Strona 5 z 5

Strumień płynący przez las

: 27 maja 2025, 23:11
autor: Gressil
Pułapka na klan Ognia. Alfie się to spodoba.
Bo Gressilowi bardzo się spodobała sama myśl o tym. Co prawda żadnego pomysłu na pułapkę nie miał, ale sama myśl o niej sprawiała, że poprawiało mu się samopoczucie.
Wkrótce wstał, zostawił reszki pancernika i ruszył w kierunku klanowych terenów by dalej czuć się dobrze po rozmowie i napełnieniu brzucha. Jeśli Ammat z nim szedł, to utrzymywał jego tempo. /zt

Strumień płynący przez las

: 27 maja 2025, 23:53
autor: Ammat
właściwie ruszyl za Gressilem na tereny klanowe, nie miał już po co tutaj być/zt

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 10:51
autor: Vaelcarth
ZDARZENIE II "Wiosenne polowanie"
Szmer liści pod łapami przypominał mu o tym, że nie jest już tylko łowcą czy wędrowcem. Teraz był… posiadaczem jajek. Czy Potencjalnym opiekunem czegoś, co się wykluje. Choć nie ma na to szans, jeśli nie przygotuje tego procesu. Iskrzyk był prostszy, przemknęło mu przez myśl. Miał oczy, zęby, głos. Miał duszę, nawet jeśli poskręcaną i dziką. A teraz? Trzy nieruchome skorupy i setki pytań. Zbliżając się do strumienia, zwolnił kroku. Powietrze było wilgotne, przesiąknięte zapachem mchów i kamieni, a pomruk wody niósł w sobie spokój. Wilk przylgnął do ziemi, ostrożnie rozchylając łapą liście. Szukał śladów — może piór, może wgłębienia w ziemi, może ledwie zauważalnej ścieżki, prowadzącej do cudzego macierzyństwa.

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 10:57
autor: Vaelcarth
Zatrzymał się przy omszałym konarze, którego kora nasiąknięta była wilgocią. Kacze pióro. Maleńkie, niemal białe. Nie pasowało do ściółki. Zadarł łeb i powoli, bezszelestnie ruszył w stronę, z której pióro mogło się unieść na wietrze. Krok za krokiem — każda łapa stawiana ostrożnie, jakby las oddychał razem z nim. I wtedy dostrzegł to — wśród traw, tuż przy strumieniu, przy samym korzeniu rozłożystego drzewa. Gniazdo. Otwarte. Proste. Wplecione z suchych ździebeł i liści, ukryte tak, by tylko ktoś uważny mógł je wypatrzyć. A w środku — sześć jaj. Jasnokremowe, z drobnymi ciemniejszymi plamkami.

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 12:48
autor: Vaelcarth
Vael nie podszedł od razu. Usiadł w oddali, w cieniu, obserwując. Minęły długie minuty, zanim coś się poruszyło. Pojawiła się kaczka — ostrożna, czujna, obracająca łeb w jego stronę. Nie dostrzegła go, albo uznała za niegroźnego. Przykucnęła przy gnieździe, obracając się wokół niego, układając pióra, poprawiając źdźbła. Jej ruchy były spokojne, powtarzalne. Rytuał, którego celem była ochrona. Vael westchnął cicho.
To chyba nie wystarczy, żeby zrozumieć — mruknął. Ale coś w jego wnętrzu drgnęło. Przecież ta kacza matka nie mówiła do swoich jajek. A jednak... dbała.

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 12:53
autor: Vaelcarth
Podszedł bliżej dopiero wtedy, gdy ptak zniknął — zapewne do strumienia. Zbliżył się na tyle, by nie dotknąć, lecz przyjrzeć się dokładnie konstrukcji. Każdy kawałek gniazda był przemyślany. Mokre liście u spodu, suchsze wierzchnie warstwy. Zawinięte w kształt misy, otulające jajka z każdej strony.
Chroni przed chłodem. Przed wilgocią. Przed wiatrem.
Ile trzeba instynktu, żeby to wiedzieć? Ile trzeba czułości, żeby ułożyć to z precyzją? Vael przechylił łeb. A jego jajka? Leżały teraz w jaskini na kamieniu. Ot tak. Zrobiło mu się... głupio.

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 13:13
autor: Vaelcarth
Oddalając się od gniazda, Vael zatrzymał się na chwilę przy strumieniu. Zamoczył łapy, ochlapał nieco pysk, spojrzał w taflę wody.
Co ja robię? — zapytał swoje odbicie, szczerze zdziwiony. — Tropię ptaki, bo mam trzy jajka.
Parsknął śmiechem, ale był to śmiech zmęczonego wilka, który nie spodziewał się, że życie zaprowadzi go do takich zadań.
Następnym razem... może przyślą mi też kokon. Albo larwę. Żebym miał pełen pakiet.
Mimo to, gdzieś pod warstwą ironii, w jego sercu tliła się iskra opiekuńczości. Wstydliwa, ale prawdziwa.

Strumień płynący przez las

: 16 cze 2025, 13:25
autor: Vaelcarth
Podczas drogi zrywał suche źdźbła, pióra, mech. Nie, nie zamierzał zostać kaczką. Ale skoro miały się wykluć, to powinny mieć warunki lepsze niż naga skała. W jego głowie rodził się plan — cichy, instynktowny. Zbuduje im gniazdo. Opuścił więc tę część lasu i ruszył dalej, w poszukiwaniu innych gniazd. Skoro miał się stać opiekunem... to musiał wiedzieć, jak wygląda dom dla tych, którzy jeszcze nie mają ani łap, ani piór, ani głosu.
/zt