlazł do wody i zanurkował łbem by przeszukać wpierw dno rzeczki. Dużo glonów nieco przeszkadzało mu ale w końcu udało się znaleźć. Wokół niego pływały rybki ale na szczęście go nie atakowały.W końcu udało mu się znaleźć mały ząb piranii. Na początku myślał ze jakąs bedzie musiał upolować i wyrwać ale na szczęście taki zabieg był zbędny. Ciężkie mokre futro zrobilo się lekko loczkowate gdy wyszedł na ląd. Schował do torby i poczłapał ociekając w sobie znanym kierunku/zt

Tropikalna Dżungla

: 27 kwie 2025, 22:59
autor: Riskikoi
Riskikoi siedział nieco opodal, ciężko oddychając, choć starał się nie dać po sobie niczego poznać. Czuł jak ból pulsuje w żebrach po ciosie, jaki przyjął od bizona, ale póki trzymał się na łapach — milczał. W ciszy obserwował, jak Melvine skupia w sobie siły Natury, wywołując z ziemi obce, fioletowe kwiaty. Przymknął oczy, gdy delikatna mgiełka otoczyła go, przynosząc nieoczekiwaną ulgę. Ciepło rozlało się po ciele samca, niwelując część bólu i sztywności. Mimo to nie ruszył się z miejsca, pozwalając, by Natura dokończyła swoje dzieło. Wiedział, że część ran zostanie jeszcze na jakiś czas, lecz teraz… teraz mógł przynajmniej oddychać nie czując przeszywającego szarpania w boku. Wciąż nic nie mówił. Słowa wydawały się niepotrzebne, a wdzięczność — oczywista.

Tropikalna Dżungla

: 30 kwie 2025, 22:10
autor: Dalacori
Stała bez ruchu, drżąca, ze ściśniętym gardłem i pustką, która zdawała się ją od środka wypełniać jak zimna mgła. Nie uciekła od jego dotyku, jakby gdzieś pod tym wszystkim, co się właśnie wydarzyło, czuła że może mu zaufać. Starała się uspokoić oddech wsłuchując w rytmiczne słowa wypowiadane przez Znachora. Te słowa nie były dla niej zwykłą inkantacją. Nie znała ich, zupełnie ich nie rozumiała, ale one brzmiały jak coś znajomego. Brzmiały jak bezpieczeństwo. Coś, czego właśnie potrzebowała najbardziej pod słońcem. Zamknęła oczy, kiedy jego głos, cichy i łagodny, drgał jej tuż przy uchu, a pytanie, które wypowiedział, wwierciło się w nią z zadziwiającą czułością. Poczuła przypływ ciepła, które zdawało się otulać jej duszę, powoli rozlało się po jej boku. Czuła, jak mięśnie stopniowo się rozluźniają, jak napięcie opuszcza ciało, jak ból, jeszcze chwilę temu przeszywający każdy oddech, zaczyna zanikać. Z każdą chwilą oddychało się łatwiej, a krew przestawała pulsować w uszach. Ta fala niosła coś więcej niż tylko uzdrowienie, poczuła ją jak delikatne, kojące objęcia matki które wyrwały ją z koszmarnego snu i delikatnie kołysały uspokajając nerwy. Jak szczenię, które na moment znalazło się z powrotem w tym świecie, zanim jeszcze pojawiły się pytania o przynależność, o to, skąd pochodzi i kim naprawdę jest. W tej jednej chwili wszystko się wyciszyło. Nawet wspomnienie smaku krwi, które jeszcze niedawno paliło jej język i wbijało pazury w jej myśli, odsunęło się gdzieś dalej, jakby oddzielone cienką warstwą światła. A potem usłyszała pytanie. I choć nie padło głośno, nie miało w sobie presji, echo tych słów odbiło się od otaczających ich drzew i wróciło do niej wnikając głęboko do wnętrza, trafiając w milczący do tej pory punkt. Otworzyła oczy, powoli, jakby budziła się z długiego snu. Spojrzała przed siebie, nie do końca na Varjo , raczej przez niego — jakby jego obecność była mostem do czegoś niewidzialnego.
Tak... — Wyszeptała, a głos miała cichy, drgający, jak liść poruszany najlżejszym wiatrem. — Ale to nie tylko oddech. — Dodała bardzo zaskoczona tym odkryciem.
To jak jakby las przez chwilę mówił moim własnym głosem. Jak ktoś, kto mnie znał zanim ja siebie poznałam. — Zmarszczyła brwi nie będąc do końca pewną czy właściwie ubrała w słowa to, co chciała przekazać. Zadrżała lekko, a łzy spłynęły po jej policzkach bez ostrzeżenia, cicho i niemal niezauważalnie, jak rosa spływająca po płatkach kwiatu o poranku. Nie była pewna czy to z powodu tylu nagromadzonych w niej emocji, czy to wzruszenie spowodowane natchnieniem, którym obdarzył ją Manifest.
Dziękuję. — Szepnęła ukradkiem ocierając łzy.

Tropikalna Dżungla

: 02 maja 2025, 18:43
autor: Fáyra
Polowanie dobiegło końca, a w jej ciele powoli rozchodził się ból – nieprzyjemny, ale zasłużony. Fayra nie sądziła, że kiedykolwiek naprawdę zapoluje, a tym bardziej nie przypuszczała, że przyjdzie jej uczestniczyć w czymś tak wielkim. Wierzyła, że w grupie będzie łatwiej – i rzeczywiście było. Zwłaszcza gdy wspólnym wysiłkiem powalili bizona. Ogromnego, potężnego stwora, który jeszcze chwilę temu drżał od własnego gniewu, a teraz leżał martwy u ich łap. Patrzyła na jego ciało w milczeniu. To burzyło jej dotychczasowy światopogląd. Kiedy stała tak zamyślona, Melvine podeszła do niej i przywróciła jej siły – lekkim gestem, którego efektem było uczucie ciepła rozchodzące się po zmęczonych mięśniach. Dwadzieścia punktów życia – tak to się nazywało, choć brzmiało obco. Fayra uniosła wzrok i pokiwała głową.
Dziękuję… — wyszeptała.
Potem przysiadła i zaczęła się posilać. Słyszała, że właśnie tak to się robi – że mięso zdobyte wspólnym wysiłkiem smakuje inaczej. I faktycznie: smakowało. Było inne. Prawdziwe. Kiedy się najadła i nasyciła nie tylko ciało, ale i ducha, podniosła się bez słowa i wyszła.

/zt

Tropikalna Dżungla

: 06 maja 2025, 13:36
autor: Avena
Varjo pisze: Wysłuchawszy instrukcji Mahzuna, Varjo ruszył wraz z córką, okrążając bizona od jednej ze stron. Cisza, z jaką przemieszczał się wilk godna była prześlizgiwaniu się cienia. Bizon był naprawdę wielki, co jeszcze bardziej przyczyniało się do produkcji adrenaliny. Manifest, choć zawsze miał problemy z panowaniem nad sobą, na polowaniu nauczył się już, jak nie stracić życia. Odczekawszy hi6h0iR6HW tyle, ile powinien skoczył w kierunku zwierzyny, odcinając choć częściowo drogę ucieczki i rzucając się do jego gardła, aby go udusić lub po prostu rozpruć.
Przyszła w poszukiwaniu jajka, ponieważ odczuła potrzebę roztrzaskania go komuś na głowie.

Tropikalna Dżungla

: 06 maja 2025, 13:37
autor: Avena
Teraz już wiedziała, że się ich szuka, poprzednio trafiła na niego przez przypadek. Zanurzyła nos w trawę/krzaki/liany/niepotrzebne skreślić. Where are youuuu

Tropikalna Dżungla

: 06 maja 2025, 14:37
autor: Avena
O, jest. Schowała w futro i poszła w kierunku wzgórza, na którym znajdzie komu rozbić to jajko na łbie.
/zt

Tropikalna Dżungla

: 29 maja 2025, 9:44
autor: Mekonops
Mocno poobijany jakoś się odczołgał.

/zt.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 14:16
autor: Lestat
// zadanie na dzień dziecka///
[ zbieranie papai]

wilk już wiedział co chce stworzyć, będzie to idealna lemioniadka... wg jego własnego przepisu. Było jasno, słońce świeciło wysoko. Kochał ciepełko ale nie kiedy piecze i praży, coś na ochłodę na pewno się by przydało. Szedł sobie tropikami rozglądając się dookoła za owockiem .

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 17:55
autor: Lestat
Maszerował dziarsko szukając swojego pierwszego owocu na lemoniadę, ale nic nie było. W końcu znalazł jedno drzewo ale były jeszcze jakos nie takie jakie by chciał. Szukał więc dalej. W końcu znalazł jedno dorodne drzewko ! Zaczął się wspinać mozolnie na górę. I kiedy już sięgał okazało że że gałąź zaczęła się trząść.. I niestety miał takiego pecha że jego owcki spadły na dól. Zastanawiał się czy się zbyt mocno nie potłukły, ale to oznaczało że musiał zejść w dół a to było już trudniejsze niż pójście na górę. Wziął głęboki oddech i uśmiechnąl się krzywo. Schodził ostrożnie a pod koniec po prostu zjechał niczym strażak na rurze.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 18:17
autor: Lestat
W koncu kiedy był już na ziemi uśmiechnął się oglądając owocki. Połowa spokojnie się nadawała. Więc z sześciu owoców zabrał trzy, schował do torby i poszedł po resztę składnikow/zt

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 18:49
autor: Fáyra
[ wydobycie Morrigan — Gumijagody ]

Słońce prażyło, powietrze było gęste od zapachu kwiatów i wilgoci. Tropiki oddychały parą i śpiewem ptaków. Fayra przystanęła na skraju kolorowej polany, trzepocząc ogonem.
No to jesteśmy, Mała Odkrywczyni! — rzuciła z uśmiechem, zerkając przez ramię.
Morrigan , zmęczona drogą, już od jakiegoś czasu jechała na jej grzbiecie, wtulona w miękkie futro. Samica co kilka kroków podskakiwała, jakby niosła nie pasażera, a największy skarb świata.
Gumijagody, drżyjcie! — zawołała, parskając radośnie.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 19:00
autor: Morrigan
— Wcale nie jestem taka zmęczona, mogę już tuptać sama! — Powiedziała po chwili, unosząc pyszczek znad swojego, przynajmniej chwilowo, ulubionego rumaka. Była mięciutka! I sprawiła że Morrigan prawie zasnęła, ale no, mieli misję do wykonania!

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 19:11
autor: Fáyra
Fajrantowa zaśmiała się cicho, słysząc stanowczą deklarację Małej Bohaterki.
Oczywiście, że możesz, Mistrzyni Tuptania — powiedziała z powagą, kucając, by ułatwić zejście z grzbietu. — Ale wiesz… to nie byle jakie krzaki. One podobno ukrywają Gumijagody tylko przed tymi, którzy nie mają w sobie wystarczającej ilości tupania!
Zamrugała teatralnie.
Myślisz, że masz go w sobie dość, by je znaleźć? Rozglądaj się zatem.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 19:28
autor: Morrigan
Morrigan zatupała radośnie o podłoże i stanęła dumnie wyprostowana.
Mam w sobie dość tuptania! — Pokiwała pyszczkiem i zaczęła niuchać wokół, próbując złapać cierpki i słodki zapach. Poszła w stronę krzaków węsząc intensywnie i gdy wydawało jej się, że coś poczuła, poszła w tym kierunku.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 19:40
autor: Fáyra
Podążała za Morri, pozwalając jej prowadzić — w końcu Mała Tuptaczka miała teraz misję najwyższej wagi. Słodko-kwaśno-musującą. Szła kilka kroków za nią, uważnie rozglądając się po tropikalnym gąszczu. Oczy miała czujne, uszy poruszały się delikatnie w stronę każdego szelestu. Wilgoć unosiła się w powietrzu, a liście lśniły w słońcu, ale jak dotąd nie było śladów zagrożenia.

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 20:03
autor: Morrigan
Co prawda wilgoć sprawiała, że futerko Morri się zmierzwiło, i wywaliła jęzora bo trochę ciężko się oddychało, ALE tuptała uparcie, węsząc za zapachem, który znalazła... By potknąć się o wystający kamień i przekoziołkować w większe krzaki.
OOF!

Tropikalna Dżungla

: 01 cze 2025, 20:09
autor: Fáyra
Samica momentalnie zareagowała — uszy postawiły się czujnie, a łapy same ruszyły w stronę krzaków.
Morrigan?! — zawołała, przeciskając się za nią.
Wystawiła łeb między liście, zerkając na małą w kupce zieleni i piórek (bo oczywiście akurat tu musiały leżeć jakieś piórka).
No nie, przepadła w dziczy — powiedziała tonem dramatycznym, z szeroko otwartymi oczami. — Muszę zorganizować ekspedycję ratunkową! Ekspedycję... do krzaków!
I wskoczyła teatralnie za Morri, gotowa podnieść ją, otrzepać... i przy okazji sprawdzić, co tam w tych krzakach tak pachniało.