Strona 4 z 5
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 20:44
autor: Caitlyn
Caitlyn powitała skinieniem kolejno zebrane wilki; Neffreę, Asmodeusa i Threthona. Nie odzywała się jednak do nich. Szybko ruszyła przed siebie, koncentrując się na swoim zadaniu. Była łowczyną, tropicielką, wędrowniczką — węch i instynkt kierowały ją bezbłędnie w stronę potencjalnej ofiary...
Wilgotne powietrze niosło ze sobą mnogość zapachów, ale Caitlyn wyłowiła ten jeden, konkretny — bizona. Nie byle jakiego, lecz starego, doświadczonego byka, który zapewne stracił już dawną siłę i zręczność. Może kulał? Może odłączył się od stada? Takie sztuki stanowiły łatwiejszy cel, ale zarazem mogły okazać się najbardziej uparte w walce o życie.
Zatrzymała się w gęstych krzakach, wyostrzając zmysły. Słońce przebijało się przez korony drzew, rzucając ciepłe plamy światła na topniejącą ziemię. Wokół niej unosiła się woń mokrej gleby, wilgoci i zwierza. Zwierzyna była blisko.
Znieruchomiała...
Obserwowała bizona, który nieopodal przechadzał się wolno, co jakiś czas zatrzymując się, by skubać pierwsze wiosenne pędy. Był ogromny, jego ciemna sylwetka odcinała się na tle topniejącego śniegu i nagich pni drzew. Mimo wieku miał się na baczności — co chwila unosił głowę, marszcząc nozdrza i nasłuchując.
Caitlyn zerknęła w stronę, z której powinni nadejść pozostali. Miała nadzieję, że nie każą jej zbyt długo czekać — jeden wilk na tak wielkiego zwierza to zdecydowanie za mało. Gdyby w porę nie zjawiła się reszta, mogła stracić okazję do ataku. A to była rzadka okazja.
Skuliła się jeszcze bardziej, napinając mięśnie. Była gotowa. Teraz wystarczyło tylko czekać...
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 20:47
autor: Asmodeus
Podpalaniec również ruszył, w poszukiwaniu wiadomego — tropów... Nie pozwalał sobie na chwilę lenistwa, nie tym razem. Teraz był ABSOLUTNIE skupiony w znalezieniu tego, co potrzeba. CO MUSIAŁ...
Wzdrygnął się, sądząc, że znalazł to co trzeba.... JAKBY odchody? pokaleczone od rogów drzewa? To musiało być tam! Nie czekając więc — pognał w tamtym kierunku, lecz... Jedyne go znalazł to truchło, w wysokim stanie rozkładu — był to jeleń. Rogaty samiec zawrócił więc.
Cholera...
Szkoda, że nie był tropicielem. Przez chwilę żałował, nie?
Ale... Po jakimś czasie zrozumiał, że to nie jego nos odnajdzie ofiarę. Odszukał więc czerwoną wilczycę i chwilę później znalazł się u jej boku, obniżył się i legł opodal. Czekał na sygnał...
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 20:59
autor: Neffrea
Omiotła spojrzeniem zebranych. Zmrużyła delikatnie ślepia, kiedy na widoku pojawił się kompletnie jej obcy Threthon. Niedyskretnie omiotła go oceniającym spojrzeniem, prawdopodobnie oceniając, jak bardzo ruchable był. Poza nim skład zdziwił ją raczej średnio; może jedynie Asmodeusa się nie spodziewała. Skinęła lekko głową inkwizytorowi, spoglądając na jego baranie poroże. Uśmiechnęła się kącikiem mordy, przypominając sobie, jak w ramach drobnego pstryczka podarowała mu wosk do rogów. Jak się okazało — podarek się przydał, chyba, że brytan robił sobie z nie żarty. Zakołysała lekko ogonem, wracając spojrzeniem na Iskariota, zakładając jakoś niemal z automatu, że on przewodzi polowaniu. Poruszyła lekko uchem na uwagę nt. Lavida. Czy go w ogóle kojarzyła? Nie, nie bardzo. Kompletnie jej umknął. Widocznie nie był dość atrakcyjny (prawdopodobnie wyparła znajomość, bo był niewolnikiem, niemniej obecnie nie zdawała sobie z tego sprawy).
Na komendę rozpoczęcia łowów podniosła się i ruszyła przed siebie, odchodząc nieco od rzeki — na tyle, aby szmer wody nie zagłuszał jej za bardzo innych dźwięków, na które powinna być czujna. Krok za krokiem, cicho stawiając łapy coby śnieg nie skrzypiał pod naporem jej łap nazbyt mocno bądź błoto nie przelało się zbyt głośno. Ogon kołysał się miarowo, w rytm kolejnych kroków wilczycy. Błękitne spojrzenie niespiesznie, ale uważnie i zawzięcie, przemykało po kolejnych metrach okolicy, przeczesując starannie krzaki, lecz i pnie mijanych drzew i podłoże. Ślad bytności czegoś dużego (bo sądząc po składzie ekipy i ich ambicjach zdecydowanie nie zebrali się, żeby rozgonić stadko zajęcy) mógł znajdować się w zasadzie wszędzie. Kępki sierści, odchody, ślady zapachowe, mocz, feromony, hormony, hemoglobina — taka sytuacja. Uszy poruszały się raz po raz, łapiąc wszelkie tańczące w powietrzu dźwięki.
Cały czas starała się kontrolować, gdzie znajdowali się i co robili inni. Kiedy dojrzała więc, iż Caitlyn zamarła w bezruchu uznała, że prawdopodobnie coś dojrzała. Ruszyła powoli, najciszej jak umiała, ku niej. Przechyliła lekko mordę, dostrzegając rogatego.
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 21:01
autor: Threthon
Skupił się na polowaniu. Kiedy inne wilki ruszyły to naturalnie ruszył za nimi, trzymając łeb nisko przy ziemi. Szukał tropów. Węszył. Miał już przyjemność spotkać się z większym zwierzem, więc wiedział z czym to się je. Jeśli znowu dostanie kopa na klatę to wróci do polowania na zające i sarenki. Oddalił się od inkwizytora, żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzali, a wtedy też zauważył, że jedna z wader znalazła to czego szukali. Zbliżył się powoli, samemu trzymając się nisko na łapach i czekał. Mięśnie miał napięte jak struna, a wzrok wbity w bizona. Nie atakował pierwszy, oj nie.
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 22:05
autor: Iskariot
Stary Bizon leniwie maszeruje wzdłuż podmokłego brzegu rzeki, zostawiając głębokie ślady w nasiąkniętej wodą ziemi. Co jakiś czas zatrzymywał się, potrząsając masywną głową i ocierał bokiem o pobliskie drzewo, zrzucając zimowe futro. Chrapliwe parsknięcia unoszą kłęby pary w już nie aż tak chłodnym powietrzu, na razie spokojny, jeszcze nieświadomy zagrożenia. Skupiony był na skubaniu pierwszych pędów trawy i nasłuchiwaniu szumu rzeki, która zdaje się nieszkodliwie szemrać wśród topniejącego lodu. Na ciele widać wyraźnie odciśnięty ząb czasu, liczne blizny po mniej lub bardziej udanych walkach o samice podczas godów.
Niemal odruchowo pobiegł w stronę Caitlyn, dającej znać o znalezionej ofierze. Pomijając swą zazdrość o jej zdolności, gdy był już na miejscu, przyjrzał się sytuacji z ukrycia. Pierwsza emocja należała do kategorii lekko negatywnych, a wprost mówiąc- uczucie rozczarowania. To jest aż za łatwe, aż pokręcił głową, wybierając w niej sposób mordu. — Wy się z nim bawcie, ja dopilnuję, by nie uciekł. — Sprzedał reszcie swój plan w bardzo beznamiętny sposób. Lubił mordować, żeby nie było, ale to było o wiele za proste, a reszta też chciałaby się popisać (prawdopodobnie, tak przynajmniej myślał). Gdy wyłonił się z krzaków, uruchamiając Niewidzialność, pierwsze co zrobił, to poczekał, aż Bizon się schyli, by skubnąć młodej trawy i podszedł do nisko osadzonych ślepi, by wydrapać mu je swymi pazurami, splamionymi krwią niejednego wroga. Zaraz po tym Wyłączył niewidzialność i oddalił się na jakieś 2 metry, nastawiając się na uniki i kontrolę pozycji bestii, by utrzymać ją mniej więcej w obszarze znaleziska. Jeśli będzie musiał mu podciąć ścięgna, jak to zwykł ostatnio robić, tak też uczyni i da pole do popisu reszcie.
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 22:10
autor: Caitlyn
Caitlyn nie zamierzała zwlekać. Czas polowania to czas działania, a nie zawahania. Gdy tylko jej towarzysz odebrał bizonowi wzrok, wykorzystała moment oszołomienia. Zwierzę zawyło z bólu i wściekłości, wstrząsając potężnym cielskiem, lecz ona była już w ruchu – niczym cień, niczym błysk ostrza w ciemności.
Napięte mięśnie wyrzuciły ją do przodu. Skoczyła, wycelowała w najwrażliwsze miejsce. Wilcze kły i pazury nie były stworzone do jednorazowego zabicia tak ogromnej bestii – ale rozprucie jej brzucha, otwarcie ciała, wywołanie krwotoku i osłabienie? To było w jej mocy, ot co...
Sztylet 'krwista łza' rozdarł skórę i mięśnie z chirurgiczną precyzją. Ciepła krew chlusnęła na jej pysk i pierś, a wewnętrzności osunęły się z rozoranej jamy brzusznej, parując w chłodnym powietrzu. Bizon nie zginął natychmiast, jeszcze miał siłę, jeszcze nie poddał się śmierci.
Zawył. Jego kopyta zaryły się w miękką ziemię, poderwał się do desperackiej walki o życie. Olbrzymie rogi cięły powietrze w ślepym gniewie, nozdrza rozdęły się w krwawym parsknięciu.
Caitlyn już jednak nie było tam, gdzie uderzył. Odbiła się od ziemi i odskoczyła na bok, lądując miękko, gotowa do kolejnego skoku... bądź użycia mocy rangowej — z której nazbyt często korzystała, ale...
Jej tęczówki zalśniły żywym podnieceniem...
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 22:15
autor: Neffrea
Omiotła bizona pobieżnym spojrzeniem. Stare mięso bywało łykowate, niesprężyste, w ogólnym rozrachunku mniej smaczne, niż te należące do młodszego osobnika. Przez moment miała nadzieję, iż jednak poszukają czegoś innego — niemniej słowa Iskariota sprowadziły ją na ziemię. Machinalnie skinęła płytko czerepem, przyjmując do wiadomości, że dzisiaj na obiad nie będzie rozpieszczanie podniebienia. Jak to jednak mawiają: raz na wozie, raz nawozem.
Z drugiej strony mieli do czynienia z osobnikiem potencjalnie słabszym, aczkolwiek prawdopodobnie mocno doświadczonym. Pytanie czy dzisiaj silniejszym będzie słabość i zużycie związane z wiekiem, czy właśnie mnogość odbębnionych bitew oraz dziesiątki lat poświęconych na kształceniu swoich umiejętności. Odruchowo, nie odrywając wzroku od ofiary, zwilżyła wargi, na koniec również musnęła krańcem ozora czubek nosa. Czas działać. Na plotki przyjdzie czas. Gdzieś zniknął jej Iskariot. Och, proszę, czyżby więc wywodził się z drogi skrytobójców? Uśmiechneła się lekko. Stare, dobre czasy.
Ruszyła zaraz po Cailtyn, zginając ciało niczym sprężynę po to, żeby w kolejnym ruchu wyprostować je gwałtownie, mocno wybijając się zadnimi łapami. Rzuciła się w kierunku bizona w szaleńczym biegu, a kiedy znalazła się stosunkowo niedaleko — ponownie odbiła się łapami, tym razem jednak kierując cielsko nieco ku górze, by napaść stworzenie na bok opasłej szyi. Jej szczęki zacisnęły się na skórze, a łapy objęły ten region ciała bizona, coby ten miał nieco utrudnione zadanie zrzucenia z siebie intruza. Poprawiła ucisk zębów raz czy dwa, próbując zadać zwierzęciu jak najwięcej jak najdotkliwszych ran, szarpiąc nieco wręcz jakby w amoku skórę, mięśnie czy inne tkanki potworzyska.
Spokojna Rzeka
: 05 mar 2025, 22:37
autor: Asmodeus
Asmodeus widząc, że większość ich obecnego składu ruszyła — nie czekał zbyt długo. Rzucił się do walki z kopytnym królem puszczy, zaś w ruch po chwili już poszły jego ostre zęby... Później dołączyły się w wir tejże walki — Palce Yuosphee — Przyszpilił zmutowane skrzydła ich krańcami po bokach karku bizona (po drugiej stronie od Neffrei), zaś kły zatopił w boku jego karku, szukając tętnicy...
Chwilę później szarpnął za nią dla bizona boleśnie, chcąc by ten padł trupem jak najszybciej... Rogacz nie spodziewał się, że w tej walce cholera oberwie AŻ TAK mocno... Zaczął spijać posokę z otwartej rany, w której wciąż trzymał przydługie białe kły... Jego 'Palce' Wgłębiły się znaczniej, utrzymując wilka w pozycji.
Spokojna Rzeka
: 06 mar 2025, 11:17
autor: Threthon
Jako ostatni ruszył do ataku i rzucił się na bizona. Większość, jak nie wszyscy rzucili się do jego szyi, więc jemu zostało uderzyć w inne słabe punkty. Jak jego ulubiona słabizna. Bizon co prawda już ryczał i się wykrwawiał, ale zadawania bólu nigdy nie było za wiele, więc wbił zaraz pazury w jego wrażliwy bok. Zwierzę tylko jeszcze mocniej się szarpnęło, ale z taką ilością silnych wilków zbyt wielkich szans nie miał. Zwiadowca czuł w kościach, że długo to to polowanie nie potrwa. No i może nie oberwie mu się tak mocno jak na poprzednim polowaniu. Biorąc przykład z innych również postanowił posłużyć się swoim sztyletem, wykonując gładkie, ale za to głębokie cięcie na cielsku zwierzyny.
Spokojna Rzeka
: 06 mar 2025, 21:02
autor: Iskariot
Po niezbyt krótkiej szarpaninie Bizon walcząc o swoje życie, urządził wilkom go ujeżdżającymi rodeo, jakiego nigdy nie przeżyli, z czego Asmodeus oberwał najgorzej — Bo w trakcie szamotaniny róg bizona zarył o jego głowę na czole, oszałamiając go i rozrywając skórę, a krew zalała mu oczy. Neffrea i jej mutacje pomogły w utrzymaniu się na ofierze, choć mogła skończyć z mocno nadwyrężonymi mięśniami i wybitym barkiem w lewej łapie. W przeciwieństwie do niej, Threthon pofrunął kilka metrów dalej, miotany niczym lalka dziecka z autyzmem, kończąc na glebie z impaktem oraz polany sosem z błota, obity niczym schabowy, obdarty kamieniami i gałęziami. Niezliczona ilość siniaków i zadrapań nie będzie jednak stanowić poważnego zagrożenia dla życia i zdrowia, ale wizyta u uzdrowiciela nie zaszkodzi.
Bizon mimo doświadczenia i przeżycia wielu lat, nadal bał się śmierci, jak każde żywe zwierze. Podjął się próby ucieczki w losowym kierunku, którego już dostrzec nie umiał, który okazał się prowadzić przez rzekę.
Okrążał bizona w nie aż tak bezpiecznej odległości, głównie obierając pozycję naprzeciw jego głowy. Nie musiał się bać, że oberwie, ego jego służyło jako skuteczna tarcza przed wszelkimi obrażeniami od-zwierzęcymi, oraz krytyką innych (Ciężko uargumentować mechaniki po 30tym polowaniu). Zwinnie unikał rogów, gdy tylko miał się z nimi zetknąć. Po drodze starannie obserwował poczynania reszty łowców, próbując wyciągnąć cenne informacje: Jak oblegają zwierza, od której strony, w co celują, co szłoby zrobić lepiej etc. Jeśli jednak uzna (W co szczerze wątpił), że aktualna ekipa miałaby sobie nie poradzić, dobije byka.
I jak się okazało, skurczybyk spróbował uciec, a to było niedopuszczalne. Mknął prędko pod jego brzuch, ubarwił w szkarłacie swój grzbiet i Trującym bluszczem przeciął lewe-przednie ścięgno bestii, a drugie nadział, żeby zastanawiał się, co ma w nodze i co ma z tym zrobić, a co?
— A Ty gdzie? Leżeć! — Nim ten się przewrócił, czmychnął spod niego i wycofał się na tylne kopyta, by tym razem zębami i pazurami potraktować tamtejsze łączenia mięśni. Kolacja nigdzie nie ucieka, nie pod jego wachtą.
Spokojna Rzeka
: 06 mar 2025, 21:09
autor: Caitlyn
Caitlyn nie miała zamiaru pozostawać bierna, zwłaszcza widząc, że walka przybrała bardziej chaotyczny obrót. Jej towarzysze dostali solidne baty od wściekłego byka, ale nie zamierzała pozwolić, by to się przeciągało dłużej, niż było trzeba. Wilki polowały jako wataha, a jeśli jeden z nich upadał – reszta miała dokończyć dzieło...
Nie tracąc czasu, skupiła się. Mrok — czarnego ognia zaczął ją pochłaniać, języki magicznych płomieni lizały jej sierść, ale nie czuła bólu – to była jej moc, jej dar — umiejętność rangowa, ot co. A potem, w krótkiej chwili — znalazła się, gdzie indziej~
Caitlyn pojawiła się nagle w powietrzu, tuż nad bizonem. Z wysokości doskonale widziała jego potężny kark, napięte mięśnie, rozdzierający się bok i krew ściekającą na mokrą ziemię. Byk walczył jak opętany, instynkt podpowiadał mu, że jeśli nie spróbuje ucieczki, śmierć będzie nieunikniona...
Z całą siłą wbiła jedno ze swych dłuższych ostrzy w jego klatkę piersiową. Uderzenie było precyzyjne – celowała między żebra, licząc, że przebije jedno z płuc i wypełni je krwią. Starała się wbić głębiej, ale zwierzę — wciąż walczyło, wciąż próbowało ją z siebie strząsnąć... Bezskutecznie~
Bizon zaryczał, odrzucony brutalnym ciosem. Krew bulgotała w jego gardle, a powietrze wydostawało się przez nową ranę w płucach z głośnym świstem.
Caitlyn odskoczyła, lądując w bezpiecznej odległości, gotowa do następnego ruchu, ale już wiedziała – to nie ona zada ostatni cios. Byk był na skraju wytrzymałości i sił — ale wciąż walczył o siebie... Ostatnia chwila należała do kogoś innego.
Spokojna Rzeka
: 06 mar 2025, 21:11
autor: Asmodeus
Krew momentalnie zalała mu pole widzenia... KURW*~ Zaklął siarczyście, mimo bólu nie rezygnując z walki... Popędził z wściekłością na byka, lądując na jego pysku. Starał się odciąć mu łepetynę, zawadzając swtm sztyletem — ostrzem o jedną ze stron czerepu bizona.... Ależ był głupi... To pewnie będzie nieskuteczne, chyba, że ktoś się podłączy i z drugiej strony zahaczy swym ostrzem.
Wtem łeb uskoczy, niesiony siłą dwóch potężnych ciał — ich siły, bo czy ktoś był tu tak wielki i muskularny jak Asmodeus? Raczej nie...
Asmodeus ryczał ze wściekłości, nie panując nad swym słownictwem...
Po walce adrenalina opadnie i pozostanie kurew*ki ból...
Spokojna Rzeka
: 06 mar 2025, 23:40
autor: Neffrea
Starała się pilnować bizona i jednocześnie obserwować, co działo się z pobratymcami. Niestety, nie było to proste — jak zwykle, gdy dzieje się tak wiele w tak krótkim czasie. Próba skontrolowania stanu pozostałych członków stada skończyła się chwilową utratą koncentracji, co mogła srogo przepłacić. Na szczęście, w przeciwieństwie do niektórych tutaj, miała dość farta, by nie dostać przyspieszonego kursu latania, nie dostać rogiem, nie zostać zrzuconą i zadeptaną. Czuła rwanie w barku, czuła jak wiele wysiłku kosztuje ją utrzymanie cielska na ofierze. Wiedziała, iż gdy po walce adrenalina opadnie — prawdopodobnie nie będzie jej łatwo przemieszczać się, a już na pewno nie będzie tego robić płynnie i z gracją. Chociaż... To akurat niewiele zmieniało; była sporą samicą i elegancją dorównywała czołgowi.
Wierzyła, iż jest gotowa na wszystko. A jednak byk ją zwyczajnie zaskoczył, ruszając do ucieczki. Ledwo zipał, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Na szczęście, o dziwo, dość nieźle zgrała się z Iskariotem (pamiętała, iż Dowódca wspominał, że będzie pilnować, aby zwierz im nie nawiał) i gdy Zekhrizzyrral zjawił się w pobliżu — odskoczyła od bizona, na własnych warunkach. Syknęła podczas lądowania, kiedy do adrenalina rozpierająca żyły nie wystarczyła, coby dostatecznie znieczulić rzemieślniczkę.
— Sucz twoja mać — mruknęła w stronę kopytnego.
Jak się okazało — miała rację. Iskariot zgrabnie powalił zwierza, a zaraz potem dorwała go Caitlyn, dokonując na potworze tracheotomii o jakości, jakiej pozazdrościłby jej NFZ. Uszy rozdzierał jej krzyk Asmodeusa, ale nie był to najlepszy czas, by skupiać się na rogaczu. Asmo to twardy chłop, da sobie radę. Neff oblizała mordę, łapiąc pewnie za Żądełko. Mało zgranym susem (cholerny bark!) ruszyła ku ofierze, kierując ostrze sztyletu prosto w gardziel zwierzyny. Wbiła go w okolicę aorty, uśmiechając się z satysfakcją. Szarpnęła mocno, pozwalając kolcom Skorpiusa na dobre zadomowić się w tkankach paskudnie już osłabionego bizona, nim usunęła sztylet. Bizon zacharczał głośno, niemniej zalewająca go jucha zwiastowała szybką śmierć tegoż. Sama Neffrea chyba przegapiła ten moment; ostatnie tchnienie jej umknęło, niemniej skoncentrowana na gapieniu się w oczy ofiary rozkoszowała się tym, jak powoli gasło w nich życie.
BIZON ZDECHŁ.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 13:30
autor: Threthon
Szarpali się trochę z tym bizonem, który w czasie tej szamotaniny próbował jeszcze ucieczki. Jednak był on w takim stanie, że nawet jeśli by uciekł to za daleko by nie pobiegł. Jego krew lała się wszędzie dookoła. Zwierz był wręcz żywcem rozrywany z każdej strony. Przez podcięcie więzadeł nie był już nawet w stanie utrzymać się na nogach. Nie chcąc, aby wielkie cielsko spadło prosto na niego — odskoczył od zwierzyny, obserwując jak pozostali zakanczają jego żywot. Szybko im poszło. Bizon padł martwy, a on przysiadł na ziemi, żeby złapać oddech.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:20
autor: Iskariot
Koniec Polowania
Bizon Zdechł, to też wyżerka dla łowców się zacznie. Iska wytarł ostrze o futro byka i schował je w pochwę, po czym luźno rzucił do reszty sarkastycznym— Wszyscy cali? — bo wiedział, że poza Caitlyn każdy oberwał. — Weźcie sobie Rogi, nie potrzebuję ich. — Mógłby jeszcze wspomnieć, że mogą wziąć mięso i muszą odwiedzić uzdrowiciela, a ponad to, za tydzień kolejne polo... ale po co? Wylewność nie jest jego cechą, no chyba że przy swojej lubej, do której swoją drogą podlazł i chuchnął za uchem. — Wracamy? Wciaż czeka tam na nas ten łoś. — I bizon sprzed 3 dni. Głód chyba na diecie była, skoro tyle względnie świeżych zwłok nagromadził u siebie w leżu.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:23
autor: Caitlyn
Gdy Neffrea zadała ostatni cios, Caitlyn już wiedziała, że to koniec. Przez chwilę stała w milczeniu, obserwując, jak życie ulatuje z byka, a potem przeniosła wzrok na Iskariota.
Czerwona otrzepała futro z brudu i krwi, spoglądając jeszcze raz na martwego bizona. Łowy były udane, choć nie przebiegły tak gładko, jak mogła sobie tego życzyć. Wilki odniosły rany, ale ofiara była ich – a to się liczyło.
— To były owocne łowy, ale… Zbierajmy się. — Jej głos był spokojny, jakby nieco obojętny. Wykonała swoją część, a teraz nie miała powodu, by dłużej tu zostawać...
Pożegnała resztę krótkim skinieniem pyska, nie wdając się w zbędne rozmowy. Następnie obróciła się na pięcie i bezszelestnie oddaliła w las...
/zt.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:27
autor: Asmodeus
Taa...
Koniec łowów... A jego czerwone ślepia zalane jeszcze większą porcją szkarłatu.
Przetarł pysk, chcąc coś widzieć...
— To kogo leczę? — Beknął na cały głos i czekał na odpowiedź.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:29
autor: Iskariot
Dźwignął brew, gapiąc się na Asmo. — Zdążyłem zapomnieć, że jesteś uzdrowicielem. — Parsknął krótko. — Poskładaj ekipę i idźcie odpocząć, ja się zwijam. Veda. — I zniknął we własnym cieniu, do domu.
/zt
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:30
autor: Asmodeus
Odprowadził siwego gnoja wzrokiem i... Czekał.
Spokojna Rzeka
: 07 mar 2025, 22:30
autor: Threthon
I koniec. Zeżarł trochę mięsa bo szkoda, żeby się marnowało, po czym wrócił do Asmo.
— Mnie możesz naprawić, znowu. Usiadł z powrotem na tyłku i czekał, aż ten użyje tych swoich mocy.
Asmodeus