Strona 13 z 17
Bory Łowieckie
: 12 maja 2025, 20:05
autor: Misaki
Spożyła ile potrzebowała i kuśtykając udała się do lecznicy...
/zt.
Bory Łowieckie
: 12 maja 2025, 21:33
autor: Islingra
No cóż. Została zaciągnięta przez Sabę do padliny, nie, żeby narzekała.
— Nazywam się Islingra — odpowiedziała samcowi, po czym tyknęła go nosem żeby sam zaczął. Obserwowała, jak wszyscy stoją (lub nie), aby w razie czego zareagować. Widząc, że Vael łapie Nyraga ruszyła za nim, aby w razie czego asekurować transport rannego.
/zt
Bory Łowieckie
: 13 maja 2025, 13:04
autor: Saba
Saba został z całym Bizonem.
Cały tyyyyyyyyylko dla niego.
Pomachał reszcie na pożegnanie i odwrócił się do kupy mięsa.
MMmm
Mięsko!
Motzno myśli, co zrobić z kupą mięsa!
Mięso jest takie mmm!
Brakuje mu statystyk, by go przenieść, booo...
Musi coś wymyślić!
Ale najpierw — pogryzie go po udzie, bo głodny.
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 18:11
autor: Saba
A więc...
na przestrzeni 3 dni zdążył spałaszować połowę z tego, co zostało z Bizona, a na koniec (po dłuuuuugiej drzemce) Saba uwalił nogę, którą wcześniej obgryzał i zaciągnął jakimś cudem do swojego legowiska.
Prosze nie wnikać, jak on to zrobił, sam nie wiem.
/zt
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 21:12
autor: Fenrárr
Polowanie na kucyk (dorosły — 3, IV).
Kucyk: s: 55 / zr: 26 / cz: 25
Fenrárr: s: 30 / zr: 15 / cz: 5
Riril: s: 35 / zr: 30 / cz: 10
Ikkuna: s: 10 / zr: 25 / cz: 15
SUMA:
s: 75 / zr: 70 / cz. 30
Fenrárr wszedł w Bory Łowieckie bez pośpiechu, pozwalając sobie na moment ciszy. Nocne powietrze było chłodne, a ziemia pachniała wilgocią i runem. Zadarł łeb, jakby chciał zawyć, przywołać ewentualnych towarzyszy… ale zaraz potem parsknął cicho pod nosem. Głupi pomysł. Zamiast tego zatrzymał się przy jednej z umówionych stref, sprawdził pozostawioną wiadomość. Informacja była jasna — czekał na chętnych do wspólnego polowania. Na kogo? Cóż… to się okaże. Z braku laku, Fenrárr opuścił łeb i zaczął węszyć, krążąc powoli między drzewami. Nie spieszył się — wilgotne powietrze niosło ze sobą wiele zapachów, większość starych, rozwianych lub zupełnie nieistotnych. Ale tu i ówdzie coś mignęło — trop, ślad, może nieświeży, ale wart odnotowania. Przynajmniej nie będzie się nudził, czekając na potencjalnych towarzyszy.
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 21:48
autor: Ikkuna
Ikkuna orzytruchtal tutaj z uśmiechem wymalowanym na pysku, bo optymistyczny był z niego wilk. Wiosna od dawna kręciła go w nosie. Łapy świerzbiły, by wreszcie gdzieś dalej na nich zawędrować. Nic więc dziwnego, że Ikkuna skorzystał z okazji i wyszedł sobie na polowanie.
— Zjadlbym konia z kopytami — oświadczył wspolklanowicozwi na samym wstępie, nawet nie trudząc się użyciem przywitania.
Zadowolony rozejrzał się i pociągnął nosem. Wtedy zaburcxalo mu w brzuchu, na co rudy roześmiał się.
— Naprawdę jestem głodny — powiedział na przeprosiny.
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 21:53
autor: Riril
//tropiciel — obniża siłę/zręczność wymaganą do wytropienia zwierzyny o ¼. Myśliwy otrzymuje dodatkowy 1 PD za odbyte polowanie (-30PE)
jak na zawołanie, z mroku wyłonił się już nie tylko Ikkuna, ale również lunarka. Postać Fenrárra rozpoznała od razu, więc powitała go skinięciem głowy i oszczednym uśmiechem. Na drugiego księżycowego poświęciła chwilę więcej uwagi, próbując ocenić kim u licha jest, wreszcie ostateczie uznając że swój jest swój, więc przynajmniej na użytek łowów nie ma to takiego znaczenia. A w końcu na łowy tu przyszła.
Najwyraźniej też usłyszała jego ostatnie słowa bo zaraz powiedziała
— To się dobrze składa, jakiś kawałek stąd chyba widziałam ślady kopyt. — oczywiście będą jeszcze musieli znów je znaleźć, a potem też prześledzić trasę ich właściciela, ale wciąż było to już obiecujące, prawda?
Fenrárr Ikkuna
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 22:07
autor: Fenrárr
Fenrárr uniósł łeb, kiedy usłyszał jeden znajomy głosy i jeden nieznajomy. Nie przeszkadzało mu to, bo czym większa grupa tym większa szansa na coś pożywniejszego. Jego wzrok przesunął się najpierw po Ikkunie, potem zatrzymał na Riril. Kąciki pyska drgnęły w czymś na kształt rozbawionego uśmiechu, kiedy wspomniał o tym, że jest tak głodny, że zjadły konia z kopytami. Sam również był głodny, więc… A kiedy samica wspomniała, że zauważyła trop. To tym bardziej nie będzie się kłócić.
— Essa Milva — rzucił spokojnie na powitanie, po czym przeniósł spojrzenie na samicę. — Skoro już coś masz, prowadź. Zobaczymy, dokąd nas zaprowadzisz.
Poruszył się lekko, dając znać, że ruszy za nią.
— Fenrárr. — KIwnął głową do rudego. Był tak puchaty, że aż chciałoby się go pokiziać po tym futrze, ale powstrzymał się.
Bory Łowieckie
: 20 maja 2025, 23:11
autor: Ikkuna
Na przedstawienie się przez basiora, Ikkuna skłonił łeb teatralnie.
— Ikkuna! Bardzo mi miło!
Najwyraźniej naprawdę było mu miło.
Ruszył wraz z wilkami przed siebie, tam, gdzie wilczyca widziała ślady kopyt. Niesamowite, że miał takiego smaka na (ru)maka i akurat te kręciły się w pobliżu. Ikkuna był w czepku urodzony, po prostu. Zmobilizował więc swój zmysł węchu do ogarnięcia tematu i wyszukania, czy gdzieś w pobliżu nie ma czegoś smacznego i kopytnego. Śladów za bardzo nie widział, ale to nie znaczy, że zaniechał i taki poszukiwania.
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 16:46
autor: Fenrárr
Kuce poruszały się powoli wśród gęstych zarośli Borów Łowieckich, zatrzymując się co jakiś czas, by skubać trawę i młode pędy drzew. Ich uszy drgają na najmniejszy dźwięk, a ogony leniwie odganiają natrętne owady, które tej wiosny są nad wyraz natrętne. Co chwila któryś z nich unosi łeb, spoglądając czujnie w głąb lasu, lecz zaraz wraca do spokojnego żerowania. Są zrelaksowane, ale zachowują naturalną ostrożność, jakby przeczuwały, że nie są tu same. Atmosfera jest spokojna, przesiąknięta zapachem żywicy i wilgocią ściółki.
Jest ich 8 w stadzie, 3 starsze, 4 dorosłe i jedno młode, które trzymało się blisko klaczy.
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 21:44
autor: Ikkuna
Teraz to już nie tylko szedł, ale całkiem żwawo przebierał łapami za wilkami z jego klanu, które najwyraźniej doskonale wiedziały co robić. Ikkuna też wiedział, w teorii. W praktyce wolał raczej słuchać poleceń, niż narzucać swój punkt widzenia. No chyba, że miał genialny pomysł.
Zapach koni stał się w pewnym momencie tak wyraźni, że wilk już nawet nie musiał pilnować towarzyszy. Wkrótce na własne oczy zobaczył małe stado. Przystanął, po czym spojrzał na Riril i Fenrárra, szukając u nich pomysłu na złapanie obiadu.
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 21:48
autor: Riril
w odpowiedzi Fenrarrowi, skinęła łbem i zawróciła się, prowadząc ich do miejsca, gdzie natknęła się na ślady bytowania kopytnych.
— Riril — rzuciła w międzyczasie do Ikkuny.
Potem już była cicho. Samo znalezienie szlaku znaczonego kopytami nie zajęło jej dużo czasu, zresztą gdy im się przyjrzała, wiedziała już dlaczego — było ich nawet więcej niż zapamiętała. Spojrzała porozumiewawczo na towarzyszy. Czekał ich albo suty posiłek albo dużo siniaków. Ewentualnie jedno i drugie.
Biegła lekko, starając się odruchowo nie zadeptywać śladów, chociaż nawet z miotłą pewnie ciężko by jej było ukryć tyle odcisków kopyt.
I wreszcie je dostrzegła — pasły się sielankowo, z pewnością pochłonięte myślami o wszystkim tylko nie o śmierci....
Zarzuciła łbem patrząc na kompanów. Starsze i młode nie wydawały się być adekwatne do ich możliwości. Szukała więc wzrokiem takiego osobnika, który choć dorosły, wyglądał na osłabionego lub chociaż był na tyle odsunięty, by móc go łatwiej dopaść. W sumie czy matka zajęta źrebięciem nie będzie rozproszona?
Spojrzała pytająco na Fenrarra.
Fenrárr Ikkuna
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 22:07
autor: Fenrárr
Fenrárr przez chwilę przyglądał się stadu, jakby ważył w myślach ich szanse. Potem zerknął na Riril i kiwnął krótko głową — z aprobatą i zrozumieniem. W jego spojrzeniu nie było presji, raczej cicha pewność, że wiedzą, co robią. Przesunął wzrokiem po Ikkunie, wskazując ruchem pyska kierunek, jaki mógłby zająć. Sam pozostał w miejscu, gotów, by ruszyć jako ostatni. Jeszcze raz spojrzał na pasące się kopytne. Matka z młodym. I jeszcze jeden — ten dalej, może bardziej zmęczony? Oczy Fenrárra zwęziły się lekko. Kącik jego pyska uniósł się nieznacznie. Ostatecznie zmienił plan swojego ustawienia, wszak chciał mieć dobrą pozycję, dwa był wtedy bliżej dostania wpierdolu jako pierwszy… Well… i odsunął się bezgłośnie, przesuwając łapami po miękkiej ściółce, aż zajął pozycję po jednej z flank — na tyle blisko, by widzieć Riril i Ikkunę, na tyle daleko, by nie zwrócić na siebie uwagi stada. Zatrzymał się w cieniu niskiego jałowca, gdzie mógł obserwować zarówno cel, jak i ruchy towarzyszy. Jego ciało napięło się w gotowości, jak cięciwa naciągniętego łuku, ale spojrzenie pozostało spokojne. Pokiwał łbem raz jeszcze, wolno — sygnał gotowości. Niech zacznie się cisza przed uderzeniem.
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 22:56
autor: Ikkuna
Patrzył jak wilki wymieniają pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia. Sam z nimi przytakiwał lub potrząsał łbem. W gruncie rzeczy jednak nie miał bladego pojęcia co ustalili. W pewnym momencie Fenrárr się od nich odłączył i poszedł inną stroną, ale nadal w kierunku stada. Czy Ikkuna miał iść za nim?
Przekręcił łeb i spojrzał pytająco na Riril. To co właściwie robią i na kogo polują?
Bory Łowieckie
: 21 maja 2025, 23:09
autor: Fenrárr
Fenrárr wychylił się lekko zza jałowca, gdy dostrzegł niepewność Ikkuny. Jego ruch był cichy, precyzyjny. Spojrzał na samca i uniósł łeb, wskazując drugą flankę — lustrzane odbicie jego własnej pozycji. Pazurem delikatnie nakreślił coś w powietrzu, najpierw gest wskazujący dużego konia, potem mniejszego — źrebaka. Oczy Fenrárra zwęziły się na moment, a jego wyraz pyska mówił więcej niż słowa: Bierzemy matkę. Następnie gestem łapy zasugerował kierunek — matka, rozproszona obecnością młodego, będzie próbowała go bronić. To ich przewaga. Jeszcze jedno kiwnięcie łbem. Ruszamy.
Bory Łowieckie
: 22 maja 2025, 18:01
autor: Riril
//Ikkuna XD
chwilę jeszcze obserwowała Fenrarra, po czym ruszyła od drugiej strony. Łapy stawiała ostrożnie, bo chociaż wśród listowia nie rzucała się na razie w oczy tak bardzo, każdy chrzęst gałązki bądź kopnięty kamień, mógł sprowokowac uwagę zwierząt a wtedy... cóż, jeju futro nie dawało najlepszego kamuflażu...
Wtem wychwyciła pytające spojrzenie drugiego z towarzyszy. Jej umysł zrobił najbardziej racjonalną rzecz, to jest ocenił, że jako niewprawiony we współpracy z nimi, po prostu nie rozumie subtelnych gestów, którymi się porozumiewali. Riril może długiej historii współpracy z migotem nie miała, ale podobnie działała z Sinistrem, więc przychodziło jej to dość naturalnie.
Delikatnie zarzuciła łbem, wskazując wybraną zwierzynę. Właściwie jeśli wilk nie czuł się zbyt pewnie przy flankowaniu, mógł równie dobrze tu zostać.
Spojrzała na Fenrarra, skinąwszy mu w geście "chyba możemy zaczynać" i podkradłszy się jeszcze kawałek, wypadła z zarośli na upatrzoną ofiarę, by zaraz odpalić moce lunarne i wybić się w efektywnym skoku, który skończył się na grzbiecie kuca. Przerażony zwierz oczywiście ruszył z hehe kopyta, Riril zaś wgryzła się w jego kark, próbując utrzymać się. Kątem oka starała się namierzyć Fenrarra bo teraz on miał największy wpływ na to jak przekieruje uciekające zwierzęta.
Fenrárr Ikkuna
Bory Łowieckie
: 22 maja 2025, 20:28
autor: Ikkuna
Dobra, mamy to. Fenrárr znowu zaczął wymachiwać, pokazując Ikkunie co robić. Rudy przymrużył oczy i się skupił. Nic nie mógł poradzić na to, że w głowie zaczęła mu się układać piosenka, do której Fen po prostu tańczył. A z jaką gracją to robił! Ikkuna poczuł się tak zachęcony, że pokiwał łbem w rytm tej piosenki, po czym skręcił pyskiem w stronę Riril.
Melodia się urwała. No tak, był tutaj by polować. Biorą kobyłę. Ikkunie to pasowało, wyglądała na całkiem smaczną. Ruszył więc, także się podkradając. Robił to nader zręcznie, zupełnie jakby posiadał wiele punktów tej statystyki. Czekał na dogodny moment do ataki, a ten nadszedł, gdy Ikkuna zobaczył przed sobą wielki, tłusty, pyszniutki zad klaczy. Dłużej nie mógł zwlekać. Wystrzelił jak spłoszony zająć i wbił się kłami w swój cel. Nie pożałował.
Bory Łowieckie
: 22 maja 2025, 21:19
autor: Fenrárr
Widział to. Wszystko. Ciche gesty Riril, zaskoczenie i ociężałe zrozumienie Ikkuny, wreszcie — moment, w którym wszystko ruszyło. Sam Fenrárr nie rzucił się w pogoń od razu. Wysunął się z cienia jak cień — cicho, płasko przy ziemi, łapy miękko stąpały po porośniętym mchem gruncie. Gdy Riril rzuciła się na matkę i jej atak rozerwał spokój polany jak nożem, a Ikkuna zatopił zęby w zadzie zwierzęcia, Fenrárr wyczuł idealny moment. Matka próbowała zbiec — z młodym u boku i Riril na grzbiecie — ale nie miała szans wybrać kierunku. Fenrárr przemknął pod krzewami, wyprzedzając ją i odcinając drogę ucieczki na zachód. Nie rzucał się od razu. Odbił się od ziemi dopiero wtedy, gdy źrebak zaskomlił i kopyta matki zawahały się o ułamek sekundy. Wtedy wyszedł jak błysk — i nie tyle zaatakował, co wymusił ruch. Złapał ją nie frontalnie, ale na wysokości barku — żeby skręciła. Żeby wpadła dokładnie tam, gdzie chciał. Oczy Fenrárra błysnęły lodowato.
— Teraz — mruknął tylko pod nosem, choć pewnie nie było to zbyt zrozumiałe — wszak wgryzał się.
Zdezorientowana klacz zarżała głośno, szarpana ciężarem Riril na grzbiecie. Początkowo próbowała ją zrzucić — zrywnymi wstrząsami grzbietu, nagłym zygzakiem, dzikim galopem przez krzaki. Ale z każdej strony coś czyhało — z tyłu kąsały ją zęby, z boku mignęła sylwetka wilka, z przodu wyrósł cień z oczami jak stal. Instynkt nakazał jej ratować źrebię, ale nie mogła go popchnąć przed siebie. I nie mogła już uciec. W panice zaczęła kręcić się w miejscu, próbując zmylić drapieżników — jeszcze żyła, jeszcze walczyła. Ale jej ruchy stawały się coraz bardziej chaotyczne. Krew na karku, ból na zadzie i coraz bardziej rozdygotany oddech zapowiadały jedno: koniec zbliżał się błyskawicznie.
[ pamiętajcie o poście z obrażeniami ]
Bory Łowieckie
: 22 maja 2025, 21:40
autor: Ikkuna
To dobrze, że nie wzięli się za źrebię, bo Ikkuna miał zamiar zjeść naprawdę dużo mięsa. Szarpał i gryzł, starając się jak najbardziej zaszkodzić klaczy, jednak myśl o jedzeniu sprawiła, że się zdekoncentrował. I wtedy oberwał z kopyta. Ale oberwał tak, że aż mu tchu zabrakło (-36PŻ). Pisnął, ale nie puścił. Takim był twardzielem. Szarpał więc dalej. Wyliże się potem.
[grupa IV; dorosły: — {wynik rzutu kością 3k20} punktów życia;
Link do rzutu]
Bory Łowieckie
: 23 maja 2025, 0:04
autor: Fenrárr
Nie zdążył nawet zawarczeć ostrzeżenia. Klacz, zamiast uciekać, zaryła przednimi kopytami i rzuciła się na bok — prosto w niego. Fenrárr w ostatniej chwili cofnął się półkrokiem, ale nie dość daleko. Ramię i bok przyjęły impet uderzenia, ostre jak taran. Rozległo się głuche „chrup” — żebra nie pękły, ale wiedział, że jutro będzie oddychał z bólem. I nie tylko jutro. Kopyto zahaczyło o przednią łapę, rozcinając ją tuż pod stawem. Krew trysnęła, ciemna i lepka. Fenrárr syknął, przysiadł, ale tylko na sekundę. Nie było czasu. Zęby wciąż miał zatopione głęboko, czuł, jak mięśnie klaczy napinają się w desperackiej próbie ucieczki — lecz wiedział, że jeśli dalej będzie próbował tylko ją ranić, mogą to ciągnąć jeszcze długo. Riril była na jej grzbiecie. Jeśli klacz się przewróci… Odskoczył półkrokiem, puścił kark tylko po to, by przesunąć się niżej — i kąsnął ponownie, tym razem brutalnie w ścięgno z tyłu łopatki. Cel: wytrącić kończynę z rytmu, zmusić ją do potknięcia się. Klacz zarżała — przerażona, oszalała z bólu — i rzeczywiście: jedna z przednich nóg ugięła się pod nią, nierówno, nagle. Ciało zadrżało pod ciężarem, szarpnęła się w bok, próbując zrównoważyć ciężar Riril i własny. Wystarczyło. Fenrárr widział to w jej oczach — ten błysk: zaraz umrę. Zanurkował znowu, tym razem od drugiej strony, kąsając w zad, by pchnąć klacz w konkretnym kierunku — tam, gdzie grunt był mniej pewny, tam, gdzie nie zdołała się utrzymać.
— Riril — zaryczał chrapliwie. Już wiedział. Jeszcze chwila, jeszcze jedno pchnięcie — i sielanka kopytnych zamieni się w trzęsienie ziemi.