Strona 1 z 2
Śnieżny Las
: 15 sty 2025, 23:35
autor: Mistrz Gry
Dzikie i niedostępne krainy wiecznego śniegu toną w niemal całkowitej ciszy. Podobnie jest i z tym lasem. Wiekowe drzewa śpią pod okryciem ze śniegu. Słychać tu ciche trzaski kory ulegającej mrozom tu panującym. Gałęzie uginają się pod ciężarem białego puchu. Od czasu do czasu zdarza się, że któraś się ugnie zwalając z siebie całą białą kaskadę tańczących śnieżynek. Dzieje się tak także gdy zawieje wiatr, któremu akompaniuje skrzypienie drzew i krzewów. Poszycie leśne mimo że ukryte pod śniegiem, jest doskonałą kryjówką. Tu ziemia nie jest aż tak zmarznięta, a pomiędzy korzeniami drzew swe nory mają lisy i śnieżne zające. Nie słychać tu żadnego ptactwa. Czasami zapędzają się tu renifery w poszukiwaniu pożywienia. W czasie krótkiego lata te drzewa pięknie się zielenią i rozkwitają pełnią życia.
Sasuke
Śnieżny Las
: 02 lut 2025, 0:38
autor: Vaella
Walentynki: Tajfun
Polowania nie były moją mocną stroną. Noga przeszkadzała mi zachować ciszę, a zbyt długie przebywanie w towarzystwie suszonych ziół, alkoholu i innych specyfików, skutecznie upośledził mój węch. Nie mogę jednak całkowicie poddawać się, wysługując sługami. Wyruszyłam więc do lasu, by złapać choćby małą mysz. Kuśtykałam dzielnie przez zaspy, szukając dobrego miejsca na rozpoczęcie polowania.
Śnieżny Las
: 02 lut 2025, 19:48
autor: Tajfun
co było mocną stroną Tajfuna? W sumie to całkiem dobre pytanie, odkąd nawet latać nie potrafił, a teraz jeszcze przeżywał kryzys tożsamości. Wciąż jednak lubił spacerować sobie po wilczych krainach, zupełnie bez celu i pomysłu na siebie — to pomagało przewietrzyć umysł i czasem nawet wpadał na dobry pomysł albo na innego wilka. W sumie to drugie częściej.
I tak też było tym razem — pomiędzy otulonymi w śnieg drzewami, dostrzegł szarawą (chyba?) postać wilczycy. Nie mając dosłownie żadnych problemów ani barier przed zaczepianiem nieznajomych, pomachał do niej wesoło, tuptając bez ogródek zupełnie w jej stronę.
— Anemos. — zawołał wesoło, gdy był już wystarczająco blisko. Zaraz potem spojrzał w jakiś punkt uwieszony kilka metrów za nią w powietrzu.
— O, tobie też anemos! Jesteś wilczarem, prawda? Nie spotkałem cię wcześniej.
Jeśli Vaella odwróciła się by zobaczyć do kogo tak beztrosko zaczął memłać ozorem, mogła dostrzec bieluchną postać ze skrzydłami, która unosiła się w powietrzu niedaleko nich zbrojna w uśmiech typowy dla nicponi oraz kołczan pełen strzał i łuk. Dziwne wyposażenie dla wilczara, a różowawe akcenty w futrze też wyglądały na egzotyczny dobór kolorów, ale Tajfun w sumie nie znał się na wilczej modzie. On tylko kiedyś używał smakowych nawozów do uszu.
Śnieżny Las
: 03 lut 2025, 23:13
autor: Vaella
Nie wiedziałam na co patrzę. Gdy odwóciłam się, zobaczyłam, jak dwa wilki (chyba z klanu Natury, skoro jeden mógł latać?) ze sobą rozmawiają. By za chwilę jeden z nich mnie zaatakował? Zdziwiłam się, bo nie sądziłam, że wilki z klanu Natury atakują, a już na pewno nie łukami. Ale może i wiele się zmieniło w krainie, odkąd prawie nie opuszczam zamku. Gdziekolwiek strzała mnie trafiła, nie poczułam jej. Uznałam, że mnie minęła, więc rozejrzałam się na boki, ale nigdzie jej nie zobaczyłam. Dziwne.
Do czasu, gdy podniosłam łeb biały wilk zniknął. To było dziwne.
— Cz-cz-czy mogę prosić o-o-o pomoc? — podkuśtykałam w stronę wilka.
Był bardzo przystojny. Na tyle, że gdy spojrzał na mnie poczułam, jak serce mi ścisnęło. Zamurowało mnie na chwilę. Zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. — Chciałam c-c-coś upolować, ale... — zatrzymałam się. — A-a-ale jesteś przysto-o-ojny — wyrwało mi sie dokładnie to, co myślałam, przez cały czas.
Śnieżny Las
: 05 lut 2025, 21:16
autor: Tajfun
przez chwilę zrobił minę wybitnie skonfundowaną, gdy zobaczył, że nieznajomy wilczar po prostu zaczął celować w nieznajomą. Co jak co, ale było to wielce niesportowe, więc orkan zdążył jeszcze krzyknąć
— Ej!
a potem już tylko widział jak strzała trafia samicę.
— Nic ci nie jest? — zapytał, dalej nieco wstrząśnięty sytuacją zwłaszcza, że wilczyca kuśtykała. W następnej kolejności Tajfun poczuł jeszcze dziwne ukłucie w plecach, a potem następne — gdzieś w okolicach serducha — gdy spojrzał na nieznajomą po raz drugi.
W jego mózgu trzasnęło kilka trybików, gdy na ciemny pyszczek Tajfuna jednocześnie cisnął się jakiś głupi, bagatelizujący sytuację tekst, gdy równocześnie magia miłości próbowała obudzić tą bardziej racjonalną część jego osobowości — tą, którą dawno temu ukrył przed samym sobą.
Zamrugał kilkakroć. Można było niemal odnieść wrażenie, że pomiędzy mrugnięciami jego oczy przeskakują między maślanym rozmarzeniem, a czujnym troskliwym spojrzeniem. Wreszcie przy którymś mrugnięciu, zatrzymało się na tej drugiej opcji.
— Oh. — powiedział i natychmiast doskoczył do wadery, prawdopodobnie nawet nie słysząc komplementu. Oto była przed nim nieszczęsna niewiasta, która nie dość, że chwilę temu została ranna, to jeszcze wydawała się być po tym mocno wstrząśnięta. W życiu by teraz nie odebrał, że to za jego sprawą.
— Ależ oczywiście moja droga. — powiedział tonem dużo niższym niż ten, którym chwilę temu radośnie wywrzaskiwał do domniemanego wilczara. Teraz pobrzmiewała w nim troska i czułość — Nie chcesz się na mnie wesprzeć? Mówiłaś coś o polowaniu, czyżbyś była głodna? Może ci coś przyniosę?
Śnieżny Las
: 10 lut 2025, 2:36
autor: Vaella
Był taki szarmancki…
W mojej głowie zaczęło wodorach tysiące myśli. Skąd się tu wziął? Czy mnie śledził? Czy ja mu się… podobałam? Spojrzałam na niego jeszcze raz, próbując uchwycić jego spojrzenie. Wsparłam się niemal od razu na jego bok. Może powinnam była udawać przed nim twardzielkę. Pech chciał, że nią nigdy nie byłam, więc nie wiedziałam, jak to udawać.
Położyłam po sobie uszy spędzona.
— J-j-ja… jej-j-ja…
Vaella weź się w garść, bo zaraz Cię odejdzie.
— A-a- Ty b-b-byś zjadł? — zapytałam z zakłopotaniem nadzieją w głosie. Może mną nie wzgardzi. Na Cerbera, czemu on jest taki przystojny. Pewnie zaraz okaże się, że to jakiś mój brat czy inny kuzyn. No cóż, byłby przypał, ale nie takie rzeczy moja rodzina widziała.
Spojrzałam na Tajfuna, napawając się jego widokiem, póki ode mnie nie uciekł.
Śnieżny Las
: 14 lut 2025, 20:49
autor: Tajfun
w pewien sposób czuł się znów wyrwany ze swojej strefy komfortu — trochę jak ostatnio tam wtedy gdy szukali Dzikiego Remedium, a on poczuł zapach... Eh, wtedy przez chwile czuł się tak samo, jakby jego umysł został wyrwany z sielankowej bajki, gdzie wszystko jest kolorowe. Teraz było podobnie, tyle że miał wrażenie, jakby z jednej bajki trafił w drugą. I chociaż cichy głosik w jego umyśle — być może ten sam, który pomógł mu wcześniej tamten sielankowy świat wykreować — podpowiadał, że to bardzo zły pomysł, Tajfun naprawdę chyba zaczynał lubić tę nową bajkę bardziej...
Delikatnie podsunął jej skrzydło, na wypadek gdyby jednak chciała się na nim wesprzeć. Tak naprawdę nie miał najbledszego pojęcia jak powinno traktować się płeć przeciwną, ale jakoś instynktownie czuł co należało zrobić.
— Jeśli to propozycja wspólnego obiadu, to bardzo chętnie. — powiedział, posyłając jej najpiękniejszy uśmiech jaki potrafił świadomie przybrać — Mam na imię Tajfun. A ciebie jak mogę zwać, panienko?
Śnieżny Las
: 15 lut 2025, 1:21
autor: Vaella
Skrzydło? Czy ja dobrze widzę? Chętnie wsparłam się na nim, uważając by nie wyrwać... Ach, tak, Tajfunowi piór. Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź.
— T-t-to jak najbardziej jest pro-pro-propozycja o-o-obiadu — powiedziałam. Zdziwiłam się niemalże od razu tonem swojego głosu. Brzmiałam jak młoda, zakochana wilczyca! To było tak surrealistyczne, że aż jeszcze raz — tym razem dłużej — spojrzałam na wilka.
— Vaella — przedstawiłam się po chwili zbierania w sobie, by się nie zająknąć. Nie ma nic gorszego niż złe przedstawienie się. Coś doskonale o tym wiedziałam.
Rozejrzałam się i zaczęłam ciągnąć nosem.
— Z-z-zając — powiedziałam nieco zawiedziona. Nigdy ich nie potrafiłam dogonić — nie z tą nogą. Zasmuciło mnie to nieco. Naprawdę chciałam z Tajfunem zjeść akurat to mięso. Otrząsnęłam się jednak po chwili i wróciłam do węszenia. Nie poddam się tak szybko!
Śnieżny Las
: 22 lut 2025, 1:26
autor: Tajfun
prawdopodobnie właśnie przeżywał jeden z najpiękniejszych dni w swoim życiu. Nawet jeśli wilczyca obok niego wydawała się być trochę rozstrzęsiona, to nie mógł by być bardziej szczęśliwy, niż mogąc okazać jej pomoc. I chociaż strzała amora wiele wilków pchała do bardziej impulsywnych zachowań, on właśnie planował z nią wspólne chwile, wspólne dni, wspólne życie. Nie musiał jej "zdobyć", po prostu pewnego dnia miał stać się wybranym przez nią, a to czy mu się uda, zależało tylko od niego. Zamiast czuć ekscytację, czuł porażający spokój, który relaksował te części jego umysłu, o których już dawno zapomniał że były tak 'spięte'.
— Zając? Nie ma sprawy, zaraz na pewno jakiegoś znajdziemy. — powiedział tonem, który nie pozostawiał nawet cienia wątpliwości że jest to jedyne możliwe zakończenie. Domyślał się przy tym, że polowanie na tak szybkie zwierzę dla kulejącej Vaelli musiało być problemem. Nie wiedział czy zawsze miała problem z łapą czy zwichnęła ją chwilę temu, ale w tym stanie nie wyobrażał sobie by miała gonić za jakąkolwiek ofiarą. W życiu by jhej oczywiście tego nie powiedział, zresztą taka była jego rola by teraz jej w tym pomóc.
Widząc, że zaczęła węszyć, dołączył do niej w poszukiwaniu śladów. Znalezienie tropów nie było takie trudne, ino poruszali się nieco wolniej, bo samiec cały czas trzymał się blisko, by w razie czego mogła się na nim oprzeć. Gdy zobaczył znajome zajęcze ślady przez momencik jeszcze udawał że ich nie dostrzega. Wiedział, że w pościgu wilczyca raczej nie zabłyśnie, a bardzo chciał dać jej jakikolwiek powód by mogła choć odrobinę podbić swoją pewność siebie.
Śnieżny Las
: 11 kwie 2025, 21:44
autor: Hürrem
[zbieractwo : żywica]
Ostatni składnik jaki potrzebowała to żywica A gdzie znajdzie jak nie w lesie? Podśpiewując wesoło niczym dziewczynka z czerwonego kapturka ruszyła przez ciemny las
Śnieżny Las
: 11 kwie 2025, 23:43
autor: Hürrem
Zbierała zywice sobie do pojemnika z drzew. Była już trochę zmeczona ale cóż takie życko. To już ostatni składnik jakiego potrzebowała nie?
Śnieżny Las
: 11 kwie 2025, 23:52
autor: Hürrem
Zebrała żywice i schowała po czym wybyła w dalszą drogę /zt
Śnieżny Las
: 14 maja 2025, 13:54
autor: Vaelcarth
Wydobycie Czarna Paproć
Śnieg skrzypiał pod łapami, gdy Vael zagłębiał się w głąb Śnieżnego Lasu. Biała zasłona była niemal nieprzerwana, a powietrze lodowate jak ostrze. Większość roślin spała — zamarznięte, ukryte, jakby ich nigdy nie było. Ale on wiedział, że są tu miejsca, gdzie ziemia oddycha inaczej. Czarna Paproć — miała rosnąć tam, gdzie cień był głębszy od śniegu, a mrok nie ustępował nawet dniom.
Śnieżny Las
: 14 maja 2025, 14:03
autor: Vaelcarth
Między pokrytymi szronem korzeniami starego świerku coś przyciągnęło jego uwagę. Śnieg tam topniał szybciej, a ziemia była miękka, niemal wilgotna. Zsunął się niżej, ostrożnie. Czuł to — zapach żywej, surowej gleby. I wtedy ją dostrzegł. Delikatne, czarne liście rozchodziły się wachlarzem, nie pasując do reszty krajobrazu. Jak cień, który zapomniał się rozproszyć.
Śnieżny Las
: 14 maja 2025, 14:28
autor: Vaelcarth
Czarnofutry nie wypowiedział ani słowa. W Śnieżnym Lesie każde słowo zdawało się zbyt głośne. Pochylił się i przysunął łapę do korzenia. Z pomocą pazura podważył fragment ziemi, nie naruszając więcej, niż musiał. Paproć drżała lekko na wietrze, jakby wiedziała, że zostanie zabrana. Owinął ją ostrożnie w liść zebrany wcześniej — suchy, ale giętki. Spojrzał jeszcze raz na miejsce, które zdradziło mu swój sekret. Nie każdy cień jest chłodny. Nie każdy las śpi naprawdę. Następnie wrócił, skąd przybył.
/zt
Śnieżny Las
: 14 cze 2025, 11:49
autor: Esqea
ZDARZENIE II.
Jeszcze nic nie istniało. Cisza. Ciemność. Tylko migotliwe pulsowanie, delikatny rytm, jakby Wszechświat wstrzymał oddech. W tym bezczasie, gdzie nie było początku ani końca, pojawiło się coś – coś maleńkiego, niemal niewidocznego. Zlepek komórek, zrodzony z czegoś większego, nieskończenie tajemniczego. Tak narodziła się Esqea. Jeszcze nie miała kształtu, nie miała myśli, ale była. Komórki dzieliły się leniwie, powoli, jakby tańczyły pradawny taniec istnienia. W tej biologicznej symfonii nie było jeszcze barw, nie było uczuć. Tylko ciepło – łagodne, kołyszące, bezpieczne. Jak ramiona, choć żadnych ramion jeszcze nie znała. Każda cząstka jej bytu chłonęła to, co obce, a jednak znajome. Już w tej pierwszej chwili życia tliła się w niej iskra czegoś więcej – pamięci, która jeszcze nie miała głosu, ale była gotowa przemówić.
Śnieżny Las
: 14 cze 2025, 11:57
autor: Esqea
Komórki przestały być chaotycznym tańcem – zaczęły układać się w wzory, w strukturę, w plan. I wtedy stało się coś niezwykłego. Nagle – pierwszy puls. Maleńkie serce zabiło, niepewne, jakby samo było zaskoczone swoim istnieniem. Krew – jeszcze przezroczysta – zaczęła krążyć, a każdy jej impuls rozsiewał nowe życie. W tym rytmie pojawiło się pierwsze... przeczucie. Jakby odległe echo bicia innego serca, którego już nie ma. W jej nieuformowanym umyśle pojawił się cień wspomnienia. Zieleń łąki. Łapy z miękkim futrem. Skoki przez trawę. Serce, które kiedyś biło szybko, ze strachu, z ekscytacji, z radości – serce królika. Czy to była ona? A może tylko echo? Nie umiała jeszcze odpowiedzieć. Pulsował tylko rytm. I rosła. Kształtowała się. Coraz mniej chaotyczna, coraz bardziej... Esqea.
Śnieżny Las
: 14 cze 2025, 12:04
autor: Esqea
Wokół serca pojawiły się sieci – pajęczyny nerwów, które niczym korzenie drzewa zaczęły oplatać jej rosnące ciało. Nerwy rozciągały się, tworząc mapę doznań, ścieżki dla impulsów, które jeszcze nie nadeszły. Ale coś się zmieniało. W tej gęstniejącej strukturze zaczął tlić się szept. Nie słowa. Obrazy. Przebłyski. Skrzydła rozpostarte nad urwiskiem. Zimne powietrze pod piórami. Gwałtowny pik – nurkowanie w kierunku zdobyczy. Szpony. Krzyk. Wiatr, który znała tak dobrze, jakby była jego częścią. Orzeł. Była orłem. To wspomnienie było inne niż to o króliku. Bardziej intensywne. Więcej siły. Więcej samotności. A jednak – czy to znowu była ona? Czy to tylko kaprys pamięci, pozostałość duszy, która wciąż się formowała? Nerwy zaczęły reagować. Maleńkie mięśnie drgały nieświadomie. Ciało powoli zaczynało rozumieć, że ma znaczenie.
Śnieżny Las
: 14 cze 2025, 12:08
autor: Esqea
Zarodek stawał się czymś więcej. Organy już miały swoje miejsce, a nerwy – swoje cele. Ciało rosło. Głowa zaczęła się wyłaniać wyraźniej, z zarysem pyszczka, który już teraz zdradzał niecodzienne cechy: miejsce na wielkie oczy, szerokie nozdrza. Błękit pulsował w jej wnętrzu, jakby kolor ten był zaklęty w samej istocie jej istnienia. Zmieniająca się świadomość docierała do kolejnych wspomnień. Nocne przemierzanie pustyni na czterech łapach, dźwiganie ciężkiego ogona. Smoczy kształt, mądre spojrzenie, wiek, którego nie umiała określić. A potem znowu coś innego – lekkość ważki, iskrzenie skrzydeł. Zmienność. Wcielenie za wcieleniem, powracające echa dawnego „ja”, które nie zniknęło, a tylko przemieszczało się w czasie. Esqea nie miała jeszcze imienia. Ale czuła, że to nie będzie jej pierwsze. Że jest więcej niż to jedno życie.
Śnieżny Las
: 14 cze 2025, 12:40
autor: Esqea
Wszystko się zmieniło, gdy pierwszy dźwięk dotarł do jej rozwijających się uszu. Najpierw to był tylko rytm. Jak echo bębna z oddali. Serce matki. Biło potężnie, niestrudzenie, jak strażnik snu. A potem – inne odgłosy. Szmery, trzaski, przytłumione głosy. W jej umyśle rozlał się nagły chaos. Wszystko było nowe, a jednocześnie obce. Czuła, że świat nie zaczyna się w niej, ale gdzieś poza nią. Po raz pierwszy doznała niepokoju. Kim była? Czy miała wrócić do czegoś, czy może dopiero miała się narodzić naprawdę? Nagle coś miękkiego – ciepły ton, który przebił się przez wszystkie inne hałasy. Delikatny, melodyjny, kojący. Głos. Nie rozumiała jeszcze słów, ale wiedziała, że ten głos był... dla niej. Głos matki. Czułość w jego brzmieniu była jak obietnica. Nie musiała rozumieć. Wystarczyło, że był.