Strona 2 z 2

Zacisze nad rzeką

: 11 lut 2025, 22:14
autor: Fáyra
Fayra poczuła, jak coś ciepłego muska jej pysk. Jego język. Jej serce przyspieszyło, a myśli zamieniły się w jeden wielki chaos. Nie dał jej uciec. Nie dał jej wycofać się do swojej strefy bezpieczeństwa, gdzie mogłaby udawać, że nic się nie stało. Zamiast tego otoczył ją czułością, która uderzyła w nią jak fala gorąca. Zadrżała, gdy jego dotyk przesunął się po jej uchu, po pysku, po szyi. Każdy ruch był jak iskra tańcząca na jej futrze, rozpalająca coś, czego jeszcze nigdy nie czuła.
Averill… — wyszeptała, zamykając oczy. Miała wrażenie, że gdyby teraz wstała, nogi odmówiłyby jej posłuszeństwa. Nie potrafiła zebrać myśli, ale jedno było pewne — w jego objęciach czuła się jak nigdy wcześniej.

Averill

Zacisze nad rzeką

: 12 lut 2025, 2:00
autor: Averill
On niczym iskra powędrował niżej i niżej. Dał się porwać namiętnemu podmuchowi wiatru, lasu i ognia. Miał wrażenie jakby nic innego nie istniało przez ten moment, przez tą jedną chwilę. Jedynie czego teraz pragnął to dać wilczycy szczęście, rozkosz jakiej dotąd nie znała i on sam nie miał okazji zaznać. Nie chciał by ten czas minął. Całym ognistym sercem pragnął by to co się dzieje trwało i trwało. Dał się ponieść bijącemu sercu, swoim emocjom, wszystkiemu. Zanurzył się w błogim nastroju. Pyskiem schodził niżej i niżej i niżej... Nie zamierzał zbierać teraz myśli ani rozumu. Teraz działało to co siedziało w nim głęboko.

Zacisze nad rzeką

: 12 lut 2025, 13:14
autor: Fáyra
Fayra uniosła wzrok, napotykając spojrzenie Averilla. Było w nim coś więcej niż tylko pożądanie – coś, co sprawiało, że jej serce na ułamek sekundy się zatrzymało, by zaraz potem uderzyć mocniej. Nie odwróciła się, nie uciekła, choć tak często robiła to instynktownie, gdy ktoś zbliżał się zbyt mocno. Ale on… on nie budził w niej tego odruchu.
Wiesz… — zaczęła cicho, jakby dopiero zbierała myśli. — Przez długi czas sądziłam, że ogień to tylko destrukcja. Że pochłania wszystko i nie zostawia nic poza popiołem. Ale może wcale tak nie jest. Może to, co zostaje, jest czystsze, silniejsze… Może ja… — zawahała się na chwilę, a potem westchnęła i przytuliła nos do jego szyi.
Może ja po prostu nie umiałam patrzeć inaczej. —Nie wiedziała, skąd wzięły się te słowa, ale wydawały się prawdziwe. Jakby nagle zaczęła dostrzegać coś, co dotąd pozostawało ukryte wśród cieni. Jakby to, co się między nimi działo, nie było tylko chwilą – ale czymś więcej. Czymś, co miało znaczenie.
Niemniej, ognisko się dopala. Może wybierzemy się gdzieś.. — Spojrzała na chwilę gdzieś w bok, zastanawiając się, gdzie tak naprawdę mogliby pójść. Zwłaszcza z ognistym wilkiem. — .. razem? — Dokończyła. Czyżby proponowała mu dosyć nieumiejętnie randkę?

Zacisze nad rzeką

: 12 lut 2025, 13:33
autor: Averill
Ich spojrzenia się spotkały. Przerwał swoje zajęcie i wepchnął nos w jej futro.
— to prawda że ogien potrafi pochłaniać, zostawiać popiół ale wiesz... — przerwał na moment — każdy kij ma dwa końce. Nie wszystko musi być takie złe jak się wydaje na pierwszy rzut oka. — wyjaśnił cicho. On kiedyś też na różne sprawy patrzył inaczej. Ale w trakcie podróży troche się zmieniło. — jasne, prowadź, pójdę za tobą w ogien — uśmiechnął się delikatnie

Zacisze nad rzeką

: 13 lut 2025, 19:22
autor: Fáyra
Zawahała się, przez chwilę mierząc go spojrzeniem, jakby wciąż nie była pewna, czy powinna przyjąć tę propozycję. Nie znała tej krainy, jej ścieżek ani niebezpieczeństw, które mogły czaić się w cieniu. Ale czy to nie była właśnie okazja, by je odkryć?
W ogień, powiadasz… — uniosła kącik pyska w delikatnym, nieco nieśmiałym uśmiechu. — Chyba tylko jeśli wskażesz mi drogę.
Przekrzywiła lekko głowę, czując dziwne ciepło rozlewające się po jej wnętrzu. To wszystko było dla niej nowe — i uczucie, i sytuacja, i on.
Jestem nowa w tej krainie. Łapy przywiodły mnie tutaj i spotkałam wilka, który budzi ten ukryty ogień w mym sercu. Ale czuję się też zagubiona. Potrzebuję przewodnika. — Zauważyła.
Oblizała nos, spoglądając na niego uważnie, gotowa ruszyć przed siebie, byle tylko nie pozwolić, by milczenie stało się zbyt ciężkie.

Zacisze nad rzeką

: 13 lut 2025, 22:58
autor: Averill
On był tutejszy więc nie było problemu — oczywiście, co chciałabyś obejrzeć? Co powiesz na piaszczystą plażę? — zapytał rozmyślając nad mapą krainy w głowie. Co prawda jego też długo nie było ale mniej więcej kojarzył co gdzie i jak.
— a skąd jesteś? — wilk podniósł się na cztery łapy i uśmiechnął się delikatnie. Wsunął nos w jej szyję i liznął za uchem. Podobała mu się. Nie ma co nad tym rozwodzić dłużej.

Zacisze nad rzeką

: 14 lut 2025, 9:37
autor: Fáyra
Fayra uniosła lekko głowę, czując jego gest, ale nie wycofała się. To było zaskakujące, ale w tym momencie nie poczuła potrzeby, by go powstrzymywać.
Plaża... — mruknęła, rozważając pomysł. — Chyba w zimie to trochę nie najlepszy wybór, nie? Piaszczysta plaża... Wiatry muszą tam mocno hulać. — Uśmiechnęła się lekko, ale jej wzrok pozostał nieco zamyślony.
Wolałabym coś bardziej schowanego, coś, gdzie możemy się ukryć przed wiatrem. Może jakieś ciepłe miejsce w lesie? Gdzie rosną drzewa, które chronią przed zimnym powietrzem... albo blisko jakiegoś strumienia, gdzie woda wciąż płynie.
Zatrzymała wzrok na nim, czując, jak serce bije trochę szybciej.
A skąd... — Zatrzymała się na moment, czując, jak robi jej się trochę bardziej niekomfortowo. W końcu jednak odpowiedziała: — Skąd ja jestem? Z miejsc, w których lasy są pełne... życia. Instynkt mnie tu przywiódł, a kraina skąd pochodzę nie wiem czy miała nazwę.

Averill

Zacisze nad rzeką

: 14 lut 2025, 19:47
autor: Averill
— wiatr też jest całkiem przyjemny, ale dobrze, to może gorące źródła albo bar leśny? — zaproponował zastanawiając się nad odpowiednim miejscem. Zgliszcza leśnego baru brzmiały dosyć dobrze. Tak przynajmniej mu się wydawało.
— takie lasy muszą być naprawdę przyjemne co? — Odpał spoglądając na nią
Fáyra

Zacisze nad rzeką

: 15 lut 2025, 9:10
autor: Fáyra
Fayra uniosła lekko brew, zastanawiając się nad propozycją. Gorące źródła brzmiały kusząco, ale wizja zgliszczy leśnego baru miała w sobie coś… intrygującego.
Zależy, co rozumiesz przez „przyjemne” — odpowiedziała z nutą rozbawienia, przelotnie spoglądając na Averilla. — Jeśli mówisz o spokoju, to tak. Jeśli o tym, że lasy kryją w sobie mnóstwo tajemnic i nie zawsze są gościnne… to jeszcze bardziej tak.
Jej ogon poruszył się leniwie, jakby odzwierciedlając lekkie napięcie w powietrzu.
A co do miejsca… — zawahała się na moment, lecz zaraz potem wzruszyła ramionami. — Zgliszcza baru brzmią jak dobre miejsce na rozmowę. Choć mam nadzieję, że nie runie nam na głowy.
W jej głosie pobrzmiewał cień żartu, choć spojrzenie pozostawało czujne. W końcu nigdy nie było wiadomo, czego można się spodziewać po takich miejscach… i takich spotkaniach.

Averill

Zacisze nad rzeką

: 16 lut 2025, 18:52
autor: Averill
Zaśmiał się cicho. — wszystkie miejsca mają swój urok — wzruszył barkami . — W takim razie ruszajmy do baru. Tam spędzimy fajnie czas — musnął ją delikatnie po uchu i wyruszył pierwszy/zt

Zacisze nad rzeką

: 16 lut 2025, 19:19
autor: Fáyra
Fayra zatrzymała na nim wzrok na chwilę dłużej, jakby próbowała doszukać się w jego słowach czegoś więcej.
Wszystkie? — powtórzyła cicho, przekrzywiając głowę.
Nie spodziewała się odpowiedzi, bo zanim zdążyła cokolwiek dodać, Averill już ruszył przed siebie. Zawahała się tylko przez ułamek sekundy, po czym westchnęła lekko i poszła za nim, pozwalając, by to on wskazał kierunek.

/zt

Zacisze nad rzeką

: 01 mar 2025, 23:50
autor: Karmelitta
Jakoś tak się złożyło, że Karmelitta znalazła się w okolicy. Całkiem możliwe, że szukała Agaresa (ale dlaczego akurat tutaj?) lub chociażby jakiejś drobnej wskazówki, która naprowadziłaby ją na odpowiedzi na zapytania, które nie dawały jej spokoju od dobrej chwili. Dlaczego tak nagle poczuła, że całkowicie jej obcy basior jest dla niej tak bardzo ważny? I jakim prawem nagle wszystko minęło, a po zakończeniu spotkania już wcale nie czuła tego łaskotania w brzuchu na myśl o czarnym samotniku? Nie rozumiała.
Snuła się zatem bez większego celu, zajęta własnymi myślami. Standardowo, jak zwykle, miała ze sobą skórzaną, starą i wysłużoną torbę, wypełnioną papierami, jakimiś ołówkami i całą masą książek. Łazikując tak w tę i z powrotem nie zorientowała się nawet, że dzień przemienił się w noc, a Ithil przyglądał się jej z zaciekawieniem z granatowego sklepienia. Ujrzała chatkę, w której postanowiła odpocząć. Może nawet się zdrzemnąć? Nieco niepewnie weszła do środka.
Hop, hop? — zawołała, bynajmniej nie w celu poganiania chłopów, a zwyczajnego rozeznania się, czy wewnątrz znajduje się... ktokolwiek.

Zacisze nad rzeką

: 02 mar 2025, 15:09
autor: Fenrárr
Cień poruszył się w rogu chatki, niemal zlewając się z mrokiem, kiedy Karmelitta przekroczyła próg. Szmer papieru — cichy, niemal niesłyszalny — zdradził obecność kogoś jeszcze. A potem... cisza. Jakby nawet powietrze wstrzymało oddech.
Niezwykle odważne wejście — odezwał się spokojny, nieco drwiący głos. — Wiesz, że takie miejsca czasem mają właścicieli?
Fenrárr siedział przy niewielkim, drewnianym stole, ledwo widoczny w półmroku. Na blacie leżało kilka rozłożonych pergaminów pokrytych księżycowymi runami, a srebrzyste oczy wilka błyszczały jak dwie poświaty Ithila. W jego spojrzeniu czaiło się coś nieuchwytnego — ciekawość pomieszana z rozbawieniem.
Ale skoro już przyszłaś... — Machnął lekko ogonem, jakby zachęcając ją do wejścia głębiej. — Może zdradzisz, czego szukasz? A może... kogo? — Uniósł brew, spoglądając na nią z wyczekiwaniem.
W tej chwili wyglądał, jakby był tu od dawna, zadomowiony i pewny siebie. I jak zwykle — jakby wiedział o wiele więcej, niż mówił.

Karmelitta

Zacisze nad rzeką

: 02 mar 2025, 20:25
autor: Karmelitta
Nie zarejestrowała ruchu w kącie, prawdopodobnie jej spojrzenie było w tym krótkim ułamku chwili skierowane w inne miejsce. Poruszyła lekko jednym z uszu, gdy ciszy szmer zdawał się podrażnić jej zmysł słuchu i wtedy dopiero obróciła łeb, szukając źródła dźwięku. Niestety, ciemna sylwetka Fenrárra czyniła go niemalże niewidocznym pośród panującego wewnątrz półmroku. Karmelka niemal była w stanie uwierzyć, że — zwyczajnie — się przesłyszała lub usłyszała coś kompletnie nieszkodliwego (przecież zdarzało się w przypadku opuszczonych przez Ithila chatkach, że coś skrzypiało, szeleściło czy drżało), gdy samiec postanowił się odezwać. Zmrużyła nieco nieufne patrzałki. Wydawało jej się, że dojrzała dwoje oczu, niemniej — aby się upewnić — postanowiła odrobinę rozjaśnić wnętrze. Cofnęła się o pół kroku i skoncentrowała, aż jej się oczy zabłyszczały (a może to jedynie złudzenie). Zaraz potem, tuż przy jej boku, pojawił się drobny świecący punkt. Prawie-prawie udało się jej przechwycić niedużą gwiazdę za pomocą własnej energii, czyniąc sobie z niej prywatną latareczkę, ale gwiazdka zamiast zatrzymać się nad wyciągniętą dłonią wadery — uderzyła w ziemię nieopodal, rozświetlając swoją energią chatkę. Na kilka sekund, ale wystarczyło, by namierzyła dokładnie basiora. Pewnie bez tego kombinowania ujrzałaby go niedługo później, gdy oczy przyzwyczają się do ciemności, niemniej... jakiś czas temu odkryła, że potrafi pewne rzeczy, niemniej potrzebowała sporo treningu, więc wykorzystywała niemal każdą okazję, aby poćwiczyć. Cóż, zazwyczaj się nie udawało, ale nie zrażała się wcale.
No nic, oświetlenia dzisiaj nie będzie — mruknęła wesoło. A potem, zgodnie z poleceniem basiora, weszła nieco pewniej do środka. — Karmelitta. W zasadzie nie szukam niczego konkretnego. Sam widzisz, jeśli ci przeszkadzam, mogę tego niekonkretnego czegoś poszukać gdzieś indziej — wyjaśniła z uśmiechem. Nie lubiła się narzucać. Jej spojrzenie wciąż i wciąż umykało w stronę symbolów, które prawdopodobnie studiował czarny. Czyżby to te całe Ithilyelve, o którym miała okazję słyszeć, a którego kompletnie nie rozumiała? Przechyliła pysk. — Potrafisz je rozszyfrować? — spytała po prostu, dla odmiany wbijając wejrzenie jasnych turkusowych oczy prosto w ślepia wilka.

__________________
Umiejętność — Zew Gwiazd — częściowa władza nad energią gwiazd. Potrafi przywoływać spadające gwiazdy (w formie energii).

Zacisze nad rzeką

: 02 mar 2025, 20:43
autor: Fenrárr
Fenrárr uniósł wzrok znad zapisków, które do tej pory całkowicie pochłaniały jego uwagę. Na moment zawahał się, ważąc słowa, jak to miał w zwyczaju — nie ufał nikomu zbyt łatwo, a tym bardziej komuś, kto zjawiał się niespodziewanie w miejscu tak odosobnionym. Jej obecność nie była jednak nieprzyjemna, a sposób, w jaki usiłowała posłużyć się światłem, wzbudził w nim pewną ciekawość. Karmelitta… imię nie było mu znane.
Ithilyelve to coś więcej niż język — powiedział cicho, niemal z namysłem, pozwalając, by dźwięk tych słów osnuł wnętrze chatki niczym mgła. — To klucz do wiedzy, którą rozumieją tylko ci, którzy potrafią patrzeć nie tylko oczami, ale i duszą. — Złożył łapy na księdze, którą studiował, czując na sobie jej spojrzenie. Nie umykało mu, że próbowała dojrzeć znaki, które kreśliły się na pergaminie srebrzystymi liniami, jakby same w sobie były fragmentami światła Ithila.
Rozszyfrowuję historie gwiazd — dodał po chwili, pozwalając, by słowa zawisły między nimi. Być może zabrzmiało to enigmatycznie, lecz nie zamierzał jeszcze dzielić się całą prawdą. — …te runy, zapisują nie tylko nasze słowa, ale i wspomnienia nieba. Wzory, które tworzysz, mogą opowiadać o tym, co było, co jest… i czasem o tym, co dopiero nadejdzie. — Przesunął łapą po jednej z run. Jego szare oczy spotkały się z jej turkusowym spojrzeniem. Przez moment milczał, pozwalając, by cisza wypełniła przestrzeń między nimi. W końcu jednak uniósł brew w ledwie zauważalnym geście.
Fenràrr. — Wymówił swe imię — Karmelitta, tak? — Powtórzył jej imię, jakby smakując je na własnym języku .
Co sprawia, że błądzisz po tych ziemiach, szukając niczego konkretnego?
Fenrárr nie wierzył w przypadki. Kiedy ktoś pojawiał się tam, gdzie nie powinien, zazwyczaj miał ku temu powód — nawet jeśli jeszcze sam go nie znał.

Zacisze nad rzeką

: 02 mar 2025, 22:49
autor: Karmelitta
Poruszyła lekko uchem, gdy Fenrárr przemówił. Wilk mówił na tyle cicho, iż musiała nieco wytężyć słuch, aby zrozumieć, co próbował przekazać. Nawet podeszła odrobinę bliżej, być może ciut za blisko jak na kogoś całkiem obcego, zaglądając z zaciekawieniem na pergaminy. Dla niej to była kompletna magia. W przenośni, lecz i w pewnym sensie całkiem dosłownie. To do więcej niż język. To klucz do wiedzy. Kolejne słowa ciemnolicego niekoniecznie do niej trafiły. Różowa rozumiała świat raczej w sposób prosty i nieco bardziej dosłowny. Czytanie duszą było poza jej rozumowaniem, przynajmniej w pierwszej chwili. Niemniej doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak cenna wiedza czekała na odkrycie. Tylko, właśnie, nie posiadała odpowiedniego klucza. W końcu nie tak dawno temu nie była nawet pewna, ile soli do kąpieli użyć, bo nawet to było zapisane w Ithilyelve! Na szczęście nikt nie ucierpiał, nikogo nie poparzyła nadmiarem czy nie rozczarowała niedoborem. Chyba więc oszacowała całkiem nieźle, ile należało ich dodać. Niby drobiazg, a jednak poprawił jej nastrój.
To jak już ją rozszyfrujesz może podpowiesz, jak namówić je do współpracy — zażartowała lekko, gestem głowy wskazując na wejście do chałupinki i drobne wgłębienie w śniegu, który stopniał od energii nieudolnie przywołanej chwilę temu gwiazdy. Skąd miała wiedzieć, że wilk wciąż porusza się pośród metafor, których nie rozumiała?
Wyłapała spojrzenie wilka. Było w nim coś hipnotyzującego, aż dreszcz przetoczył się wzdłuż kręgosłupa różowej, wprawiając ciało w delikatne drżenie. Oczywiście szybko wytłumaczyła sobie to zjawisko zwyczajnym chłodem, bo czymże innym dreszcz miałby być spowodowany? Skłoniła usłużnie głową, jednocześnie zapamiętując jego imię. Niegrzecznym byłoby przy następnym spotkaniu nie wiedzieć, jak się do niego zwrócić, prawda?
Zgadza się — potwierdziła.
Pytanie o imię było znacznie prostsze niż te, które padło w następnej kolejności. Poruszyła znów uchem, nieco jakby niespokojnie, mrużąc delikatnie oczy.
Chyba zwyczajna nuda. Albo chęć zapoznania się z terenem. Mieszkam w tej krainie od niedawna i nadal jeszcze nie wszystko poznałam — przyznała po chwili milczenia, mlasnąwszy uprzednio krótko, zupełnie, jakby doznała olśnienia. W sumie troszkę tak było; nie do końca wiedziała, co ją tutaj przywiodło i dlaczego los postanowił tak pokierować jej łapami, by zjawiła się finalnie w tej chałupinie.

Zacisze nad rzeką

: 03 mar 2025, 17:28
autor: Fenrárr
Fenrárr uniósł lekko brew, obserwując, jak Różowa przysuwa się bliżej pergaminów. Jej ciekawość była niemal namacalna, choć najwyraźniej treść dokumentów pozostawała dla niej równie nieprzenikniona co dla kogoś, kto po raz pierwszy wpatruje się w rozgwieżdżone niebo, próbując znaleźć w nim wzór. Pozwolił sobie na cień uśmiechu, słysząc jej żart. Podążył wzrokiem za gestem wilczycy, zauważając miejsce, gdzie śnieg zdradzał ślady energii, która najwyraźniej nie chciała się jej słuchać.
Jeśli chcesz, mogę z nimi porozmawiać — mruknął z nutą rozbawienia, jakby mówił o wyjątkowo upartych rozmówcach. — Choć obawiam się, że przekonywanie ich do współpracy jest równie skuteczne, jak negocjowanie z wiatrem.
Zamilkł na moment, przenosząc spojrzenie na rozmówczynię. Jej subtelne drżenie nie umknęło jego uwadze, podobnie jak sposób, w jaki usiłowała je zracjonalizować. Oczywiście, zimno. Cóż innego?
Nowa w tej krainie, powiadasz... — powtórzył, jakby ważył jej słowa. — A jednak już zdążyłaś wplątać się w coś, co wywołuje dreszcze.
Przechylił nieznacznie łeb, jakby próbował ocenić, czy jego słowa ją rozbawią, czy może zirytują.

Karmelitta

Zacisze nad rzeką

: 07 mar 2025, 0:39
autor: Karmelitta
Doprawdy? — Uniosła lekko brwi, przenosząc spojrzenie na pysk Fenrárra. Nie pierwszy — i prawdopodobnie nie ostatni — raz. Jakiś cień uśmiechu przetoczył się przez jej wargi, chociaż w ogólnym rozrachunku pozostała raczej dość poważną. Trzymanie emocji na wodzy kompletnie jej nie wychodziło, więc kiedy już miała okazję — starała się ćwiczyć, by nie dawać się przesadnemu entuzjazmowi. — To pewnie dlatego, że gwiazdy same nie rozumieją Ithilyelve — dodała, po czym pokiwała płytko łbem. Przywdziała minę znawcy, chociaż o ciałach niebieskich wciąż wiedziała stosunkowo niewiele — tak niewiele, iż wstydem było wręcz się do tego stanu jej (nie)wiedzy przyznać. Zwłaszcza komuś, kto wiązał przyszłość z rozwojem kariery w Klanie Księżyca. — Rozumiem, że ty się w tej krainie urodziłeś? — wyrwała się z zamyślenia, przywdziewając nawet delikatny, dość dziewczęcy w swej prostocie, uśmiech.
Prawie się zakrztusiła w reakcji na kolejne słowa czarnego. Poczuła się tak, jakby właśnie przyłapał ją na czymś niekoniecznie dobrym — chociaż przecież nie było niczym złym, że nie nawykła do chłodu! Nawet przez moment nie pomyślała, iż to sama obecność basiora może wywoływać dziwne reakcje jej ciała. Dotąd nie miała nazbyt wiele doświadczenia z wilkami; w zasadzie od zawsze trzymała się nieco na uboczu. Życia w grupie uczyła się więc każdego kolejnego dnia.
Zima. Chyba nadal jestem z tych ciepłolubnych. Mam nadzieję, że chłód szybko przestanie być dokuczliwy — mówiła całkiem rzeczowym tonem, na mordzie zachowując absolutną powagę. Może dlatego nie siedziała teraz w pobliżu Tyrana? Może tam było zwyczajnie aż za zimno, więc podświadomie szwendała się po krainie? I co z tego, że chatka (przynajmniej teoretycznie) powinna od części chłodu zwyczajnie chronić?! Zmarszczyła lekko czoło, na moment pozwalając sobie na niewinne refleksje.
A ty? Urodziłeś się tutaj? — wyrwała się z zamyślenia. Pozwoliła sobie nawet na całkiem ciepły, dziewczęcy w swej prostocie, uśmiech.

Zacisze nad rzeką

: 07 mar 2025, 18:32
autor: Fenrárr
Fenrárra uniósł brew, a jego spojrzenie na chwilę zatrzymało się na Karmelitcie, jakby ważył jej słowa.
Albo gwiazdy po prostu uważają, że pewne rzeczy nie powinny być zrozumiane — rzucił, pozwalając sobie na nutę tajemniczości. — Może wolą, żebyśmy to my się ich domyślali, zamiast oczekiwać gotowych odpowiedzi?
W jego głosie nie było kpiny, choć cień uśmiechu na pysku zdradzał, że bawi go jej „mina znawcy”. Zastanawiał się czy mówiła to, bo chciała brzmieć pewnie, czy rzeczywiście wierzyła w swoje słowa. Jej reakcja na jego uwagę o chłodzie była bezcenna. Kącik jego pyska uniósł się wyżej – czyżby trafił w czuły punkt?
Ciepłolubna, hm? — powtórzył z rozbawieniem — Możesz próbować się przyzwyczaić, ale chłód prędzej nauczy się żyć w tobie, niż ty w nim.
Przeniósł wzrok na niebo, jakby w nim miała kryć się odpowiedź na pytanie, którego jeszcze nie padło. Na jej kolejne słowa przekrzywił lekko łeb. "A ty? Urodziłeś się tutaj?"
Nie — odparł po chwili ciszy. Jego głos był spokojny, ale w tej prostocie kryło się coś więcej. Historia, której nie zamierzał opowiedzieć tak łatwo.
Ale czy to ma znaczenie? Wilk nie jest tym, gdzie się urodził, a tym, dokąd prowadzą jego kroki.
Nie patrzył na nią, lecz na rozgwieżdżony firmament. Gdzieś tam, musiały być gwiazdy, które pamiętały jego początek – i te, które zobaczą jego koniec.

Karmelitta