Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
![]() |
20°C | CIEPŁO Lato nieśmiało zagląda w progi Wilczej Krainy. Ciepłe, pełne słonecznego blasku dni tylko czasemi urozmaicane są drobnym deszczykiem. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Leśna Idylla
- Ivaroth
- Adept
Klan Cienia - Posty: 94
- Rodzice: Lilith X Nathellion
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 5
- Wiedza: 0
- Życie: 59
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 88
Leśna Idylla
Trop doprowadził ich do niedużego stadka, jak na razie błogo nieświadomego zagrożenia. Po pokrytym czarnym włosiem grzbiecie przeszedł mu całkiem przyjemny dreszcz, gdy tylko wyobraził sobie panikę, jaka zapewne wśród zwierzyny wybuchnie, gdy już dostrzeże zbliżające się niebezpieczeństwo. Mimowolnie wygiął pysk w kolejnym cieniu wrednego uśmieszku na tę myśl.
Obrzucił spojrzeniem grupkę samic, obserwujących właśnie walczącą dwójkę samców. Przesunął po każdej z nich, by ostatecznie zawiesić wzrok na dwa siłujące się byki pośrodku całego zgromadzenia. Może i nie był jakimś wyjątkowym geniuszem, jednakże nawet on wiedział, że lepiej nie pchać im się pod kopyta.
Skupił wzrok na masywnej krowie, wskazanej w chwilę później przez Ammata. Przyczaił się, czekając na sygnał do biegu... Po czym drgnął gwałtownie, gdy niespodziewanie nieopodal przemknęła biała plama. Skupił na niej wzrok, dopiero po jakiejś sekundzie zdając sobie sprawę z tego, że patrzy właśnie na innego młodego samca, który właśnie zrobił to, co on chwilę wcześniej uznał za kiepski pomysł.
Kolejne wilki zerwały się do biegu, goniąc zwierzynę, więc i on to uczynił, nie mógł przecież zostać w tyle. Wystrzelił więc przed siebie, biegnąc ile sił w łapach. Gdy reszcie stada udało się dopaść jednego osobnika, dołączył do nich, kąsając go zaciekle po jednym z boków.
Obrzucił spojrzeniem grupkę samic, obserwujących właśnie walczącą dwójkę samców. Przesunął po każdej z nich, by ostatecznie zawiesić wzrok na dwa siłujące się byki pośrodku całego zgromadzenia. Może i nie był jakimś wyjątkowym geniuszem, jednakże nawet on wiedział, że lepiej nie pchać im się pod kopyta.
Skupił wzrok na masywnej krowie, wskazanej w chwilę później przez Ammata. Przyczaił się, czekając na sygnał do biegu... Po czym drgnął gwałtownie, gdy niespodziewanie nieopodal przemknęła biała plama. Skupił na niej wzrok, dopiero po jakiejś sekundzie zdając sobie sprawę z tego, że patrzy właśnie na innego młodego samca, który właśnie zrobił to, co on chwilę wcześniej uznał za kiepski pomysł.
Kolejne wilki zerwały się do biegu, goniąc zwierzynę, więc i on to uczynił, nie mógł przecież zostać w tyle. Wystrzelił więc przed siebie, biegnąc ile sił w łapach. Gdy reszcie stada udało się dopaść jednego osobnika, dołączył do nich, kąsając go zaciekle po jednym z boków.
.
𝕴𝖛𝖆𝖗𝖔𝖙𝖍
✘✗✗✘✗✗✘
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
✘✗✗✘✗✗✘
Karta postaci
✘✗✗✘✗✗✘
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•

STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•ZAPACH
EKWIPUNEK
● Szczupły, ale nie wychudzony.
● Sierść w nieładzie, krótka i szorstka, za wyjątkiem zmierzwionej grzywki na głowie i dłuższych kosmyków na karku.
● Powoli gojące się już, lecz wciąż widoczne rozcięcie na czole, częściowo zakryte przez grzywkę.
● Nie pierwszej nowości przybrudzona torba u boku, skradziona jakiemuś nieuważnemu gościowi karczmy jeszcze w czasach szczenięcych.
● Sierść w nieładzie, krótka i szorstka, za wyjątkiem zmierzwionej grzywki na głowie i dłuższych kosmyków na karku.
● Powoli gojące się już, lecz wciąż widoczne rozcięcie na czole, częściowo zakryte przez grzywkę.
● Nie pierwszej nowości przybrudzona torba u boku, skradziona jakiemuś nieuważnemu gościowi karczmy jeszcze w czasach szczenięcych.
Ledwie wyczuwalne nutki nie najświeższej zwierzęcej krwi i stęchlizny.
● bransoletka z koralikami przypominającymi surowce klanowe (na łapie)
● kamyk (schowany w torbie)
● niewielki róg zawieszony na rzemieniu (na szyi)
● kamyk (schowany w torbie)
● niewielki róg zawieszony na rzemieniu (na szyi)
✘✗✗✘✗✗✘
Karta postaci
- Hürrem
- Niewolnik
- Posty: 311
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 10
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 20
- Życie: 99
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 49
- Profesje: Rzemieślnik [1]
Leśna Idylla
wilczyca szła za resztą stada. Nie mogła się doczekać polowania, aż sobie coś zje. Widziała jak biały wilk przytuptał pierwszy rzucając się a zaraz za nim wilk z rogami. Ammat? Chyba tak jakoś miał. I ona nie zostawała dłużna. Wskoczyła w sam środek walki probójąc gryźć za łapę. Nie była dobra w polowaniach, nie należała do silnych, ani zręcznych za to miała całkiem sporo wiedzy. Uśmiechneła się pod nosem dając z siebie wszystko Najwyżej zginę — przeszło jej przez myśl a wtedy dostała kopniaka od brykającej samicy.
જ⁀➴
𝕳𝖚̈𝖗𝖗𝖊𝖒
⠂⠄⠄⠂⠁⠁⠂⠄⠄⠂⠁⠁⠂⠄⠄⠂ ⠂⠄⠄⠂
Nie na mnie skierowane publiczności oczy,
Na mnie nie stawiał nikt, pisano o mnie źle,
Ale ja wiem, że mogę gnać, co koń wyskoczy...
I że zwycięstwo jest pisane właśnie mnie!
⠂⠄⠄⠂⠁⠁⠂⠄⠄⠂⠁⠁⠂⠄⠄⠂ ⠂⠄⠄⠂
KARTA POSTACI | EKWIPUNEK
1.
2.Perła przeklętych
3.Skarb Włóczykija
4.
5.
6.
7.
8.
₊˚‿ ˚︵ ☾ ✦ ☽ ︵˚‿˚₊
KARIERA:
▰▱▰▱▰▱▰▱▰▱▰▱▰▱
— Niewolnik —
- Beliar
- Samiec Alfa
Klan Cienia - Posty: 153
- Rodzice: Zara & Shellin
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 122 (52+60+10)
- Zręczność: 100 (40+60)
- Czujność: 65 (5+60)
- Wiedza: 50
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 242
- Profesje: Fanatyk [3], Myśliwy [1]
- Tytuł: Kapłan Yuosphee / Wilk kC
Leśna Idylla
Spłoszona, potraktowana przez niego z bara samica, odbiła na bok i pognała w zarośla. Alfa popatrzył kontrolnie na Nyks, jakby upewniał się, że wszystko z nią w porządku, a potem posławszy jej krótkie spojrzenie by pamiętała o odpowiednim dystansie — spłonął w czarnym ogniu i zmaterializował przy atakowanym przez Chaotów byku. Z impetem doskoczył do niego i zawisł u szyi, zakleszczając zęby na krtani. Jego kopyta nie były mu straszne, nie w tej postaci. Nie były nawet w stanie go sięgnąć bo przepuszczał je jak ogień, rozstępując się w miejscach kolejnych kopnięć i uderzeń. Łapami uwiesił się na karku zwierzęcia, własną masą i z pomocą pozostałych Cienistych, którzy w tym momencie działali jak jeden żywy organizm obalając go wkrótce na ziemię. Teraz była to już tylko kwestia czasu.
_

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.

my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.

Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.




my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.



Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."
- Kalahtem
- Adept
Klan Cienia - Posty: 91
- Rodzice: Żyleta & Kreon
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 10
- Zręczność: 10
- Czujność: 5
- Wiedza: 5
- Życie: 58
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 113
Leśna Idylla
Nie musiał długo czekać by do jego szarży dołączyły kolejne wilki, a ich mnogość i siła sprawiły, że jeden z byków odpuścił walkę i zdecydował się na ucieczkę. Kalahtem nie zawracał sobie nim głowy, skupił się na osobniku, którego miał przed sobą, okrążając go po łuku i szukając okazji by wyprowadzić kolejny, skuteczny atak. Liczył, że atakujący z każdej strony Chaoci rozproszą jego uwagę i kiedy wydawało mu się, że wyczuł odpowiedni moment — susem doskoczył do jelenia i uwiesił się na jego boku. Na miejscu boju wywiązała się niemała szamotanina, przyprawiona szczyptą prawdziwego chaosu. Ześlizgnął się po boku byka, kiedy ten podbił ciałem w górę próbując uwolnić się spod napastników i dość niefortunnie wpadł mu pod kopyta. Jeleń trochę go poobijał ale i Kalahtem w żadnym wypadku nie pozostawał mu dłużny. Ignorując ból — poprawił chwyt na rozoranej już całkiem widowiskowo skórze ofiary i wgryzł się w jej łopatkę, wyszarpując na żywca całkiem spory kawałek mięsa. Miał nawet czas by go przerzuć i połknąć, nim wciąż wisząc u boku obiadu ponownie zaatakował zębami.

"𝔑𝔢𝔴𝔰 𝔣𝔩𝔞𝔰𝔥"
ℑ 𝔴𝔞𝔰 𝔠𝔯𝔢𝔞𝔱𝔢𝔡 𝔞𝔱 𝖙𝖍𝖊 𝖉𝖆𝖜𝖓 𝖔𝖋 𝖈𝖗𝖊𝖆𝖙𝖎𝖔𝖓. ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔢𝔪𝔭𝔱𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫,
ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔥𝔢 𝔰𝔫𝔞𝔨𝔢 𝔦𝔫 𝔈𝔡𝔢𝔫. ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔥𝔢 𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫 𝔣𝔬𝔯 𝔱𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫,
𝔟𝔢𝔥𝔢𝔞𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔞𝔩𝔩 𝔎𝔦𝔫𝔤𝔰. ℑ 𝔞𝔪 𝔰𝔦𝔫 𝔴𝔦𝔱𝔥 𝔫𝔬 𝔯𝔥𝔶𝔪𝔢 𝔬𝔯 𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫,
𝔖𝔲𝔫 𝔬𝔣 𝔱𝔥𝔢 𝔪𝔬𝔯𝔫𝔦𝔫𝔤, 𝔏𝔲𝔠𝔦𝔣𝔢𝔯. 𝔄𝔫𝔱𝔦𝔠𝔥𝔯𝔦𝔰𝔱, 𝖋𝖆𝖙𝖍𝖊𝖗 𝖔𝖋 𝖑𝖎𝖊𝖘
𝔐𝔢𝔭𝔥𝔦𝔰𝔱𝔬𝔭𝔥𝔢𝔩𝔢𝔰, 𝔱𝔯𝔲𝔱𝔥 𝔦𝔫 𝔞 𝔟𝔩𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯, 𝔡𝔢𝔠𝔢𝔦𝔱𝔣𝔲𝔩 𝔭𝔯𝔢𝔱𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯,
𝔱𝔥𝔢 𝔟𝔞𝔫𝔦𝔰𝔥𝔢𝔡 𝔞𝔳𝔢𝔫𝔤𝔢𝔯, 𝔱𝔥𝔢 𝔯𝔦𝔤𝔥𝔱𝔢𝔬𝔲𝔰 𝔰𝔲𝔯𝔯𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯...
𝔚𝔥𝔢𝔫 𝔰𝔱𝔞𝔫𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔦𝔫 𝔣𝔯𝔬𝔫𝔱 𝔬𝔣 𝔪𝔶 𝔰𝔬𝔩𝔞𝔯 𝔢𝔠𝔩𝔦𝔭𝔰𝔢, 𝔪𝔶 𝔫𝔞𝔪𝔢 𝔦𝔱
𝔦𝔰 𝔰𝔱𝔦𝔱𝔠𝔥𝔢𝔡 𝔱𝔬 𝔶𝔬𝔲𝔯 𝔩𝔦𝔭𝔰 𝔰𝔬 𝔶𝔬𝔲 𝔰𝔢𝔢 ℑ 𝔴𝔬𝔫'𝔱 𝔟𝔬𝔴 𝔱𝔬 𝔱𝔥𝔢 𝔴𝔦𝔩𝔩
𝔬𝔣 𝖆 𝖒𝖔𝖗𝖙𝖆𝖑, 𝔣𝔢𝔢𝔟𝔩𝔢 𝔞𝔫𝔡 𝔫𝔬𝔯𝔪𝔞𝔩 . 𝔜𝔬𝔲 𝔴𝔞𝔫𝔫𝔞 𝔨𝔦𝔩𝔩 𝔪𝔢?
ℑ'𝔪 𝔢𝔱𝔢𝔯𝔫𝔞𝔩, 𝔦𝔪𝔪𝔬𝔯𝔱𝔞𝔩. ℑ 𝔩𝔦𝔳𝔢 𝔦𝔫 𝔢𝔳𝔢𝔯𝔶 𝔡𝔢𝔠𝔦𝔰𝔦𝔬𝔫 𝔱𝔥𝔞𝔱
𝔠𝔞𝔱𝔞𝔩𝔶𝔷𝔢𝔡 𝖈𝖍𝖆𝖔𝖘 𝔱𝔥𝔞𝔱 𝔠𝔞𝔲𝔰𝔢𝔰 𝔡𝔦𝔳𝔦𝔰𝔦𝔬𝔫. ℑ 𝔩𝔦𝔳𝔢 𝔦𝔫𝔰𝔦𝔡𝔢 𝔡𝔢𝔞𝔱𝔥,
𝔱𝔥𝔢 𝔟𝔢𝔤𝔦𝔫𝔫𝔦𝔫𝔤 𝔬𝔣 𝔢𝔫𝔡𝔰...
.............................. | ![]() |
.......![]() I'm a systematic cause of panic bout to attack Promise you ain't ever had a lover like that .......................................... { ... } Ekwipunek |
- Caitlyn
- Wilk Apokalipsy
Głód - Posty: 424
- Płeć: Samica
- Siła: 70 (20+50)
- Zręczność: 80 (20+50+10)
- Czujność: 55 (5+50)
- Wiedza: 40
- Życie: 100
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 384
- Profesje: Toksykolog [1], Tropiciel [3]
- Tytuł: Kapłanka Lolth
Leśna Idylla
Caitlyn nadal wojuje z żubrzycą, nic się nie zmieniło.
𝓒𝓪𝓲𝓽𝓵𝔂𝓷 — 𝓦𝓲𝓵𝓴 𝓐𝓹𝓸𝓴𝓪𝓵𝓲𝓹𝓼𝔂 𝓖ł𝓸́𝓭
Ponadprzeciętnie długie włosy i ogon.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ZAPACH: ALKOHOL, ISKARIOT.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ʏᴏᴜ'ʀᴇ ꜱᴏ ʜʏᴘɴᴏᴛɪᴢɪɴɢ.
ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ? ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ?
ʏᴏᴜʀ ᴛᴏᴜᴄʜ ᴍᴀɢɴᴇᴛɪᴢɪɴɢ. ꜰᴇᴇʟꜱ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴀᴍ ꜰʟᴏᴀᴛɪɴɢ. ʟᴇᴀᴠᴇꜱ ᴍʏ ʙᴏᴅʏ ɢʟᴏᴡɪɴɢ.
ᴛʜᴇʏ ꜱᴀʏ, ʙᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ. ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴇ ᴏᴛʜᴇʀꜱ.
ꜰᴜᴛᴜʀɪꜱᴛɪᴄ ʟᴏᴠᴇʀ. ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɴᴀ. ᴛʜᴇʏ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ʏᴏᴜ.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Nie mam brudnych myśli, tylko seksowną wyobraźnie...

» LOVE: Desire, I'm hungry. I hope you feed me...[I & C]
POSIADANE: Amulet Kozicy.
Sztylet: KRWISTA ŁZA | KARTA POSTACI — INFORMACJE.
ODZNACZENIA: Piętno Cienia x1, Skrzydła Merkumere x5, Wrzeciono Lolth x4,
Skrzydła Freya x1, Lazur Bestii x3.
Ponadprzeciętnie długie włosy i ogon.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ZAPACH: ALKOHOL, ISKARIOT.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ʏᴏᴜ'ʀᴇ ꜱᴏ ʜʏᴘɴᴏᴛɪᴢɪɴɢ.
ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ? ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ?
ʏᴏᴜʀ ᴛᴏᴜᴄʜ ᴍᴀɢɴᴇᴛɪᴢɪɴɢ. ꜰᴇᴇʟꜱ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴀᴍ ꜰʟᴏᴀᴛɪɴɢ. ʟᴇᴀᴠᴇꜱ ᴍʏ ʙᴏᴅʏ ɢʟᴏᴡɪɴɢ.
ᴛʜᴇʏ ꜱᴀʏ, ʙᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ. ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴇ ᴏᴛʜᴇʀꜱ.
ꜰᴜᴛᴜʀɪꜱᴛɪᴄ ʟᴏᴠᴇʀ. ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɴᴀ. ᴛʜᴇʏ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ʏᴏᴜ.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Nie mam brudnych myśli, tylko seksowną wyobraźnie...

» LOVE: Desire, I'm hungry. I hope you feed me...[I & C]
POSIADANE: Amulet Kozicy.
Sztylet: KRWISTA ŁZA | KARTA POSTACI — INFORMACJE.
ODZNACZENIA: Piętno Cienia x1, Skrzydła Merkumere x5, Wrzeciono Lolth x4,
Skrzydła Freya x1, Lazur Bestii x3.
- Iskariot
- Dowódca Cieni
Zekhrizzyrral - Posty: 170
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie
- Siła: 70 (25+35+10){140}
- Zręczność: 60 (25+35){120}
- Czujność: 40 (5+35){80}
- Wiedza: 30
- Życie: 100
- Energia: 60
- Punkty Doświadczenia: 9 (w. 610)
- Profesje: Toksykolog [2], Myśliwy [3]
- Tytuł: Kapłan Farothinyrrala
Leśna Idylla
Ukradkiem obserwował młodzież, choć połowa z nich wydawała się mieć już swoich opiekunów. Może ewentualnie Assakai i Ivaroth odchodzili od regułki, ale wyglądali rozgarnięcie, a odrobina łomotu na polowaniu ich nie powinna zabić. Cicho westchnął na jednej gałęzi, podgladając jak Ivaroth znajduje trop. — I czym ja się przejmuję...? — Prawdopodobnie tym, że robił się nieco zazdrosny. Siwe włosy wyrastały z neigo, a tamten wciąż miał bujną, kolorową grzywę.
A nie, czekaj... on jest siwy.
W boju się okaże, ile młodzik jest wart rogaty wilk. Podążył za nim, spacerując między cieniami, bo chodzenie wyszło z mody, a dziś gwiazdami wieczoru mają zostać Ci, co po nim osiągną wielkość. On sam poczuwał pociąg w kierunku toksyn i mikstur, ktoś musi zastąpić go w roli myśliwego.
Jakkolwiek nie chciał być wierny swej myśli, widok tak licznego stada zapierał dech w piersiach. Tyle mięsa, a tylko jedna krowę mogli wybrać... Gdyby tylko regulamin pozwalał na popisówkę za dodatkowe pd
Uruchomił niewidzialność, dziedziczoną po ścieżce Zemsty i zeskoczył z gałęzi, by dołączyć się do gonitwy. Kilku jego towarzyszy go wyprzedziło, ale to nic, Iskariot też odegra swą rolę. Przeskoczył wszelkie przeszkody i po paru grzbietach innych byków mknął ku tej, co została wyznaczona jako dzisiejsza kolacja. Szybkie, ale stabilne tętno, zafiksowany wzrok, dokładnie zaplanowany każdy ruch. Wbrew swym wcześniejszym założeniom, najlepszą defensywą zawsze, ale to zawsze będzie atak, a w tym konkretnym przypadku — osłabienie ofiary. Będąc w strategicznie dogodnym miejscu, mógł doskoczył do lewej — tylnej nogi i uczepił się niczym kleszcz, by tam wyjąć swój Trujący Bluszcz z pochwy i dźgnąć go w ścięgno. Samo to jednak to za mało, ale ten numer opatentował więcej razy, niż był w stanie spamiętać, tak wiec obiema łapami złapał za rękojeść i z całej siły przekroił element łączny między mięśniami i kośćmi. Jeśli po tym rogacz nie upadnie, to niemal na pewno daleko nie ucieknie, nie mówiąc już o efektywnej walce na trzech nogach.
A nie, czekaj... on jest siwy.
W boju się okaże, ile młodzik jest wart rogaty wilk. Podążył za nim, spacerując między cieniami, bo chodzenie wyszło z mody, a dziś gwiazdami wieczoru mają zostać Ci, co po nim osiągną wielkość. On sam poczuwał pociąg w kierunku toksyn i mikstur, ktoś musi zastąpić go w roli myśliwego.
Jakkolwiek nie chciał być wierny swej myśli, widok tak licznego stada zapierał dech w piersiach. Tyle mięsa, a tylko jedna krowę mogli wybrać... Gdyby tylko regulamin pozwalał na popisówkę za dodatkowe pd
Uruchomił niewidzialność, dziedziczoną po ścieżce Zemsty i zeskoczył z gałęzi, by dołączyć się do gonitwy. Kilku jego towarzyszy go wyprzedziło, ale to nic, Iskariot też odegra swą rolę. Przeskoczył wszelkie przeszkody i po paru grzbietach innych byków mknął ku tej, co została wyznaczona jako dzisiejsza kolacja. Szybkie, ale stabilne tętno, zafiksowany wzrok, dokładnie zaplanowany każdy ruch. Wbrew swym wcześniejszym założeniom, najlepszą defensywą zawsze, ale to zawsze będzie atak, a w tym konkretnym przypadku — osłabienie ofiary. Będąc w strategicznie dogodnym miejscu, mógł doskoczył do lewej — tylnej nogi i uczepił się niczym kleszcz, by tam wyjąć swój Trujący Bluszcz z pochwy i dźgnąć go w ścięgno. Samo to jednak to za mało, ale ten numer opatentował więcej razy, niż był w stanie spamiętać, tak wiec obiema łapami złapał za rękojeść i z całej siły przekroił element łączny między mięśniami i kośćmi. Jeśli po tym rogacz nie upadnie, to niemal na pewno daleko nie ucieknie, nie mówiąc już o efektywnej walce na trzech nogach.
𒅒𝕴𝖘𝖐𝖆𝖗𝖎𝖔𝖙𒅒
𝕿𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖙𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖑𝖎𝖙𝖙𝖑𝖊 𝖘𝖙𝖆𝖗,
𝕳𝖔𝖜 𝕴 𝖜𝖔𝖓𝖉𝖊𝖗 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖆𝖗𝖊!
𝖀𝖕 𝖆𝖇𝖔𝖛𝖊 𝖙𝖍𝖊 𝖜𝖔𝖗𝖑𝖉 𝖘𝖔 𝖍𝖎𝖌𝖍,
𝕷𝖎𝖐𝖊 𝖆 𝖉𝖎𝖆𝖒𝖔𝖓𝖉 𝖎𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖐𝖞.
𝖂𝖍𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖇𝖑𝖆𝖟𝖎𝖓𝖌 𝖘𝖚𝖓 𝖎𝖘 𝖌𝖔𝖓𝖊,
𝖂𝖍𝖊𝖓 𝖍𝖊 𝖓𝖔𝖙𝖍𝖎𝖓𝖌 𝖘𝖍𝖎𝖓𝖊𝖘 𝖚𝖕𝖔𝖓,
𝕿𝖍𝖊𝖓 𝖞𝖔𝖚 𝖘𝖍𝖔𝖜 𝖞𝖔𝖚𝖗 𝖑𝖎𝖙𝖙𝖑𝖊 𝖑𝖎𝖌𝖍𝖙,
𝕿𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖙𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖆𝖑𝖑 𝖙𝖍𝖊 𝖓𝖎𝖌𝖍𝖙.
𝕿𝖍𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖙𝖗𝖆𝖛'𝖑𝖑𝖊𝖗 𝖎𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖉𝖆𝖗𝖐,
𝕿𝖍𝖆𝖓𝖐𝖘 𝖞𝖔𝖚 𝖋𝖔𝖗 𝖞𝖔𝖚𝖗 𝖙𝖎𝖓𝖞 𝖘𝖕𝖆𝖗𝖐,
𝕳𝖊 𝖈𝖔𝖚𝖑𝖉 𝖓𝖔𝖙 𝖘𝖊𝖊 𝖜𝖍𝖎𝖈𝖍 𝖜𝖆𝖞 𝖙𝖔 𝖌𝖔,
𝕴𝖋 𝖞𝖔𝖚 𝖉𝖎𝖉 𝖓𝖔𝖙 𝖙𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊 𝖘𝖔.
𝕴𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖉𝖆𝖗𝖐 𝖇𝖑𝖚𝖊 𝖘𝖐𝖞 𝖞𝖔𝖚 𝖐𝖊𝖊𝖕,
𝕬𝖓𝖉 𝖔𝖋𝖙𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖗𝖔' 𝖒𝖞 𝖈𝖚𝖗𝖙𝖆𝖎𝖓𝖘 𝖕𝖊𝖊𝖕,
𝕱𝖔𝖗 𝖞𝖔𝖚 𝖓𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖘𝖍𝖚𝖙 𝖞𝖔𝖚𝖗 𝖊𝖞𝖊,
𝕿𝖎𝖑𝖑 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖚𝖓 𝖎𝖘 𝖎𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖐𝖞.
'𝕿𝖎𝖘 𝖞𝖔𝖚𝖗 𝖇𝖗𝖎𝖌𝖍𝖙 𝖆𝖓𝖉 𝖙𝖎𝖓𝖞 𝖘𝖕𝖆𝖗𝖐,
𝕷𝖎𝖌𝖍𝖙𝖘 𝖙𝖍𝖊 𝖙𝖗𝖆𝖛'𝖑𝖑𝖊𝖗 𝖎𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖉𝖆𝖗𝖐:
𝕿𝖍𝖔' 𝕴 𝖐𝖓𝖔𝖜 𝖓𝖔𝖙 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖆𝖗𝖊,
𝕿𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖙𝖜𝖎𝖓𝖐𝖑𝖊, 𝖑𝖎𝖙𝖙𝖑𝖊 𝖘𝖙𝖆𝖗.
Technikalia
- Nyks
- Szczeniak
Klan Cienia - Posty: 61
- Rodzice: Atlanta x Beliar
- Płeć: Samica
- Siła: 2
- Zręczność: 4
- Czujność: 3
- Wiedza: 1
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 44
Leśna Idylla
Głos Beliara wyrwał ją z idylli (he he) i popatrzyła na niego z taką miną, jakby zamierzała wszcząć raban. Dlaczego "zejdź"? Przecież nie przeszkadzała! Nadęła policzki, niestety, jak widać, nie tylko ona nie mogła dyskutować z ojcem. Z nadąsanym wyrazem pyska, zsunęła się z grzbietu Żylety prosto na ziemię. Pokiwała do niej główką i naburmuszona, posłuchała się dwójki wilków.
Trzymała się zatem z boku żeby nikomu nie wleźć pod łapy, markotnie myśląc sobie, że jakby potrafiła skakać po cieniach jak ta fajna ciocia, to mogłaby przed nimi wszystkimi tacie przynieść takiego byka w zębach. Bez najmniejszego problemu! Ale że nie potrafiła i została zredukowana do obserwatora, patrzyła tylko, co robią inni. Jak pobiegli, to pobiegła i ona. Widziała te wszystkie popisy i zazdrość ją zżerała, że i ona się pobawić nie może. Dobrze że tylko zazdrość, a nie przerażający ból jaki niechybnie by odczuła, gdyby została stratowana — a przed tym chronił ją ten sam niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci, który kazał jej zleźć z grzbietu świecącej wilczycy.
Niemniej nadąsanie szybko Nyks minęło, bo dostała za to prawdziwe widowisko, które chłonęła oczyma jak gąbka, trzymając się w bezpiecznej odległości od kotłowiska.
Trzymała się zatem z boku żeby nikomu nie wleźć pod łapy, markotnie myśląc sobie, że jakby potrafiła skakać po cieniach jak ta fajna ciocia, to mogłaby przed nimi wszystkimi tacie przynieść takiego byka w zębach. Bez najmniejszego problemu! Ale że nie potrafiła i została zredukowana do obserwatora, patrzyła tylko, co robią inni. Jak pobiegli, to pobiegła i ona. Widziała te wszystkie popisy i zazdrość ją zżerała, że i ona się pobawić nie może. Dobrze że tylko zazdrość, a nie przerażający ból jaki niechybnie by odczuła, gdyby została stratowana — a przed tym chronił ją ten sam niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci, który kazał jej zleźć z grzbietu świecącej wilczycy.
Niemniej nadąsanie szybko Nyks minęło, bo dostała za to prawdziwe widowisko, które chłonęła oczyma jak gąbka, trzymając się w bezpiecznej odległości od kotłowiska.
✸ nyks ✸
home sweet home
golden days are still alive
don't say that you're lonely
where I am is where you will be
— karta postaci — relacje —
| moje |
one of one, not of them | ... |
— ekwipunek — opis mocy —
well, I said I would be back
and I'd never let you go
pick a petal off a flower
✸ daze, you love me, no? ✸
- Ammat
- Skrytobójca
- Posty: 794
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20 (20)
- Zręczność: 40 (20+20)
- Czujność: 35 (5+10+20)
- Wiedza: 20 (5+15)
- Życie: 90 (20.06)
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 15 (225)
- Profesje: Myśliwy [2]
Leśna Idylla
>>Muzyczka<<
Rozpoczęła się walka o przetrwanie, o życie. Krew lała się strumieniem, rzeką, mieszanina krwi byczej, wilczej i miliony stworzeń które pod kopytami zostały stratowane. Mimo że Nyks trzymała się dalej to stróżka krwi dopłynęła do jej łap. Nie wiadomo ile trwała szamotanina, wrzawa. To wiedzieli tylko Bogowie Klanu Cienia. Ale w końcu potężne cielska samicy i samca byka padły niczym ciężki kamień wzniecając wokół kurz.
Dziś każdy miał szczęście bo przeżył. Wataha wygrała. Nastała głucha cisza. Nawet muchy przestały latać. Słychać było tylko ciężkie oddechy wilków, sapanie i jęki jeśli któryś się pokusił. Wszystko ucichło i nastał spokój. Błogie zwycięstwo. Jedzenia nie powinno zabraknąć dla nikogo. To był też czas by zebrać łup po chwili wytchnienia.
Ammat dostał w żebra (-42 obr) od ofiary. Trzymał do końca a kiedy czuł że już upada odskoczył lekko by nie zostać przygniecionym cielskiem. Stracil gdzieś to co się stało z samcem. Uciekł? Padł? W jego głowie nieco szumiało, oddech był ciężki ale naprawdę starał się dać z siebie więcej niż 100%. Czy mu się udało? Raczej tak. Polowanie zakończone ich triumfem.
Rozpoczęła się walka o przetrwanie, o życie. Krew lała się strumieniem, rzeką, mieszanina krwi byczej, wilczej i miliony stworzeń które pod kopytami zostały stratowane. Mimo że Nyks trzymała się dalej to stróżka krwi dopłynęła do jej łap. Nie wiadomo ile trwała szamotanina, wrzawa. To wiedzieli tylko Bogowie Klanu Cienia. Ale w końcu potężne cielska samicy i samca byka padły niczym ciężki kamień wzniecając wokół kurz.
Dziś każdy miał szczęście bo przeżył. Wataha wygrała. Nastała głucha cisza. Nawet muchy przestały latać. Słychać było tylko ciężkie oddechy wilków, sapanie i jęki jeśli któryś się pokusił. Wszystko ucichło i nastał spokój. Błogie zwycięstwo. Jedzenia nie powinno zabraknąć dla nikogo. To był też czas by zebrać łup po chwili wytchnienia.
Ammat dostał w żebra (-42 obr) od ofiary. Trzymał do końca a kiedy czuł że już upada odskoczył lekko by nie zostać przygniecionym cielskiem. Stracil gdzieś to co się stało z samcem. Uciekł? Padł? W jego głowie nieco szumiało, oddech był ciężki ale naprawdę starał się dać z siebie więcej niż 100%. Czy mu się udało? Raczej tak. Polowanie zakończone ich triumfem.
𝙰𝙼𝙼𝙰𝚃
෴𓂃𓂃෴
𝕷𝖔𝖏𝖆𝖑𝖓𝖔𝖘́𝖈́ 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖞𝖒 𝖕𝖗𝖆𝖜𝖊𝖒, 𝖘𝖎ł𝖆 𝖟𝖆𝖑𝖊𝖙𝖆̨,
𝖟𝖊𝖒𝖘𝖙𝖆 𝖕𝖗𝖟𝖞𝖏𝖊𝖒𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨, 𝖆 𝖟𝖆𝖇𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖔𝖉𝖟𝖎𝖊𝖓𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨.
•❅────✧𒐤✧─────❅•
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴅᴏ ᴄᴢᴇɢᴏꜱ́ ᴋᴛᴏꜱ́ ᴍɴɪᴇ ᴢᴍᴜꜱᴢᴀ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ɴᴀ ʟɪᴛᴏꜱ́ᴄ́ ʙʀᴀᴄ́ ᴍɴɪᴇ ᴄʜᴄᴇ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴢ ʙᴜᴛᴀᴍɪ ʟᴇᴢᴀ̨ ᴡ ᴅᴜꜱᴢᴇ̨,
ᴛʏᴍ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɢᴅʏ ᴍɪ ɴᴀᴘʟᴜᴄ́ ᴡ ɴɪᴀ̨ ꜱᴛᴀʀᴀᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴍᴜᴄʜ, ᴄᴏ ᴢ̇ʏᴡɪᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴋʀᴡɪᴀ̨ ꜱ́ᴡɪᴇᴢ̇ᴀ̨,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴘꜱᴏ́ᴡ, ᴄᴏ ꜱᴢᴀʀᴘɪᴀ̨ ᴍɪᴇ̨ꜱᴀ ꜱᴛʀᴢᴇ̨ᴘ!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴛʏᴄʜ, ᴄᴏ ᴛᴇ̨ᴘᴏ ᴡ ꜱɪᴇʙɪᴇ ᴡɪᴇʀᴢᴀ̨,
ɢᴅʏ ɴᴀᴡᴇᴛ ᴊᴜᴢ̇ ɪᴄʜ ᴅᴌᴀᴡɪ ᴡᴌᴀꜱɴʏ ᴘᴇ̨ᴅ!
•❅────✧𒐤✧─────❅•
༝྾྾༝ KARTA POSTACI ༝྾྾༝ ❅────✧𒐤✧─────❅• Skryty Cios
Użyć: 2:2
Zatruta Broń
Użyć:2/2
Mutacje na stałe
pancerny: muskuły
Uzbrojony:Rogi
Posiada sztylet skrytobójcy :Szpon
GALERIA
Ekwipunek:
- Rivai
- Adept
Klan Cienia - Posty: 135
- Rodzice: Lilith X Nathellion
- Płeć: Samiec
- Siła: 15
- Zręczność: 5
- Czujność: 5
- Wiedza: 15
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 47
Leśna Idylla
Gdzieś się zgubił.
/zt
/zt
![]() |
𝗥 𝗜 𝗩 𝗔 𝗜 Ciemność nie pyta, nie osądza. Przyjmuje tych, którzy nauczyli się w niej widzieć. ✘✗✘✗✘ ZAPACH \\ ŻELAZO, KREW. WYGLĄD \\ Skrzydlaty, czarny z białym paskiem od szyi aż po zadek. Niebieskie oczy. Nic szczególnego. ✘✗✘✗✘ ʟɪɢʜᴛ ᴍᴀʏ ɢᴜɪᴅᴇ, ʙᴜᴛ ᴅᴀʀᴋɴᴇꜱꜱ ᴛᴇꜱᴛꜱ ᴛʜᴏꜱᴇ ᴡʜᴏ ᴅᴀʀᴇ ᴛᴏ ꜱᴛᴀɴᴅ ᴀʟᴏɴᴇ. ᴅᴀʀᴋɴᴇꜱꜱ ɪꜱ ɴᴏᴛ ᴍᴇʀᴇʟʏ ᴀɴ ᴀʙꜱᴇɴᴄᴇ —ɪᴛ ɪꜱ ᴀ ᴄʜᴀʟʟᴇɴɢᴇ, ᴀ ᴛʀɪᴀʟ ᴏꜰ ꜱᴛʀᴇɴɢᴛʜ ᴀɴᴅ ᴄʜᴀʀᴀᴄᴛᴇʀ. ɪɴ ᴛʜᴇ ʟɪɢʜᴛ, ᴛʜᴇ ᴘᴀᴛʜ ɪꜱ ᴄʟᴇᴀʀ, ʙᴜᴛ ᴛʜᴇ ᴛʀᴜᴇ ᴛᴇꜱᴛ ʙᴇɢɪɴꜱ ᴡʜᴇʀᴇ ʙʀɪɢʜᴛɴᴇꜱꜱ ꜰᴀᴅᴇꜱ. ✘✗✘✗✘ KARTA POSTACI — INFORMACJE |
- Caitlyn
- Wilk Apokalipsy
Głód - Posty: 424
- Płeć: Samica
- Siła: 70 (20+50)
- Zręczność: 80 (20+50+10)
- Czujność: 55 (5+50)
- Wiedza: 40
- Życie: 100
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 384
- Profesje: Toksykolog [1], Tropiciel [3]
- Tytuł: Kapłanka Lolth
Leśna Idylla
Krew oblepiła jej łapy aż po stawy. Ciepła, lepka, jeszcze żywa. Kiedy ostatni skowyt zgasł, a ogromne cielska byków runęły na ziemię jak dwie porażone burzą góry mięsa, Caitlyn już się cofała.
Bez pośpiechu. Bez teatralności.
Po prostu — odeszła od martwej ofiary....
Wiedziała, że wygrana była oczywista. Z taką siłą, z taką wolą, z taką precyzją… Nie mogło być inaczej. Klan Cienia nie zawodził.
Nie była głodna.
Nie dzisiaj.
Nie po to tu przyszła.
Dla niej to był rytuał — sprawdzian ostrości instynktu, finezji w ruchu, niezawodności magii. Dla niej to była gra. Polowanie bez głodu. Krew bez potrzeby.
W ciszy, która zapadła po wrzawie, odetchnęła głęboko, a para uniosła się z jej nozdrzy w chłodnym cieniu ruin. Nawet muchy zamarły w powietrzu — jakby bały się zakłócić zwycięstwo Cienistych.
Spojrzała kątem oka na Iskariota.
On zawsze był gdzieś blisko — nawet jeśli nie u jej boku, to we wnętrzu jej myśli.
Czy zamierzał jeść?
Czy pochłonie swoją porcję mięsa jak reszta?
Czy może, jak ona — wystarczająco już się nasycił samym smakiem walki?
Nie powiedziała ani słowa.
Ale jej wzrok był pytaniem.
Jeśli chciał — pójdą.
Jeśli nie — poczeka.
Nie miała potrzeby się narzucać, ale dobrze wiedział, że kiedy milczy, i tak słyszy się ją lepiej niż innych...
Bez pośpiechu. Bez teatralności.
Po prostu — odeszła od martwej ofiary....
Wiedziała, że wygrana była oczywista. Z taką siłą, z taką wolą, z taką precyzją… Nie mogło być inaczej. Klan Cienia nie zawodził.
Nie była głodna.
Nie dzisiaj.
Nie po to tu przyszła.
Dla niej to był rytuał — sprawdzian ostrości instynktu, finezji w ruchu, niezawodności magii. Dla niej to była gra. Polowanie bez głodu. Krew bez potrzeby.
W ciszy, która zapadła po wrzawie, odetchnęła głęboko, a para uniosła się z jej nozdrzy w chłodnym cieniu ruin. Nawet muchy zamarły w powietrzu — jakby bały się zakłócić zwycięstwo Cienistych.
Spojrzała kątem oka na Iskariota.
On zawsze był gdzieś blisko — nawet jeśli nie u jej boku, to we wnętrzu jej myśli.
Czy zamierzał jeść?
Czy pochłonie swoją porcję mięsa jak reszta?
Czy może, jak ona — wystarczająco już się nasycił samym smakiem walki?
Nie powiedziała ani słowa.
Ale jej wzrok był pytaniem.
Jeśli chciał — pójdą.
Jeśli nie — poczeka.
Nie miała potrzeby się narzucać, ale dobrze wiedział, że kiedy milczy, i tak słyszy się ją lepiej niż innych...
𝓒𝓪𝓲𝓽𝓵𝔂𝓷 — 𝓦𝓲𝓵𝓴 𝓐𝓹𝓸𝓴𝓪𝓵𝓲𝓹𝓼𝔂 𝓖ł𝓸́𝓭
Ponadprzeciętnie długie włosy i ogon.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ZAPACH: ALKOHOL, ISKARIOT.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ʏᴏᴜ'ʀᴇ ꜱᴏ ʜʏᴘɴᴏᴛɪᴢɪɴɢ.
ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ? ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ?
ʏᴏᴜʀ ᴛᴏᴜᴄʜ ᴍᴀɢɴᴇᴛɪᴢɪɴɢ. ꜰᴇᴇʟꜱ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴀᴍ ꜰʟᴏᴀᴛɪɴɢ. ʟᴇᴀᴠᴇꜱ ᴍʏ ʙᴏᴅʏ ɢʟᴏᴡɪɴɢ.
ᴛʜᴇʏ ꜱᴀʏ, ʙᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ. ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴇ ᴏᴛʜᴇʀꜱ.
ꜰᴜᴛᴜʀɪꜱᴛɪᴄ ʟᴏᴠᴇʀ. ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɴᴀ. ᴛʜᴇʏ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ʏᴏᴜ.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Nie mam brudnych myśli, tylko seksowną wyobraźnie...

» LOVE: Desire, I'm hungry. I hope you feed me...[I & C]
POSIADANE: Amulet Kozicy.
Sztylet: KRWISTA ŁZA | KARTA POSTACI — INFORMACJE.
ODZNACZENIA: Piętno Cienia x1, Skrzydła Merkumere x5, Wrzeciono Lolth x4,
Skrzydła Freya x1, Lazur Bestii x3.
Ponadprzeciętnie długie włosy i ogon.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ZAPACH: ALKOHOL, ISKARIOT.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
ʏᴏᴜ'ʀᴇ ꜱᴏ ʜʏᴘɴᴏᴛɪᴢɪɴɢ.
ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ? ᴄᴏᴜʟᴅ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ?
ʏᴏᴜʀ ᴛᴏᴜᴄʜ ᴍᴀɢɴᴇᴛɪᴢɪɴɢ. ꜰᴇᴇʟꜱ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴀᴍ ꜰʟᴏᴀᴛɪɴɢ. ʟᴇᴀᴠᴇꜱ ᴍʏ ʙᴏᴅʏ ɢʟᴏᴡɪɴɢ.
ᴛʜᴇʏ ꜱᴀʏ, ʙᴇ ᴀꜰʀᴀɪᴅ. ʏᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴇ ᴏᴛʜᴇʀꜱ.
ꜰᴜᴛᴜʀɪꜱᴛɪᴄ ʟᴏᴠᴇʀ. ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɴᴀ. ᴛʜᴇʏ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ʏᴏᴜ.
•❅────✧❅✦❅✧─────❅•
Nie mam brudnych myśli, tylko seksowną wyobraźnie...

» LOVE: Desire, I'm hungry. I hope you feed me...[I & C]
POSIADANE: Amulet Kozicy.
Sztylet: KRWISTA ŁZA | KARTA POSTACI — INFORMACJE.
ODZNACZENIA: Piętno Cienia x1, Skrzydła Merkumere x5, Wrzeciono Lolth x4,
Skrzydła Freya x1, Lazur Bestii x3.
- Ivaroth
- Adept
Klan Cienia - Posty: 94
- Rodzice: Lilith X Nathellion
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 15
- Zręczność: 10
- Czujność: 5
- Wiedza: 0
- Życie: 59
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 88
Leśna Idylla
Gdy tylko doskoczył do byka, zaczął go zaciekle kąsać. Może i nie miał w zanadrzu żadnych widowiskowych sztuczek, jak wielu spośród dorosłych członków klanu, lecz zęby posiadał i miał zamiar zrobić z nich użytek. Zwłaszcza, że przecież całkiem nieźle się przy tym bawił.
Ofiara miotała się dziko, szaleńczo, ile sił starając się bronić przed atakiem wilków. Byk wierzgał, zamachiwał się rogami i ryczał z bólu. Każdy ruch kierowany był przerażeniem. Ivaroth miał wrażenie, że ów strach wyczuwał równie mocno co zapach krwi, który szybko wypełnił polankę. Na rogatego ta mieszanka zdawała się działać jak narkotyk. Czerpał niesamowitą przyjemność z tego strachu i bólu, tym większą, że miał swój całkiem aktywny udział w cierpieniu zwierzyny. Dlatego też stopniowo pozwalał sobie na coraz więcej, wbijał zębiska głębiej i szarpał łbem gwałtowniej, byleby tylko oderwać od ciała coraz to większy płat skóry i coraz więcej czerwieni zalało jego futro. Krwawe plamy bynajmniej wcale mu nie przeszkadzały, właściwie to i z nich się cieszył.
Jakiś czas tak doskakiwał do ofiary, by ukąsić, rozerwać kolejny mały fragment jej ciała. Obierał sobie coraz to wrażliwsze miejsca, licząc na gwałtowniejszą reakcję — głośniejszy bolesny ryk, czy gwałtowniejsze drgnięcie wielkiego cielska. Radował się każdą z nich, cieszył każdą wypływającą z ran strużką krwi.
Jednakże w pewnym momencie byk postanowił zemścić się na uciążliwym młodziku.
Szybki ruch uzbrojoną w rogi głową zauważył stanowczo zbyt późno. W chwilę później poczuł uderzenie, ostry ból gdzieś w okolicach żeber, a w następnej znalazł się w powietrzu, wyrzucony gwałtownym ruchem zwierzyny. Nim tak naprawdę zarejestrował, co się stało, uderzył grzbietem w pień pobliskiego drzewa, co pozbawiło go tchu. Padł ciężko na ziemię, z trudem łapiąc oddech, porządnie poturbowany. Jakby tego było mało, najwyraźniej jeden z rogów zwierzęcia rozerwał mu skórę na boku, bowiem rogacz całkiem obficie w tym miejscu krwawił. Na chwilę obecną nie był jednak jeszcze tak do końca tego świadomy, na chwilę stracił bowiem kontakt z rzeczywistością.
Ofiara miotała się dziko, szaleńczo, ile sił starając się bronić przed atakiem wilków. Byk wierzgał, zamachiwał się rogami i ryczał z bólu. Każdy ruch kierowany był przerażeniem. Ivaroth miał wrażenie, że ów strach wyczuwał równie mocno co zapach krwi, który szybko wypełnił polankę. Na rogatego ta mieszanka zdawała się działać jak narkotyk. Czerpał niesamowitą przyjemność z tego strachu i bólu, tym większą, że miał swój całkiem aktywny udział w cierpieniu zwierzyny. Dlatego też stopniowo pozwalał sobie na coraz więcej, wbijał zębiska głębiej i szarpał łbem gwałtowniej, byleby tylko oderwać od ciała coraz to większy płat skóry i coraz więcej czerwieni zalało jego futro. Krwawe plamy bynajmniej wcale mu nie przeszkadzały, właściwie to i z nich się cieszył.
Jakiś czas tak doskakiwał do ofiary, by ukąsić, rozerwać kolejny mały fragment jej ciała. Obierał sobie coraz to wrażliwsze miejsca, licząc na gwałtowniejszą reakcję — głośniejszy bolesny ryk, czy gwałtowniejsze drgnięcie wielkiego cielska. Radował się każdą z nich, cieszył każdą wypływającą z ran strużką krwi.
Jednakże w pewnym momencie byk postanowił zemścić się na uciążliwym młodziku.
Szybki ruch uzbrojoną w rogi głową zauważył stanowczo zbyt późno. W chwilę później poczuł uderzenie, ostry ból gdzieś w okolicach żeber, a w następnej znalazł się w powietrzu, wyrzucony gwałtownym ruchem zwierzyny. Nim tak naprawdę zarejestrował, co się stało, uderzył grzbietem w pień pobliskiego drzewa, co pozbawiło go tchu. Padł ciężko na ziemię, z trudem łapiąc oddech, porządnie poturbowany. Jakby tego było mało, najwyraźniej jeden z rogów zwierzęcia rozerwał mu skórę na boku, bowiem rogacz całkiem obficie w tym miejscu krwawił. Na chwilę obecną nie był jednak jeszcze tak do końca tego świadomy, na chwilę stracił bowiem kontakt z rzeczywistością.
.
𝕴𝖛𝖆𝖗𝖔𝖙𝖍
✘✗✗✘✗✗✘
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•
✘✗✗✘✗✗✘
Karta postaci
✘✗✗✘✗✗✘
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•

STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
•❅────✧෴෴෴✧─────❅•ZAPACH
EKWIPUNEK
● Szczupły, ale nie wychudzony.
● Sierść w nieładzie, krótka i szorstka, za wyjątkiem zmierzwionej grzywki na głowie i dłuższych kosmyków na karku.
● Powoli gojące się już, lecz wciąż widoczne rozcięcie na czole, częściowo zakryte przez grzywkę.
● Nie pierwszej nowości przybrudzona torba u boku, skradziona jakiemuś nieuważnemu gościowi karczmy jeszcze w czasach szczenięcych.
● Sierść w nieładzie, krótka i szorstka, za wyjątkiem zmierzwionej grzywki na głowie i dłuższych kosmyków na karku.
● Powoli gojące się już, lecz wciąż widoczne rozcięcie na czole, częściowo zakryte przez grzywkę.
● Nie pierwszej nowości przybrudzona torba u boku, skradziona jakiemuś nieuważnemu gościowi karczmy jeszcze w czasach szczenięcych.
Ledwie wyczuwalne nutki nie najświeższej zwierzęcej krwi i stęchlizny.
● bransoletka z koralikami przypominającymi surowce klanowe (na łapie)
● kamyk (schowany w torbie)
● niewielki róg zawieszony na rzemieniu (na szyi)
● kamyk (schowany w torbie)
● niewielki róg zawieszony na rzemieniu (na szyi)
✘✗✗✘✗✗✘
Karta postaci
- Żyleta
- Dowódca Cieni
Neffendrel - Posty: 153
- Rodzice: Summer Wine & Norion
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 50 (15 + 35)
- Zręczność: 50 (15 + 35)
- Czujność: 48 (13 + 35)
- Wiedza: 25
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 15
- Profesje: Uzdrowiciel [1]
- Tytuł: Inkwizytorka / Kapłanka Merkumere
Leśna Idylla
Kiedy powietrze zgęstniało od adrenaliny i ryków, wilczyca ruszyła bez słowa, niemal niezauważalnie rozpływając się w cieniach. Jej łapy poruszały się płynnie i szybko, jakby sam las ustępował jej drogi. Przez ułamek sekundy trwała jeszcze przy Nyks, upewniając się, że mała została z tyłu, w bezpiecznej odległości. Potem była już tylko pędzącą smugą wśród wilków, które zlały się jak czarna chmura. Byk, którego wzięli na cel, był potężny i dziki, jeden z tych starych samców, które przetrwały więcej zim niż niejeden młody wilk zdążył przeżyć miesięcy. Biegł z wściekłością i strachem, roztrącając wszystko na swojej drodze, ryjąc racicami ziemię i zostawiając za sobą krwawy szlak. Wilki otaczały go stopniowo, zamykając pierścień. Żyleta rzuciła się z boku, wybierając miejsce tuż pod brzuchem zwierzęcia. Skoczyła, jakby była zrobiona z samej ciemności i wiatru, i zatopiła kły w miękkim ciele byka, tuż za łopatką. Zaskoczony zwierz zawył i wierzgnął, a jego tylna racica trafiła ją w bok. Potężne uderzenie wyrwało z niej powietrze i odrzuciło na kilka łap w tył. Upadła na bok, a przez jej pysk przemknął grymas bólu. Zęby zgrzytnęły cicho, kiedy uniosła się z powrotem na łapy, z bokiem piekącym jak żywy ogień. Wilgotna sierść już zaczynała przesiąkać krwią, ale nie zamierzała się zatrzymać. Z cichym warknięciem ponownie rzuciła się do ataku, dołączając do pozostałych Cienistych, którzy jak jeden organizm szarpali, kąsali i dusili swoją ofiarę. W końcu byk runął z przeciągłym jękiem. Cielsko opadło ciężko na ziemię, wzbijając tumany kurzu i pyłu. Gdy ten uniósł się znad pola walki, a echo kopyt i ryków zgasło w drżących koronach drzew, przez długą chwilę trwała w bezruchu, wsłuchując się w powracające do lasu milczenie. Zewsząd dobiegał jedynie odgłos ciężkich, urywanych oddechów oraz cichy trzask pękających gałęzi, które wcześniej pękły pod cielskiem zwierzęcia. Zielone oczy przemknęły po miejscu walki, rejestrując sylwetki pobratymców, pokiereszowanych, zmęczonych, ale wciąż żywych. Dostrzegła jak Ammat cofa się z pola walki, kulejąc i dysząc, lecz nie wyglądając na pokonanego. Był poraniony, to prawda, ale jego postawa nie zdradzała rezygnacji, raczej dumę z walki do samego końca. Później jej spojrzenie padło na Nyks. Mała nie podeszła zbyt blisko, jednak nawet z tej odległości dało się zauważyć strużkę krwi, która dopłynęła aż do jej łap. Nie wydawała się jednak ani trochę przerażona, wręcz przeciwnie, co natychmiast uspokoiło Inkwizytorkę. Wreszcie jej spojrzenie powędrowało do jej dzieci, jakby chciała upewnić się, że wyszły z tej walki cało. Na końcu ruszyła w stronę martwego byka, aby się posilić.

well, what is this that I can't see, with ice cold hands taking hold of me
when god is gone and the devil takes hold, who will have mercy on your soul?
____________________________________________________________
• karta postaci • ekwipunek: • moce rangowe •
♥ Kreon • you're lookin' crazy, you're lookin' wrong
it looks like we're gonna get along
• zastrzeżone • osiągnięcia • towarzysze: •
____________________________________________________________
no wealth, no ruin, no silver, no gold, nothing satisfies me, but your soul
well I am death, none can excel, I'll open the door to heaven or hell

- Azaakai
- Adept
Klan Cienia - Posty: 60
- Rodzice: Neffrea & Gressil
- Płeć: Samica
- Siła: —
- Zręczność: —
- Czujność: —
- Wiedza: —
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 75
Leśna Idylla
Z chwilą gdy biała sylwetka Kalahtema przemknęła przez pole widzenia, a stado eksplodowało w panice, Azaakai nie potrzebowała już żadnego sygnału. Zerwała się do biegu, zostawiając za sobą tylko cichy szelest poruszonego poszycia. Przez moment nie było nic, poza biciem własnego serca i tętentem byczych kopyt odbijającym się echem pośród drzew. Czuła, jak adrenalina rozsadza jej żyły. Wzrok natychmiast wychwycił jednego z samców. Pędził z boku stada, próbując wyrwać się z kotła, w którym ugrzęzły inne. Doskonały cel. Odbiła w bok, wyprzedzając kilku członków watahy i przecięła mu drogę z zaskakującą dla swojej postury zwinnością. Byk ryknął wściekle, próbując zamarkować szarżę, ale nie był już panem sytuacji. W tej samej chwili kolejne wilki rzuciły się na jego boki, z każdej strony szarpiąc i kąsając, zmuszając go do zatrzymania.Wilczyca znalazła się przy jego szyi. Odbiła się mocno od ziemi i wgryzła w grube, twarde mięso karku, szarpnęła zębami, aż gorąca krew trysnęła na jej pysk. Jej łapy ślizgały się po błotnistej glebie, ciało byka było jak żywa skała, ale nie puszczała. Dopiero gdy jego łeb wyrwał się do boku, róg drasnął jej bark, rozcinając skórę i zostawiając po sobie piekący ból i pas ciepła, który zaczął szybko przesiąkać futro. Syknęła, ale nie cofnęła się. Zaklęła pod nosem, rzucając się z powrotem do gardła byka. Wtedy zauważyła Iva kątem oka. Na wpół we mgle, z pyskiem zbryzganym krwią, doskakiwał raz po raz, z dziką radością bawiąc się w kąsanie, prowokowanie i nękanie ofiary. Aż nagle...
— Iva, nie! — Wydawało się jej, że krzyknęła, ale dźwięk ten rozmył się w chaosie.
Ruch byka był zbyt szybki. Róg błysnął w powietrzu, potem tylko głuchy trzask i czarne ciało poszybowało w tył, jak porzucona zabawka. Azaakai momentalnie poczuła, jak wszystko w niej się napina, zamiera. Tym razem puściła. Naprawdę puściła.Z całym impetem odbiła się od ziemi i w tej samej chwili inny wilk przebił się do gardła ofiary — Beliar? Ammat? Nie wiedziała. Kły zagłębiły się ostatecznie, rozległ się agonalny ryk, który przerodził się w charkot i ciszę. Byk runął. Cielsko zadrżało i znieruchomiało. Ona jednak już nie patrzyła na ciało. Pędziła w stronę czarnego wilka leżącego u stóp drzewa. W jej boku paliło ogniem, a rana po rogu pulsowała żywym bólem, ale nie zwracała na to uwagi. Jej spojrzenie było wbite tylko w niego.
— Ivaroth, kurwa, na Chaosa! — Zasyczała, rzucając się obok i zniżając łeb. — Co ty zrobiłeś...
Ostrożnie przesunęła nosem po jego pysku, jakby sprawdzała, czy jeszcze oddycha. I oddychał. Ciężko, urywanym rytmem, ale jednak. Zamknęła oczy na ułamek sekundy. Przez moment stała przy nim, zanim uniosła łeb i zawołała.
— Potrzeba uzdrowiciela! — Jej rana zaczynała ciążyć, ale nie ruszyła się. Nie teraz. Nie dopóki nie usłyszy, jak z jego pyska wycieknie jakiś paskudny, złośliwy komentarz. Dopóki nie będzie wiedziała, że wszystko wraca do... ich zwyczajnego, wrednego porządku.
— Iva, nie! — Wydawało się jej, że krzyknęła, ale dźwięk ten rozmył się w chaosie.
Ruch byka był zbyt szybki. Róg błysnął w powietrzu, potem tylko głuchy trzask i czarne ciało poszybowało w tył, jak porzucona zabawka. Azaakai momentalnie poczuła, jak wszystko w niej się napina, zamiera. Tym razem puściła. Naprawdę puściła.Z całym impetem odbiła się od ziemi i w tej samej chwili inny wilk przebił się do gardła ofiary — Beliar? Ammat? Nie wiedziała. Kły zagłębiły się ostatecznie, rozległ się agonalny ryk, który przerodził się w charkot i ciszę. Byk runął. Cielsko zadrżało i znieruchomiało. Ona jednak już nie patrzyła na ciało. Pędziła w stronę czarnego wilka leżącego u stóp drzewa. W jej boku paliło ogniem, a rana po rogu pulsowała żywym bólem, ale nie zwracała na to uwagi. Jej spojrzenie było wbite tylko w niego.
— Ivaroth, kurwa, na Chaosa! — Zasyczała, rzucając się obok i zniżając łeb. — Co ty zrobiłeś...
Ostrożnie przesunęła nosem po jego pysku, jakby sprawdzała, czy jeszcze oddycha. I oddychał. Ciężko, urywanym rytmem, ale jednak. Zamknęła oczy na ułamek sekundy. Przez moment stała przy nim, zanim uniosła łeb i zawołała.
— Potrzeba uzdrowiciela! — Jej rana zaczynała ciążyć, ale nie ruszyła się. Nie teraz. Nie dopóki nie usłyszy, jak z jego pyska wycieknie jakiś paskudny, złośliwy komentarz. Dopóki nie będzie wiedziała, że wszystko wraca do... ich zwyczajnego, wrednego porządku.
___________________________________________
∂ση'т gσ ℓσσкιηg ƒσя ѕσмєтнιηg
уσυ ∂ση'т ωαηηα ƒιη∂
† karta postaci †
† moce rangowe †
† ekwipunek †
____________________
if you feed on pain
i welcome you to the feast

this is what you asked for, heavy is the crown
fire in the sunrise, ashes rainin' down
∂ση'т gσ ℓσσкιηg ƒσя ѕσмєтнιηg
уσυ ∂ση'т ωαηηα ƒιη∂
† karta postaci †
† moce rangowe †
† ekwipunek †
____________________
if you feed on pain
i welcome you to the feast

this is what you asked for, heavy is the crown
fire in the sunrise, ashes rainin' down
- Meduza
- Adept
Klan Cienia - Posty: 48
- Rodzice: Żyleta & Kreon
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 3
- Zręczność: 3
- Czujność: 3
- Wiedza: 1
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 134
Leśna Idylla
Długo towarzyszyła swojemu ojcu, ucząc się nowych rzeczy, ale... po drodze gdzieś się zawieruszyła.
//zt
//zt
I guess you'd rather have a star than the moon
I guess I always overestimate you
Hoodoo, all the things that you do
I'm down, down in my doomsday blues
𝖒 𝖊 𝖉 𝖚 𝔃 𝖆
𝖒 𝖊 𝖉 𝖚 𝔃 𝖆
ɪᴛ'ꜱ ᴅʀᴀɪɴɪɴɢ ᴍᴇ ʜᴏʟʟᴏᴡ, ʏᴏᴜ
ʏᴏᴜ 𝖘𝖑𝖔𝖜 𝖉𝖆𝖓𝖈𝖊 ᴍᴇ ᴏᴜᴛ ᴏꜰ ᴍʏ ꜱᴏʀʀᴏᴡ — ... ♥
Ekwipunek Umiejętności |
UWAGA — z pleców Meduzy wyrastają trzy białe macki
(tak długie, jak jej przednie łapki)
- Beliar
- Samiec Alfa
Klan Cienia - Posty: 153
- Rodzice: Zara & Shellin
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 122 (52+60+10)
- Zręczność: 100 (40+60)
- Czujność: 65 (5+60)
- Wiedza: 50
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 242
- Profesje: Fanatyk [3], Myśliwy [1]
- Tytuł: Kapłan Yuosphee / Wilk kC
Leśna Idylla
Kiedy jeleń upadł na ziemię, a parę chwil później wydał z siebie ostatni dech — puścił go i odsunął się na bok, zlizując językiem (tyle o ile był w stanie) spływającą mu po brodzie krwistą posokę. Popatrzył kontrolnie po wilkach, oceniając straty i choć kilkoro z nich oberwało bardziej niż reszta — nie było to raczej nic z czego nie można by się było wylizać. Uniósł pysk wyżej by zlokalizować spojrzeniem córkę, a potem lekkim skinieniem zachęcił ją by podeszła bliżej. Czas na posiłek. Może uszczkną coś jeszcze dla Atraksa? Swoją drogą... Ciekawe gdzie był? Zwykle przecież nie opuszczał boku Nyks.
— Gdzie twój brat? — zapytał niezobowiązująco pochylając się nad jeleniem. Zębami rozerwał być może wciąż odrobinę za twardą dla młodych zębów Nyks skórę tuż przy jego barku, tak by utorować jej drogę do delikatnego, miękkiego mięsa.
— Gdzie twój brat? — zapytał niezobowiązująco pochylając się nad jeleniem. Zębami rozerwał być może wciąż odrobinę za twardą dla młodych zębów Nyks skórę tuż przy jego barku, tak by utorować jej drogę do delikatnego, miękkiego mięsa.
_

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.

my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.

Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.




my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.



Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."
- Kalahtem
- Adept
Klan Cienia - Posty: 91
- Rodzice: Żyleta & Kreon
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 10
- Zręczność: 10
- Czujność: 5
- Wiedza: 5
- Życie: 58
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 113
Leśna Idylla
Dopiero gdy jeleń przestał się ruszać, puścił go i oblizał łakomie wargi. Wyglądał w tej chwili trochę jak ofiara brutalnej napaści z użyciem ostrego narzędzia — białe futro całe zbryzgane było krwią począwszy od pyska, po pierś, łapy i na podbrzuszu kończąc. Ani jej kropla jednak nie należała do niego. To znaczy... Chyba. Bo kiedy usiadł, a adrenalina stopniowo zaczęła opuszczać jego ciało — poczuł nieprzyjemne kłucie i pulsowanie gdzieś na wysokości mostka. Stłuczenie? Możliwe. Oby tylko. Z bólem radził sobie doskonale, nawet nieszczególnie dawał po sobie znać, że cokolwiek mu doskwierało. Zastrzygł uchem i popatrzył po wilkach, bardzo szybko zauważając, że nie było wśród nich Meduzy. Gdzie się tę cholerę znowu poniosło?

"𝔑𝔢𝔴𝔰 𝔣𝔩𝔞𝔰𝔥"
ℑ 𝔴𝔞𝔰 𝔠𝔯𝔢𝔞𝔱𝔢𝔡 𝔞𝔱 𝖙𝖍𝖊 𝖉𝖆𝖜𝖓 𝖔𝖋 𝖈𝖗𝖊𝖆𝖙𝖎𝖔𝖓. ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔢𝔪𝔭𝔱𝔞𝔱𝔦𝔬𝔫,
ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔥𝔢 𝔰𝔫𝔞𝔨𝔢 𝔦𝔫 𝔈𝔡𝔢𝔫. ℑ 𝔞𝔪 𝔱𝔥𝔢 𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫 𝔣𝔬𝔯 𝔱𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫,
𝔟𝔢𝔥𝔢𝔞𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔞𝔩𝔩 𝔎𝔦𝔫𝔤𝔰. ℑ 𝔞𝔪 𝔰𝔦𝔫 𝔴𝔦𝔱𝔥 𝔫𝔬 𝔯𝔥𝔶𝔪𝔢 𝔬𝔯 𝔯𝔢𝔞𝔰𝔬𝔫,
𝔖𝔲𝔫 𝔬𝔣 𝔱𝔥𝔢 𝔪𝔬𝔯𝔫𝔦𝔫𝔤, 𝔏𝔲𝔠𝔦𝔣𝔢𝔯. 𝔄𝔫𝔱𝔦𝔠𝔥𝔯𝔦𝔰𝔱, 𝖋𝖆𝖙𝖍𝖊𝖗 𝖔𝖋 𝖑𝖎𝖊𝖘
𝔐𝔢𝔭𝔥𝔦𝔰𝔱𝔬𝔭𝔥𝔢𝔩𝔢𝔰, 𝔱𝔯𝔲𝔱𝔥 𝔦𝔫 𝔞 𝔟𝔩𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯, 𝔡𝔢𝔠𝔢𝔦𝔱𝔣𝔲𝔩 𝔭𝔯𝔢𝔱𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯,
𝔱𝔥𝔢 𝔟𝔞𝔫𝔦𝔰𝔥𝔢𝔡 𝔞𝔳𝔢𝔫𝔤𝔢𝔯, 𝔱𝔥𝔢 𝔯𝔦𝔤𝔥𝔱𝔢𝔬𝔲𝔰 𝔰𝔲𝔯𝔯𝔢𝔫𝔡𝔢𝔯...
𝔚𝔥𝔢𝔫 𝔰𝔱𝔞𝔫𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔦𝔫 𝔣𝔯𝔬𝔫𝔱 𝔬𝔣 𝔪𝔶 𝔰𝔬𝔩𝔞𝔯 𝔢𝔠𝔩𝔦𝔭𝔰𝔢, 𝔪𝔶 𝔫𝔞𝔪𝔢 𝔦𝔱
𝔦𝔰 𝔰𝔱𝔦𝔱𝔠𝔥𝔢𝔡 𝔱𝔬 𝔶𝔬𝔲𝔯 𝔩𝔦𝔭𝔰 𝔰𝔬 𝔶𝔬𝔲 𝔰𝔢𝔢 ℑ 𝔴𝔬𝔫'𝔱 𝔟𝔬𝔴 𝔱𝔬 𝔱𝔥𝔢 𝔴𝔦𝔩𝔩
𝔬𝔣 𝖆 𝖒𝖔𝖗𝖙𝖆𝖑, 𝔣𝔢𝔢𝔟𝔩𝔢 𝔞𝔫𝔡 𝔫𝔬𝔯𝔪𝔞𝔩 . 𝔜𝔬𝔲 𝔴𝔞𝔫𝔫𝔞 𝔨𝔦𝔩𝔩 𝔪𝔢?
ℑ'𝔪 𝔢𝔱𝔢𝔯𝔫𝔞𝔩, 𝔦𝔪𝔪𝔬𝔯𝔱𝔞𝔩. ℑ 𝔩𝔦𝔳𝔢 𝔦𝔫 𝔢𝔳𝔢𝔯𝔶 𝔡𝔢𝔠𝔦𝔰𝔦𝔬𝔫 𝔱𝔥𝔞𝔱
𝔠𝔞𝔱𝔞𝔩𝔶𝔷𝔢𝔡 𝖈𝖍𝖆𝖔𝖘 𝔱𝔥𝔞𝔱 𝔠𝔞𝔲𝔰𝔢𝔰 𝔡𝔦𝔳𝔦𝔰𝔦𝔬𝔫. ℑ 𝔩𝔦𝔳𝔢 𝔦𝔫𝔰𝔦𝔡𝔢 𝔡𝔢𝔞𝔱𝔥,
𝔱𝔥𝔢 𝔟𝔢𝔤𝔦𝔫𝔫𝔦𝔫𝔤 𝔬𝔣 𝔢𝔫𝔡𝔰...
.............................. | ![]() |
.......![]() I'm a systematic cause of panic bout to attack Promise you ain't ever had a lover like that .......................................... { ... } Ekwipunek |
- Ammat
- Skrytobójca
- Posty: 794
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 20 (20)
- Zręczność: 40 (20+20)
- Czujność: 35 (5+10+20)
- Wiedza: 20 (5+15)
- Życie: 90 (20.06)
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 15 (225)
- Profesje: Myśliwy [2]
Leśna Idylla
W gruncie rzeczy Cieszył się że to już koniec. Większość z nich była poraniona, zmęczona ale zadowolona. Wilk wyciągnął sztylet skrytobójcy — Szpona i jednym pociągnięciem odciągł jeden i drugi róg. Jeden podał Beliarowi // lub ktoś kto chce // a drugi sobie zgarnął do toby. Uśmiechnął się i wgryzł w mięso, ścięgna z których sączyła się jeszcze krew.
— to była dobra rob...— usłyszał że ktoś potrzebuje pomocy. Doskoczył susem do Azaakai gdzie lezał Ivaroth. Wziął go na plecy bliżej Żylety, pamiętał że ona była uzdrowicielką.
— to była dobra rob...— usłyszał że ktoś potrzebuje pomocy. Doskoczył susem do Azaakai gdzie lezał Ivaroth. Wziął go na plecy bliżej Żylety, pamiętał że ona była uzdrowicielką.
𝙰𝙼𝙼𝙰𝚃
෴𓂃𓂃෴
𝕷𝖔𝖏𝖆𝖑𝖓𝖔𝖘́𝖈́ 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖞𝖒 𝖕𝖗𝖆𝖜𝖊𝖒, 𝖘𝖎ł𝖆 𝖟𝖆𝖑𝖊𝖙𝖆̨,
𝖟𝖊𝖒𝖘𝖙𝖆 𝖕𝖗𝖟𝖞𝖏𝖊𝖒𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨, 𝖆 𝖟𝖆𝖇𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖔𝖉𝖟𝖎𝖊𝖓𝖓𝖔𝖘́𝖈𝖎𝖆̨.
•❅────✧𒐤✧─────❅•
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴅᴏ ᴄᴢᴇɢᴏꜱ́ ᴋᴛᴏꜱ́ ᴍɴɪᴇ ᴢᴍᴜꜱᴢᴀ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ɴᴀ ʟɪᴛᴏꜱ́ᴄ́ ʙʀᴀᴄ́ ᴍɴɪᴇ ᴄʜᴄᴇ,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨, ɢᴅʏ ᴢ ʙᴜᴛᴀᴍɪ ʟᴇᴢᴀ̨ ᴡ ᴅᴜꜱᴢᴇ̨,
ᴛʏᴍ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɢᴅʏ ᴍɪ ɴᴀᴘʟᴜᴄ́ ᴡ ɴɪᴀ̨ ꜱᴛᴀʀᴀᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴍᴜᴄʜ, ᴄᴏ ᴢ̇ʏᴡɪᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴋʀᴡɪᴀ̨ ꜱ́ᴡɪᴇᴢ̇ᴀ̨,
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴘꜱᴏ́ᴡ, ᴄᴏ ꜱᴢᴀʀᴘɪᴀ̨ ᴍɪᴇ̨ꜱᴀ ꜱᴛʀᴢᴇ̨ᴘ!
ɴɪᴇ ᴢɴᴏꜱᴢᴇ̨ ᴛʏᴄʜ, ᴄᴏ ᴛᴇ̨ᴘᴏ ᴡ ꜱɪᴇʙɪᴇ ᴡɪᴇʀᴢᴀ̨,
ɢᴅʏ ɴᴀᴡᴇᴛ ᴊᴜᴢ̇ ɪᴄʜ ᴅᴌᴀᴡɪ ᴡᴌᴀꜱɴʏ ᴘᴇ̨ᴅ!
•❅────✧𒐤✧─────❅•
༝྾྾༝ KARTA POSTACI ༝྾྾༝ ❅────✧𒐤✧─────❅• Skryty Cios
Użyć: 2:2
Zatruta Broń
Użyć:2/2
Mutacje na stałe
pancerny: muskuły
Uzbrojony:Rogi
Posiada sztylet skrytobójcy :Szpon
GALERIA
Ekwipunek:
- Beliar
- Samiec Alfa
Klan Cienia - Posty: 153
- Rodzice: Zara & Shellin
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 122 (52+60+10)
- Zręczność: 100 (40+60)
- Czujność: 65 (5+60)
- Wiedza: 50
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 242
- Profesje: Fanatyk [3], Myśliwy [1]
- Tytuł: Kapłan Yuosphee / Wilk kC
Leśna Idylla
Leżącego gdzieś na uboczu, pod drzewem, średnio przytomnego Ivarotha wcześniej nawet nie zauważył, natomiast przerażony okrzyk Azaakai już bez problemu zwrócił jego uwagę. Obejrzał się za siebie spoglądając w miejsce, z którego dochodziły wołania o pomoc, a potem podniósł się z ziemi i podszedł bliżej, asekurując Ammata w drodze do Żylety. Mógłby wprawdzie przetransportować go do niej (lub gdziekolwiek indziej) w mgnieniu oka ale nie chciał ze skrytobójcą przerzucać się ciałem. W zasadzie w ogóle uważał, że nie powinni go ruszać, Żyleta nie miała do nich daleko, a takie przenoszenie zasadniczo mogło mu nawet zaszkodzić jeśli uderzenie o pień uderzyło w jakieś newralgiczne miejsce i np. uszkodziło kręgi. Przyjrzał się młodzikowi oceniając pobieżnie jego stan ale że medyk był z niego żaden — cofnął się robiąc miejsce Żylecie. W zamian spojrzenie skupił na niebieskookiej adeptce, która wyraźnie spanikowana obserwowała sytuację z boku. Wydała mu się znajoma i może gdyby pogłówkował nad tym dłużej to szybciej połączyłby kropki ale zamiast tego skupił uwagę na czymś zupełne innym.
— Jest w dobrych łapach. — pocieszycielem był raczej miernym ale co wiedział na pewno — Azaakai powinna skupić myśli na czymś innym niż strach i niepewność i to jeszcze zanim przerodzą się one w totalną panikę. Pozostał w pobliżu w razie gdyby Żyleta czegoś od niego potrzebowała, choćby i nawet — zważywszy na jej technikę leczenia — jego życiowej energii. W obecnym stanie miał jej w zasadzie całkiem sporo ale też nie był w sumie pewien czy wilczyca byłaby w stanie przebić się przez Zaklęcie Czarnego Ognia i w ogóle jakkolwiek ją pobrać. Stanowiło to dla niego w zasadzie dość ciekawą zagwozdkę.
— Jest w dobrych łapach. — pocieszycielem był raczej miernym ale co wiedział na pewno — Azaakai powinna skupić myśli na czymś innym niż strach i niepewność i to jeszcze zanim przerodzą się one w totalną panikę. Pozostał w pobliżu w razie gdyby Żyleta czegoś od niego potrzebowała, choćby i nawet — zważywszy na jej technikę leczenia — jego życiowej energii. W obecnym stanie miał jej w zasadzie całkiem sporo ale też nie był w sumie pewien czy wilczyca byłaby w stanie przebić się przez Zaklęcie Czarnego Ognia i w ogóle jakkolwiek ją pobrać. Stanowiło to dla niego w zasadzie dość ciekawą zagwozdkę.
_

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.

my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.

Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."

Wojna to sport, a sport to zdrowie — skoki do gardła i rzuty ołowiem.




my love: I'm the itching underneath your skin.
You can't stop me from creeping in. [ Atlanta ]
blood of my blood: Raihar, Nyks & Atraks {m. Atlanta}
Bjorn & Baldur {m. Mezris}
companion: Sasuke, Porija, Myre, Quoth
Szaleje wicher, burza grzmi, trzęsie się ziemia, wszędzie pełno krwi,
Wychodzą złoczyńcy, z ziemi i z nieba. Istni sadyści — taka ich potrzeba,
Słońce wygasło w ciemności burz, bezczeszczą zwłoki całkiem bez dusz.
Po horyzont spalona ziemia. Wilki żywcem płoną, światowa epidemia,
Czarny ogień niszczy i zabija. Bezbronnych istot kara nie omija.



Sulfur:
"Robak, pająk, wielki gnój, Kacuch Beliar to jest.."
Porija:
"I ej, Beliar miał brzydką mordę, a jej się podobał."
Sasuke:
"Wjechał na grzbiecie Beliara. W ramach podziękowania za przejażdżkę
upierdolił go w ucho. Lubił mu okazywać czułość, jako swojemu partnerowi.
Kiedyś ujebie mu cały łeb."
Sinister aka Gossip Girl:
"Beliar — Jednooki syn sławnej Zary, wywodzący się z Klanu Ognia.
Jego zawód? Zawód rodzicielski."
- Nyks
- Szczeniak
Klan Cienia - Posty: 61
- Rodzice: Atlanta x Beliar
- Płeć: Samica
- Siła: 2
- Zręczność: 4
- Czujność: 3
- Wiedza: 1
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 44
Leśna Idylla
Drepcząc bo strumyku krwi, który sięgnął jej łap, Nyks podeszła bliżej taty, machając ogonkiem i jakby zupełnie zapomniawszy o swoim obruszeniu.
— Powiedziałam mu żeby pilnował mamy — orzekła beztrosko. W istocie — maskotka rodzicielki pozostała bezpieczna na terenach Klanu Cienia, prawdopodobnie ululana w łóżku w komnacie. Nyks wgryzła się w mięso odsłonięte przez ojca. Mógł sobie być wielki i straszny i surowy, ale i tak mogła czuć się rozpuszczona.
Ledwo przeżuwała pierwszy kęs, a zrobił się jakiś raban. Albo przejęta, albo po prostu ciekawska, podreptała za tatą i wyjrzała zza jego łapy. Właściwie to po raz pierwszy widziała rannego, powalonego na ziemię wilka. Pewnie nawet nie zarejestrowała, że to coś poważnego, bo wyglądał jakby... spał. Sądząc jednak po reakcji dorosłych, to chyba też powinna się przejąć.
— Co się dzieje? — zapytała taty spod jego łap, wychylając się do przodu jak gdyby zamierzała podejść i narzucać się Żylecie ze swoją "pomocą".
— Powiedziałam mu żeby pilnował mamy — orzekła beztrosko. W istocie — maskotka rodzicielki pozostała bezpieczna na terenach Klanu Cienia, prawdopodobnie ululana w łóżku w komnacie. Nyks wgryzła się w mięso odsłonięte przez ojca. Mógł sobie być wielki i straszny i surowy, ale i tak mogła czuć się rozpuszczona.
Ledwo przeżuwała pierwszy kęs, a zrobił się jakiś raban. Albo przejęta, albo po prostu ciekawska, podreptała za tatą i wyjrzała zza jego łapy. Właściwie to po raz pierwszy widziała rannego, powalonego na ziemię wilka. Pewnie nawet nie zarejestrowała, że to coś poważnego, bo wyglądał jakby... spał. Sądząc jednak po reakcji dorosłych, to chyba też powinna się przejąć.
— Co się dzieje? — zapytała taty spod jego łap, wychylając się do przodu jak gdyby zamierzała podejść i narzucać się Żylecie ze swoją "pomocą".
✸ nyks ✸
home sweet home
golden days are still alive
don't say that you're lonely
where I am is where you will be
— karta postaci — relacje —
| moje |
one of one, not of them | ... |
— ekwipunek — opis mocy —
well, I said I would be back
and I'd never let you go
pick a petal off a flower
✸ daze, you love me, no? ✸
- Żyleta
- Dowódca Cieni
Neffendrel - Posty: 153
- Rodzice: Summer Wine & Norion
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 50 (15 + 35)
- Zręczność: 50 (15 + 35)
- Czujność: 48 (13 + 35)
- Wiedza: 25
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 15
- Profesje: Uzdrowiciel [1]
- Tytuł: Inkwizytorka / Kapłanka Merkumere
Leśna Idylla
Przełknęła może ze dwa kęsy, gdy usłyszała czyiś krzyk, a potem wśród Cienistych podniosła się wrzawa. Przeskoczyła w cieniach w stronę miejsca z którego dobiegały dźwięki zbiegowiska, ale Beliar zareagował tak szybko, że spotkali się w połowie drogi. Ostrożnie nachyliła się nad Ivarothem rozpoznając w nim swojego ucznia. Przyłożyła opuszkę do jego nosa chcąc sprawdzić czy oddycha, a potem sprawdziła puls chwytając dwoma palcami za jego podgardle, tuż pod żuchwą. Żył. Zielone oczy lekko zaiskrzyły gdy jej wzrok zetknął się z sylwetką brunatnego samca. Nie była pewna, czy rzeczywiście miała prawo odczytać ten gest jako przyzwolenie, jednak sposób w jaki się zachował, coś w jego gestach, wydawało się pozostawiać jej pewną przestrzeń. Mimo to, przez moment wahała się, próbując wyczuć, czy zbliżenie się do niego nie skończy się jakiegoś rodzaju ostrzeżeniem, jak przy Nyks. Zrobiła krok w jego stronę i natychmiast poczuła ciężar jego mocy. Otaczał ją jak żar bijący z ogniska, którego nie sposób było dotknąć bez oparzenia się. Wzięła głęboki wdech, niemal czując jak czarne iskry wdzierają się do jej płuc. Spojrzała kontrolnie na samca, jeśli ten się nie odsunął albo nie kazał się jej cofnąć w żaden sposób, to naparła bardziej. Próbowała sięgnąć dalej, wgłąb tej czarnej magii, poszukać w niej choćby strużki energii, którą mogłaby wykorzystać. Przeniknąć barierę, która oddzielała go od reszty świata. Ciemność jednak nie ustępowała. Płomienie były zbyt gęste, zbyt absolutne, wszechogarniające i pochłaniające wszystko na swej drodze. Nie zdołała ich ujarzmić, nawet teraz, gdy błogosławieństwo Freya nadal tliło się w jej żyłach, rozjaśniając jej ciało od środka. Nie mogła przez nie przejść, była zbyt wyczerpana, nie tylko przez polowanie, ale również przez wcześniejszy rytuał uzdrowienia. Rozumiejąc, że nie tędy droga, cofnęła się i od razu wypuściła powietrze nosem, jakby spuszczała z siebie jakieś wielkie napięcie. Nachyliła się nad Ivarem, wyciągając z ekwipunku mizerykordię — smukły, dość krótki sztylet, o trzonku rękojeści owiniętym w barwioną na zielono skórę. Odsłoniła opuszkę łapy i przecięła skórę, pozwalając własnej krwi popłynąć, ujęła pysk nieprzytomnego samca i ściskając własną łapę, wpuściła strużkę własnej krwi do jego ust. Przymknęła oczy szepcząc nad nim słowa jakiejś niezrozumiałej inkantacji. Wilk mógł poczuć jak wraz ze słowami Inkwizytorki, spływa w niego jakaś ciepła, kojąca energia. Łagodna, a zarazem natarczywa, jak promień słońca przedzierający się przez mgłę bólu.
— Żyjesz? — Poklepała go po policzku zachęcając do otworzenia ślepi. — Przyjdź do mnie, do uzdrowiska. Oberwałeś tak mocno, że samo się nie zagoi, a ja nie mam tu wszystkich przyborów. — Westchnęła. Odrobina krwi to było zbyt mało, by całkowicie zaleczyć jego wszystkie rany, lecz powinno wystarczyć, aby się ocknął i na własnych łapach mógł pójść z nią do uzdrowiska. Tymczasem Żyleta, wciąż pochylona, spojrzała na niego jeszcze tylko przez chwilę, upewniając się, że otworzył oczy, a potem odsunęła gdzieś w tył robiąc miejsce brązowej wilczycy. Tej, która tak się przejęła jego stanem. Zakrwawiona łapa nadal drżała, ciepła krew spływała po palcach, ale nie było czasu, by ją opatrywać. Skierowała się ku Amamtowi, bez słowa, choć z wyraźnym wysiłkiem, kładąc łapę na jego przedramieniu. Skóra wilka była ciepła i lepka od potu i krwi, ale jej dotyk był jak pieczęć. Ściskając go mocno, pozwoliła, by krew z jej rany spłynęła po jego futrze, po czym przesunęła opuszkę nieco w dół i krwawym śladem wyrysowała mu w sierści dziwny, pokrzywiony sigil. Równocześnie, raz jeszcze wypowiedziała słowa zaklęcia, tym razem niższym głosem, bardziej gardłowym, jakby czerpała je z głębi samej siebie. W momencie gdy umilkła, Ammat mógł poczuć, jak ciepło rozlewa się spod jej łapy po całym ramieniu, a potem dalej — w klatkę piersiową, żebra, łapy. Ciężar bólu zelżał. Mógł w pewnym stopniu odczuwać go nadal, lecz został jakby odsunięty na dalszy plan. Oddech stał się łatwiejszy, drżenie ustąpiło. Ciało odpowiadało na leczenie, chłonąc jej energię niczym ziemia chłonie deszcz po długiej suszy. Przez chwilę trwała w bezruchu, jeszcze przy nim, a potem cofnęła łapę i wzięła głęboki oddech. Była blada, jakby i z niej ulatywało życie, ale spojrzenie miała jasne i pełne obłędnej zieleni. Żyli, to było najważniejsze. Przesunęła wzrokiem po wilczych licach szukając wśród nich Wielkiego Inkwizytora.
// 2x użycie profesji uzdrowiciela, lvl 1
przywraca 20 PŻ leczonemu wilkowi; za leczenie wilka uzdrowiciel otrzymuje 1 PD (w przypadku tego samego pacjenta leczonego w danym tygodniu efekt nie kumuluje się).
Koszt – 20 energii x2 = 40 energii
Ammat 58+20= 88hp
Ivaroth 39+20= 59hp

well, what is this that I can't see, with ice cold hands taking hold of me
when god is gone and the devil takes hold, who will have mercy on your soul?
____________________________________________________________
• karta postaci • ekwipunek: • moce rangowe •
♥ Kreon • you're lookin' crazy, you're lookin' wrong
it looks like we're gonna get along
• zastrzeżone • osiągnięcia • towarzysze: •
____________________________________________________________
no wealth, no ruin, no silver, no gold, nothing satisfies me, but your soul
well I am death, none can excel, I'll open the door to heaven or hell
