Strona 3 z 4

Fiołkowy Płaskowyż

: 10 mar 2025, 17:41
autor: Carvan
Carvan nie była co prawda tak silna jak Austre, ale była wielka, więc wypełniała z łatwością wszystkie pozostałe luki, tj. drogi ucieczki. Szybko dopadła do pierwszego lepszego uciekiniera i niczym niedźwiedź walnęła go łapą, posyłając tam skąd uciekał, serwując pozostałym podobne traktowanie. Jeden już myślał, że się jej wywinie ale zdołała chwycić go zębami i rzuciła go prosto pod łapy księciunia. Żodyn się nie przedostał. ŻODYN.

Fiołkowy Płaskowyż

: 13 mar 2025, 19:56
autor: Kreon
chwilkę poświęcił na podziwianie wilczej niedźwiedzicy, a raczej majestatu z jakim sprzedawała ciosy. Uznając, że tę część mają zaopiekowaną, ruszył bardziej ku centrum karawany, gdzie odnalazł wzrokiem Żyletę, która miała na swoim koncie już kilka powalonych. Posłał jej krótki uśmiech, a ponieważ wszyscy chętni do walki tutaj zostali już unieszkodliwieni, Kreon rozejrzał się po pozostałych. Kliku kuliło się jak przerażone szczeniaki, niektórych widział na horyzoncie jak uciekali. Dorwanie ich było kwestią czasu, więc samiec bardziej zainteresowany był tymi co zostali. Był przekonany, że część z tego to byli tylko kupcy, bo prawdopodobnie niewolnicy woleli by umrzeć uciekając niż liczyć na litość Chaotów (wiedzieli wszakże do czego są zdolni), ale kto wie, kto wie...
— Wracamy do domu. — powiedział spokojnie, może nawet łagodnie, do wszystkich w zasięgu słuchu — Pozbieracie swoich nieruchawych kolegów i pójdziecie za nami, prosto na tereny Klanu. Jeśli ktoś spróbuje uciec — naprawdę czuł się głupio, że musi to tłumaczyć, ale wierzył, że przynajmniej jednemu przejdzie to przez głowę — nadłożymy trochę czasu i urządzimy egzekucję na miejscu. I nie liczcie, że będzie to szybka egzekucja... — z tym akurat blefował, prawdopodobnie po prostu delikwenta zgarnęły by cienie, ale liczył na to, że po prostu ich nastraszy. Nie chciał by Żyleta musiała marnować więcej energii na tych heretyków. Przenoszenie ich wszystkich taki kawał drogi mogło by już trochę ją nadwyrężać, a potrzebował jej sił do większych celów. A ci tutaj mieli, jeszcze, zdrowe łapy, mogli pomóc.
— Na pewno macie jakieś sznury — mruknął zerkając na przenoszone towary — Rekwiruję te dobra w imieniu Inkwizycji i Klanu Cienia, jako zadośćuczynienie za próbę kradzieży, jakiej próbowaliście się dopuścić.
Szukając sznurów, zerkał okiem czy nie idą może pozostali. Zakładawszy, że się doczekał, rzucił teraz już do wszystkich
— Możecie sobie pozabierać pamiątki, te rzeczowe i te żywe też.

Austre

Fiołkowy Płaskowyż

: 16 mar 2025, 14:34
autor: Austre
Na swojej drodze Austre spotkał jeszcze jednego uciekiniera. Ten widocznie nie chciał walczyć i próbował uciekać, omijając brązowego samca za wszelką cenę, ale mu się nie udało. Docierając do Kreona i Żylety, Austre miał więc na koncie jednego trupa, a może nawet dwa, w zależności, czy ten pierwszy nieszczęśnik uderzony w skroń zdoła przeżyć.
— Już pozamiatane? — Zapytał, przystając nieopodal Wielkiego Inkwizytora i rozglądając się. Nie brzmiał na zbyt zawiedzionego, na pewno nie szykował się na jakąś wielką bijatykę. Został poproszony o pomoc, więc przede wszystkim chciał szybko rozwiązać sprawę i wrócić do swoich zajęć.
Wtedy też spojrzenie Austrego skrzyżowało się z wilczycą kulącą się wraz z innymi jej podobnymi. Miała dość jasne futro, coś pomiędzy złamaną bielą a kawą z mlekiem, oraz bardzo mocno niebieskie oczy, jak niebo w słoneczny dzień. Książę chwilę patrzył na nią, choć wilczyca natychmiast odwróciła wzrok. W końcu przestał, robiąc to z rozmysłem.
Zbliżył za to pysk do Kreona:
— Mogę ją sobie potem wziąć? — Zapytał bez krępacji, w ogóle nie siląc się na to, by określić swoje zamiary względem niewolnicy.

Carvan

Fiołkowy Płaskowyż

: 16 mar 2025, 20:21
autor: Żyleta
Wciąż czuła przyjemne ciepło wewnętrznego żaru, buzującego pod skórą po wysiłku walki. Cienie wokół niej opadały powoli, rozwiewając się, jakby syciły się jeszcze strachem wrogów. Wilczyca stała wyprostowana pośród ciał, obojętnie wodząc wzrokiem po tych, którzy kulili się w przerażeniu i tych, którzy padli już na dobre. Przez chwilę wydawało się, że strząśnie z siebie całą tę sytuację, jakby chciała pozbyć się wody z sierści, ale zanim to uczyniła, spojrzała na swoje zdobycze. Jeden wciąż leżał niemal nieruchomo, oplątany cienistymi więzami. Ten drugi zaś, oddychał jeszcze ciężko, lecz nie próbował się wyrywać. Nie traciła więcej czasu. Pewnym ruchem przyciągnęła Mestha za kark i szarpnięciem oraz z niewielką pomocą cieni postawiła go na łapy. Drżał cały, jakby jego umysł wciąż walczył z cienistymi omamami, lecz ona nie zwróciła na to większej uwagi. Drugiego spętała cienistymi więzami, zmuszając, by podążał za nią. Obaj zostali doprowadzeni przed oblicze Kreona.
— Wielki Inkwizytorze— Zwróciła się do niego z figlarnym błyskiem w oku, nie kryjąc dumy z wykonanej pracy. — Przyprowadzam dwóch, których postanowiłam oszczędzić. Na razie. — Przesunęła spojrzeniem po szarym niewolniku. Był silny, za silny, jak na zwykłego łazęgę.
— Ten udawał kupca, ale sądzę, że to gladiator. — Jej głos zabrzmiał chłodno, ale miała świadomość, że to może być cenny nabytek. Nie byle śmieć, który padnie po kilku dniach służby. Jeśli uda się im go złamać, być może będzie z niego jakiś pożytek. — Może nawet mam co do niego plany. — Uśmiechnęła się niemal radośnie spoglądając na zaorane bliznami ciało wilka. Krótkim ruchem łapy szarpnęła za cienisty łańcuch zmuszając drugiego jeńca do skrócenia dystansu między nim, a Kreonem.
— Ten... tego moglibyśmy podarować Bogom w prezencie. Czuję, że jego śmierć ich zadowoli. — Przechyliła głowę spoglądając w żółte ślepie białego wilka. Przez krótką chwilę przyglądała się Kreonowi, czekając na jego decyzję.

Carvan Austre

Fiołkowy Płaskowyż

: 24 mar 2025, 19:08
autor: Kreon
powitał Austrego skinieniem, które równocześnie stanowiło odpowiedź na jego pytanie. Zaraz też (gdy akurat jego brat obczajał potencjalne zdobycze) odwrócił spojrzenie na Żyletę, która już prowadziła dwóch pojmanych. Wysłuchał co miała do powiedzenia, i jej również skinął.
— Doskonale. — powiedział, a na jego pysk wywędrował paskudny uśmieszek, gdy zasugerowała złożenie jednego z nich jako ofiary. Może jednak te ucieczki były swego rodzaju zrządzeniem boskim, w końcu nie co dzień otrzymywali oni dary z żyć innych wilków.
— Myślę, że tak właśnie zrobimy.
Wtedy też jego brat zdecydował się go zaczepić. Jemu jedyne co miał do powiedzenia to
— Cała twoja. — nie zwracając nawet uwagi na to, jak nieszczęśnica zareaguje na fakt, że właściwie została przerzucona komuś jak towar.

Zebranie wszystkich wilków zajęło jeszcze kilka chwil, jednak przewaga sił była wystarczająca, by całość udało się gładko zagonić w karawanę powrotną. Co cenniejsze łupy Kreon zdecydował się zabrać razem z nimi, zaś kilku kupców, z których nie widział większego pożytku, po prostu zostawił, uprzednio uszkadzając ich łapy tak, by sami nie mieli szansy się pozbierać. Ich wciąż żywe ciała przetransportowali jeszcze na tereny rzadziej odwiedzane przez wilki, gdzie najprawdopodobniej za kilka dni zajmie się nimi robactwo.
Cała reszta bezpiecznie wróciła na tereny Klanu Cienia.

//zt

Austre Żyleta Carvan

Fiołkowy Płaskowyż

: 28 mar 2025, 9:07
autor: Ammat
[ zbieractwo: czarna paproć]
WIlk przybył do kniei urodzaju. Chciał zebrać tutaj paproć ale jak na złość po drodze nic nie było. Nawet zwykłej paproci. Dlatego dotarł aż tutaj. Czas na wspinaczkę ! Toteż zaczął się wspinać na płaskowyż, dużo było tu fiołków ale między nimi rosły też paprocie. Póki co same zielone ale był pewien że właśnie tu znajdzie odpowiednią której szuka. Zaczął się mocno przyglądać

Fiołkowy Płaskowyż

: 28 mar 2025, 9:43
autor: Ammat
W końcu znalazł czarną paprotkę która schowała się między dwoma kamieniami, musiał je najpierw odsunąć,a że był tęgi nie sprawiło mu to wiele problemów. Wyjął sierp i delikatnie jak umiał choć wprawy nie miał podciął paproć. Cieszył się że choć to poszło gładko w jego marnym życiu. Białas spakował szybciutko do torby. Trochę się w końcu naszukał !

Fiołkowy Płaskowyż

: 28 mar 2025, 9:48
autor: Ammat
Sprawdził jeszcze czy wszystko na swoim miejscu. Rozejrzał się dookoła i był zadowolony z tego wszystkiego co zdołał uzbierać, też czuł się przydatny dla klanu więc z uśmiechem na pysku po prostu ruszył dalej /zt

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 22:21
autor: Musta Yö
[polowanie — owca (26 18 30) — dorosła]

Musta: 40 43 45
Fenrárr: 30 20 5

Musta polowała bardzo rzadko — jakoś tak wyszło, że nie było to jej ulubione zajęcie, a zarówno tawerna jak i kuchnia pałacowa, często potrafiły zaspokoić większość jej potrzeb żywieniowych. Dzisiaj jednak najwyraźniej miało być inaczej. Samica usłyszała bowiem w pobliżu kuchni rozmowy, jakoby "niektórzy to już pewnie nawet zapomnieli jak się poluje, tak często do kuchni zaglądają" i jakby wywołana do odpowiedzi, miała ogromną potrzebę udowodnić, że jest inaczej.
Największy problem był z jej wielkością — nie powali niczego potężniejszego od zająca, a czy zająca dogoni to już inna sprawa. Nie mniej zdecydowała, że i tak najpierw musi jakiekolwiek tropy w ogóle znaleźć i z tym przekonaniem wyruszyła w drogę.
Pogoda była rześka, niebo czyste i rozgwieżdżone, a wiaterek lekki.

Fenrárr

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 22:24
autor: Fenrárr
Z cienia pobliskich drzew wyłoniła się sylwetka wilka — smukła, ale pełna charakterystycznego luzu. Jego kroki były miękkie, jakby stąpał po mechowej ściółce, choć ziemia pod łapami była twarda i lekko przymrożona, przynajmniej w tym miejscuz Kiedy dostrzegł Mustę, przystanął na moment, zmrużył oczy i uśmiechnął się kątem pyska.
Essa Milva. — rzucił swobodnie, jakby witał starą znajomą, choć równie dobrze mógł mówić do obcej. — Czyżby polowanie?
Zbliżył się parę kroków, bez śladu napięcia w sylwetce.
Coś konkretnego upatrzyłaś? — Zapytał, widząc jak węszy. — Fenrarr.

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 22:34
autor: Musta Yö
odrywając nos od trawy, uniosła łepek by odnaleźć wzorkiem wilka. Zamrugała krótko.
— Tak bardzo to widać? — zapytała. Nigdy nie obserwowała łowców, nie zdawała sobie też sprawy z tego jak sama wygląda właśnie teraz, rozglądając się za tropem.
— Essa milva — zreflektowała się moment później. Na kolejne pytanie zawahała się chwilę.
— Myślałam o jakimś szczurze albo może króliku — przyznała. I chociaż nie były to ambitne pomysły, Fenrárr raczej już na pierwszy rzut oka mógł odgadnąć dlaczego. Samotna wilczyca to jedno, ale Musta naprawdę nie grzeszyła wielkością.

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 22:43
autor: Fenrárr
Przyjrzał się jej uważnie, przez moment nic nie mówiąc. Jego wzrok prześlizgnął się po nosie przysypanym ziemią, po jej niepewnej sylwetce, po napięciu, które w niej siedziało.
Królik? Na niego trzeba mieć refleks, nie siłę. Skacze jak opętany, zmienia kierunek co kilka susów. A szczur… — spojrzał na nią z ukosa. — Brzmi jak coś, co wybiera się wtedy, kiedy nie chce się wrócić z pustym pyskiem.
Już miał dodać coś jeszcze, gdy przystanął. Zmarszczył brwi, pochylił się i przesunął łapą po ziemi.
Kopyta. — rzucił, węsząc lekko. — Owca, może dwie. Prowadzi na północ, w tamtą stronę.
Uniósł głowę i spojrzał na nią kątem oka.
Więc może chcesz coś większego niż królik? Zawsze możemy spróbować. Albo tylko zobaczyć, co zostawiły za sobą. Trop świeży.

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 23:04
autor: Musta Yö
— albo trochę sprytu — sprostowała — Można spróbować znaleźć wyjścia z nory, zatkać je i przepłoszyć. A przy ostatnim zostawić jakąś sieć czy coś.
Nie była pewna czy to własnie planuje zrobić, ale miała wrażenie, że poważnie już wyszła z wprawy i najlepiej będzie dostosować taktykę do tego co znajdzie... tyle że wyszło na to, że najwyraźniej on znalazł szybciej.
Spojrzała na wskazywane przez niego ślady, a potem na kierunek, w którym się oddalały.
— Możemy spróbować — powiedziała po namyśle, a potem rozjaśniła pyszczek uśmiechem — Dawno nie polowałam w grupie, mam nadzieje, że nie okaże się to problemem. — powiedziała pogodnie. Byłoby jej trochę głupio wystarszyć wilkowi znalezioną przez niego zwierzynę.
Ruszyła za śladami, uwazając by ich nie zadeptywać. Robiły się zresztą coraz bardziej wyraziste.
— Jak robimy gdy je znajdziemy? Mogę je przepłoszyć w naszą stronę. — szepnęła. Na otwartej przestrzeni łatwo było przynajmniej zauważyć, kiedy jeszcze można rozmawiać bez ryzyka ostrzeżenia ofiar.

Tymczasem w oddali widać już było spokojnie pasące się zwierzęta. Były nawet trzy, tylko jedna z nich jeszcze całkiem młoda, prawdopodobnie jeszcze z początku tego roku. Chłodny wieczór musiał być dla nich wybitnie przyjemny, bo wydawały się być absolutnie zrelaksowane.

Fenrárr

Fiołkowy Płaskowyż

: 07 maja 2025, 23:14
autor: Fenrárr
Przyjął jej słowa skinieniem łba, nie przerywając obserwacji. Wzrok zatrzymał na sylwetkach owiec — spokojnych, bezbronnych, zbyt pewnych, że nic im nie grozi.
Ta po lewej. Dorosła, ale coś z tylną nogą. Nie kuleje, ale stawia ją ostrożniej. — szepnął, cicho, ale pewnie. — Jeśli je pogonisz, skręcą w prawo. Tam grunt się obniża. Ustaw się lekko z lewej, ja zajmę drugą stronę. Zatniemy je pośrodku.
Odwrócił się do niej bokiem, gotów ruszyć. Zatrzymał się jeszcze na moment.
Tylko nie daj się podeptać. — Dodał tak na wszelki wypadek.

I zniknął w trawie.

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 18:45
autor: Musta Yö
bez problemu namierzyła ofiarę, o której mówił jej towarzysz. Czyżby noga owcy dopiero co wracała do pełni sprawności po jakimś uszkodzeniu?
Nie zastanawiała się nad tym jednak dłużej niż jakąś sekundę, którą zajęła Fenrarrowi pauza przed kolejnym szeptem. W odpowiedzi pewnie skinęła głową, ograniczając tym samym ilość słów, choć w dalszym ciągu owcom cieżko byłoby ich usłyszeć. Wiatr również wydawał się póki co sprzyjać łowcom.
Nie oglądając się już za migotem, pomknęła w lewo, korzystając z tego że miękka trawa i tak tłumi jej kroki. Oczywiście musiała być wciąż uważna na suche liście czy kamyczki, które gotowe były wpaść pod łapy jednak z jej 45cioma punktami czujności to wcale nie było takie trudne.
Owce prawdopodobnie zauważyły ją nieco wcześniej niż mogła by sobie tego życzyć, ale rzucając się do ucieczki i tak podążyły zgodnie z planem, oddalając się nieznacznie od Musty, za to szybko zbliżając się do Fenrarra. Szamanka — teraz już nie musząc się skradać — biegła ile sił w łapkach, próbując za nimi nadążyć. Wybrana przez nich owca faktycznie była najwolniejsza — w biegu jej noga nie była już tak oszczędzana, więc raz na jakiś czas ewidentnie załamywała się pod nią, spowalniając zwierzę.
Pozostawał jeszcze problem ataku — otóż Musta nie była raczej perfekcyjnym materiałem na wilczy taran, który po prostu przewrócił by zwierza. Starała się złapać paszczą za owcze udo, ale nawet gdy udawało się już zacisnąć na czymś pysk, była to głównie puchata wełna, która w następnym szarpnięciu wyrywała się jej z zębów, raniąc zwierzaka bardzo nieznacznie. Och, jaka szkoda, że nie była w stanie po prostu cisnąć w nią kulą lodu, jak to było kiedyś...

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 19:07
autor: Fenrárr
Wyłonił się z wysokiej trawy jak cień, kiedy owce z piskiem rzuciły się w paniczną ucieczkę — dokładnie tak, jak przewidział. Biegły, zbijając się w chaotyczną grupę, lecz on patrzył tylko na jedną. Na tę, która utykała. Dostrzegł, jak Musta wyskakuje zza wzgórza i próbuje ją złapać, lecz chwyta tylko kłębek wełny. Zwierz szarpnął się do przodu — ranny, lecz nie zatrzymany. Samiec nie przyspieszył gwałtownie. Nie musiał. Zbliżał się równym tempem, przewidując ruchy zwierzęcia, które w panice nie myślało logicznie. Wiedział, że za chwilę noga znów jej się podwinie. I wtedy zaatakuje. Był już przy niej. Zęby rozwarły się szeroko, błysnęły. Skoczył. Dosięgnął. Z impetem uderzył w bok zwierzęcia, wbijając kły w kark — nie z wściekłością, lecz precyzją. Owca zawyła, potknęła się, a on pociągnął ją do ziemi siłą swojego ciężaru. Ciało zwierzęcia szarpnęło się jeszcze raz, potem drugi... i znieruchomiało. Wilk zsunął się z niej powoli, ciężko oddychając. Jego bok unosił się rytmicznie, lecz nie wyglądał na zmęczonego — bardziej skupionego. Przesunął spojrzeniem po ranie, po skrwawionej sierści, po pękniętej równowadze chwili. Dopiero potem uniósł wzrok na Mustę, która nadbiegała.
Dobra robota. Poprowadziłaś ją idealnie — powiedział spokojnie, bez triumfu. Ot, stwierdzenie faktu. Zamilkł na chwilę, jakby oceniając sytuację. A potem, nieco ciszej:
Nie musimy tego dźwigać daleko. W cieniu tamtego klifu jest chłodno. Odpoczniemy i rozdzielimy mięso.
Nie zapytał, czy chce zjeść razem. Po prostu założył, że tak. Byli zespołem. Przynajmniej dziś.

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 20:04
autor: Musta Yö
gdy dobiegała, samiec właściwie dokończył już roboty. Czy czuła się rozczarowana, że climax polowania odbył się bez jej udziału? Niezupełnie, chociaż w pewien sposób jeśli chciała udowodnić, że dalej potrafi polować, to nie było to najlepsze rozwiniecie sytuacji. Z drugiej strony — dawno nie polowała, prawda? Chyba i tak nieźle jak na pierwszy raz.
Spojrzała na nieruchome już ciało, a potem na wskazywane przez wilka miejsce i skinęła głową. Tak zresztą chyba wilki normalnie robiły? Tak jej się wydawało, bo nie pamiętała juz kiedy ostatnio polowała z kimkolwiek.
— Dobry pomysł — powiedziała. Przez moment wilk mógł czuć lekkie drgnięcia magii dookoła owcy, ale zaraz rozmyły się one.
— Jednak za ciężka. — dodała z roztargnionym uśmiechem, po czym chwyciła za jedną z kończyn i zaczęła ciągnąc truchło w stronę cienia. Gdy udało im się dostarczyć zwierzynę w wybrane miejsce, Musta przyjrzała się jeszcze zakrwawionej owcy.
— Trochę szkoda takiej wełny. — powiedziała po chwili namysłu — Pewnie mogła by posłużyć przynajmniej za legowisko.

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 20:09
autor: Fenrárr
Spojrzał na nią z ukosa, kiedy rzuciła uwagę o wełnie. Z jego pyska jeszcze powoli spływała krew, ale spojrzenie miał czyste, lekko rozbawione.
Jeśli chcesz, możemy ją zebrać. — mruknął, zasiadając przy owcy i zaczynając rozdzielać mięso wprawnymi ruchami. — Na poduszki, na legowisko... na co tylko ci trzeba. Nie mam nic przeciwko luksusowi, jeśli nie przeszkadza w przetrwaniu.
Oderwał zębami kawał mięsa, ale zanim go połknął, rzucił jeszcze:
Chociaż... poduszka z owczej wełny. — uniósł brew i uśmiechnął się pod nosem. — Musiałabyś ją dobrze wyprać, zanim nie zaczniesz pachnieć jak pasterz.
Zamilkł na chwilę, spokojnie przeżuwając, po czym zerknął na nią raz jeszcze. Bardziej uważnie.
Dawno nie polowałaś, hm? Nie było źle. Brakowało ci tego?

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 20:50
autor: Musta Yö
mieszkając w okolicach uniwersytetu, przestała już pewne rzeczy odbierać jako coś niezwykłego, a używając pałacowych pokoi jako azylu bardzo zmieniła swoje pojęcie słowa "luksus". Na pewno nie oceniła by tak kawałka skóry pokrytej wełną.
Znajdując miejsce, gdzie mogła jeść nie przeszkadzając wilkowi.
— Nie używam poduszek — powiedziała, przełykając mięso — Myślałam raczej o legowisku dla szczenięcia, które znalazłam ostatnio. — wyjaśniła.
Na pytanie wilka musiała się chwilę zastanowić. Pewnie, było całkiem przyjemnie poczuć się znowu bardziej... wilczo. Ale czy brakowało jej?
— Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, więc chyba nie. — powiedziała powoli — Większość czasu spędzam w Księgozbiorze, szukając odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie może wymyślić moja głowa. To pochłania bardzo dużo czasu, więc takie rzeczy jak posiłki traktuję raczej jako konieczność. — "i często o nich zapominam" mogła by dodać, ale wolała to przemilczeć.

Fiołkowy Płaskowyż

: 08 maja 2025, 20:59
autor: Fenrárr
Słuchał jej w ciszy, z wolna przeżuwając kolejne kęsy. Zmarszczył nieco brwi, gdy wspomniała o szczenięciu, ale nie skomentował — wyglądał raczej, jakby zanotował to sobie w pamięci.
— Księgozbiór, hm? — mruknął w końcu. — Praktyczne miejsce. Ale nie zapominaj, że jesteś wilkiem. Nawet jeśli wolisz pytania od polowań.
Zerknął na nią jeszcze raz, może z nieco łagodniejszym spojrzeniem niż wcześniej. Potem wrócił do jedzenia, nie mówiąc już nic więcej, aż do momentu, gdy sam skończył i oblizał pysk.
Wstał powoli, przeciągając się krótko.
— Dzięki za pomoc. Może kiedyś znowu. — rzucił neutralnym tonem, ale bez chłodu.
Otrzepał łapy z brudu i odwrócił się, ruszając w stronę lasu. Zniknął pomiędzy drzewami bez większego hałasu, zostawiając ją z myślami i z pustym niebem nad głową.

/zt