Strona 10 z 18
Bory Łowieckie
: 27 mar 2025, 23:33
autor: Hürrem
Rzuciła się szybko do pogoni a kiedy wilk się rzucił i ona się rzuciła, ale pierwsze starcie zakończyło się delikatnym fiaskiem, bo ten jeżozwierz był zręczny i czujny ! Wychynął się z pyska białasa i właściwie jej tez. W dodatku wyrzucił kolce na boki przez co dostała igłami w bark. Jęknęła głośno i z bólu odsunęła się od atakującego zwierzęcia.
Bory Łowieckie
: 28 mar 2025, 15:52
autor: Astra
Ona rzuciła się na zwierzę. Miała chęci zdobycia go na rzec klanu i osobistych. Planowała rozwinąć się w nim i udowodnić, że nie jest tylko niewolnicą. Nie wiedziała, że towarzyszka również jest niewolnikiem. Próbowała przewrócić zwierzę na grzbiet, aby dorwać do jego miękkiego brzucha.
Bory Łowieckie
: 28 mar 2025, 17:12
autor: Ammat
On nie był aż taki głodny więc się wycofał i dał dokończyć waderom. Czas na ucztę dorodnego jeżozwierza. To wlaściwie tyle byłoby po polowaniu. Poszło calkiem zręcznie ale też nie jakoś łatwo. Trochę obrażeń dostali ale nie najgorzej. Usiadł sobie odpoczywając.
Bory Łowieckie
: 28 mar 2025, 19:27
autor: Astra
Wzięła część jeżozwierza i poszła w kierunku klanowych terenów.
/zt
Bory Łowieckie
: 28 mar 2025, 19:28
autor: Hürrem
Trochę zjadła mięsa. Była zadowolona z polowania. Najadła brzuszek więc mogła juz opuścic te tereny. Rozejrzała się jeszcze po okolicy i postanowiła wrócić na tereny klanowe. Resztę zostawiła drugiej waderze. /zt
Bory Łowieckie
: 28 mar 2025, 19:30
autor: Ammat
Ruszył za astrą pilnując niewolnicy. Zerknął jeszcze na Hurrem ale widział że też wraca na tereny klanowe. Więc był całkiem spokojny /zt
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 10:15
autor: Vaelcarth
Polowanie na bażanta (dorosły — 6, II).
Kapibara: s: 10/ zr: 11/ cz: 15
Vaelcarth: s: 20 / zr: 35 / cz: 30
Dotarł na skraj polany, gdzie wysokie trawy falowały na wietrze, a zapach wilgotnej ziemi mieszał się z aromatem ziół i igliwia. Słońce przebijało się przez korony drzew, rzucając ciepłe refleksy na mech i liście. To miejsce wydawało się idealnym terenem łowieckim – ciche, pełne kryjówek i świeżych śladów zwierzyny. Wilk zatrzymał się na moment, unosząc nos i wciągając powietrze. Wśród wielu zapachów wyłapał coś obiecującego – drobną nutę ptasiego pierza i lekki aromat bażanta. Zniżył się nieco, czujnie obserwując otoczenie, a potem ruszył powoli naprzód, stawiając ostrożnie łapy, by nie zdradzić swojej obecności. Teraz najważniejsze było odnalezienie tropu.
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 10:23
autor: Vaelcarth
Szedł powoli, przy każdym kroku badając ziemię i wsłuchując się w odgłosy lasu. W końcu dostrzegł coś obiecującego – kilka lekko wgłębionych śladów w wilgotnej ziemi oraz kilka luźnych piór, które delikatnie unosiły się na wietrze. Bażant musiał być blisko. Wilk zniżył sylwetkę i węszył dokładniej, śledząc kierunek, w którym ptak mógł się udać. Trop prowadził ku gęstszym zaroślom, gdzie roślinność dawała doskonałą osłonę przed drapieżnikami. Wiedział, że od tej chwili każda sekunda była kluczowa – bażanty były czujne i potrafiły poderwać się do lotu przy najmniejszym podejrzeniu zagrożenia, a wtedy nici z obiadu.
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 10:31
autor: Vaelcarth
Przemykając między niskimi krzewami, Vaelcarth zwolnił jeszcze bardziej, czując pod łapami miękką ściółkę leśną. Wilgoć ziemi pochłaniała dźwięki jego kroków, ale wciąż nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy błąd. Uszy miał postawione, drgnienia powietrza zdradzały mu subtelne odgłosy lasu – szelest liści, cichy trzepot skrzydeł owadów, stukot kropli rosy spadających z liści na mech. Wstrzymał oddech, gdy jego bursztynowe oczy wychwyciły ruch w gęstwinie traw. Bażant. Ptak grzebał w ziemi, wydziobywał coś spomiędzy korzeni, nieświadomy zagrożenia czającego się w cieniu. Słońce przemykało przez korony drzew, a ciepłe światło mieniło się na jego upierzonych plecach, podkreślając barwne akcenty piór. Każdy ruch jego głowy był szybki i nerwowy, ale Vael wiedział, że to jeszcze nie znak, iż wyczuł obecność drapieżnika. Wilk zamarł w miejscu, napiął mięśnie jak struna gotowa do drgnięcia. Wiedział, że musiał podejść jak najbliżej, by uniknąć ryzyka, że bażant poderwie się do lotu zbyt wcześnie. Powoli, niemal niezauważalnie, postawił kolejną łapę na ziemi, uważając, by nie trącić żadnej gałązki. W tej chwili świat wokół niego przestał istnieć – liczyło się tylko polowanie. Serce biło mu miarowo, ale odczuwał napięcie każdej sekundy. Nie mógł zdradzić się ani dźwiękiem, ani ruchem. Czuł, jak adrenalina wypełnia jego żyły, a w głowie układał plan ataku. Jeszcze chwila. Jeszcze jeden krok. Skupił wzrok na ptaku, jego skrzydłach, sile nóg gotowych do odbicia. Wiedział, że tylko idealne wyczucie momentu pozwoli mu dopaść ofiarę.
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 10:55
autor: Vaelcarth
Serce biło mu nieco szybciej, gdy dzieliły go już tylko trzy, może cztery kroki od celu. Każdy mięsień był napięty, gotów do działania, a bursztynowe oczy nie odrywały się od ptaka. Bażant nadal był zajęty grzebaniem w ziemi, dziobiąc coś pomiędzy korzeniami, ale Vael wiedział, że ten spokój może się roztrzaskać w ułamku sekundy. Jeden nieostrożny ruch, jeden szelest, a ptak mógł wyczuć zagrożenie i zerwać się do ucieczki. Wilk instynktownie obniżył sylwetkę jeszcze bardziej, przywierając do ziemi. Włosy na karku leciutko się uniosły, jakby ciało samo przygotowywało się do zrywu. Oczywiście mógłby ruszyć na oślep, spróbować sięgnąć ofiarę z rozpędu, ale wiedział, że to zbyt ryzykowne. Bażant był czujnym stworzeniem, jego nogi były silne, a skrzydła gotowe do błyskawicznego poderwania się w górę. Vael napiął mięśnie w łapach i ogonie, gotów do skoku. W głowie wyliczał moment, w którym najlepiej uderzyć. Czas zdawał się zwalniać, każdy oddech trwał dłużej, a otoczenie traciło znaczenie. Liczyło się tylko polowanie. Jeszcze chwila. Jeszcze odrobina cierpliwości. Jeśli bażant poderwie się do lotu, będzie musiał reagować błyskawicznie, inaczej straci swoją zdobycz. W uszach szumiał mu rytm własnego serca, naprzemiennie z odgłosami lasu. Każdy dźwięk mógł zwiastować moment, w którym instynkt każe ptakowi rzucić się do ucieczki. Wilk wyczekał jeszcze sekundę. Tylko jeden ruch dzielił go od rozpoczęcia ataku.
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 10:56
autor: Vaelcarth
W jednej chwili Vae wystrzelił do przodu, a sucha trawa zaszeleściła pod jego łapami, zdradzając jego obecność. Ptak, jakby porażony błyskawicą, poderwał głowę, a jego oczy rozszerzyły się w panicznym przebłysku instynktu. Czas wydawał się zwalniać – przez ułamek sekundy bażant trwał nieruchomo, po czym eksplodował w ruchu. Skrzydła rozłożyły się szeroko, trzepocząc z głośnym furkotem, gdy poderwał się w górę, walcząc o każdy centymetr przestrzeni. Pióra mieniły się w świetle, a powietrze zadrżało od wibracji bijących skrzydeł. Był szybki, cholernie szybki, ale samiec nie miał zamiaru pozwolić mu uciec. Wilk pędził za nim, napinając mięśnie do skoku. Czuł, jak adrenalina zalewa jego żyły, wyostrzając każdy zmysł. Każdy ruch ptaka analizował w ułamku sekundy, każdy manewr w locie starał się przewidzieć, by znaleźć odpowiedni moment na atak. Jeszcze odrobina. Jeszcze jeden krok. Wystarczyło jedno precyzyjne uderzenie łapą, by strącić ptaka na ziemię, wytrącając go z równowagi i kończąc polowanie sukcesem. Ale wystarczyło też jedno spóźnione drgnięcie mięśni, jedno zawahanie, by bażant wyrwał się ku wolności, niknąc w koronach drzew.
Bory Łowieckie
: 03 kwie 2025, 11:24
autor: Vaelcarth
Wilcza łapa trafiła w pierzaste ciało, zmuszając bażanta do gwałtownej zmiany toru lotu. Ptak zachwiał się w powietrzu, próbując rozpaczliwie odzyskać kontrolę, lecz chwilę później runął na ziemię, niknąc wśród splątanych krzaków. Liście zadrżały, a drobne gałązki pękły pod jego ciężarem. Samiec natychmiast rzucił się w stronę ofiary. Jego ruchy były błyskawiczne, precyzyjne – nie mógł pozwolić, by ptak choćby pomyślał o ucieczce. Bażant szarpnął się jeszcze, trzepocząc osłabionymi skrzydłami, ale wilk błyskawicznie przygwoździł go do ziemi, kończąc walkę jednym, zdecydowanym ruchem. Przez chwilę unosił się w nim dreszcz ekscytacji – instynkt łowcy, pierwotna satysfakcja z udanego ataku. Czuł, jak adrenalina powoli opada, pozostawiając po sobie przyjemne uczucie triumfu. Zdobycz należała do niego. Nie tylko napełni żołądek, ale i potwierdzi jego skuteczność jako myśliwego. Odetchnął głębiej, pozwalając, by napięcie w mięśniach się rozluźniło. Następnie podniósł wzrok, przesuwając spojrzeniem po okolicy. Musiał się upewnić, że wokół nie czai się żaden intruz – ani inny drapieżnik, ani ktoś, kto mógłby uznać jego zdobycz za swoją. Sięgnął po truchło bażanta, zaciskając kły na jego skrzydłach. Czuł szorstkość piór między zębami, metaliczny zapach krwi drażniący nozdrza. To nie był czas na posiłek. Nie tutaj. Zje później, w miejscu, gdzie będzie mógł odpocząć bez obawy, że coś zakłóci mu spokój. Z pewnym siebie krokiem opuścił zarośla, zostawiając za sobą ślady łap na miękkiej ziemi. Polowanie dobiegło końca.
/zt
Bory Łowieckie
: 20 kwie 2025, 18:29
autor: Neffrea
/ wydobycie: czterolistna koniczyna
Po niekoniecznie przyjemnej przygodzie na bagnach Neffrea ruszyła w poszukiwaniu kolejnych składników. Lista rzeczy do zdobycia kurczyła się z każdą kolejną chwilą, co było względnie motywujące. Samo wytwarzanie amuletów zdecydowanie męczyło o wiele mniej, aniżeli uganianie się za składnikami. Zaczynała rozumieć, dlaczego jej klientela potrzebowała nierzadko naprawdę sporo czasu aby skompletować wszystko. Viltis na przykład do dzisiaj się nie pojawiła, choć widziały się chyba całe wieki temu.
Dość, nie rozpraszaj się, Neff. Przystanęła, orientując się w położeniu. Bory. Cóż, niekoniecznie byłby to pierwszy strzał, gdyby zapytano ją, gdzie szukać koniczyny. Ruszyłaby raczej na łąkę, niemniej... jakoś tak sie zamyśliła. A skoro już tu była, to zamierzała — po prostu — podążając przed siebie rozglądać się uważnie za koniczyną.
Bory Łowieckie
: 20 kwie 2025, 19:25
autor: Neffrea
Zabawiła w borze znacznie dłużej, niż początkowo założyła. Miała go tylko pokonać, przejść przez las i ruszyć dalej, tymczasem jej upór nie pozwolił jej oddalić się bez tej głupiej zieleniny.
Trafiła w końcu na niewielką kępę koniczyny, rosnącej sobie w najlepsze u podnóża jakiegoś iglaka. Podeszła ku niej i zaczęła przeszukiwać, poszukując takiej, która miałaby cztery listki. Trójlistna na nic się nie przyda. Przesiewała roślinki przez dobrą chwilę, aż w końcu odszukała taką, która zdecydowanie nada się na składnik amuletu. Przeliczyła raz jeszcze listki, a następnie zerwała cienką łodyżkę. W pamięci przebiegła recepturę. Brakowało jej jeszcze tylko jednego składnika. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła dalej.
/zt.
Bory Łowieckie
: 25 kwie 2025, 9:50
autor: Vaelcarth
Asmodeus pisze:
Asmodeus zorientował się, że
Threthon ma jednak więcej czujności XDD ma lepsze oko! a może i węch, bo nie był ochlej-mordą. Dołączył szybko do wojownika...
I u jego boku, a raczej od drugiej strony.
TAKTYKA...
Zaczął podchodzić jelenie, ot1 A nuż któryś, ten bardziej soczysty NADZIEJE SIĘ OSgEyU3iLE na jego kły rzecz jasna, bo wilk ten jest zły i ma ogromne kły!
Zniżoną sylwetkę więc miał i mimo, że góra jak był... to chciał się podlizać Tetonowi i pokazać mu, ze jest fajny i ma jaja... i że umie i nie jest tylko od ruchania, o.
[ wydobycie jaja wielkanocnego ]
Przyszedł w poszukiwaniu jajka. Miał przerzucie, że właśnie tutaj znajdzie.
Bory Łowieckie
: 25 kwie 2025, 11:51
autor: Vaelcarth
Znalazł jajko i wyszedł z nim.
/zt
Bory Łowieckie
: 03 maja 2025, 22:41
autor: Riril
[polowanie — pancernik (28/12/5) —
dorosły]
Riril: 35 30 5
Fenrárr: 30 20 5
nie pamiętała już kiedy ostatnio wyruszała na łowy sama, ale noc aż prosiła się o wycieczkę pod gwiazdami. Wilczyca truchtała więc przez las niespiesznie, węsząc jak to zwykle robiła. Czego szukała? Nie wiedziała — zwykle z Sinistrem szukali większej zwierzyny, sama nie czuła się na siłach porwać nawet na jelenia. Może dała by radę go złapać i dobić, ale spodziewała się żmudnej długiej bieganiny, a chociaż sama umiała nie czuć zmęczenia przez długi czas, nie uśmiechało jej się skakać za swoją ofiarą aż do rana.
Stwierdziła więc, że po prostu przebiegnie i weźmie się za pierwszy cel, który uzna za możliwy dla niej do szybkiego powalenia. Zmysły tropicielskie poszły w ruch i wilczyca z nosem przy ziemi w milczeniu truchtała przez las. Jej nozdrza wyłapały intrygujący zapach, którego jednak poznać nie była w stanie. Zdecydowała wiec zgłębić tajemnicę intrygującej woni i to właśnie jej śladem ruszyła...
//odpalam Tropiciela — obniża czujność wymaganą do wytropienia zwierzyny o ¼. Tropiciel otrzymuje dodatkowy 1 PD za odbyte polowanie (-30PE)
Bory Łowieckie
: 03 maja 2025, 22:56
autor: Fenrárr
Pojawił się niemal bezszelestnie, przystając w miejscu, gdy dostrzegł sylwetkę wilczycy. Riril. Czyżby wpadła na ten sam pomysł, co on? Polowanie…? Istniała taka możliwość. W końcu dzień był odpowiedni — nie za gorący, nie za zimny. Idealny, by wytropić coś świeżego. A jemu brakowało tej surowej prostoty — szelestu trawy pod łapami, dreszczu czającego się skoku.
— Essa Milva — przywitał się cicho, z nutą uznania w głosie, choć jego spojrzenie już śledziło ruchy samicy. Zauważył, jak nagle uniosła głowę, jak nozdrza drgnęły, wyłapując coś w powietrzu. Zapach. Zaciekawiło go to. Zbliżył się parę kroków i sam wciągnął powietrze. Tak, teraz i on poczuł to samo. Coś było niedaleko. Nie pytając — ruszył za nią, dostosowując krok. Nie musiał mówić, że chce się przyłączyć. Czasem wystarczyło po prostu być tuż obok..
Bory Łowieckie
: 03 maja 2025, 23:01
autor: Riril
biegnąc za sznurem zapachu, nie zauważyła, jak nagle tuż obok pojawił się ktoś inny. Zatrzymała się gwałtownie słysząc klanowe powitanie i równie szybkim ruchem głowy, namierzyła nieznajomego. Chwilę lustrowała go wzrokiem, nim rozpoznała w nim samca, którego czasem widywała na terenach klanowych. Oczywiście to, że też jest Księżycowym nie budziło wątpliwości, ale wolała conajmniej kojarzyć osobnika, który tak nagle przerywa jej łowy. A może nie przerywa? Może po prostu... wprasza?
Z drugiej strony — we dwójkę po prostu mogło pójść im znacznie szybciej, więc Riril zaniechała zbesztania Fenrarra.
Podążanie śladami zajęło im mniej czasu niż myślała, ale bardzo szybko zrozumiała dlaczego — jej zwierzyna była ospała, a gdy usłyszała drapieżniki — zwinęła się w kulę. Riril zatrzymała się przy pancerniku i klilkakrotnie klepnęła w skorupę. No świetnie, akurat jak przydał by się Sinister...
— Masz może otwieracz do puszek? — zapytała, wątpiąc szczerze czy dadzą radę dobrać się do mięsa wewnątrz.
Bory Łowieckie
: 03 maja 2025, 23:06
autor: Fenrárr
Fenrárr zatrzymał się kilka kroków za nią, mrużąc lekko oczy na widok pancernika. No tak. Traf chciał, że ślad zaprowadził ich akurat do stworzenia, które wyglądało, jakby samo życie uznało, że musi chodzić w zbroi. Potwornie niepraktyczne. Ale z drugiej strony – przetrwało. A to się liczyło.
— Niestety, zostawiłem wytrych przy księżycowym laboratorium. — Jego głos był suchy, pozbawiony emocji, ale w kąciku pyska pojawił się cień rozbawienia. — Chociaż… może wystarczyłby odpowiednio duży kamień.
Zbliżył się o kilka kroków, stając tuż przy Riril i nachylając się lekko nad zwiniętym w kulę stworzeniem. Błysk w jego oczach wskazywał, że mimo nonszalanckiego tonu – myślał intensywnie.
— Albo kilka dobrze wymierzonych uderzeń… tylko wtedy z obiadu zrobi się nam mielonka. — Mruknął i odsunął łapę, jakby już widział ociekającą sokiem porażkę. — A chyba nie o to chodzi. Chociaż… może to być jakieś rozwiązanie.