Strona 3 z 5

Lodowiec

: 26 kwie 2025, 23:57
autor: Ammat
Ammat stwierdził że koniec tej zabawy i po prostu skręcił staruszce kark po czym wbił w szyję kły by zatopić w czerwonej, ciepłej krwi. Uśmiechnął się delikatnie gdy foką zatrzepotał ostatni spazm życia. Zdążyła jeszcze uderzyć płetą hurrem i najbliżej stojące wilki. Ale to było jej ostatnie tchnienie
————————————————————-polowanie zakończone sukcesem ——————————————————————

Lodowiec

: 26 kwie 2025, 23:59
autor: Hürrem
Niewolnica wbiła zęby w zad foczki i poczuła wypływającą krew. Lekko odsunęła się od zdobyczy, wiedziała że wpierw pierwszeństwo ma reszta, a ona na sam koniec. Westchnęła cicho.

Lodowiec

: 26 kwie 2025, 23:59
autor: Rivai
Rivai nie czekał. Gdy tylko zobaczył, jak Neffrea rusza za Babcią Foką, także skoczył, instynktownie próbując przeciąć jej drogę ucieczki. Naprężył mięśnie, pazury zgrzytnęły o lód, ale nie zwalniał — wręcz przeciwnie. Zarejestrował, jak Neffrea sięga po sztylet i rani fokę — lekko, ostrożnie, nie na śmierć. Wiedział, o co chodziło — skóra była cenna. Ale foka wiła się teraz jeszcze bardziej chaotycznie, a krwawiące zwierzę było trudniejsze do okiełznania. Przymknął oczy na ułamek sekundy, potem odbił się od lodu i rzucił na bok staruszki, by ją przewrócić.
— Trzymaj ją! — warknął krótko do Ammata, który już z nią szarpał.
Sam doskoczył od drugiej strony, pazurami próbując wbić się w tłustą, śliską skórę zwierzęcia i przytrzymać ją w miejscu. Jeśli uda się unieruchomić foczkę, mogli skończyć robotę szybko — i bez większych strat i tak się stało.

Lodowiec

: 27 kwie 2025, 21:36
autor: Ammat
Kiedy foczka nie żyła, ammat Zabrał tłuszcz foczki, resztę zostawił.
— dziękuję wszystkim za polowanie, było niemal rewelacyjnie — mruknął i rzekł — Veda — bo nie miał tu już nic do roboty /zt

Lodowiec

: 28 kwie 2025, 19:07
autor: Amaruq
Podszedł do foki. Zebranie tłuszczu odsłoniło nieco smacznych organów, więc wyrwał sobie kawał mięsa i odbiegł, jakby nie chciał spędzać więcej czasu z kimś z zebranych. Raczej wiadomo, z kim konkretnie...

[ zt. ]

Lodowiec

: 04 maja 2025, 20:39
autor: Vaelcarth
Polowanie na foka(dorosły — 5, III).
Foka: s: 20/ zr: 5/ cz: 35

Vaelcarth: s: 20 / zr: 35 / cz: 30
  • obrażenia: -14 PŻ
  • zbieractwo: brak
Averill: s: 30/ zr: 30/ cz: 25
  • obrażenia: -16 PŻ
  • zbieractwo: tłuszcz foki
SUMA: s:50 / zr: 65 / cz: 55
Biały lód trzeszczał pod łapami, gdy Vael wspiął się ostrożnie po postrzępionych brzegach lodowca. Jego ciemne futro odcinało się wyraźnie na tle wszechobecnej bieli, a para unosiła się z nozdrzy przy każdym spokojnym, miarowym oddechu. Chłód był tu bardziej dotkliwy niż na południu, ale wilkowi to nie przeszkadzało — lubił taką surowość. Nie było tu miejsca na słabość, na złudzenia. Tylko wiatr, śnieg i instynkt. Dotarł na szczyt, gdzie roztaczał się widok na zamarznięty świat. Daleko w dole lśniły zaspy, gdzieniegdzie widać było czarne plamki — porzucone skały lub może coś, co się poruszyło. Czekał. Usiadł, ogonem omiatając śnieg, i rozejrzał się po okolicy. W świetle wieczoru lód miał barwę zgaszonego błękitu, niemal eteryczną. Jego spojrzenie padło na grotę u stóp lodowca, a potem znów wzniosło się ku horyzontowi. Był tu pierwszy — jak zwykle. Umówili się z Averillem na wspólne polowanie, a Vael pojawił się wcześniej, by ocenić teren. Czegoś szukał — może świeżych śladów, może oznak obecności ofiary. Może potwierdzenia, że polowanie będzie warte wysiłku.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 20:46
autor: Averill
Tuż z drugiej strony lodowca wychynął brązowy, rudawy pysk. Kroki miał ciche, wolne i delikatne. Wilk z wielką uwagą lustrował otoczenie. Był głodny to fakt, miał ochotę na dużą, soczystą foczkę. Jego futro nie było zbytnio przystosowane do mniejszych temperatur, wolał ciepło i ogień ale cóż... dziś padło na polowanie wśród jasnego lodu. Wiał mocny wiatr podwiewając futro samcowi. Już w oddali zobaczył towarzysza niedoli — Vaela. Nawet się ucieszył. Jakoś zrobiło mu się od razu cieplej w serduszku. Ostatnio coraz więcej z tym wilkiem wyruszał na łowy. Może, dzięki temu zacieśnią jeszcze bardziej więź? W końcu polowanie bark w bark jednoczy, nie rujnuje.
— Salve ! — machnął łapą i podtruchtał szybciutko by nie tracić czasu. Miał uśmiechnięty wyraz pyska jak to on miał w zwyczaju. Żywiołowość to było coś co nieco odróżniało go od reszty wilków. Najprawdopodobniej mial to po ojcu, poza tym lubił się zaprzyjaźniać z wilkami. Niezależnie skąd pochodziły i kim były.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 20:52
autor: Vaelcarth
Gdy śnieg zadrżał pod nowymi łapami, Vael odwrócił głowę. Przez moment nic nie powiedział — tylko przyjrzał się zbliżającemu się sylwetce, której ruda sierść kontrastowała z zimną bielą otoczenia niemal równie wyraźnie jak jego własna. Skinął Averillowi głową na powitanie, a w kąciku pyska zagościł ledwo dostrzegalny cień uśmiechu.
Wyróżniamy się tu jak krew na śniegu — mruknął nisko, zerkając z ukosa na przyjaciela. — Będzie trzeba sprytem nadrobić to, czego brak nam w kamuflażu.
Powoli podniósł się i ruszył bokiem ku niższemu poziomowi lodowca, gdzie wiatr nieco cichł, a ściany lodowe dawały złudzenie osłony. Musieli się poruszać ostrożnie — foki były czujne i płochliwe, a każde zbędne poruszenie mogło je ostrzec. Spojrzał Averillowi w oczy.
Tylko ostrożnie. Śnieg niesie dźwięki. A my jesteśmy wrogo widoczni.
Bez czekania ruszył dalej, przyklejając się do cienistego załomu lodu. Stąpał miękko, z głową nisko, a oczy badały każdy szczegół zamarzniętego terenu przed nim. Jego nozdrza poruszały się mimowolnie, próbując złapać jakikolwiek trop.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:01
autor: Averill
— to prawda, bardziej chyba się nie da — kąciki ust uniosły się w żartobliwym uśmiechu bo to był taki fun fact. Skinął głową i nie czekając na zaproszenie i podziękowania czy jakieś aplauzy ruszył przed siebie w jakiejś odległości od czarnofutrego. Pysk zniżył nieco niżej i wziął głęboki oddech. Czuł nikły ślad wilków ale nie mógł określić jakich, najprawdopodobniej również polowały na foczki. Można było się domyśleć. W końcu jednak poczuł nikły zapach ryb — ale był to fałszywy alarm bo to tylko jakiś ptasior z rybą w mordzie. W sumie nigdy nie polował na foki więc nie do końca wiedział jak one pachną. W końcu energicznie machnął ogonem i pyskiem wskazał jakiś kierunek. Wydawało mu się że ten nieznany zapach mógł należeć właśnie do ich ofiary i po kilku susach wcale się nie pomylił.
Na jednym z lodowych jakby wysepek, mini lodowcu leżały sobie foczki. Małe duże — do wyboru do koloru. Był tylko jeden problem — byly dość blisko wody, a jak spitolą do wody, nie oszukujmy się, wtedy nie mieliby z Vaelem szans.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:19
autor: Vaelcarth
Vael dostrzegł gest Averilla — to ledwie skinienie pyskiem, ale wystarczyło. Zmrużył oczy, wyłapując kierunek, który rudzielec wskazywał. Rzeczywiście — na nieco niższym poziomie lodowca, wśród lodowych płyt i białych zasp, leżały sobie foki. Kilka większych, pewnie dorosłych, i dwie młode — być może tegoroczne. Ale nie to było najistotniejsze. Problem był inny: były zdecydowanie za blisko krawędzi. Wystarczy jeden alarmowy dźwięk, a wszystkie zsuną się do wody i tyle z polowania. Czarny wilk skurczył się przy ziemi, pozwalając śniegowi przykleić się do jego boków. Nie był stworzony do takiego terenu, ale znał zasady. Liczy się ruch, nie kolor. Skupił się na ukształtowaniu terenu — lodowe uskoki, połupane zaspy, cień rzucany przez bryły śniegu. To była ich jedyna przewaga. Spojrzał na Averilla. Jeśli rudzielec będzie ich okrążał od strony zawietrznej i zepchnie je lekko w bok… może, może… Wilk powoli przesunął się niżej, aż poczuł chłód lodowej warstwy pod łapami. Wykorzystał cień wysokiej, popękanej ściany lodu i wyślizgnął się bliżej, centymetr po centymetrze. Oparł ciężar ciała na tylne łapy. Wstrzymał oddech. Jeszcze kilka susów, jeszcze trochę… i będą mieli jedną z nich na muszce. Ale tylko jeden błąd mógł wszystko przekreślić.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:25
autor: Averill
Wiedział, że skinienie pyska wystarczy, bo oni już nie raz posługiwali się bez słów, lecz samymi gestami. Wilk przypatrywał się czarnofutremu ale już tylko zerknięcie, dało mu wiadomość. Rudy wiedział co ma robić. Ugiął łapy i powoli, mozolnie, bezszelestnie na tyle ile się dało ruszył od strony zawietrznej by nieco odgonić foczki od wody. Miał tylko jedną szansę. Jeśli uciekną to nic z tego nie bedzie. A na porażkę nie mogł sobie pozwolić. Oblizał nos i w końcu wysunął się szybkim susem wskakując w linię między stadem a wodą. Na cieniutkiej granicy, jedna z młodych jakimś cudem zdążyła umknąć w toń, ale jedna z dużych fok wybrała zły kierunek — przeciwny do wody chcąc się ratować od rudzielca i to był jej błąd.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:33
autor: Vaelcarth
Vael tylko czekał na moment, w którym wszystko przyspieszy — i oto nadszedł. Ruch rudego był idealnie wycelowany, dokładnie tak, jak przewidywał. Widział, jak jedna z młodych zniknęła w wodzie, a druga, większa foka rzuciła się w desperacji… prosto w jego stronę. Czarny wilk nie zawahał się nawet przez ułamek sekundy. Zerwał się z miejsca z siłą i precyzją drapieżnika. Śnieg i lód prysnął spod łap, a powietrze przecięło ostre westchnienie ruchu. Foka była szybka — jej ciało toczyło się po śniegu w rozpaczliwym poślizgu, ale nie miała szans. Jego sylwetka w jednej chwili zawisła nad nią, a potem opadła — ciężar i pazury przygwoździły ją do lodu. Nie marnował czasu. Jedno, mocne ugryzienie w szyję zakończyło sprawę. Bez niepotrzebnego okrucieństwa, bez wahania. Kiedy ciało foki zwiotczało, Vael uniósł pysk, oddychając głęboko. Potem spojrzał w stronę Averilla i uniósł łuk brwi.
Chyba obiad gotowy. — rzucił półgłosem, przesuwając się nieco w bok, by rudzielec również miał dostęp do zdobyczy.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:40
autor: Averill
Doskoczył do foki która zdążyła przywalić mu z ogona ale szybko dosyć zwiotczała. Uśmiechnął cię delikatnie, wyjął nóż, całkiem ostry i ostrożnie naciął. Coraz lepszy był w oprawianiu tego wszystkiego. W każdym razie kilka ruchów łapą i podał całkiem nieźle oskrobaną skórę Vaelowi.
— może ci się przyda na mocny rzemień czy na coś — odparł a sam wyciął sobie tłuszcz foczki. A kiedy już surowce zostały zebrane odgryzł kawałek mięcha żując powoli w ryju. Trochę mięsa zakosił do ususzenia.

Lodowiec

: 04 maja 2025, 21:44
autor: Vaelcarth
Obserwował, jak samiec z pewną dozą śmiałości skórował martwe zwierzę. Bez słowa przyjął podaną mu przez rudowłosego skórę — szkoda by było, gdyby się zmarnowała. Potem, w ciszy, zabrał się do posiłku, delektując się ciepłem świeżego mięsa na mroźnym tle lodowca.
Dzięki za polowanie — rzucił spokojnie, gdy skończyli. Kiwnął łbem z uznaniem, po czym bez zbędnych ceremonii ruszył w stronę ciemności.
Do zobaczenia — dodał jeszcze przez ramię, zanim jego sylwetka zniknęła w czerni nocy.

[ wydobycie skóra ]

/zt

Lodowiec

: 04 maja 2025, 22:36
autor: Averill
Zabrał tłuszcz, zjadł, zabrał na zapas do ususzenia, to co zostalo z resztek. Wyciągnął się i wybył stąd. Polowanie zakończone sukcesem, był zadowolony z tego /zt

Lodowiec

: 23 maja 2025, 19:32
autor: Vaelcarth
Polowanie na foka(dorosły — 5, III).
Foka: s: 20/ zr: 5/ cz: 35

Vaelcarth: s: 50 / zr: 45 / cz: 40
  • obrażenia: -PŻ
  • zbieractwo: tłuszcz foki
Averill: s: 60 / zr: 10 / cz: 35
  • obrażenia: -PŻ
  • zbieractwo:
SUMA: s:110/ zr: 55/ cz: 75
Lód znowuż cicho trzeszczał pod łapami, gdy Vael wspinał się na grzbiet lodowca. Jego sylwetka rysowała się wyraźnie na tle bieli, a każdy oddech niósł ze sobą smugę pary. Było tu surowo, cicho — tak jak lubił. Żadnych śladów. Jeszcze. Zatrzymał się na szczycie. Daleko w dole rozciągał się lodowy świat — niemal nierzeczywisty w wieczornym świetle. Umówili się ponownie w tym samym miejscu z Averillem na polowanie, ale jak zwykle to Vael zjawił się pierwszy. Kto by się spodziewał. Lubił rozejrzeć się wcześniej. Standardowo sprawdzał na nowo teren. Usiadł, wbijając spojrzenie w pustkę. Gdzieś tam musiała być zdobycz. W tej ciszy każdy szelest miał znaczenie — nawet ten, który zwiastował nadchodzącego towarzysza.

Lodowiec

: 23 maja 2025, 19:43
autor: Averill
Lód znowu pojawił się pod jego łapami, wilk szedł powoli, ostrożnie by nie przewrócić się na tym śliskim podłożu. Rudawo- biały samiec pojawił się w końcu wyróżniając na tle białego puchu. Lubil polować z Vaelem. Rozumieli się bez słów, czuł że razem to by mogli podbijać całą krainę ! Wesoły samiec doskoczył do towarzysza radośnie.
— Salve przyjacielu, dobrze cię widzieć, to co kolejne polowanko ?

Lodowiec

: 23 maja 2025, 20:26
autor: Vaelcarth
Vael usłyszał znajomy krok, zanim jeszcze Averill pojawił się w zasięgu wzroku. Odwrócił łeb, widząc rudawo-białą sylwetkę przecinającą zimowy krajobraz. Uśmiechnął się pod nosem. Entuzjazm towarzysza był jak ogień w tej lodowej pustce.
Salve, lisie. — odpowiedział cicho, tonem ciepłym, ale wyważonym. — Dobrze, że jesteś. Lodowiec nie lubi samotnych łowców.
Wstał i przeciągnął się, otrzepując łapy ze śniegu. Przez chwilę milczał, wciągając w nozdrza mroźne powietrze. Potem opuścił łeb ku ziemi i zaczął iść powoli przed siebie, stawiając kroki z uwagą.
— Zobaczmy, czy jaka sztuka tym razem przypadnie nam do gustu. — rzucił przez ramię.
Ich rytuał był prosty — bez zbędnych ustaleń, bez narad. Szli. Węszyli. Tropili. I jeśli szczęście dopisało — wracali z czymś więcej niż wspomnieniami.

Lodowiec

: 23 maja 2025, 20:40
autor: Averill
— to oczywiste dlatego dobrze cię widzieć — odparł z uśmiechem szerokim na ryju. Otrzepał się również ze śniegu
— najlepiej coś dorodnego dużego — rozmarzył się delikatnie bo los bywa przewrotny.— foczki foczki taś taś — mruknął i ruszył powoli i zaczął tropić. Do nozdrzy dotarło do niego zapach towarzysza i jakieś małe ptactwo

Lodowiec

: 23 maja 2025, 21:00
autor: Vaelcarth
Vael przymknął oczy z lekkim westchnieniem.
Foczki, taś taś... — powtórzył półgębkiem, jakby rozważał absurd całej sytuacji. — Zaczynam się martwić o twoje priorytety, Averill.
Zniżył łeb do ziemi i ruszył wolnym krokiem, aż jego nozdrza natrafiły na coś innego niż przysypane śniegiem ślady ptactwa. Przesunął się kilka łap dalej, zatrzymując nagle.
Czekaj... — mruknął. — Tu coś ciągnęło ciało. Tłuste, ociężałe, zostawiło szeroką bruzdę w śniegu...
Zadarł lekko pysk, wciągając powietrze głęboko.
Foka. Żywa albo ledwo co stąd odeszła. Pachnie świeżo, wilgocią i tłuszczem. Kieruje się ku rozpadlinie przy lodowej płycie.
Spojrzał na rudego towarzysza.
Módl się, żeby nie była zbyt zwinna. Nie zamierzam ślizgać się za nią pół dnia.
I ruszył. Bez zbędnych ceremonii — cicho, uważnie, jak cień sunący przez śnieg.

[ zauważasz je pierwszy ]